środa, 25 lipca 2012
Uroki PRL-u
Dzieciną będąc niewinną zachorowałam na choreografię zaraziwszy się nią od koleżanki. Później zresztą Matki Chrzestnej mojej Pierworodnej. Zachorowałam i dostałam zaparcia, że ja też chce fikać nożynami, że ja też chcę mieć puenty i kalafonię, że chcę się łamać i wyginać w pozycji 1 i 5 i padedować i wogóle. Łaziłam zatem z koleżanką na Jej zajęcia i molestowałam choreografa. Moleściłam do skutku. Ugiał się choć ni w ząb Mu nie pasowałam. Byłam za wysoka.
Z rozkoszą potem oglądałam swe odbicie w dziesiątkach luster, w pocie czoła ćwiczyłam obroty, machanie górnymi i dolnymi kończynami. Ale to był dopiero wstęp ponieważ zajęcia odbywały się w Pałacu Młodzieży - PKiN :D
W miare upływu czasu oswajałam to miejsce i kochałam miłością niemal nabożną, bowiem legitymacja otwierała wrota Sezamu. Zajęć dzieciaki miały tam do wyboru do koloru. Skoki z trampoliny, pływanie, szermierka, modelarstwo, i o moja sklerozo... zespół od " Czarne wrony, czarno kraczą, w czarnych barwach widzą świat.. itd", zajęcia tkackie i co tam kto se wymyslił. Ja temat tańca nieco później rozwinęłam o taniec towarzyski. A po drodze poznawałam Pałac. Ten dzieciowo-młodzieżowy. Opróczmosiężnych klamek i gałek miał wielgachne okna i jeszcze większe schody, basen.Jakieś szklano-kryształowe żyrandole, stiuki i inne duperszwance. Dla mnie malina.
Pyszne było tez kino za free. Każdego dnia były 1 lub 2 seanse. Luuuuzik :DDD
Pyszna była też zjeżdżalnia srypnie ukryta za zwykłymi drzwiami. Spiralą w ciemnicy a chwilami we świetle zjeżdżało się na łeb na szyję z góry PM na sam dół. Latem jak się spódniczka zawinęła to bolało, oj bolało. Tarcie było intensywne :DD
Był bufet ogromniasty i wielgachne szatnie z przemiłymi ciociami. To był dziecięcy raj za niewielkie pieniądze, który sama sobie wywalczyłam :D Mój pierwszy sukces :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobre wspomnienia. Z pewnością mimo kina za złotówkę i innych przyjemności przede wszystkim nabrałaś wdzięku i gracji w poruszaniu się!
OdpowiedzUsuńU nas był młodzieżowy dom kultury i tam chodziło się na tańce. Ja nie chodziłam,ale miałam koleżanki.
Fakt :D Przed zajęciami chodziłam jak Kaczka Dziwaczka :DDD
OdpowiedzUsuńIdąc tym tropem,to ja nadal chodzę:))
OdpowiedzUsuń