w Celestynowie nudno nie jest. Czas oczekiwania na pociąg można spędzić przyjemnie pożywiając się w barze z chińszczyzną, dokonując drobnych zakupów lub konwersując z tubylcami. Wszystkie te dobra nie są wpisane w pejzaż kolejowy lecz znajdują się w odległości niewielkiej. Obiekt ludzki jest z zasady ruchomy. To duży ludź z psychiką dziecka uprzejmie informujący o tym, że : - pociag właśnie odjechał a następny będzie za godzinę, wizyta u Córki krótka była-skąd on o tym wie? i dopytujący z lekka namolnie kiedy znów przyjadę :D Zabawne istotnie :D Zgodnie z prawdą odrzekłam, że nie wiem.
Nudnawe oczekiwanie na niebieskiej ławeczce przerwał znajomy bas-baryton czystej barwy, znany z poprzednich pobytów w tych okolicach. Siwowłosy staruszek dał się poznać już . Znany z zabawnych konwersacji z Celestynką, przerywanych ariami operowymi i szlagierami okresu przed i powojennymi. Tym razem zaszczycił mnie swoim monologiem. Słuchałam zaciekawiona, nie tyle treścią, która była mocno niezrozumiała i wielowątkowa, ile repertuarem muzycznym. Próba nawiązania rozmowy spaliła na panewce. Pozostało tylko słuchać. I tak siedzieliśmi na przeciw siebie. Ja w kucki, on na krawędzi peronu rozdzieleni torami. Każde zafiksowane w swoim świecie. Który jest bardziej realny i prawdziwy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz