Gorzkie żale po Twardym zakończyły się krwiopustem. W stanie pomroczności Anonim wykonał pad płaski na Kubusia. Przedramię rozcięte w dwóch miejscach. Pobliski szpital zamknięty na 3 spusty. Do pogotowia można się dostać jedynie od doopy strony.
Żadnej informacji jak dojść. Cóż w tej sytuacji robi poTomek w strachu, że mu się kumpel wykrwawi? Włącza alarm!
Od razu pojawił się osobnik fukcji nieokreślonej. Otworzył drzwi, pyska nie zdążył, bo młody był pierwszy. Dalej akcja potoczyła się standardowo. Znieczulenie, szycie, buła ogromnawa na łapie i won do domu. Żadnego czyszczenia ran. Nic z tych rzeczy, bo i po co? Prawdaż? Antybiotyk? Eee tam? Coś p/zakrzepowego? Zapomnij!
Nasza służba zdrowia z jednej strony oszczędza a z drugiej produkuje sobie pacjentów w wyniku pierwszego. Bo jestem pewna na 100%, że Anonim trafi tam znów z jakimiś powikłaniami. I tak robi się biznes! Zamiast jednej wizyty dwie, a może i więcej.
Dydaktyczny smrodek na tę okoliczność był: - Pijcie więcej! Marek was szybko oduczy. ( że to niby Marecki ten płotek postawił Anonimowi na drodze :D)
Pilnuj ich Mareczku, pilnuj. Jak za każdym razem będzie bolało, to może się ogarną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz