sobota, 28 lipca 2012

Intuicja

pchnęła  mnie ostatnio do nabycie niespodzianki Dziecięciu. Przyniosłam do domu, wręczyłam bez zbędnych ceregieli, buźnełam i po ptokach. Nie minęło 5 minut jak zadzwoniła doń Teściowa z imieninowymi życzeniami. Ucieszyłam sie w duchu że taka srypna byłam, ale faktem jest że to czysty przypadek. Ja po prostu nie pamiętam o imieninach. Termin moich znam, choć nie obchodzę, o Pierworodnej w zasadzie powinnam pamiętać bo cały świat świętuje, ale i tak zwykle zapominam, o Matczynych pamiętam, bo trąbią w TV a o młodszych zwykle zapominam. Dotyczy to reszty rodziny i znajomych. Nie wiem do dziś i nie pamietam dat ich imienin. Teraz natchnienie mnie uratowało.

Intuicja jest baaardzo madra. Madrzejsza ode mnie. Lepiej wie gdzie, kiedy i co, dlatego słucham się Jej bez wybrzydzania.

Na ten przykład. Dzwoni telefon a ona wie bez patrzenia kto się do mnie dobija. Ona wiedziała kiedyś, który klient potrzebował ostrzyc psa.

Ona ostrzega przed głupotami. Rzuca kłody pod nogi, jakby mówiła STÓJ! Kocham moją intuicję. To mój najlepszy przyjaciel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz