Poraziło mnie. Oszołomiło. Falą powróciły wspomnienia.
To zdjęcie spowodowało, że łzy stanęły mi w oczach i serce zaczęło walić jak oszalałe. To Andrzej. Mój Andrzej. Moja wielka, największa miłość. Nie wiem skąd to zdjęcie na tym blogu. Kiedy zostało zrobione. Nie wiem na razie nic. Ale mam ślad, trop.
Szukałam Go od lat. Martwiłam się. A teraz objawił się tak jak wygladał ponad 30 lat temu. Inny wymiar. Inna przestrzeń. Może obcy. Ale tak podobny. Identyczny. To niewiarygodne. Niemożliwe. Nie wierzę... mój Dziki, mój Wilk...
Z przepięknymi smukłymi dłońmi, ciałem Apolla, mój cudowny kochanek.
Pozwoliłam Mu odejśc. Nie potrafiłam walczyć o tę miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz