sobota, 7 lipca 2012

Einstein. I love You :D

Chdzę po chalupie i drapie się po doopie bo wczorajszy wyraj zaowocowal min. mniejszymi lub większymi ukąszeniami. Mrówki w d..sko a nad kolanem osa? Nie wiem. Chwilę przed ugryzieniem przelatywal szerszeń. Może to on mnie sieknął. Bo plama dalej jest czerwona i rozlewa się. Ale jest spoko. Nie duszę się.

 W planach wypad do rodzcielki. A jak się da to będzie kąpiel w rzece. Innej niż wczorajsza. :D

Zawaliłam ślub koleżanki, ale mam nadzieję, że mi wybaczy. MUSIAŁAM wczoraj znależć się w TEJ konkretnie rzece. Nie wiem czemu ale tak i już.
Krótki postój w okolicach posesji byłego zdrajcy spowodowal motylki w brzuszku. Tylko nie wiem, czy miało to zwiazek ze wspomnieniami czy śubem. Akurat w tym czasie trwała uroczystość a je wiele rzeczy zdalaczynnie odbieram.








Nie rozumiem też jakiegoś wewnętrznego przymusu działania w pewnych sytuacjach. To jest tak jakby siedział we mnie drugi ludź i sterował. Schizol jestem?
Na szczęście jest to zjawisko niezwykle rzadkie. Jak to działa?  Mówię i robię rzeczy, których normalnie nie zrobiłabym.  Są też gratisy. Np takie:

-Wchodzę do mieszkania koleżanki i zaczyna boleć mnie kolano. Jej syn nie wiedząc kto wchodzi od razu radośnie krzyczy: - ciotka dobrze że przyszłaś. Kolano przestało mnie boleć.
A mnie tak :(

-Jadę samochodem i słyszę w sobie krzyk Pierworodnej: - Nie, ja nie chcę!
Wpadam w roztelep bo wszystko może się zdarzyć, a czas był przedkomórkowy. W domu okazuje się, że darła dzioba dokładnie tymi słowami, bo na treningu nie chciała wykonać jakiegoś układu tanecznego.

-Wchodzę do swojego mieszkania na luzie, zadowolona po pracowicie spędzonym dniu i już od progu ogarnia mnie furia. No taka, że wszystko roznosła bym w proch i pył. A to moja Mamunia na totalnym nerwie wychodziła z domu. Jej już nie było a mnie się dostało :(

-Szczytem szczęścia było rozcięcie nogi przez najstarszą. Następnego dnia miałam bolesną bliznę w miejscu gdzie ona ranę tylko na drugiej nodze. Stygmatyk, he, he :DD

Dzieją się takie rzeczy. I to nie tylko mnie. Każdy ma tak w mniejszym lub większym stopniu. Jeśli się dzieją to jest to zjawisko fizyczne, wytłumaczalne i możliwe do opisania i zdefiniowania. Ale zaaferowani codziennymi sprawami nie zauważamy ich.

Już wiem co z klawiaturą. Ona jest ok. Tylko mój prawy kciuk nie działa jak trzeba i nie dociska prawego altu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz