sobota, 31 maja 2014

Dzień matki ;p

Jako-że :) lubię gdy się o mnie pamięta, sama przypomniałam o komunistycznym święcie. A co? Taka przyjemność ma mnie opuścić??

Od Pierworodnej prezentem poprosiłam o wspólny wypad na memłon. Młodsza zrealizowała przesyłkę sentymentalną, a poTomek przesłał bardzo dowcipne życzenia pt: "Ble, ble, ble....". Czy się obruszyłam? Raczej norma i Bóg zapłać i za to. Ogólnie rozbawił mnie .

Memłon spędzony Świdrem i jego brzegiem z Alaską. Młoda pierwszy raz na wyjeździe. Jak zwykle w okolicznościach przyrody dopiero poznawanej jęczała i kwękała. Bo wrażeń nadmiar i nie wiada czego się spodziewać.
Rychło jednak wyczaiła, że rzecz jest całkiem spoko szczególnie po krótkim postoju na brzegu. Kąpiel i pływanie zaliczone. Oczywiście kwicząc. Desperacko drąc paszczę rzuciła się wpław "ratując" Dzieciątko. Chyba ten rodzaj rozrywki zaczyna się jej podobać.
Świrowisko, które odstawiła na brzegu wśród traw, patyków, gałęzi warte było wszystkiego. Radość bąbelkowała każdą komórką małego ciałka.

I tak se wędrowałyśmy samowtór bez krzaczory, ugory i padłe drzewiszcza na których czworonóg trenował wspinaczkę wysokogórską. Się hartował !

Zainteresowana padłym domiszczem zaproponowała młądym eksplorację onego i przyległych okolic. Rzecz okazała się na wstępie słuszna. Poziomkowe placki zachęciły do zbierania młodych listków na zimową herbatkę, krwawnik, babka, trawa to na susz do kąpieli. Cóż, kąpałam się w płatkach kwiecia, mogę i w wywarze z siana. Ponoć rewelacyjnie działa na kadłub. Relację w stosownym czasie zdam!

A Alasia kicała radośnie, uroczy mały skrzat. Do czasu gdy coś nią zawinęło, zasupłało wokół nóżki. Zaniepokojone odkryłyśmy głęboką ranę na śródstopiu. Prowizoryczna opaska uciskowa z chusteczek i bandaż z torebki po onych, pies na ręce i sruuu do najbliższego znanego weta.
Otwock nie rozpieszcza. Wieści netowe między bajki włożyć. Najbliższy działający na Trakcie Brzeskim. Kierunek przeciwny do należnego.
Więc szybka decyzja - Gagarina. Oględziny, próba załatania bez narkozy nieudana, i w końcu diagnoza. Przecięte i nadcięte ścięgna. O ty, co pękłeś butelkę czy co tam, niech ci ziemia lekką będzie!
2 godziny oczekiwania i z gabinetu wyniesiono skrzata z białym bałwankiem na stopie. Średnio przytomna ale reagująca. W domu pętała się średnio przytomna wprawiając starych w totalne osłupienie. Pętała się z łapą wyciągniętą do tyłu jak baletnica. A rano? Wróciła w pełni do siebie:) Oswoiwszy opatrunek szalała na trzech nogach zagryzając ojca i matkę, usiłowała dziabnąć kota w ogon, warczała, jęczała, gadała jak co dzień.
Oczywiście usiłuje rozpakować opatrunek. Nie ma to tamto,! Musowo. Więc desperacko nakładamy kolejne warstwy plastrów i gazy zalepiając ubytki. Nerwowa jestem, nie powiem, więc sięgnęłam po odstraszacz. Kuśtyk nasmarowałam Amolem. Chyba nie ma nic bardziej śmierdzącego!
Przez kwadrans uciekała sama przed sobą, teraz łypie na mnie podejżliwie i mija z dala bo też capię, ale nawet nie próbuje sięgnąć zębami opatrunku. Znaczy się próbuje ale le swąd jest mocniejszy od niej :D

Za tydzień zdjęcie szwów a potem 5 tygodni usztywnienie. Będzie się działo!

wtorek, 20 maja 2014

Uczciwość

Zbliżają się wybory. Zaraz będa drugie, kolejne, jeszcze jedne i tak dokoła i w kółko Macieju.
Oczywiste, że nie idę. Przynajmniej na te do UE. Bo i po co. Co z nich dla mnie osobiście, fizycznie wynika? Może coś? Pewnie jestem niedoinformowana, nie interesuję się zbytnio, ale to rząd powinien mi przez media przekazywać co osobiście dla mnie, jako mój przedstawiciel zrobił. A zrobił moim zdaniem zbyt mało w wielu dziedzinach a zbyt dużo w innych. Bleh...

Zwykła ludzka uczciwość gdzieś znikła, zagubiła się w pogoni za królikiem. Za mieć. Bo tak skonstruowano DZISIAJ, że bez mieć daleko nie dojdziesz. I bez WIEDZIEĆ też.

Drażni mnie niepomiernie, że np. nie została ustalona minimalna płaca. Inne rządy potrafią to robić i egzekwować a nasz nie? Czemu?
Dochody większości Polaków są poniżej jakiegokolwiek minimum. Jest to legalne, usprawiedliwione prawem, zatwierdzone przez naszych przedstawicieli w Sejmie i Senacie, tylko czy to jest uczciwe? Legalne = Uczciwe?

Czemu na to zwracam uwagę? Bo tak jakoś się składa, że większość naszych reprezentantów to ludzie wierzący. Katolicy, ewangelicy, przedstawiciele Judaizmu, muzułmanie pewnie też i prawosławni. Ateistów, agnostyków jest ułamek, jakiś niewielki procent. I co?
Czyż w prawie mojrzeszowym nie jest napisane żeby odmierzać dobrze ubitą wagą. Czyli wstrząśniętą i z nadmiarem.
Gdzie sumienie tych ludzi?

Nie oceniam nikogo personalnie, absolutnie. Tylko ta ich wiara jakoś mocno skryta, niewidoczna.
Zresztą, czy ktoś poza PiS odważyłby sie przyznać na forum Sejmu - "Jestem wierzący i moja wiara zabrania mi oszukiwać, skazywać na śmierć głodową ludzi, nie pozwala mi na szerzenie patologii, nieszczęść, chorób. Ja się nie zgadzam". Jest ktoś taki?

No właśnie. O to oskarżam naszych przedstawicieli. Że nie dbają o interes pojedynczej jednostki, o interes państwa, jako domu milionów ludzi. Pozwalają by cudze prawo się w nim panoszyło, często niekorzystne dla ogółu, pozwalają na nieludzkie wzbogacanie się kosztem wlasnych obywateli. W końcu są zastępy innych, którzy za "wdowi" grosz będą pracować gdy rdzenni Polacy zmarnieja. Poza garstką nieliczną, która zaciskając zęby usiłuje trwać, przetrwać i żyć godnie mimo wszystko.

Czy tak być musi?

Oskarżam media o manipulację z chęci zysku. Za wydawanie nieuprawnionych sądów, o skazywanie ludzi bez wyroków. I robią to bezkarnie. Czemu jest na to przyzwolenie? Gdzie zwykła, ludzka przyzwoitość?

Nie zgadzam się na nieuczciwość, brak równości, gdziekolwiek by nie spojrzeć. W domach-przemoc, narzucanie swojej woli fizycznie i przez przemoc psychiczną, pracy-faworyzowanie, nepotyzm, w rządzie-zaniedbania wględem obywateli. Nie zgadzam się na nią wszędzie tam gdzie występuje.

To tyle.

wtorek, 13 maja 2014

Żyję jak na spidzie

Czy to wiosna czy co?, ale dostałam PAŁERA :P

Śmigam po chatynce na milotle. Sama siebie nie poznaję, progenitura też. Mam parcie na robienie tego i tamtego, zanczy się krzątam bez ustanku. Pranko, gotowanko, coś podetrę, coś pozmywam.
Na półkach mnie chwilowo zastopowało, wystarczy dzień bieżący. Zwłaszcza!
Szczeniak w domu to katastrofa powodziowa. Lata, śwruje się i leje. Konewka jakaś! Normalnie strach!
Pieron, jak przystało na potomka mądrych rodziców chwyta w lot wszystko. Tylko łypnie okiem jednem lub drugiem i już wie.
W kilka sekund załapała co oznacza - CHOP!
Minuta - i już nauczyła się siadać.
Gadam do niej - szczur wredny odpowiada, pyskuje zawzięcie i zażarcie. I jak pirania kłapie paszczą chcąc dziabnąć w nos.
Chodź rozumie tylko gdy ma interes. Szczególnie na balkonie. Och, jaki to wtedy posłuszny pies! Przy nodze, grzecznie i ufnie paczy wzrokiem kiciusia, janioł, isto janioł :)
Smarkata nauczyła się pilnować swoich zabawek. Bo niestetyż, jej starzy też mają na nie jazdę :p Za zabraną zabawką jedzie z wrzaskiem starym po karku i zwykle ją odzyskuje. Nie odpuszcza - twardy dwumiesięczny brzdąc. :)
Paczę na nią i zastanawiam się co z tej puli wyrośnie. Bo czy taki pętak może być już tak dorosły w zachowaniach?

Kadłubek jakoś się wzmacnia - mój kadłubek - tylko czasem coś się niepoukłada i robi się smieszno. Wychodzę jak zdrowy człek z domu, dajmy na to do sklepu. Wracam jak kuśtyk. Coś tak przeskoczy, coś się wytrze i zaboli.

Żebyż to nogi tylko, czyli stiopy. Kolana, biodra, kręgi słupa, szyjne, piersiowe, barki. Taka kurcze dziwna uroda tej osteo, że zawsze coś, i nie koniecznie tak samo, z tym samym nateżeniem i bolesnością. Głowa najgorzej. Uś...


 Kończę bo mnie zamkną w tym przybytku wiedzy... Paaaa

sobota, 10 maja 2014

Że niby ...

ta woda z butelki jest zdrowsza? Że niby jest super i eko I wogle?

No jakby to powiedzieć - pomińmy już te konserwanty i antybiotyki, które są wniej. Zapomnijmy o nich. Sza! nic tam ni ma.
Ale świadomość, że do produkcji butelek potrzebna jest ropa i/lub jej pochodne wcale mi się nie podoba. Bo łańcuszek logiki mówi mi, że na końcu są duże pieniądze i śmierć, krzywda, nieszczęście, wojny.

I co ja mam zrobić.
Fajki-folia
Leki-folia
mleko-folia
mięcho-folia
owaoc, warzyw-folia
papier dupny-folia

cały świat zafoliowany

mleko mogę z krowiego automatu
warzywa na bazarku
szampon-tylko exclusive-we szkle
ale leki?

być albo nie być?
moje zdrowie czy cudza, nieznana śmierć?

------------------------------------------------------------------------------------
Czy ja jestem normalna myśląc o takich sprawach?

--------------------------------------------------------------------------------------

A teraz na drugą nóżkę.

Komponuję zwykłe domowe jedzenie. Wkomponowało mi się w głowę, że im prostsze, mniej przerobione, zapaćkane, namieszane tym zdrowsze, a tymczasem? nie borem i lasem :p

Propaganda i święta prawda merdialna tynczasem wbijają nam do głowy, że bez tuńczyka i łososia polegniesz bo te omega tylko tam, że bez brokuła padniesz jak pluskwa pod DDT, że bez krewetek nie uda się żadna impreza i wogle to PL żarcie jest de mode. Tylko dla prostaków i mało wikwintnych podniebień. Więc rukole, pierdziole, miksy i sryksy, i masło wyklarowane na zloto, i dymane powietrzem serki, i kaszka manna zakubeczkowana i wooooooooooooogle wszystko co marketowe jest the best.

Czuję się taka malutka, stlasnie głupiutka i zupełnie nieogarnięta. Bo ja nie krewetkowa, nie transatlantycka, nie azjatycka, mało poetycka, a zaściankowa, przykurzona.

I nie mam kompleksów i nie muszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

-------------------------------------------------------------------------------------

A teraz na 3 nóżkę

Do ludziów pytanie mam i "problem" do rozwiązania zapodany przez JUŻ którąś tam z kolei osobę.

Mięcho, podlina, zwłoki zwierza w różnym stadium rozkładu do spożywania.
Bym chciała o nim zapomnieć, przestać jeść.
Gdybym powiedziała w tej chwili, że mi szkoda boroków, to świń byłbym. Bo żrę i żałuję. No! Zakłamany świń. Boczki świnki -niam, krówki-niam, dzieci kurze-lubięęę,  ryby-znakomite.
Jak przestać być kanibalem, jak zapomnieć kiedy na sam widok ślinka leci, kiedy nawyki , kiedy....

Bo przeca - to nie wypada, no nie! Jak się ma serce i rozsądek, nie!

A ja ani serca, ani rozsądku tylko atawizm, Buuu

piątek, 9 maja 2014

Zwis ponury

Przekopałam się przez zagraconą szafę, wyrzuciłam 2 wory ciuchów i butów.
Ciuchy pikuś ale buty, och buty... Śliczne, skórkowe, różnych barw i faktur... o moje buty...odę by do was napisać, laur jakiś postawić...

Została mi jedna para - JEDNA - czy dziewczyny słyszą!? I to w kolorze kiru, z cholewką, wiązane do pół łydki. Jedna taka syfiasta na cały rok! Dokoła Macieju! Włos mi stanął reszta zwiędła, skisła, sflaczała...

No bo jak to? No jak? Do takiego szkaradziejstwa założyć lekkie, zwiewne, letnie ciuszki, ja w takim szkaradziejstwie iść w upał? No jak? OOOOOOOO!!!!!!!!!

Gdzie szpileczki w różnych kolorach i fasonach? Odeszły-buuu, nie wrócą-buuu, gdzie pantofelki wyczekane i nazbierane - te ukochane w stylu lat 50-tych, zamsz i lakier brąz na kieliszku?
Gdzie kieliszki biało- grafitowe? Ażurowe? No gdzie?


Stiopo ma, już nie dla ciebie ten luksus i zbytek. Ty teraz w mroczne kamasze odziana, wieść będziesz żywot piekielny. W zaduchu, spętana, ogniem i żarem omotana będziesz jak nie ta sama. Sama, sama, sama, sama...

środa, 7 maja 2014

99,9%=0%

No i decyzja podjęta. Pańcia nieprzymuszana, co się zdeklarowała że weźmie aLasię znikła z widoku publicznego. Nie odpowiada na sms-y, nic, zero. Bez łaski :) Pies zostaje.
Ciekawe doświadczenie obserwować szczeniaka w pełnej rodzinie. Zupełnie inna psychika, zachowanie. Pewna siebie, przebojowa, rozwinieta nad wiek. A wiem co mówię, bo szczeniakow i psów miałam duuużo.
Karna po matce, uparta po tatusiu, rozbrykana, wesoła. Uczy się w lot. Pięknie już reaguje na polecenie-siad! I piękne widoki dostarcza nam cała trójka.
Siedzą nie raz grzecznie na kuprach i czekają na smakołyk.
Lala bierze delikatnie, Drabeł żarłocznie i całą paszczą a aLasia z żywiołową radością.
Kino w domu mamy za darmo. :)
Widok Drabeła bawiącego się z córka jest cudny. Leżą nie raz na łóżku, młoda kołami do góry i delikatnie się smyrają paszczami. Tato wylizuje młoda, donosi jej zabawki, uczy różnych zachowań jak np. skradania sie. Jest maksymalnie sfrustrowany gdy młoda śpi. Szturcha ją nosem-wstawaj, pobawimy sie. Gdy to nie pomaga przynosi jej zabawkę. Najpierw z dala prowokuje. Gdy młoda nic, podsuwa jej pod nos, młoda nic - więc ojciec kładzie jej, np. szczątki osioła na głowie. Młoda dalej twardo śpi. Zrezygnowany zwija się w supełek i przeczekuje nieszczęście samotności.
Matka w dalszym ciągu dokarmia małą. A klocek ma już ponad 2 miesiące! Zresztą trudno nazwać to karmieniem. Raczej mała dosysa się w ramach pocieszenia, ukojenia, potrzeby bliskości. Wtedy mać czule wylizuje poćwora. I delikatnie próbuje sie po chwili uwolnić od ssaka. Nic nie pomaga. Upiór zaciska zębate szczęki na sutku i wisi.Dobrze mieć zwierza, a newet 3. :))

poniedziałek, 5 maja 2014

Nic ciekawego

W domu - nuuuudy...
Babskie, głupawe przepychanki - tak to bywa :/

W u doktorka też nudno :(
Prosz usiąśc na stołeczku, broda na podporce i paczymy prosto, teraz proszę się przesunąć we bok do drugiego aparatu - paczeć na mła, a teraz odwrócić się i znów broda na podpórce itd. Po czech aparatach, krótkim wypytaniu i jeszcze krótszej zwięzłej odpowiedzi siad pod oknem i światłem po oczach.
Cisza nastała. Widzę - doktor wypisuje recepty i dawkowanie, pielęgniarka-sori-asystentka, walczy z pieczątką usiłując ją zatuszyć. Grzecznie w milczeniu czekam. Na jakie słowo.
Gestu się doczekałam - wyciągnięcie ręki z receptami.
Doktorku, doktorku, ale może mi powiesz na co to?
- na to co pani opisała a ja zobaczyłem.-krótka piłka :(

Cóż - nie chciał PAn, musiał cham. Dr Google wszystko powie.

Początek starczej zaćmy.

A co! Mogę :DDDD