poniedziałek, 2 lipca 2012

O!-leje

Olać "Burze.dziś.net". Kłamczuszek. Mówił, że nic nie będzie się działo a tu proszę:

Wyjazd nad wodę wypalił. Krótszy, bo tylko na Siekierki :D ale jednak. Lala robiła za Wodnika Szuwarka. Ten pies zachwyca mnie coraz bardziej. My na kocyku w cieniu a ona w wodzie. Żeby wlazła, popływała, wylazła, połaziła po okolicy - to bym rozumiała. Ale nie! Wlazła i wyleźć nie chciała. Cały czas szukała jakiegoś zajęcia. Na początek skasowała umocnienie brzegu.

Takie badziewie wodoodporne w formie kratki. Wyrwała z dna bo jej przeszkadzało. Każdy aport rozrywała na strzępy. za kamieniem rzuconym do wody nurkowała przeszukując dno. Zagonić jej na brzeg nie było sposobu.
Jak wszystkie polecenia tak i to: - Lala idź do wody!  przyswoiła w sekundę.

Po pewnym czasie zza Wisły wyłoniła się chmura. Od strony Ursynowa druga. Idą ku sobie, zbliżają się. Fantazja. Pierwszy raz widziałam jak powstaje burza. Mówię do Dzieciątka:

- Pacz! Idą ku sobie. Zaraz będą się "lały" :D

Faktycznie. Kropla jedna, druga, coraz więcej. Grzmi. Zgarnełyśmy majdan i powoli idziemy pod most. Pada, duchota miemożliwa.

Dzieciątko okryło się kocem a ja idę bez i marzę żeby nie przestało padać.
Pod mostem kilkunastu rowerzystów, spacerowiczów. Schowali się bo z cukru. Ja nie. Poszłam w łąki wysokie zrywać kwiatki na bukiet. Niby nic a wrażenia jedyne w swoim rodzaju. Burza, kwiaty i ja :D

W autobusie SMS od poTomka: - Wracajcie, obiad gotuję! O_O
Z Nim tak jest. Z jednej strony masakra z drugiej dobry dzieciak wychodzi.
A w domu znów iskrzy. Lekko, ale upierdliwe to jest. Dzieciątko swoje, Młody swoje. Od awantury krok. Na szczęście Młoda poszła oglądać swoje filmy a my w spokoju ogladaliśmy mecz.. Brawo Hiszpania !!!

Na osiedlu gradobicie. Kule wielkosci piłki do golfa i większe. Młody jedną oberwał. Bolało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz