sobota, 30 listopada 2013

Chyba jednak jestem babą...

Powrót do robótek przypomniał mi dawne czasy gdy rynek oferował dokladnie nic i jeśli chciało się wyglądać trzeba było śmigać albo do Rembertowa albo na Skrę.
Nic sensownego poza Hofflandem, a tam były "rzuty" ciuchów co jakiś czas i trudno było się załapać. Więc szyłam, spódnice, kiecki. Dodatki pt buty, torebki można było znaleźć u prywaciarzy. Reszta była ze zrzutów, czyli Brytanii. Się wyglądało jak kobieta a nie bryndza na zadupiu.

Szycie, druty zrelaksowały mnie na tyle, że gotowam powalczyć o urodę mego odzienia. A potem może i remont kamienicy. Kto wie????

Miliardy do wyciepania

Pożerałam z apetytem kotlet indoorowy z imbirem i słuchałam wiadomości. Że Komorowski w Izraelu, że jakiś przetarg. Coś mną miotneło, ale zajęta napychaniem się, nie zwróciłam należytej uwagi na szczególy. A tu niespodzianka, mija kilka dni i znów to samo. Przetarg, Izrael, drony i coś co mną piżgnęło ... 2 miliardy. 2 miliardy na drony. Mamy my i TY i ja do wydania. Nie mamy wiekszych poterzeb, ani zmartwień tylko właśnie TO!

Jakiś magierał sie wyprosił z towarzystwa bo go niecnie pomawiają merdia. Merdia jak merdia zawsze pierwsze wydają wyroki. Taka ich natura. Ale żeby niewinny człowiek sam sobą zrezygnował to sie nie mieści. I to magierał, wojak,. I nie walczy o swoją cześć? Hmm....

Te miliardy okupują moja głowę. Zaparły się i nie chcą ustąpić pola. Te miliardy tak fajnie można by włożyć we własną fabryke dronów. I było by cacy. Coś by się budowało, powstały by podmioty współpracujące. Wskażnik bezrobocia by spadł, kasa została by w PL, tylko  kurcze PKB by nie wzosło. A to już niedopuszczalne!

Na chusteczkę malowaną mi taki rząd? No po co? Chcecie ich?

2 miliardy można by przeznaczyć na szkolnictwo, profilaktykę, szpitale. Jest to bardzo konkretna kasa. A my ciągle musimy zaciskać pasa! Są miliony potrzeb do zaspokojenia. A Oni bez skrupułów wydają ciężko zapracowane przez ludzi pieniądze na cóś co nikomu z nas pożytku nie przyniesie. Zarobią obcy.





piątek, 29 listopada 2013

Reklama

Jest dźwignią handlu. Wiadomo.
Chcesz istnieć, niech mówią jakkolwiek, byle by mówili.

Narkotyki. Narkotyki mają super, o ile nie najlepsza reklamę i promocję we wszystkich możliwych mediach. Trąbią o nich w tv, radiu, gazetach, necie i blogach. Trąbią i trąbić będą w ramach uświadamiania.
Czy to źle, czy to dobrze?
Mam bardzo mieszane uczucia.
Do części młodej populacji, hasło, be, nie ruszaj! dociera. Ale jest to kilka procent na co wskazują wszelkiego rodzaju badania i ankiety.
Znakomita wiekszość ma to głęboko w nosie. A co mi tam, ja jestm macho, nic mnie nie ruszy, to tylko raz dla zabawy, na imprezie. I "smakują" maryśki, dropsy, dopalacze i inne świństwa. Raz, kilka razy, wciągają się, tłumaczą żarliwie, że to nieszkodliwe, usprawiedliwiają się.
Niektórzy chcą zostawić, odstawić, zapomnieć i co?

Z anteny tv dochodzi ich nowa wieść o nowych narkotykach, o skutkach, gdzie można nabyć, za jaką kwotę, jakie daje "wrażenia".

Czy to nie jest promocja tego syfu za ludzkie pieniądze?

środa, 27 listopada 2013

Chiba się po-klastam

bo... nie smaruję się
        nie maluję się
        nie jogguje
        nie tańczę
        nie trenuję samoobrony
        nie mam kasy
        nie mam nastu lat
        nie ubieram się modnie
        nie mam samochodu
                       willi z wodotryskiem
        nie jadam krewetek
        gardzę restauracjami z obawy, że mi naplują do talerza
        nie bywam na rautach i premierach
        nie spotykam się z estabiszmentem
        nie latam na wypas na Kretę czy inne urlopowisko
       
mijają mnie pierdyliony "WAŻNYCH" spraw... i jak ja mogłam się jeszcze nie po-klastać ?
        

Sukcesywnie

Jak każden człek takoż i jo miotam się po domu wykonujac pierdylion różnych czynności, których efektów "nie  widać". Bo czy widać zmyte sagany, czy ciuchy pracowicie upchnięte do szafy? Nie! A coby je upchnąć najpierw trza je uprać, ambitni prasują, poskładać i pieczołowicie umieścić na przynależnym im miejscu.
Co też i czynię, bez prasowania. I zawsze jakieś "odpady" mi zostaną. A to niedoschły a to zawieruszyły się "na komnatach". Stoję nad tem i zastanawiam się, czy to mi potrzebne, czy przydaś się za ten np. kwartał, czy wykorzysta się inaczej czy raczej won. W większości przypadków upycham po kątach, bo...
Z butami sprawa podobna. Tylko, że odwrotnie :). Przeważnie wędrują na śmietniku. Niewygodne, za duże, za ciasne, zbyt wysoki obcas, za ... i w efekcie 2 duże torby reklamówy poszły won. Kolejna para wpadła mi w oko. Będzie wizytowqac śmietnik. Jakiś kontener powinien na te resztki być dodatkowy. Połowe bym już zapełniła.

Co do odpadów ubraniowych stosuję segregację. Bawełna idzie na szmaty, wełna do sprucia, plastiki won. Bez namysłu i z dużą ulgą. (A ponieważ jestem, a przynajmniej staram się być EKO, to namyślam się nad wykorzystaniem różnej, miękkiej bawełny pobluzkowej. I coś mi się juz kluje powoli, powoli..)
Nie wiem skąd ona przychodzą ale zawsze się jakieś znajdą. Ochydne, elektryzujące się i człowieka, po jakimś czasie noszenia wydzielające specyficzny fetorek.

Nie prasuję, bo ciekawsze rzeczy do robienia potrafię sobie znaleźć. Nie prasuję, bo w pewnym okresie mojego życia okazało się, że zabiera mi to zbyt dużo czasu. Nie prasuję, bo dobrze poskładane ubranie "samo się" prasuje pod ciężarem innych ciuchów. Nie prasuję bo nie lubię, a nie lubię, bo kiepsko mi to wychodzi. Nie dorównam mistrzyni żelazka, więc po co szaleć.
Nie prasuję, bo szkoda mi kasy na ten prund. A prund piknie oszczędzam i w grudniu mam 0 -zero-na rachunku :) O!

wtorek, 26 listopada 2013

Codzienność w city

Moje poranki znacie. Standard. Nic nie odbiega od normy.
Jedyne co się zmieniło to "nawał" zajęć. Czyli siedzę i dłubię na drutqach.
Aktualnie w robocie szal żakardowy. Idzie jak po grudzie, dłubanina, przeplatanki, wplatanki. Żadne cuda-wianki:)

Kilka dni temu znów kwestowałam na rzecz zwierzaków. W dużym markecie. Nogi wieczorem odpadały, głowa pękała z bólu. Nic to. Ja tylko jeden dzień. Ale zastanawiam się jak wytrzymują TE warunki pracy ludzie, którzy spędzają tam całe dnie poczynając od ochrony a kończąc na pracownikach niższego szczebla.

"Twardy"zawodnik-ochroniarz, pod koniec dnia wymiękał tak jak ja, choć zachowywał kamienną twarz. Niby nic, stać i tylko być uważnym. To nie jest nic, to naprawdę ciężki kawałek chleba za gównianą stawkę.
"Dopychacze"- bo jak ich nazwać?- wózków, wiecznie w ruchu. Wysiłek masakra. Kilkadziesiąt wózków pchać przed sobą i sterować tym "nabojem", żeby nikogo i niczego nie uszkodzić to duża sztuka.
Osoby odpowiedzialne za czystość toalet muszą się podpisywać i czyścić kible co 30 minut. Nie wiem jak się wyrabiają. Bo "czyściochy" zakupowe, lubią strząsać wodę na lustro, chlapać się jak dziki w błocie wodą rozpryskując ją dokoła siebie dostarczając zbędnej, dodatkowej pracy obsłudze.
Warunki pracy jak dla mnie masakryczne. Walące po oczach jarzeniówy, stąd ból głowy, nieustannie sącząca się z głośników muzyczka przeplatana reklamami i apelami różnej maści. To "na" markecie.
A w poszczególnych sklepach i punktach usługowych jeszcze inne melodyjki.
Koszmar, głowa po godzinie odpada.:/

Powaliła mnie jedna z zakupowych mamuś, która zabrała do kibla dzieciątko wraż z żarciem. Mama, za przeproszeniem srała, a dziecinka z zapałem wcimała frytki pod drzwiami kibla. Kultura wysoka :DDD

Serdecznie dziękuję za nominację od http://archanioly-i-ludzie.blogspot.com/. Bardzo mi miło :D Postaram się sensownie odpowiedzieć na pytania.

1. Twoje ulubione zajęcie w jesienne wieczory?



Dobra lektura i smaczne przegryzki :D
2. Najpiękniejszy prezent otrzymany w dzieciństwie?
Jakoś sobie nie przypominam nic takiego :/
3. Najstarsza zachowana pamiątka związana z przyjacielem z dzieciństwa?
Nie mam
4. Twoja wymarzona podróż, którą chciałbyś odbyć?
O, tu mnie masz! Oczywiście Tybet i kraje wschodu. Wietnam, Chiny. I pustynie, piramidy na świecie.
5. Preferujesz czytanie książek, czy oglądanie filmów?
Raczej to drugie ze względu na bolące ślepia.
6. Najweselsze przeżycie/psikus z lat szkolnych?
?
7. Wystrój domu - nowoczesność, czy starocie?
Starocie.
8. Wypielęgnowane rabatki i grządki, czy "dzicz" naturalnego ogrodu?
Warzywnik organiczny a reszta na luzie.
9. Najmilsza tradycja rodzinna?
Wigilia u Dziadków i pierwsze wiosenne fiołki przynoszone mi przez Dzieci.
10. Ulubiona praca domowa lub kuchenna?
Zmywanie naczyń :D
11. Ulubiony rodzaj muzyki, której słuchasz zawsze i wszędzie?
Wszystko zależy od okoliczności.  I to chyba tyle. :D

Nad nominacjami i pytaniami muszę się zastanowić. :D

poniedziałek, 18 listopada 2013

Dyscyplina

Postanowiłam chycić się za mordę, postawić się do pionu czyli nie rozpier...czasu. Po prostu. Sama siebie kopać w zadek do czynności powszechnie uznawanych za konieczne.
Koniecznym jest zmycie garów, wyrzucenie śmieci i pirdyliony koniecznych ruchów. Sensu w tym za grosz, świata tym nie zbawisz, nie przyczynisz się do eksplozji empatii i wzrostu wyższych uczuć. Za cholerę. Więc nie rozumiem po co to? W zasadzie można uczynić z tego sztuke, celebrować jak czynią to gejsze tylko ja gejszą nie jestem ... ale może warto? Skupić się na prostych, powtarzalnych czynnościach a nie odwalać rutynowo.? Pobawić się można. Celebrujmy klikanie w klawiaturę - tak na początek :)

Rękodzieło me powiększyło się o komin-do zszycia, czapkę, łapkę do saganów, psiękny woreczek do nawonienia najbliższej okolicy. Odkryłam kilka par starych blu, starych i nowych i dla jemników postury-będzie co doszywać :), oraz napoczęłam robienie szala żakardem. Robota pierońska, przewijanie kolejnych włóczek, dłubanina. 120 oczek i 5cm długości-na razie. Swego czasu kupiłam 330 wzorów Burdy na drutach. Nie ma tu żadnych podstawowych ściegów, same zaawansowane, geometryczne, wypukłe no i żakardy. Ze starych zapasów-lata 80-te mam jeszcze jakieś pisemka ze wzorami niuwzględnionymi Burdą. Finalnie żaden wzór nie będzie się dublował.  Dzieł focić nie będę bo jest tego pierdyliony w wujku Google, najwyżej szal na finał.

Dyscyplina czasowa jakoś mnie nie ogranicza. Kolejne punkty programu zaliczać będę, chiba, że coś pierdyknie w ciele mem nadobnem. Nie wiem czy to jakieś zwiądy starcze, czy co, czy moje pudełko takie fanaberyjne? Nie wiem! Operacja-niszczarka, znieczuliła i zdeformowała mi kciuk. Ponad tydzień temu pracowicie cięłam stare rachunki. Do dziś mam wgłębienie w palcu i nieczułość dziwną miejscową. A mówiłam, że hrrabiowskie raczki mam? :p
Od drutowania kark mi dolega :D, buahahahaha... tylko kwiczeć z radości, schody dobijają, kolano pobolewa, a jz z uporem godnym lepszej sprawy i tak stopniuję-w dół. 61 stopni.

Obserwuję siebie i możecie mi wierzyć, że bawi mnie to :D  O ile nie boli bardzo. Wtedy tracę poczucie humoru i dystans. Wpadam w panikę. No i właśnie, panikara jestem. Tak mi wyszło :/


piątek, 15 listopada 2013

...

Tak se.. a co...

Lampy w szybie windy świecą... nie jadę... może coś zepsute... jeszcze zlecę te pare pięter w dół i na co Wam to?

Zanim pozszywam te wszystkie blu kawałki wieki upłyną...  chwilowo co innnego wykombinuję... jak zrobię to się schwalę ... bo grafit aktualny mnie dobija

Małe przemeblowanie ppokoju... przygnębiający wieszak - kur... wieszak mnie przygnębia, znacie większe kocopoły?... przewieszony... nie wali po oczach ciemnotą strojów... w to miejsce chatka w której mieszka klucznik i oCHydne lustro... też do zmiany... oprawy

Wracam lekturą do Chustki... coby się zacieszyć...a chustka dalej na drzewku wisi i będzie wisieć...

Będzie się działo, będzie....freski będę naścienne malować... byle nie przegiąć...

Pierworodne było, ozdobę schwaliło, pochwaliło, ciut utuliło, trochę pogadało, cudnie miło było że było... i BĘÐZIE


Czekam bo kocham ...

CO?

Zimniocha coraz większa a ja trdycyjnie nie mam co zasadzić na głowę. Ubiegłoroczne cóś obrzydło mi z kretesem. Zresztą nie ma co gwizdać - we wszystkim wyglądam równie upiornie. Rozpaczliwcem przeglądam różne strony i wujka Google - szukam inspiracji i podpowiedzi.

Chusta- odpada
Czapka w formie krótkiego kondoma-odpada
Kapelinder jest git tylko uszy odpadają ze zimna
Czapka uszatka alias ruska papacha urody nie dodaje, chyba, że preferowałabym militaria, ale jakoś nie

Słowo daję, nie wiem co wymyślić?

Żeby było ciepłe i bym ludzi nie straszyła...

środa, 13 listopada 2013

Na poligonie

Nie ma co się wygłupiać. Życie to poligon. Przerabiamy, testujemy. Testujemy, doświadczamy i dostajemy po dupie.

Jak te króliki doświadczalne kicamy w swojej małej klatce z "fajnym" ekranem na kawałek Ziemi.
Paczymy-o Afganistan, tam już przetestowali walkę w warunkach ekstremalnych. Zostawili resztkę populacji do rozmnożenia.
Paczymy-o Syria, o sarin.
Paczymy- o Fukuszima, o Filipiny, o tfunami... paczymy, czasem jak możemy podrzucimy trochę kasy pomocowo. Bo co więcej królik może?

Fukuszima dalej pluje jadem. To nasz motyw na najbliższe dziesięciolecia.
Nie wiadomo gdzie znajdują się stopione rdzenie reaktorów? No, nie wiadomo, pewnie wtapiają się w ziemię. Czy to dobrze?
Dalej są tam dziesiątki tysięcy skażonej wody, w zasadzie są szczątkowe badania wody w okolicach elektrowni. Po co badać skoro waiadomo, że skażenie jest poza jakąkolwiek skalą?

Duzi chłopcy bawią się w żolniarzyków. Na wschodzie, na zachodzie. A my biernie się przyglądamy dając na TO swoje podatki, bo przecież z Księżyca im nie spada gotówka na zakup coraz nowszego sprzetu. Wkurwia mnie to maksymalnie. Miliardy na zbrojenia, na ćwiczenia, na duperszwance niczego nie tworzące. Tak, wiem, podobno właśnie wijny są motorem napędzającym gospodarki, wiem, słyszałam, to w czasie działań I wojny światowej po raz pierwszy zastosowano gips do złamań, po raz pierwszy wykonywano operacje plastyczne i po raz pierwszy lekarzye byli na "miejscu" by nieść pomoc. Tylko na jakż chusteczkę komu te pieprzone wojny, te zbrojenia.
W czasie pokoju nie można dokonywać odkryć, działać jakoś po ludzku.

Czasem chciałabym, żeby zamiast armii leli się po pyskach wodzowie. Sami sobą. Wygrywa silniejszy, sprytniejszy. Wszystkie chwyty dozwolone. Ale tylko dla nich. Zostaje trup!

Wyobrażcie sobie taką sytuację. Na pojedynek w sprawie referendum (jakiegokolwiek) wyzywany jest na pojedynek ten kto sprzeciwia się woli narodu.
Jasne, że dotyczyłoby to tylko demokracji.
Wow, kasa by tylko śmigała, bukmacherzy szaleli.

Oczywiście, że to tylko żart. Nic takiego się nie zdarzy.

A szkoda, bo np. rząd w Japonii, który wyraził zgodę na budowanie elektrowni atomowych chętnią wydałabym na ring z udziałem sumoków ew. jakuzy. Tak w podzięce za mądrość i roztropność.

I tym, którzy stanowią jakieś dziwne przepisy mówiące o pomocy, Że rząd jakiś MUSI sam zgłosić pragnienie wsparcia. Debilizm. Przejechaliśmy się w tem sposób na Czernobylu. Współpraca i natychmiastowa pomoc państw obcych w likwidowaniu szkód zapobiegły by katastrofalnej epidemii raka w PL i innych krajach. To samo dotyczy Japonii. TEPCO się guzdrze i nie daje rady. I nie da rady.

Filipińczycy za chwilę będą umierać masowo. Tysiące wysp, dziesiątki tysięcy ludzi do ogarnięcia. Ja chciałabym, żeby część funduszy właśnie wydanych na "ćwiczenia" została natychmiast przesłana tym ludziom. Co tam przesłana. NATYCHMIAST powinny być wysłane środki pomocowe choćby przy pomocy najbliższych naszych ambasad. Są najbliżej. Można zorganizować tam centrum logistyczne, wysłać grupy ratunkowe, żeby tam, jak najbliżej tego kataklizmu mieli bazę i działali, działali, działali. W końcu kilkaset kilometrów to nie tysiące. Jak PL wynajmie kilka helikopterów to ja nie zbiednieję. A chciałabym, żeby moje podatki właśnie na taki cel były wydane.

Nie mam czasu

Siedzę w przepisach UE dotyczących partyi. A po domu chodze jak pitbull z kata w kąt ogarniając szkielet statutu. Tylko skrzypiec mi brak. :) Może rzepoląc wzorem Einsteina jakieś dodatkowe komory  w umyśle bym otworzyła. Na razie  robienia prania działa twórczo na mnie. Buziaki

Przepisy jakoś mało dostępne, za to nasze owszem :D

Parę kfiatuf z prawa o partiach dla czytelników uprzejmie donoszę :/


Art. 29
1. Wysokość rocznej subwencji, o której mowa w art. 28, dla danej partii politycznej albo koalicji wyborczej ustalana jest na zasadzie stopniowej degresji proporcjonalnie do łącznej liczby głosów ważnych oddanych na listy okręgowe kandydatów na posłów tej partii albo koalicji wyborczej, w rozbiciu na liczby głosów odpowiadające poszczególnym przedziałom określonym w procentach, według następującego wzoru:
S = W1 x M1 + W2 x M2 + W3 x M3 + W4 x M4 + W5 x M5
gdzie poszczególne symbole oznaczają:
S - kwota rocznej subwencji,
W1-5 - liczby głosów kolejno obliczane dla każdego wiersza poniższej tabeli, podane odrębnie w wyniku rozbicia łącznej liczby głosów ważnych oddanych w skali kraju łącznie na listy okręgowe kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji wyborczej, odpowiednio do wyznaczonego w procentach przedziału,
M1-5 - wysokość kwoty w złotych dla kolejnych wierszy poniższej tabeli:

Wiersz Głosy ważne oddane w całym kraju łącznie na listy okręgowe
kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji
wyborczej w rozbiciu odpowiednio dla każdego przedziału
Wysokość kwoty
za jeden głos (M)
procent liczba głosów (W)
1 do 5%   5 złotych 77 groszy
2 powyżej 5% do 10%   4 złote 61 groszy
3 powyżej 10% do 20%   4 złote 4 grosze
4 powyżej 20% do 30%   2 złote 31 groszy
5 powyżej 30%   87 groszy
2. Roczna subwencja, w kwocie ustalonej na podstawie ust. 1 i art. 28, jest każdego roku w okresie kadencji Sejmu wypłacana danej partii politycznej w czterech równych kwartalnych ratach, z zastrzeżeniem art. 32.
3. Podstawę wypłacenia subwencji stanowi złożenie przez organ partii politycznej statutowo uprawniony do jej reprezentowania na zewnątrz, w terminie do 31 marca każdego roku, wniosku o wypłacenie subwencji na dany rok, sporządzonego na urzędowym formularzu i potwierdzonego przez Państwową Komisję Wyborczą w przedmiocie uprawnienia do subwencji oraz jej wysokości.
4. Środki finansowe pochodzące z subwencji gromadzi się na osobnym subkoncie rachunku bankowego partii politycznej. Przekazania subwencji na wskazany przez partię polityczną rachunek bankowy dokonuje minister właściwy do spraw finansów publicznych.
5. Pierwsza kwartalna rata przysługującej partii politycznej subwencji wypłacona zostanie najpóźniej 30 dnia od dnia ogłoszenia przez Państwową Komisję wyborczą w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" informacji o przyjętych i odrzuconych sprawozdaniach wyborczych komitetów wyborczych.
 - bez pół litra nie razbieriosz ;/


dalej:
Art. 36a
1. Łączna suma wpłat osoby fizycznej na Fundusz Wyborczy danej partii politycznej w jednym roku nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę.
2. Jeżeli w danym roku kalendarzowym odbywają się więcej niż jedne wybory lub referenda ogólnokrajowe, łączne sumy wpłat na Fundusz Wyborczy, o których mowa w ust. 1, ulegają zwiększeniu do 25-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę. Przepis zdania pierwszego nie dotyczy wyborów uzupełniających do Senatu oraz wyborów uzupełniających, wyborów ponownych oraz wyborów przedterminowych i nowych wyborów do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego przypadających w toku kadencji.
3. Środki finansowe mogą być wpłacane na Fundusz Wyborczy jedynie czekiem, przelewem lub kartą płatniczą.

Fajny ten punkt 1.


chyba już mi się odechciało :/
 

wtorek, 12 listopada 2013

Nagonka?

U nas nazywa się to nagonką na Kościół bo i z upodobaniem wystawia się duchownych na odstrzał. Wdzięczne tarcze strzelnicze. A że z upodobaniem sami się wystawiają- to zwykły Kabaret. płaci im ktoś za to?

Jak ktoś napisał na jakimś blogu, pedofilia w US-iech została zakwalifikowana do chorób? Mam nadzieję, że to żart. Poedofile są wszedzie, w urzędach, ministerstwach, w akademiach, nie tylko w Kościele. Znałam "zacnego " człowieka, który w latach 80-tych z upodobaniem sprowadzał sobie ze Szwecji świerszczyki z pornografią dziecięcą. Zacnego, ale nie księdza. Profesora PAN. Sprowadzał nielegalnie, bo choć to były jeszcze czasu PRL-u to "te"rzeczy były tępione.
"Miłośnicy" niewinności sa wszędzie, byli. Pamiętam jak spłoszona zwiewałam z wody w czasach otwockich, bo ojcu koleżanki "przypadkowo" zawędrował paluch w okolice mojego krocza. Miałam wtedy 6-7 lat.
Pamiętam jak zwiewałam z autobusu w latach 70-tych bo "ocieracze" trafiali się co chwila w tłoku.

Każda dziewczyna i wielu chłopców zetknęło się z  różnym molestowaniem. Nie skarżyłam się starszym, bo co, mieli chodzić za mną krok w krok, czy zamknąć na klucz? Nauczyłam się bronić, uciekałam, darłam paszczę.

Na Kościół nie liczę, nie oczekuję już świętości, cieszę się Franciszkiem, sama sobie tworzę i szukam relacji z Najwyższym.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zawiało i wymiotło

Wieczorem wyszłam na spacer. Ot tak, nerw jakiś mnie chycił i musiałam wytuptać. tuptałam dokoła Macieju i tuptałam i dotuptałam do kościoła. Jakoś mnie tam zamiotło, zawiało, zaciagnęło. Z pewną nieśmiałością :)) (ja?) weszłam na schody, pod odrzwia i stoję jak ta sierota sakramencka i biję się z myślami: wejść?, nie wejść?, i po co ja tu? Biłam się moment i w końcu weszłam, akurat na UWIELBIENIE. Nie ma co gadać, balsam na me serce. Stałam cichutko w kąciku i się napawełam i dobrze nadzwyczaj mi było. Do ... Ewangelii. Stanął Jezuita Ci Ja i tak jak 100 lat temu i 200 o tej samej porze zaczął czytać przynależny fragment. Wymiotło mnie.

