Siedzę, wstaję, krzątam się. Dlaczego to robię? Co chcę osiągnać? Uporzadkowana przestrzeń daje poczucie panowania nad sytuacją ale nie tworzy niczego. Czy chciałabym coś stworzyć?
Nie ruszę z miejsca jeśli nie znajdę naprawdę dobrego celu do ktorego warto iść.
Może jesteśmy jedynie nasionami przetrwania? Milionowymi klonami życia.
Krażę wokół tematu jak pies za swoim ogonem bo chcę zrozumieć. Pętam się jak Odys nie mogąc dotrzeć do celu.
Dlaczego stada bogatych dupków lecą do Amazonii, żeby podtruć się żabią toksyną i stać się mega drapieżnikami? Czy to wpisuje się w model przetrwania? Mają zapewniony byt i doskonałe możliwości wychowywania potomstwa. W czym rzecz? W walce jako takiej? Nie sądzę! Są zbyt madrzy by robić cokolwiek dla idei. Co ich pcha? Jaki mają cel? Co jest ich króliczkiem?
Mam kumpla z lat dziecinnych. On od zawsze wiedział kim chce być, co chce robić. Chciał rządzić a nie być rządzonym.
Czy to jest właśnie ten króliczek? Niematerialne panowanie nad przestrzenią i zasobami?
Aby osiagnąc sukces nie wystarczy talent. On jest na ostatnim miejscu. Pierwsze zajmuje szczęście, potem układy a potem praca, praca i praca.
Czy w takim razie każdy, nawet największa miernota może dogonić króliczka? Czy wystarczy odrobina szczęścia do pary z nienasycona ambicją?
Z tej perspektywy każdy rodzaj działania jest parciem do władzy. Nawet mistycy oderwani od świata rządzą, kierują.
Czy coś mi umknęło? Pytań jest wiele a odpowiedzi jeszcze więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz