poniedziałek, 29 stycznia 2018

kociołek

ponieważ filmy są dostępne na yt, pozwalam sobie udostępnić oba. czy 😉

wieczorne spotkanie przy ognisku. dziołszki w szarych czakach to moje córcie. brodacz zapleciony-zięciu.

cudowni ludzie, fantastyczna ekipa połączona wspólną pasją i nie tylko


https://www.youtube.com/watch?v=KS_Rx-mvt9E

https://www.youtube.com/watch?v=SbINslhNdEo

https://www.youtube.com/watch?v=7MRLHOVHUEU&t=6s

czwartek, 18 stycznia 2018

nerwowo țo delikatnie powiedziane

przedwczorajsza ganianina z ulokowaniem maci w kołchozie za mną.
dzisiejszy dzień szczęściem mija.
nerw od rana. że niby pójdzie ze mną odebrać babelota. prosi sama. umawia się.
budzę o 8-ej i idę do siebie. 9,15 cisza za ścianą. zbieram się i wychodzę. ściska w gardle, płacz dusi, że nikogo do pomocy.
w szpitalu tradycyjna szopka czyli komedia pomyłek. personel szpitalny swoje, mać swoje.
nie schylać się-oczywiście się schyla. nie podnisić nic- trzeba z łap wyrywać.
w domu dzieciątko wisi na kompie i jak ta sprawiedliwość- ślepa, głucha, niema.
trafia mnie i ryczę jej prosto w twarz. dociera. docierają decybele. postęp.
-bo ja zamknęłam się na ciebie- słyszę rykoszetem.
szkoda, że na michę i pare innych rzeczy się nie zamknęła. 25 lat.
od września siedzi w domu i ma za złe. że wykopałam do up. że musi wyjść z psami.
wielce się natrudzi odkurzając raz na pare dni mieszkanie.
pękło.
nie wytrzymałam.
rozdarłam się jak szwabska szczekaczka.
pizdnęłam saganem z zupą aż wizg poszedł po wszystkim.
i jebłam odrzwiem.
efekt- zerowy.
tyle tylko, że podłoga i okolice są czyste.

ktoś to musiał sprzątnąć.
ja z pewnością nie!

wtorek, 16 stycznia 2018

oby nam się

po pierwsze-ślub i impreza zaliczone. było pysznie. było radośnie.
cytaty-"śpiewamy już?? - po pierwszej wódce 🤣
           "tańczymy już??- po pierwszej wódce 🤣
było cudnie. řodzina homeopatycznie a reszta to przyjaciele i współuczestnicy pasji wszelakich.

a tera proza. mać we szpitalu. zdjęcie zaćmy. niby nic, a badań do rozpęku i obowiązkowa zgoda na operację rodzinnego. ta zgoda to lekka farsa, bo mać nałogowo unika lekarzy i leczenia. i mimo tego z dobrym skutkiem. kanalizacja przecieka. ale to norma w tym wieku ( dziewczyny- nie targać ciężarów, to nie wasza brnża). wzrok szwankuje. jw. skleroza-jw. no może poza targaniem. parkinson- żeby nie było, że do 3 razy sztuka.
przed zalpgowaniem się w kołchozie - szpital na wołoskiej - pierdylio razy pytałam- masz wszystkie papierki? - mam. co potrzebujesz do szpitala? - nic. idę na zabieg i wracam. tyle teoria maci. praktyka- brak zgody rodzinnego. przyjęta warunkowo na oddział a ja świńskim truchtem po zgodę. i też wydana warunkowo.  nie ważne. w zębach doniesłam.  druga sprawa- to nie zabieg a operacja. targają ją na oddział a tu nawet gaci na zmianę nie ma. więc donaszam. jeszcze tylko zawlokłam na obiad bo oddziałowy się nie należy. dopiero kolacja.
że tak powiem, oszczędnościom szpitale się bogacom. a co? rano przylazłaś, głodna siedź do kolacji. nie tym razem. podjadła pierożki w kafejce, wracamy, a tam obiad wydają. jej Bohu, ślinka na sam widok cieknie. serio. full wypas.
mać choć podkarmiona łypie okiem w talerze.
- nie tym razem kochana-mówię do niej- teraz co najwyżej możesz sobie popatrzeć.
westchnęła z ubolewaniem. ale zupę to pani dostanie-na to salowa.
uwierzcie, przyssała się do tej zupy jakby tydzień nie jadła. (fakt- mać wciąga w siebie, cokolwiek jadłem się nazywa. im więcej tym lepiej ) a ja się grzecznie zmyłam do domu po drodze dziwiąc się niezmiernie, co szatnia szpitalna jest samodzielnym podmiotem gospodarczym. i nawet paragon wydają na okoliczność zapłaty 2 zł. 
takie cuda to chyba tylko w dawnych demoludach. Stardust, u Ciebie w hospitalach też doją za szatnię? 


