Jak Bóg przykazał przed 11-tą poszłam spać. Oczywiście przed badziew Tv. A o północy niespodzianka - pobudka - coś zaciska mi krtań. Jakiś parszywy dusiciel.
Usiadłam i dycham, usiłuję wciągnąc łyk powietrza a tu nic. Trochę dochodzi, płyciutko.... hik,hik...
Wylazłam na balkon, dycham ciutkę lepiej ale nie w normie.
Przeczekałam 2 godziny, Maleństwo samo sobą się obudziło zaniepokojone. Ostatecznie wylądowałam na SORze. Pielęgniarka w rejestracji mądrali się, że to nie reakcja alergiczna na ukąszenie osy. A ja na nodze miałam placek (odczyn ) wielkości talerzyka deserowego i grubości 1cm.
Że to niby jak ktoś wstrząsu od razu nie ma to nie ma powodu do niepokoju. Ja miałam wystarczający.
Zastrzyk w dupsko, 2 via wenflon i do domu. Wrażenia przy dożylnych były z tych hardkorowych. Pożar i pieczenie w okolicach bikini - śmiesznie i strasznie. Na szczęście szybko minęły. Nie polecam.
W najbliższym czasie wizyta u domowego i recepta na hydroxyzynę i skierowanie do alergologa. Każdy alergik powinien mieć podręczny pakiet ratunkowy.
Pierdziu! SOR-u nie kocham, po nocach nie lubię się szlajać, zastrzyk sama sobie potrafię zrobić. Żadna sztuka. A im prędzej tym lepiej.
Problem w tym, że nie wiedziałam, że jestem uczulona.
Przytuptałam do Ciebie po linku, podczytywać będę, ale fajnie tak się spotykać nagle z kimś w sieci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie to mało powiedziane. Świat widziany oczami drugiego człowieka jest fascynujący. A jeszcze gdy ma chęć czytać mojego bloga to mega bajka :D
UsuńWitaj Kasiu kimkolwiek jesteś :DDDD
OdpowiedzUsuńTy mnie znalazłaś pierwsza, bo zajrzałaś do mnie na Z babskiej perspektywy (czy to były Notatki Coolturalne?-teraz nie wiem). Tak się jakoś dzieje, że w tym bezkresnym morzu linków, nicków, stron i platform społecznościowych, czasem ktoś się spiknie i nigdy nie wiedomo, czy to będzie nic, czy wirtualna przyjaźń? Fascynujące. Pozdrawiam
Usuń