Wielbić BOGA mogę i chcę. Onego. Ewangelie szczególnie Pawłowe obrzydły mi z kretesem. Ile można słuchać tego samego dokoła i w kółko Macieju. Słowo honoru, mam Biblię w domu, I Nowy Testament, nasz i ewangelicki i wydanie podręczne NT i mogę sobie czytać do woli.

Niech ten Kościół się w końcu ogarnie i przestanie być taki NUUUUUUUDNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czekam :)

Wieczorkiem przyjeżdża pierworodna, z Pampuchem. Bure, niezależne, uparte :) kocisko zamieszka z nami. Ciekawam jak będą wyglądać relacje z Drabełem? Relacje z domowymi kotami są bardzo poprawne, czyli został ustawiony przez łapę zbrojną w pazury. Czasem tylko przeleci się za któraś z kotek, kłapnie nieszkodliwie paszczą, pofrunie jakiś kubek z cieczą, polata talerzyk, ale to zdarzenia bez znaczenia. Nie ma strat :)
Pampuch nawykł do życia z piesami i w stadzie kocim. Weteranka :) W łodzi pozostaje "Samotny biały żagiel" czyli Małe, czarne. Kociowa miniaturka w zaawansowanym wieku. Smuuutno jej będzie :( Smutny Kociur będzie :(

A we wtorek mykniemy do weta na zastrzyk, coby nie zaruiła, bo paszczę drze na maksa. Lali też zafunduję tę przyjemniość do chwili gdy Drabeł nie straci pomponów. 

Czekam z radością na przyjazd Córy, będzie pomidorówka z ryżem, żeberka i coś jeszcze wymyślę :) Bo to dawno niewidziany GOŚĆ :D I wytęskniony :D

Nie wymyślam cudów-wianków kulinarnych. Ważne żeby było smaczne i świeże. Zupa lubiana całą rodziną, żeberka też.

Będziemy siedzieć i gadać, w Skrabla może zagramy, popichcimy może razem, ponatulamy się na zapas, bedziemy sie dobrze bawić, świętować :))

A w ramach akcji mam diość i niezadowolenia szyję sobie opaskę z wilką literą

N-jak niezadowolona i będę ją nosić. A co ? Ktoś mi zabroni? I czasem postoję sobie pod Burdelem. A co? Ktoś mi zabroni? Ja nikogo do niczego przecież nie namawiam. Ja samą siebie tak ustroję. W końcu, my na dole, żyjemy jakby w gettcie, coraz bardziej pozbawiani praw.

niedziela, 10 listopada 2013

Znasz to?

http://en.euabc.com/upload/rfConstitution_pl.pdf

Fajny jest ten motyw:

Artykuł I-6:
Prawo Unii
Konstytucja i prawo przyjęte przez instytucje Unii w wykonywaniu
przyznanych jej kompetencji mają pierwszeństwo przed prawem Panstw
Członkowskich.

sobota, 9 listopada 2013

Gupki

Wieczorem Dziecina marudzi, że boli ja brzuch. Nie kiszką ale mięśniami. Cóż Dziecinko, śmiej się więcej, trenuj mięśnie śmiechu :)
Dzień głupawki i głupich, śmiesznych sytuacyjnych tekstów opanował chatynkę. Kwiczałyśmy razem i naprzemiennie. Ze wszystkiego. Dziś też będzie wesoło. Jula właśnie zaruiła i miota się w spazmach po podłodze wystawiając się na cel Drabowi. Akt pierwszy skończył sie totalnym zapluciem kota bo jak wiadomo kot oszołom to fajna zabawka. Moje interwencje psu na budę się zdały a właściwie kotu, Drab chwilę posiedział na kupsze, spusazczony z oka na moment znów dopadał kota. Dopiero interwencja Dzieciątka pomogła. Drabiszcze grzecznie spoczywa na miejscu.

Krótka rozmowa w trakcie spaceru porannego ze starszą, rozgoryczoną panią kończy się jej konkluzją dotyczacą porównań czasów minionych i dziasiaj:
- Wtedy nawet g... pachniało :p

No nie wiem, nie wiem, g... to g... i nie jest zależne od czasów. Fakt, że wtedy żyło się inaczej, spokojniej, skromniej. Ale to było i nie ma do czego wracać, chyba wspomnieniami.

Skromność wymuszona dopadła większość, rękodzieło domowe w rozkwicie, przetwórstwo także, wykorzystywanie wszystkiego co się da do ostatniego okruszka. ( Mam pełną świadomość, że nie wszędzie tak jest ). Wymuszona była także w latach 60-tych i 70-tych. Ale... jednak różnice na plus były i dotyczyły większości, bo wiadomo, że "władza się wyżywi" bez względu na czas.

Młodym przypomnę, że dzieciaki co roku wyjeżdżały na kolonie. I turnus i II turnus i III turnus. Jeden z matką, drugi z ojcem lub dziadkami, trzeci samo się kolonijnie. I nie dobijało to rodziny, większość finansowało przedsiębiorstwo starych. Bo było państwowe czyli Nasze. Do lekarza każdej specjalności można się było dostać bez kolejki- dziwne, nie?, książki kosztowały grosze, nawet piekne albumy na kredowym papierze, podręczniki przechodziły z rocznika na rocznik bo nikt nie świrował ze zmianami programowymi, "Elementarz"Falskich był rękojmią właściwego nauczania. Nie było wielu dys... różnej maści. Żarcie-tanie, ubrania - tanie. A dla majętnych możliwość wyboru. Czyli Pewex, prywatne przychodnie, komisy i wybór choćby wyrobów tytoniowych dziś w zasadzie nieznanych. Choćby Żitany, Dunhile, Rothmansy. Dobre, aromatyczne papierosy.
Bo tak naprawdę jakie potrzeby ma człowiek? Dach nad głową, wygodne wyrko, micha, ciuch. To dla ciała. A dla ducha, dla rozwoju? Wiadomo, i możecie mnie zastrzelić gumą od gaci, ale były WTEDY większe możliwości rozwoju, awansu niż teraz. Bo się budowało, tworzylo, rozwijało. Dostarczone dobra, czyli ryba, sponiewierały całą gospodarke. Klasyczne podstawianie nogi chcącym się rozwijać, ambitnym i dobrym stało się życiowym motywem wielu. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Albo, albo..
Czy przeciętny PL miał pojecie co przyniesie nowe. Założenia Konstytucji są piękne i szlachetne. Jak to powiedział Ktoś, wzorowane na Soborze II. I co z tego. Trochę późno na prośby - nie zmarnujcie tego. Poszło w pizdu! Wilcze stado rozszarpuje PL na kawałki. To stado z obławy. Teraz ono się odgryza.

