piątek, 27 lipca 2012

Tani domecek.

Gdybym była nabywała drogą kupna nieruchomość, byłabym się najpierw obrachowała w potrzebach i możliwościach. Zwłaszcza dziś, gdy nic pewne nie jest. Ani stała praca, ani pewność że po wybudowaniu domu następnego roku będzie jeszcze stał :/

Każden właściciel ziemski wi, co chałupo to skarbonko. Na wciąż cza w nią wkładać.

Na ten przykład zanabycie ugoru nie generuje w przyszłosci żadnych kosztów, poza podatkiem.

Samotnej dziewoi z odzysku jaką obecnie jestem w zupełności wystarczy niewielka chatynka :D

Przepisy mówią, że cóś do 20m2 i 5m wysokości, nie związane na stałe z podłożem można wybudować bez zadnych ceregieli na własnej połaci grontu.

20m2 to nie szaleństwo ale do racjonalnego sensownego wykorzystania.

Ponieważ chatynka w najwyższym miejscu może mieć 5m wysokości spokojnie dzielimy ja na 2 poziomy. Ogólnodostępny i stryszek.

Na parterze z 20m2 odcinamy część na łazienkę+kibelek. Hedonistką będąc żądam wanny. Żądam też wiatrołapu i mini pomieszczenia gospodarczego. Musi być i już. Zostaje ok 15m2 ogólnej powierzchni. Kuchnia z "salonem" JEST!

Na stryszku 2 sypialnie da się wygospodarować bez bólu. Można żyć? Można :D Nawet we 2 lub 3 osoby. A kto powiedział, że nie mogę sobie drugiej " na w razie" poczeby postawić? Coś wiadomo w tym temacie?

Koszty materiałów może sobie każdy obliczyć. Robocizna w zależności od układów rodzinnych. Jeśli są dobre to minimalna. Jeśli kiepskie, to wiadomo-rosną.

Koszty związane z utrzymaniem - prąd, opał są minimalne. Przy zamontowaniu paneli słonecznych jeszcze spadają.

Dla sympatyków SIM-ów nie obca jest początkowa faza gry, gdzie używany jest prysznic ogrodowy. Przy instalacji takiego ikorzystaniu z niego w sezonie letnim koszt podgrzewania wody odpada jak i odbioru ścieków też. Jest taniej, prawda? I przyjemnie :D Deszczówkę też można racjonalnie wykorzystać. Czy do podlewania roślinek, czy w celu ablucji, czy pojenia żywiny. A dla miłośników oczek wodnych do ich zasilania.
Sławojka z serduszkiem też nie wzbudza we mnie wstrętu.

Kwestię ogrzewania mam opracowaną dokładnie. To kuchnia węglowa z nalepą usytuowana tak, by grzała całość, co nie będzie problemem przy niewielkiej powierzchni domecku. Spirala zamontowana we środku ogrzeje wodę. A jak się uprę to poprowadzę kanały wentylacyjne pod podłoga. A co!

Generalnie zakładam brak połączenia z jakąkolwiek siecią kanalizacyjną.

Nawet kosztem dużego wydatku wykopałabym własną studnię. Czysta, niezasyfiona woda bez polepszaczy: chloru, fluoru i innej chemii jest nieoceniona.

Sposobów na ocieplenie takiej chatki jest mnóstwo. Zależy co kto lubi i jakimi środkami dyspomuje. Zakładam program dla niezamożnych.
Na każdej wiejskiej nieruchomości rosną różnej maści krzaczory urody nienachalnej. Wystarczy je wyciąć, przymocować do ścian, szczeliny wypełnić biomasą jak: szyszki, liscie, igły ze sosny i pokryć gliną. Można? Jest cieplej w zimę i chłodniej latem.

Otwory wlotowe jak okna i drzwi też są do opanowania. Czemu ludzie zapomnieli o okiennicach. Zamykane zimą na noc stanowią kolejna warstwę ocieplajacą.
Wiatr wbija się do domu przez drzwi? Można podwyższyć próg. Można dobić, dokleić listwy wokół framugi tak by ściśle przylegały do drzwi. Można drzwi ocieplić różnie. A to otulając je badziewną gąbką, a to przybijając baranicę.

Ocieplenie dachu to inna bajka. Ja mam duuży wstręt do waty szklanej, do styropianu i innych świństw budowlanych. Myślę, że jest do zrealizowania pomysł z trawnikiem na dachu. Wymaga tylko wzmocnienia ogólnej konstrukcji chatynki. Można też pokusić się o słomę, dachówki. Pomysłu na izolację właśnie tego fragmentu domu nie mam a musi być solidna, bo ogrzewania na górce nie przewiduję. Musi też skutecznie chronić w czasie upałów.

Osobom, które stosują patent ocieplania drzwi wejściowych, i wogóle domu od środka gratuluję " mądrości". Niech przypomną sobie budowę termosu.

Generalnie nie chcę, żeby mój domecek generował koszty dlatego planuję pozostawienie cześci gruntów pod totalne zdziczenie.

Po pierwsze- rośnie tanie paliwo
Po drugie- jest ostoją różnorodnej roślinności i zwierząt.

Kosiarki nie pożądam. Wystarczą mi gęsi i owce.

3 komentarze:

  1. Mam ugór, nic tylko budować. Dzięki za inspirację. Trafiłam tu z bloga R-O i pewnie zajrzę jeszcze nie raz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby tak myślał mój mąż ,dawno byłabym panią na włościach, lub posiadaczką doku letniskowego,chociażby z doskoku . A on wszędzie widzi problemy,górki i doliny,a ja nie mam siły przebicia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ DORAOn boi się roboty pewnie. Bo trzeba solidnie zakasac rekawy. Panowie generalnie nie lubią zmian, szczególnie w zaawansowanym 18+Vat :DDD

      @ Tofalaria-cieszę się, że mogłam ciut rozwiać dylematy. Witam serdecznie :D

      Generalnie mieszkanie na memłonie natury jest dostępne dla kazdego. Nie potrzeba milionów tylko chęci :DDD

      Usuń