piątek, 30 stycznia 2015

po oczach

Z zaskoczeniem, po dłuższej niebytności, zauważyłam spadek liczby czytelników. I dobrze :) Piszę  dla tych, którzy potrafia przeboleć w "" inność. dla mła, dla paskud memłonowych, dla ciekawych i znudzonych. Piszę bo mogę, chcę.

Przedewszystkim bo MOGĘ :) NO!

Z wieści ostatecznych  -  wietrzę skutecznie mieszkanie. Wylatuje kurz, zbędne graty, szmaty, pierdoły i nieprzydasie. Za ciasno, za duszno mi się zrobiło.
Telewizornią oglądam harem i sułtana.
Czytam głównie literaturę nieświecką. Tak mam teraz i nic nie poradzę, zmian też nie pragnę.

Polazłam wczoraj do przykościelniej księgarni po kropidło. Bo wizyta duszpasterska itd
Jak zwykle rozgadałam się nieprzystojnie a i powód dodatkowy był ze mną czyli Alaska. Oczywiście opowiedziałam historię gaduły, przeleciałam wzrokiem po dewocjonaliach, nabyłam nowenny do św Rocha i Judy Tadeusza. No i wychwalam sprzedawcom co ON the best.
Jeden z nich wskazuje na fotkę z brodaczem. A ja jak zwykle, umiem się znależć.
- A kto on?!
- św. Charbel

- hy?

 - A co zacz ? - wspinam się na szczyty intelektu i dobrego wychowania ;p

No i wdepłam. Kto pozna, ten się nie odczepi :) Opowieść popłynęła, zassało mnie no i wyszłam z książeczką, no i zaraz zacznę wertowac net w poszukiwaniu większej ilości info.

Wizyta duszpasterska prawie standard. E tam, nie będę ściemniać. Nuda, pustka, niedosyt i tyle.
Ale nic straconego. Dopadnę chłopaka w Sanktuarium i nagadam mu!!! A co! Jam nie strachliwa ;p


Buziam i tulam po całości wszystkich Gości :***



czwartek, 15 stycznia 2015

4rano

W zasadzie świat jeszcze śpi. Kota śpi, piesa śpi, ludzie tyż. Tylko ja ni.
Cichość budzi bladym świtem.
Ciemniocha, gmla, zapach dymu, bo szwagier kolaska lubi naładowac w piec tak, aż blacha czerwona i dymem wali po wszystkich katach. Uś.... Kicham na czarno, pluję na czarno.  .... A jednak żywy ogień ma w sobie coś magicznego i trwam.

Podlasie pustką niesie. Gdzie nie spojrzysz las pole las ugór las  łąka las pastwisko las krzaczek, tylko w miejscach gdzie drzewiej byly dworki szlacheckie pojedyncze gospodarstwa. Gdzie był majątek,  miasteczko, wioska. Powstały z tymi co ich w paski nasadzili. Taka uroda tych okolic. Do dziś miejscowi dziela się na szlachtę i pańszczyznianych. Nie ma to tamto. O wsiowych mówi sie z lekceważeniem jak o trzecim sorcie. Wioska zreszta przed wojna zasiedziala potomkami noego.

Jadac tu przygotowalam się na hardkor dla mieszczucha. Ale nie dla mnie. Znam kuchnie weglowe i inne wynalazki wczesnego średniowiecza, ale to co zastałam przeszlo moje nastawienie.
Rzecz dotyczy domu w ktorym mieszkamy. Poprzedni wlaściciele zastosowali przedziwne rozwiazania architektoniczne i hydrauliczne.
Mołwie wam - bajka dla żądnych wrażeń.

Na ten przyklad ściany nośne w piwnicy skutecznie mijaja sie ze ścianami parteru. Dla mnie to dziwne, ale może tak ma byc. W zwiazku z tym wymiana rur do kibla zatrzymała sie własnie na ścianie piwnicznej, ktora równo i piknie ciagnie sie przez calą jego dlugość.

Inteligencji hydraulika, nie o urodzie folderowej, oceniac nie myślę, bo i tak żadnej myśli na obliczu jego cudnym brak. Zalamal mnie facet gdy dalej kul dziurę w podłodze przekroczywszy pół metra.
Ja rozumiem że gospodarz bunkier se budowal ale może jednak bez przesady. Chycilam miarke i dalej latać po schodach, góra dół, góra dół i mierzyć i wyszlo co wyszlo. Kibel nie do użytku, trza nowy otwór kuć w łazience.
Pooooooszlo jak z platka.

O cudach hydrauliki pisać nie będę, bo słów brak. Będą fotki. W każdym razie pajeczyna to pikus. I wszystko wierzchem coby łatwo dostepne. Ech.... Głowa miedzy nogami schowana być tu powinna bo łeb spuszczony i tak dojrzy te wynalazki.

Pacze przez jedno okno i widze las pole las ugor las pole, drugie somsiad, trzecie stodola a za stodola las pole las łąka, czwarte daleko sąsiad. I tradycyjne przestrzenie.
 Ruch jak , rany!  Jak to określić? Znow słów brak. Dobra! Dwa samochody na dzień, dwie krowy, jeden ciagnik. Jak widać uciażliwości żadnych. Wsiowe psie staruchy wylegują się środkiem drogi, chcesz przejechać musisz wstać, poprosić piesa coby zmienil miejsce sjesty i już :)

A nocą, nocą widać światla. 2. Latarnia od północy, parę kilometrów od domu i przeciwpołożna w tej samej odleglości.
Dalekie somsiady oswietlają sie 5 minut i idom spać.

Ciekawie się słucha ludzi.
Warszawiak pyta:-napijesz się kawy
Tuziemiec:-kawy napije sie?

I tak dokola w kółko Macieju.

Z rzczy i miejsc ktore pokochalam to: lumpeks ,wszystko za 1 zl. A więc spodnie skorzane dla pierworodnej na motor, 6 różnych kurtek, też zwarotnej cenie po 3 zl sztuka, i pierdylion bluzek i sewtrow.
Widoki pokochalam, stare ruiny zamkow zarosniete zielonym po czubek, miejsca starych grodzisk i kurhany.
Śladow powojennych już nie kocham jak np malowniczy czołg nad rzeka i paskudny bunkier.
Z ciekawostak regionalnych ;) sklepy przemyslowe zamyka sie wraz z zapadnieciem zmroku,   w  spożywczym oglaszają się że pora zimowa i też czas skracają, nawet w kościele msze inaczej ustawione.

środa, 14 stycznia 2015

JAKBY TO POWIEDZIEĆ·

Na swem prywatnem, osobistem profilu na Fb mam różne różności.
Spraszanych pare ciekawych osób, starzy znajomi, familia, a także wynalazki które usiłuję poznać, oswoić. Piszę teksty jakie chcę. Nie obrażam nikogo. Nikogo do niczego nie namawiam, nie zmuszam.

Po prostu WIERZĘ W BOGA. I tyle. I w związku z tym zaznaczam pewne teksty klasykiem. Że lubię, że podoba się i tyle.

Finał taki co syn napisał mi sesemesa co on se nie życzy. Że mu zaśmiecam profil.Chyba się wypisał ze znajomości. To samo cór. Jeden.

Ja rozumiem, gdybym latała i namawiała czy do różańca, czy modlitw, za nogę ciągnęła do kościoła itd itp Nic z tych rzeczy

A jednak nastąpił spory odsiew ludzi.... i w sumie dobrze :)

Nie tylko na Fb. Na blogu też :)

sobota, 10 stycznia 2015

Leniwam

W związku z tym, że neta mam aktualnie w telefonie to czytam, podglądam. Ale nie piszę. Nie ogarniam tej funkcji a może jej tam nie ma.

W każdym razie dochodzę jak golpnka w piwie. Zostałyśmy z Młądą same na włościach i nader dobrze nam. Pierworodna swoim zwyczajem wyemigrowała. poTomek trzyma się z dala. Babulinda wydyrdała nach Świder.

I JEST CUDNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Powoli odchlewiam chatynkę w czym przewidywany zgon pralki nie poprawił mi nastroju. Nabycie za psi pieniądz wynalazku typu Światowid uratowało mi życie. Nie jestem pewna czy rachunek za wode będzie mały ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że nadrobi to rachunek za prund. Ustrojstwo to "żre" tyle prądu co żarówka. Proszku też idzie 1/3. Więc persaldo wynik powiniem być dodatni.
Poza wszystkim skuteczność tego urządzenia mnie poraża. Pranie jest w końcu doprane. Białe jest białe a nie bure, kolory zyskały na jakości. I to wcale nie zasługa proszku. Choć chyba zaszaleję i nabędę kapsułki Ariela. Podobno dopierają niedopieralne.

A niedawno słyszałam, że na wsiach do prania dalej wiruje się Franią a automat służy do płukania i odwirowywania. Hih ;p

Dora dzięki za życzenia. Trzym się ciepluchno. Tulam do serducha :*