W "Młodzież kontra.." miąchnister stwierdził, że gdyby polacy masowo krzystali z usług medycznych na zachodzie i fundusz musiałby oddawać tam kasę to tenże Fundusz w trymiga rozsypałby się. Nie ma kasy, nie ma na leczenie. A dla kogo jest?
I po co było to zmieniać? Po co te zmiany? Rewolucje? Dewaluacje, demoralizacja, rozkład?

Pokolenie, które ogląda skutki wojen w migawkach telewizyjnych, nie czując odoru spalonych ciał, rozkładających się, porozrywanych szczątków, nie potrafi sobie uzmysłowić wartości życia ludzkiego. Bo "zwykłe" umieranie nie rusza. Dopiero tragedia, dramat, wojna. Tylko te zdarzenia wywołują refleksje, mobilizują do obrony życia jako największej wartości. Ból i cierpienie są drogą do wyższych uczuć i zachowań.
Póki samy tego nie doświadczymy, zbiorowo, w jednym czasie, nie dotrze do nas ta prawda.

Faszerowane przygodówkami młode umysły, pozbawione nawet obowiązkowych lektur, zasypywane miałką, przyjemną papką do czego będą zdolne? Mózg jak wszystko inne trzeba ćwiczyć, trenować.
Czy Harry Potter to właściwa lektura? Gdzie jakieś odniesienie do histori, wpółczesności? Czego uczy ta pozycja? Bo szkoła powinna uczyć!
Ha! Który z Dzieciaków potrafi na wyrywki wymienić wszystkich królów PL po kolei, wszystkich premierów i prezydentów i ich osiągnięć? Który?
Historii, dobrej historii uczą się dzieci w domu, o ile się uczą, historii Pl i KK. Bo co?, ksiądz na kazaniu wymieni wszystkich papieży i papieżyce i ich "zasługi"? No nie! Wiadomo! Tak jak i aktualnie panująca władza która jest pro.. nie będzie promować wartości, które stoją w kontrze do ich aktualnej polityki.

Ta, aktualna nie potrafi iść na kompromis, ona się kompromituje... w każdej dziedzinie. I to jest osiągnięcie ostatnich 25 lat. Buahahahaa..

piątek, 8 listopada 2013

Chyba łba mi nie ukręcą?

Coraz bliższa mi jest myśl o założeniu partii. Słowo! Szlag mnie trafia jak patrzę na to wszystko. 25 lat po "wyzwoleniu" i co? Znów w cudzym obozie, na cudzych warunkach. Macie swoją nic nie wartą Konstytucję, swoje niewiele warte przepisy o ile nie zgadzają się z ustawami unijnymi.
JA nie chcę być w Uni, PL to mój dom, mój własny, osobisty i nie chcę, żeby ktoś mówił mi co mam robić, co jest dla mnie dobre, ja chcę, żeby ten mój dom był PRAWDZIWIE moim. Bez obcych banków, bez lobbingu, bez prawa, które wiąże ręce, bez koszmarnych haraczy. Ja chcę mieć normalny ustrój w którym jego domownicy będą decydowali o budżecie, wydatkach o kosztach rządu itd. Ja chcę systemu referendalnego. I tyle. nie chcę, żeby kilkuset tworzyło budźet, decydowało na co mają iść ciężko zarobione pieniądze domowników, nie chcę, żeby ciężkie miliardy szły na zbrojenia, nie chcę dorabiac obcych korporacji (zagranicznych), chcę za to żeby powstawały nowe fabryki, nasze, żeby kwoty przeznaczone na zbrojenia wycofano do NFZ-tu, chcę żeby nasi przedstawiciele FAKTYCZNIE reprezentowali nasze potrzeby.

Są do wyjęcia z Unii potwornr pieniądze na rozwój. Jaki ja się pytam? Instytuty naukowe padają, przedsiębiorstwa, które były motorem napędowym rozwoju zostały zlikwidowane. Jak długo jeszcze będzie trwał ten burdel?!

W 2011 roku było 30 762 931 wyborców. Żeby ogólnokrajowe referendum było ważne musi pójść na nie ponad połowa czyli~ 16 000 000 milionów. A pójdzie? Bardzo wątpię :/ Lekkim ułatwieniem jest to, że odbywa się w dzień ustawowo wolny od pracy. Nóżkę podstawia to:(za Wikipedią )

"

Referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa

O tym rodzaju referendum wspomina Konstytucja RP[5]. Jednak jest to jedynie ogólnik, którego nie rozwija też ustawa o referendum ogólnokrajowym.
Ten rodzaj referendum, ma prawo zarządzić[6]:
  1. Sejm, uchwałą podjętą bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, działając:
    1. z własnej inicjatywy wyrażonej w uchwale, której projekt mogą złożyć[7]:
    2. na wniosek Senatu, wyrażony w trybie tzw. uchwały okolicznościowej[8], której projekt mogą złożyć[9]:
    3. na wniosek Rady Ministrów
    4. na wniosek grupy co najmniej 500 000 obywateli mających prawo udziału w referendum"


    Było jedno warszawskie ostatnio, nie byłam, sensu nie widziałam w generowaniu kolejnych wydatkow z Waszych kieszeni, szczególnie że w przyszłym roku(?) mają być nowe wybory warszawskie.

    Nie mam wątpliwości że trol stoliczny obejmie ktoś z 3 głównych partii. Tak jest to zbudowane.

    Nie mam wątpliwości, że nasz Premier nie w ciemię jest bity, że miał wystarczającą ilość czasu żeby nauczyć się i wypracować metodą małych kroków system najkorzystniejszy dla jego partii. Zresztą nie tylko jego, jakaś nowa, z przewagą parlamentarną doskonale się wpisze w ten obrazek. Nawet system Jednomandatowy tego nie zmieni. Jedyną opcję, najkorzystniejszą dla PL widzę w tym co wyżej. Czyli w systemie referendalnym. Czy to możliwe? Możliwe! Przykład z konsekwencji należy brać, z KONSEKWENCJI W DĄŻENIU DO CELU i nic więcej!, z Premiera.

    Demokracji parlamentarnej chcę, gdzie w ustawie zasadniczej, niezależnej od nikogo, nikomu nie podległej, to obywalele decydowaliby o WSZYSTKIM co w ich domu, kraju się dzieje. Nie Sejm, nie Senat. Oni są spaleni!

czwartek, 7 listopada 2013

Dobrze mi

Wyjatkowo dobrze mi się robi gdy słucham Franciszka. Mogę i robię to z przyjemniością gdy tylko zdarzy mi się trfić ma mszę św. z Watykanu.
Trudno prorokować co przyniesie przyszłość ale dla mnie ON juz jest święty. Jest cudowny, cudny, cudny, cudny..

