piątek, 11 stycznia 2019

Zawieszka

Poszłam do sklepu, wszak obiad trzeba upichcić.
Nabyłam zapłaciwszy, grzecznie wróciłam do domu.
Nastawiłam sagan - wszak zupa  dziś.
Krzątam się, trochę posiaduję.
- puk, puk
Psy wrzask.
Obca kobieta pyta o rudego psa.  że od 2 godzin czeka przywiązany pod sklepem. że straż miejska wezwana.
- Drab, Drabeł - drę paszczu w mieszkanie.
Nakręonej, roześmianej mordy brak.
Więc dzida.
Jest. siedzi sierotek na kartoniku, jajca przymarzły do chodnika 😉
Bo zapomniałam, że psa wzięłam odsikać.

środa, 9 stycznia 2019

Wszystko jest po coś.

Ostatnimi czasy mam czas na przemyślenia dotyczących czasów najbliższych i dawniejszych.
Te najbliższe; nie rozumiałam czemu raptem nagle, runęła mi psychika i jakakolwiek motywacja. nie ma szansy bym teraz pracowała. zwolnienie-dom-dramat u sąsiadki. 2 kroki ode mnie, przez ścianę. konieczność skupienia się na innym pomaga.
Nie wiem jaki jest dalszy plan dla mnie. co zapisano w księdze. ale od miesiąca czuję niewidzialną dłoń, która mną kieruje.
Nie muszę bywać z ludźmi skupionymi na sobie, na utrzymaniu - polepszeniu swojego standardu. mogę być sobą. pomagając innym pomagać sobie
I cały czas w głowie mi się telepie:
- cokolwiek uczyniliście najmniejszemu, mnieście uczynili
- błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią..

Dobrego dnia wszystkim.

wtorek, 8 stycznia 2019

Pewnie jesteście ciekawi jak to jest na antydepresancie.
Po pierwsze zaczęłam w końcu spać, wysypiać się. norma teraz to 8 godzin. poprzednio 2-3-5. masakra. teraz nie zrywam się po przebudzeniu ( moje uwarunkowanie z czasów dzieciowych.)
Po drugie nie mam gonitwy myśli, ani idiotycznego zawieszenia na jednym temacie.
Po trzecie, przypomina mi się coraz więcej rzeczy.
Po czwarte, nie mam ataków paniki, kurewsko obłędnego strachu o dzieciaki, matkę, dom, zwierzaki.
Po piąte, to już mniej fajne, mam zawieszki, wyłączenia. brak jakiejkolwiek aktywności. taki roślinek.
Po szóste, budzę się i w głowie dryfuje jakaś piosenka. ale brzmi i dochodzi jakby z oddali i śpiewana zdychającym kotem. ale lepsze to niż wieczny lęk i niepewność. dotyczy to też pracy.
 No i tak to się dzieje. we czwartek jest kolejna wizyta. zobaczym co dalej.

Inaczej

Dopadł mnie stan depresyjno-lękowy. doktorek zalecił antydepresant. dobra rzecz. w końcu zapanował spokój. nie ma paniki, stresu. jest za to na razie  zwolnienie na 3 tygodnie. ma być spokój, relaks i robienie rzeczy, które podbudowują i cieszą.
Chwilowo z tym ciężko, aczkolwiek o ile ja uspokoiłam się, od miesiąca nie mam jazd, o tyle mać uzupełnia braki w drakach. Młąda nie ustępuje.
Dodatkowo akcja z sąsiadką, niemal na śmierć odwodnioną i zagłodzoną, co w dużej mierze sama sobie zafundowała. chwilowo-od 3 tygodni ja ją ogarniam, karmię, przewijam itd. mać też się w końcu włączyła. i super. ma zajęcie, babcie pimpcie sobie gadulają, a wieczorem pada. cieszę się, że znalazła sobie jakiś cel.
Ale dziś robię sobie frajdę. dzień galeriowy czy cóś.