piątek, 13 lipca 2012

Mode - merde!

Przyglądam się postom na FB mojej Dzieciny i tłumaczenie, że język angielski jest bardziej uniwersalny nie bardzo mnie przekonuje. Jakby co, to przynajmniej w teorii mieszka dalej w RP. Tzn. teoretycznie jest RP bo praktycznie tu wicie, rozumicie.

Jakoś tak przypomniały mi się lektury szkolne, na ten przykład " Nad Niemnem " w kontekście własnie językowym. I czasy Sobieskiego i Izki Potockiej. Mix polkiego , francuskiego ze wstawkami ang. i łaciny.

Dziecię staje się angielskojęzyczne. Znak czasu? 

Kolejnym są tatuaże. Średnio rozumiem chęć permanentnego makijażu na ciele. Kiedyś ładne rysunki trzymało się w teczce, pokazywało znajomym a szczególnie utalentowani obnażali się przed całym światem. Teraz malujemy się. Czy to coś jak wiedza?

Jak w Tobie/na Tobie to nikt nie ukradnie?

Za kilkanaście/kilkadziesiąt kadłub przywiędnie i nastąpi uwiąd kwiatów, zgon ptaszyny, słowa stracą sens. Czy to ma sens?

2 komentarze:

  1. Mieszkam w RP ale fb jest globalny i mam tam wielu znajomych którzy nie władają nawet w podstawowym stopniu językiem Polskim. Niby jest tłumacz google, ale jak wiadomo jest on do dupy jeśli chce się przetłumaczyć coś więcej niż "dziękuję" czy "niebo jest niebieskie".

    Co do tatuaży...nie musisz rozumieć. Tak jak nie musisz rozumieć że będąc naturalna blondynką chcę mieć ciemne włosy i takie właśnie mam. To co mam na moim Ciele to symbole, wspomnienia, rzeczy, które przypominają mi ważne chwile, są częścią mnie. Są przemyślane, nie jest to sztuka dla sztuki a coś więcej.

    Jednego i drugiego nie musisz rozumieć. Od nikogo tego nie wymagam. Jedyne czego chciałabym, to akceptacji, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. W temacie tatuaży nie ma u mnie akceptacji. Co nie znaczy, że się nie godze. Bo i zreszta jaki mogę mieć wpływ na Twoje życie jako matka. Żaden, nieprawdaż ?

    OdpowiedzUsuń