Słabo

Co jakiś czas wszystko mi opada z łomotem. Może jednak ja przestanę oglądać TV i interesować się polityką.
Przy okazji wizyty Komorowskiego w Izraelu usłyszałam, że mamy jakieś ciężkie miliardy do wydania na zbrojenia i do przetargu ustawia się już kolejka chętnych. Nie mamy innych wydatków?
Minister Sikorski zmieni nazwę swojego zaścianka, bo Mu goście nie dojeżdżają.
Posłowie rozbudowują Sejm. Ciasno biedakom.
No i będziemy szczytować. Jak rany Julek, cała Arktyka jest wolna, Sahara, Gobi, Atlantyk, Pacyfik. Wolnego miejsca w cholerę więc czemu pakują się do Warszawy? Taka niegościnna jestem :/


Szczytne i szlachetne


KONSTYTUCJA
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

z dnia 2 kwietnia 1997 r.
PREAMBUŁA

W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,

odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,

my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,

zarówno wierzący w Boga

będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,

jak i nie podzielający tej wiary,

a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,

równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,

wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach,

nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej,

zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku,

złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie,

świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej,

pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane,

pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,

w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem,

ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej

jako prawa podstawowe dla państwa

oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.

Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,

wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka,

jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi,

a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm 

wtorek, 5 listopada 2013

Reglamentacja dóbr

Unia się starzeje. Wymiera. W PL ujemny przyrost demograficzny o ile można mówić o ujemnym przyroście. Liczba ludności to niespełna 37 milionów, czyli "mało nas, mało nas do pieczenia chleba..." Ludzi ubywa i na logikę, pracodawcy powinni się bić o jakąkolwiek siłę roboczą. A nie biją się. Rzucają żałosne stawki poniżej wszelkiej godności. A ludzie idą na ten "lep" bo uważają, że nie mają innego wyjścia. Marzę o tym by tak jak gieniusiom z PE tak Polakom w końcu trochę oleum do głowy wkapło i nie godzili się na pensje poniżej 2500zł na czysto. Tylko tyle i aż tyle.

Przykład pierwszej, lepszej firmy sprzątającej biurowce daje nadzieje że jest to możliwe. I nie dla tego, że firma X płaci przyzwoicie pracownikom, ale temu, że firma ta za utrzymanie czystości na jednym poziomie stawkę dzienną ma w wysokości kilku tysięcy złotych. Czyli kasę ma - do napełnienia konta właściciela.

Nie mówię o firmach i drobnych przedsiębiorcach gdzie właściciel ma mizerne dochody, Tylko czemu zamiast samemu nie stanąć za ladą zatrudnia pracownika za groszową stawkę. Coś jest nie tak!

Oj, wiadomo, już nikt tego nie ukrywa że 10% ludzi ma w garści 80% dóbr. Naturalnych i innych. Czy chcą się dzielić widać na każdym kroku. Czy TY, tak TY, i Ja, która pisze i ten który czyta lubisz się dzielić?, czy nadwyżkę kasy nawet chwilową jesteś gotów oddać tak po prostu komuś obcemu? A wała!  Kupisz nowe autko, zamienisz stary domek na nowy, zamiast kebaba zaczniesz łykać krewetki, kupisz markowe ciuchy. Oni też. Chcą inaczej, lepiej. Wolą polecieć w kosmos, kupić nowy zamek, wyspę bo na lodówki i zamrażarki mają osobny poziom w domu(?) i bez łaski, nawet bez kasy pożyją długo, oj długo.

Coś stoi na przeszkodzie żeby żyć lepiej, dostać się w szeregi tych 10%? Stoi, zdecydowanie tak! Pochodzenie jest nr 1. W zależności od nomenklatury w danym kraju zawsze potomek tych ze szczytu będzie miał łatwiej. 2. Praca, konsekwencja od najmłodszych lat.3 . Inwestowanie w siebie. 4. Łut szczęścia. 5. Wiara że się uda.

Tylko tyle i aż tyle żeby reglamentacja nas minęła.

Dobra, zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy. Odpowiednio ulokować uczucia, wżenić się w dobrą rodzinę. Zrobisz to wszystko a TY i TWOJE dzieci osiągniecie poziom nieosiągalny dla większości. Czemu nie osiągalny? Bo tak naprawdę im (większości)nie zależy. Rodzą się z pustymi łapkami i z pustymi odchodzą.

Tak myślimy nie patrząc te 3 kroki naprzód, nie wybiegając myślą dalej niż my sami, nie koncentrując się na przyszłości naszych potomków. Fortuny w rzeczy samej nie powstają z dnia na dzień, przeważnie to praca pokoleń. To plan dla 99% zwykłych zjadaczy chleba. 1% to farciarze, którzy wykorzystują swoje 5 minut. Zarabiając fortuny w mgnieniu oka i pozwalając na sobie zarobić innym jeszcze większe, ale to inna bajka.

Konstytucyjnie

A tu Konstytucja Szwajcarii:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1361

Ciekawostka

niedziela, 3 listopada 2013

Na tronie czyli nie chcem ale muszem

Czyli poranna fajka i kawa w kiblu. Już po :p Siedzę se, myślę se co zrobić, jak zaplanować dzień, czy Młądzież wstanie lewą czy prawą nóżka a tu nagle dopada mnie słuchowisko. Dramat, w aktach powtarzalnych. Czyli najpierw ruuuu, coś u sąsiadów leci z intensywnością wyburzanych cegieł. Cisza, coś jakby strzepnięcie pościeli-ki licho?, że tak dokładnie słychać? i wrzask kobiecy - siedź, siedź tu i nie ruszaj się!! Słaby dziecięcy głosik coś odpowiada. I wypada z akcji.
Chwila i kolejny łomot - drobiazg leci w łazience - czyli poleciały kosmetyki, same sobą albo przy pomocy. Rozwój słuchowiska wskazuje na tę drugą opcję. Leci już wszystko co nie stoi na podłodze. Narasta napięcie, krzyk, wibrujacy krzyk przenika przez ściany.
" Niszczysz moje szczęście"
" Wszystko robisz na pokaz dla kolegów, a w donu suchy chleb ze starym pasztetem"
Czyli było pudło. Nie sąsiedzi zza ściany, ale "cisi" mieszkający piętro wyżej.

