to jedyne co się nigdy się nie spełnia. Jeśli może trafić się jakieś goowno to i owszem.
Ponieważ marzenia nigdy mi się nie spełniają, to mogę już na głos powiedzieć. Chciałabym chatynke w urodziwej okolicy i tak ze 100000 na koncie. Nic wiecej. zajęcie bym sobie na bank znalazła. Nawet z pożytkiem dla ludności. Poczebny mecenas.
MECENAS a nie SPONSOR. :D
Ostatnio nawet tak kombinowałam coby do jakiegos szejka uderzyć, ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że nie mam żadnych przekonujących argumentów. No i dupa blada. :p
Bank bym se otworzyła. A co? Nie mogę? A potem jego oddział gdzieś za granicą. Gromadziłabym kasę. Przynajmniej dziatki bym wyposażyła. A tak? Dupa blada!
Strzygłabym psy. Małe. Ale uciułanie miesięcznie 10000zł jest poza zasięgiem, chyba że pragnę bliskiego kontaktu z komornikiem. A nie pragnę. Więc i to odpada.
Co by tu porobić, zarobić i nie padać na pysk? Po prostu normalnie pracowac za godziwe pieniądze. Pewnie coś wymyślę, o ile nie zdechnę z głodu :DDDD
W ramach poprawy nastroju przeryłam z Dzieciątkiem dół szafy. Mam 6 plecaków. Skąd i kiedy się tego nazbierało nie wiem. 7
par pantofli. Każda pieczołowicie umieszczona w pudełku. Czasem je wyciągam i oglądam. Są śliczne. Niestety nosić nie mogę a szkoda. :(
W zasadzie nic nie robię i wcale mi z tym dobrze nie jest.
A co to jest marzenie? Czy wewnętrzna projekcja jakiegoś obrazu, zdarzeń? Czy króciutki impuls powstały samoistnie bez udziału woli?
Z doświadczenia wiem, że długotrwałe projekcje wpisują się w zdarzenia zaistniałe. Krótki, intensywny impuls przemijajacy i zapominany w chwili powstania jest twórczy. Własnie on pomaga realizować plany lub je niszczy.
Reszta to praca. :D
Nil deperandum! Dla szejka akurat dupa blada mogłaby być argumentem.
OdpowiedzUsuńPzdrwm