wtorek, 9 stycznia 2018

już za chwileczkę, już za momencik

państwo narzeczeni. wieczór panieńsko-kawalerski. czyli moja córka z onym asanem tworzyć stadło wierne, dozgonne i zgodne zamiarują. o czym niniejszym obwieszczam.
Ona samotna a Jemu źle
W sklepie z kaskami poznali się
Gdy On po olej w kolejce stał
Uśmiech na twarzy szeroki miał
Ona po cichu o Nim marzyła
Gdy w błocie linę dzielnie dzierżyła
Uczucia długo skryte nie były
Wnet ramię w ramię dziarsko kroczyli
Wpadli w tą miłość jak w błoto, chlup!
I zapraszają Was na swój ślub 😁



no i tak to się zaczęło. 

sobota, 6 stycznia 2018

rence opadajom

do lekarza jakoś wydłubać się nie mogę. nie że jakoś nadzwyczajnie zarobiona jestem. ale papierologia związana ze zmianą lekarza mnie wkurza. bo ten co aktualnie mi panuje serdecznie uśmiechnięty ponad miarę.
w pracy normalnie. na ile się da. koleżanka wścibska do bólu. tlf przy dupie naszam, bo co tylko może to podgląda. no taka sytuacja. na początku torbę miałam rytą dokładnie. ale huk z tym. i generalnie nie ma nudy. praca jest. okoliczni dostarczają rozrywki. serce kamienieje miast topnieć. huk z tym.
z matką szopki tradycyjnie. już przestałam walczyć z jej syfem. śmierdzi? a w dupie! siedzę w drugim kącie mieszkania przy otwartym oknie. jej mieszkanie. jej odpowiedzialność. a że sąsiedzi patrzą bykiem? huk z nimi.  nie mieszkają z nami, nie wiedzą co się dzieje.
 łazi brudna, w obrzęchanych ciuchach, choć w szafie ma pełno czystych, ładnych rzeczy.  na wyjazdy do otwocka napycha wózek śmieciami a na ramiona bierze ciężkie klamoty. gdy robię zamianę jest ciężka awantura. nienawiścią wali aż strach. wyklina wszystkich i wszystko.  łaska i szczęście gdy siedzi w otwocku. a tam ciotka ma przekichane. zakupy robi od czapy jeśli ciotka nie huknie i nie napisze. np 6 bochenków chleba i 2 kg boczku. lub 15 serków wiejskich. 
 w domu ciska się że nie ma kasy, że słaba, stara. wieczne teksty o umieraniu. ale do sąsiadki by pójścć jej po zakupy ma taki napęd, że stoję w oszołomieniu. nic że np winda. po schodach śmiga z wizgiem.
tak paczę na tę moją matkę i  jakby na nowo ją poznaję. mgła  i ślepota mi schodzi z oczu. porównuję to co było kiedyś a co jest dziś. nic się nie zmieniła. tylko kadłub przywiądł i osłabł. jak była jak kot chodzący własnymi drogami tak jest i teraz.
lezie tam gdzie ją fantazja poniesie. specjalnie zostawia tlf lub go wyłącza bo wie, że ja się będę denerwować. tak, robi to specjalnie, na złość. ma satysfakcję, że choć tak może mi dokopać. kochająca inaczej mateczka.