Dziecko jednak z 36.9C uznało, że chore, źle się czuje i umierało do 12-tej. (ciekawe kto napisze usprawiedliwienie do szkoły. bo ja nie!) Potem ozdrowiało, wstało, wysmarkało się solidnie i zarządało obsługi i uczestnictwa. Wrednie wypięłam się i kazałam organizować sobie czas dowolnie.
Ja mam zgryza. Zabrałam się za sracz. Cieknie. Bo dupowierty mam w domu a teraz upojną zabawę. Jeden wkręt mocujący wlazł jak trzeba, drugi odmawia współpracy. Łazienka ciasna, nie ma jak do niego podejść a i delikatnie trzeba działać bo to "porcelana ";/
Z przyjemnych rzeczy zapodałam sobie na dziś: mycie żyrandola, naprawę sracza, smażenie placków, mycie podłogi pp., kuchnia, łazienka, obrębienie narzuty, przekopanie się przez ciuchy w celu segregacji - zimowych od letnich, umycie ścian. Pewnie w promocji jeszcze coś wpadnie. Już wpadło. Ale bździna :*
A na razie usiłuję wymyślić co zrobić z kiblowym pasztetem. Doczytałam, że można przykleić na silikon. Ale jaki? I jak to jest trwałe? Boszsz, czemu nie jestem facetem i hydraulikiem. Czemuż, ach czemuż nie mam krzepkich rączek?
Może płeć zmienić? Hmmm Jakiż przystojny byłby ze mnie Ludek? :DDD
--------------------------------------------------------------------------------
Wczorajsza sobota przeszła bez wiekopomnych wydarzeń. Kibel mimo osilikonowania sika wodą dokoła. Czyli dalej grane jest wiaderko. Za oknem kolejny dzwon. Kierowca jakoś nie przyswoił, że stan nawierzchni się zmienił albo był przyjezdny. Bo nasz zakręt jest specyficzny. Niby ok, ale co roku ponad 10 wypadków się zdarza. Wesoło się zrobi za chwilę, jak przyjdzie gołoledź :)
Wizyta syna jak zwykle nie przyniosła miłych wrażeń. Począwszy od idiotycznej pląsawicy, którą uprawiał, do, jak na niego delikatnego, bo na przykładzie innych, stwierdzenia, że jestem brzydka :) No i "taktowny" podział na Starą - czyli moją Mamę i Babcię - czyli moją teściową.
Wszystkie plany się lekko pozmieniały. Ciuchów jeszcze nie przeryłam. A to Młoda zalega do południa, a to coś tam, a to kawusia z Sąsiadem i jakieś inne pierdy.
"Może" zacznę raczej używać tego sformułowania, pojadę dziś na Powązki i Ewangelicki. Czas zacząć ogarniać groby. Jakoś ich przybyło. Z jednego w Warszawie zrobiły się trzy. No i masa w Otwocku. Chyba 4 lub 5 na jednym cmentarzu. Czy to święto zmarłych nie mogłoby być jakoś wcześniej, gdy aura jest przyjemniejsza?
---------------------------------------------------------------------------------
Wieczorem gorzkie żale Młodej. Bo - nie podałam Jej czegoś. Bo przecież Ona tyle w domu robi(?), i chciała tylko jedną rzecz i w ogóle Ona jest taka nadzwyczajna. A za chwilę - to Ona siebie nie lubi, nie toleruje... i nadaje to takim tonem, że we mnie Etna wzbiera... siłą i mocą ducha się powstrzymuję, żeby nie eksplodować bo te smuty zaczyna zawsze w porze późnowieczornej gdy już przysypiam. Wrrr...
Groźba, że cholera, zacznę Cię budzić wtedy gdy ja wstaję i zobaczymy, czy będzie Ci się chciało nocką nadawać, raczej podziałała na Babulinę i pognała Ją do łóżka. Za co? Za co ja to mam? Powiem krótko, nie tylko we mnie coś się robi gdy włącza nadajnik. W szkole też tak jest. Każdy spieprza byle dalej łącznie z kadrą. Bo jak już sobie upatrzy osobnika i temat to tylko harakiri pozostaje. Współczuję Jej facetowi i dzieciom przyszłym i w takich chwilach marzę, żeby już była na swoim. Trochę dalej ode mnie ;p
A Kotolota garnie się do ciepełka
Mały Ględzioł z ulubioną zabawką ;p.JPG |
Niesłodziak. JPG |
Z przyjemnych rzeczy zapodałam sobie na dziś: mycie żyrandola, naprawę sracza, smażenie placków, mycie podłogi pp., kuchnia, łazienka, obrębienie narzuty, przekopanie się przez ciuchy w celu segregacji - zimowych od letnich, umycie ścian. Pewnie w promocji jeszcze coś wpadnie. Już wpadło. Ale bździna :*
A na razie usiłuję wymyślić co zrobić z kiblowym pasztetem. Doczytałam, że można przykleić na silikon. Ale jaki? I jak to jest trwałe? Boszsz, czemu nie jestem facetem i hydraulikiem. Czemuż, ach czemuż nie mam krzepkich rączek?
Może płeć zmienić? Hmmm Jakiż przystojny byłby ze mnie Ludek? :DDD
--------------------------------------------------------------------------------
Wczorajsza sobota przeszła bez wiekopomnych wydarzeń. Kibel mimo osilikonowania sika wodą dokoła. Czyli dalej grane jest wiaderko. Za oknem kolejny dzwon. Kierowca jakoś nie przyswoił, że stan nawierzchni się zmienił albo był przyjezdny. Bo nasz zakręt jest specyficzny. Niby ok, ale co roku ponad 10 wypadków się zdarza. Wesoło się zrobi za chwilę, jak przyjdzie gołoledź :)
Wizyta syna jak zwykle nie przyniosła miłych wrażeń. Począwszy od idiotycznej pląsawicy, którą uprawiał, do, jak na niego delikatnego, bo na przykładzie innych, stwierdzenia, że jestem brzydka :) No i "taktowny" podział na Starą - czyli moją Mamę i Babcię - czyli moją teściową.
Wszystkie plany się lekko pozmieniały. Ciuchów jeszcze nie przeryłam. A to Młoda zalega do południa, a to coś tam, a to kawusia z Sąsiadem i jakieś inne pierdy.
"Może" zacznę raczej używać tego sformułowania, pojadę dziś na Powązki i Ewangelicki. Czas zacząć ogarniać groby. Jakoś ich przybyło. Z jednego w Warszawie zrobiły się trzy. No i masa w Otwocku. Chyba 4 lub 5 na jednym cmentarzu. Czy to święto zmarłych nie mogłoby być jakoś wcześniej, gdy aura jest przyjemniejsza?
---------------------------------------------------------------------------------
Wieczorem gorzkie żale Młodej. Bo - nie podałam Jej czegoś. Bo przecież Ona tyle w domu robi(?), i chciała tylko jedną rzecz i w ogóle Ona jest taka nadzwyczajna. A za chwilę - to Ona siebie nie lubi, nie toleruje... i nadaje to takim tonem, że we mnie Etna wzbiera... siłą i mocą ducha się powstrzymuję, żeby nie eksplodować bo te smuty zaczyna zawsze w porze późnowieczornej gdy już przysypiam. Wrrr...
Groźba, że cholera, zacznę Cię budzić wtedy gdy ja wstaję i zobaczymy, czy będzie Ci się chciało nocką nadawać, raczej podziałała na Babulinę i pognała Ją do łóżka. Za co? Za co ja to mam? Powiem krótko, nie tylko we mnie coś się robi gdy włącza nadajnik. W szkole też tak jest. Każdy spieprza byle dalej łącznie z kadrą. Bo jak już sobie upatrzy osobnika i temat to tylko harakiri pozostaje. Współczuję Jej facetowi i dzieciom przyszłym i w takich chwilach marzę, żeby już była na swoim. Trochę dalej ode mnie ;p
A Kotolota garnie się do ciepełka
co by Ci tu napisać.... no jak u mnie z Juniorką :)))
OdpowiedzUsuńLudek byl by z Ciebie calkiem przystojny, ale ja jednak wole Ludke:)) Wiec niech sie Mlody nie czepia, o!
OdpowiedzUsuńMnie tez czeka przerycie szafy, jak bardzo tego nie lubie... wrrrrrrrrrrr....
Ilekroc to zrobie to sie pogoda znow zmienia;) Nauczona wiec doswiadczeniem teraz zostawie kilka letnich szmat, zebym miala na wszelki wypadek. Dzis mamy 20C wiec wszystko jeszcze moze sie zdarzyc.
a w kiblu to nie poszła jakaś uszczelka?
OdpowiedzUsuńAj, ja juz nie mam zdrowia do tego :) Ciągle coś mi cieknie, nawet po interwencjach fachowców.
Usuń