Szkoda dzieciaka, szkoda ich, szkoda, że się nie dogadali, nie ustalili warunków, przed. Przed dzieckiem, przed wspólnym mieszkaniem. Bo jego priorytety są inne, jej inne, o dziecku szkoda gadać. Musi słuchać awantur rodziców a i z paszą dla niego chyba czasem jest cienko. Kiedyś słyszałam jak siedziało w łazience i płakało, że jest głodne.

Sąsiedzi generalnie cisi, nie stukają, dziecka nic nie słychać, poza...tymi właśnie momentami. Dziwne, że nie słychać dziecka, ani płaczu, ani śmiechu, ani zabawy, stukotu klocków, piosenek, bajek, filmów. Nic, zupełnie nic. A przecież to nienormalne, są dzieci, jest życie gwar.

Słuchowisko kończy się głośnym szurnięciem, jej spazmatycznym płaczem i jego spokojnym, wyluzowanym - CZEŚĆ

sobota, 2 listopada 2013

Społecznik

Niemal życzliwy, zacny człowiek wziął na dyskretne pogaduszki pewnego młodzieńca. Młodzieniec ambitny był artystycznie, artystyczne zapędy popierali rodzice. Życzliwy także popierał aspiracje młodzieńca z jednym zastrzeżeniem. Rozwijaj sie dykretniej, w zaciszu domowym , komputerkiem lub na bliskiej czy dalszej emigracji.Młodzieniec uwagi przyjął, umowę jakąś zawarli i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie cierpiał na zaniki pamięci.

Miał nieszczęście wywnętrzenia się na nowo wyremontowanym trzepaku. Wkurwiny społecznik zainteresował dziełem Prezesów i Listę Seniorów, bo czasy takie, że każdy chce oszczędzać a nie kształcić na swój koszt graficiarzy!

piątek, 1 listopada 2013

Kocham tę Modlitwę

Ty, Panie tyle czasu masz mieszkanie
w chmurach i błękicie
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać

Ja się nie skarżę na swój los
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że...
że chyba wiesz, co robisz, Panie.
Ile mam grzechów? któż to wie...
A do liczenia nie mam głowy
Wszystkie darujesz mi i tak
Nie jesteś przecież drobiazgowy
Lecz czemu mnie do raju bram
Prowadzisz drogą taką krętą
I czemu wciąż doświadczasz tak
Jak gdybyś chciał uczynić świętą.

Nie chcę się skarżyć na swój los
Nie proszę więcej, niż dać możesz
I ciągle mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz, co robisz, Boże.

To życie minie jak zły sen
Jak tragifarsa, komediodramat
A gdy się zbudzę, westchnę - cóż
To wszystko było chyba... zamiast
Lecz póki co w zamęcie trwam
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl
Przecież nie jestem tu za karę.

Dziś czuję się, jak mrówka gdy
Czyjś but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dałeś wiarę w cud
A potem odebrałeś wszystko.
Ja się nie skarżę na swój los
Choć wiem, jak będzie jutro rano
Tyle powiedzieć chciałam ci
Zamiast... pacierza na dobranoc

Gość w dom

Zależy czyj :D
Na dziś, napewno wiem, że Pierworodna przyjeżdża. Tralala, tralali, bum-cykcyk :DDD Cieszę się ogromnie :)
Pewnie wpadnie jak po ogień
-Cześć Mamuś, cześć Babuniu, cześć Siora
Bo Ona grzeczna i czule wita :)
Zawsze jest Mama, Mamunia, zawsze Babunia, tak ma :)
I tęsknię, i nogami przebieram jak koń w bloku startowym bo doczekać się nie mogę.
Ach.. wspomnienia, wspomnienia :)
-da patikaaa!
-śpiew, szczebiot - fajne do czasów Creiga Dawida czy jak mu tam
-ogniska, wypady, działka

Jeszcze wtedy byliśmy rodziną, razem. Było Doskonale, z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy.

A teraz ja gość w dom :) Miziam, tulam, zagaduję i wgapiam gały w Tv bo leci Snooker. Na Eurosporcie. Zażarty kibic jestem dyscypliny tej. Mam oczywiście faworytów : oSulivan i Hendry. Dobrze gra Ding coś tam ale bez polotu oSulivana, bez tego drapieżnego błysku w oku. No cóż, lubię oglądać i lubię grać. Lubię :)

Biedronki atakują, są w domu wszędzie, w domu gościnnym, w hurtowych ilościach. Gdzie nie spojrzysz tam biedronka. A za oknem szron na trawie. W domu zimniocha. Palić w kominku się nie chce. Mi się nie chce. Ale jest rowerek stacjonarny. Rozgrzeje mnie :)

W drodze do  autobusem jechała mać z przychówkiem. Przychówek palmy dostał i nadawał. Marudził klasycznie, upierdliwie, monotonnie. Albo śpiący, albo niezrealizowane postulaty.
Jak to kibic, bezczelnie się odwróciłam i ze złością patrzyłam na rozwój akcji. A mać sruuuu 1,5 latka w kapelusz, młąde w jeszcze większy ryk, mać wnerwiona bo wszyscy gapią się na nią i każdy ma za złe. Niezrażona widownią znów sru młodego, i szarpie i upycha do wózka.
Znacie moje podlądy ma dzieci, nie lubię i tyle, nie dla samego faktu ich istnienia a z powodu wykrzywień wychowawczych, więc miotnęło mnie co bardziej, wstałam i grzecznie ( na razie) poprosiłam żeby zajęła się ODPOWIEDNIO dzieckiem a nie biła i szarpała. Chyba miałam coś w twarzy i głosie bo grzecznie podziękowała i w końcu pozwoliła dzieciakowi wyglądać przez okno. Okazało się, że taki był postulat. Nastała błoga cisza. A pasażerowie odetchnęli z ulgą.
Gupi rzymianie, gupie matki :/

Ja też gupia matka, bezmózga czasem. Niecierpliwa, poganiająca, ustawiająca, oczekująca. Uświadomiłam sobie właśnie że działam jak generał. Rozkaz i ma być wykonane, a to gupie, blokuje, uwstecznia, odsuwa. Dobrze, że czasem jakaś klapka w głowie odpuści i przypomni się fragment książki, obserwacje z życia też przydatne. Muszę odpuścić, muszę...
Kurczę, jak nie zrobię wszystkiego na raz to chyba świat się nie zawali? Fakt, jak nie ogarnę to syfek rośnie, narasta powoli z pomieszczenia do pomieszczenia i we mnie narasta wkurw i mega napięcie i BOMBA W GÓRĘ czyli eksplozja emocji. Odpuścić się nie da , zagonić do roboty trudno. Jedna przekroczyłą 76 lat i gonić nie będę, druga ma wieczną sklerozę i NIGDY jej się nie spieszy...wrrrr