czwartek, 12 lipca 2012

Chcę być EKO

Nie powiem, że znów Pomysłowy Dobromir do mnie zawitał, ale i "Ostoja Tupai" i "Konie Achałtekińskie... i inne sprawy" przypomniały mi temat EKO, o którym już dawno myślałam.

Dla mnie bycie EKO to życie zgodnie z porami roku, ze swoim cyklem biologicznym, wykorzystywanie do swoich potrzeb naturalnych surowców znajdujących się w promieniu do 50km.

Dla wielu być EKO to skrupulatne rozdzielanie odpadów domowych. HA, HA, HA :/ Sensowne jest tu jedynie dla właścicieli domów tworzenie kompostu z odpadów biologicznych. Reszta to ograniczanie kosztów produkcji różnej maści firm, które odbierają śmieci. Moim skromnym zdaniem :D, firmy te za wykonaną pracę powinny jeszcze dopłacać. Wszak zarabiają na tym.

Kolejne to fascynacja "obcym" żarciem. Podam jeden przykład, obejrzany w badziew TV, krewetek. Odłowione gdzies w Morzu Północnym wędrują frachtem do UE a stamtąd do Afryki by finalnie znaleźć się w europejskich hurtowniach. Pomijam fakt wymiędlenia ich przez dziesiątki obcych łap - koszt transportu dokoła i w kółko Macieju - czyli paliwo (zanieczyszczenie środowiska) i czynnik ludzki powoduje, że EKO to one nie są.

Kolejną grupą ciekawych produktów są ubrania z odzysku. Nie mam tu na myśli lumpeksów, bo ich istnienie popieram całą swoją osobą ( czy ktoś zastanowił się jaki jest koszt wyprodukowania 1 pary portek?), z odpadów tj. surowców wtórnych, Na ten przykład butelek plastikowych.

Najpierw jakiś gieniusz wpadł na pomysł probukcji w/w, kolejny myślał i w końcu wymyślił jak zagospodarować ich miliardy. I mamy ślicne polarki, bluzeczki, porteczki, kocyki i inne sryki koszmarnie niezdrowe, elektryzujące się, obrzydliwe w dotyku.

I znów występuje problem transportu. Miliony ton ropy. Spaliny na niebie, na morzu, w powietrzu, wojny, śmierć niewinnych ludzi.

Taki jest w skrócie finalny produkt naszych pragnień.

Więc może w końcu zacznijmy być EKO w całym tego słowa znaczeniu i popierajmy nasze, rodzime produktu. To NAPRAWDĘ wszystkim dobrze zrobi!

PS. Ja też niestety czasami mam wtopy. Przyznaję się bez bicia - popełniłam ostatnio sushi.

PS 2. Zawsze mołwię, że wszystko można robić, ale nie wszystko się opłaca. :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz