niedziela, 7 października 2012

Dolazłam do lasa ;p

Biedna Lala. W kuble :) I dla tego spokojna. Bez kagańca szaleje z radości, że jedzie na wycieczkę :)
W metrze wycieczka małolatów wzorem jak z konsomołu, z barwnymi chusteczkami na szyjach. Niech im będzie, wolno :)
Zasnąć nocą nie mogłam. Najpierw przegląd podoczny wszelkiej maści grzybów. Nie dało rady inaczej. Choćby lało - musiałam za-leść.
Potem jazda ze zgnilizną jakąś, no i były - lekko przechodzone grzyby. Przedalfowa wizja nagich, skrwawionych ciał zmaterializowała sie pod postacią mogiły. A żółtości w różnych odmianach pod powiekami, nie pozwalające zasnąć to kurtka, chusteczki wycieczki, kurki i spody maślaków. Takie domowe wizje na własny użytek. No! Niech im tam już będzie jak inaczej nie może!
stacja Młociny.JPG

Schodami w górę :)
Wyjście ze stacji. Full wypas. Lubię to miejsce :)
Idziemy na przystanek. :)
Przystanek, właściwy autobus a to żółtem to ja :)
Przystanek w Truskawiu. Mozna historię o nim na pisać. Rdzewiejąca rudera pokryta grafitti niskich lotów. Jako kolejny element dekoracyjny występują na nim strugi krwi. Cóż - krew nie woda :)
Kuń leśny. Produkty odpady czterokopytnych Lala uzywa jako perfum :( Fuj...
Mogiła. To przy niej Baba ukradła mi grzyba spod doopy :p
Huba nie Bubba :)
Mech cudnej urody.
Grzybek podgrzybek :D
A ja już tych grzybów nie ogarniam, nie rozumiem, one grają w coś czy co? Co one pija? Zygzakiem latają? W chowanego się bawią? No 15 razy można zdeptać jedną polanę i w każdej możliwej konfiguracji zawsze jakieś z kąta wylezą. Na ten przykład - kawałek leśnego gruntu 10x10. Przeiskałam każdy centymetr, po mnie chyba z 50 osób się przegalopowało, a wieczorkiem w drodze powrotnej jeszcze z 15 podgrzybasów znalazłyśmy.

Nogi mam głęboko w szyi, wytarte panewki we biodrzech, na łbie garści pajęczyny, paprochy we włosach. O dziesiątkach wysyłanych w przestrzeń pająków już nie wspomnę. Wzorcowego kloca łosia już dziś Wam nie zaprezentuję. Rzeknę jedynie, że imponujący był. Mamuśki zarazy dziś nie trafiłam. Na szczęscie, choć na polankach były ślady rozbrykanej dziatwy.

A początek zapowiadał się nędznie. Tłumy - ok 10.30 już wracały z wiadrami pełnymi dobra. Szczególnie wyróżniał się jeden lekko przechodzony gość. Kurc galopkiem gnał do domu, rozglądając się z paniką w oczach na boki. Napadają tam na szczęśliwych grzybiarzy czy co? Miał tego dobrego ze 20 kilo.

Takich jak my było trochę. Szczególnie jedna mi dopiekła, gdy robiłam zdjęcie spod dupy wycięła mi grzyba. Co za chamica?! Mogła choć chwilę poczekać! Ale nie! I pętała mi się ciągle z przychówkiem za dupą. Gdzie ja tam i ona. Brrr... W końcu Młoda nie zdzierżyła i rzuciła w przestrzeń coś o parapetach... zrozumiała i się zmyła.

Ponieważ produkt NBP pojawia się u mnie nienachalnie, wyjątkowo dokładnie przyglądałam się "majakom" przedsennym. Będzie ogień czy nie będzie. Jak by był no to przekichane. Strata finansowa na bank. Ale nie było i to już sukces. Na bilety wystarczyło w jedną stronę jak się potem okazało. Bo myślałam... ta! Myślał indyk o niedzieli a w sobotę łeb mu ścieli. I tak było ze mna. Myślałam, że mam dobre bilety, a jeden skasowany był "sympatycznym" atramentem i MUSIAŁ trafić się kontroler. Młoda pokazała swój a ja D.O. Pan - No to mnie Pani zaskoczyła!  Kurcze, samą siebie też!
Wyjaśniłam Panu uprzejmie, że właśnie do lasu po kolację, obiad i śniadanie jechałam bo w lodówce echo niesie. Zrozumiał. Niech będzie chwała i cześć i wszelkie dobro temu Panu.
I właśnie pyrczy się sagan miksu: maślaków, podgrzybków, kurek, sitków, zajączków. Pachnie cudnie. Będą z kaszą.

A na balkonie suszy się kilka wianuszków sitaków i czekają podgrzyby na swoją kolej. Bo dziś już odpadam.

4 komentarze:

  1. Pociesz sie, ze moja Rosie konskich odchodow uzywa nie tylko jako perfum, ale takze przekaski...
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Są dobrzy ludzie na świecie:)
    Nie umiem rozróżniać grzybów,więc nie ryzykuję, ale po lesie bym połaziła;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Tak sobie czytam o tych twoich grzybach i tak sobie tęsknie wspominam czasy, gdy w lesie bywałam i kurki i muchomory zbierałam (innych grzybów po prostu nie widzę) :) A te muchomory to jedynie do zdjęć pozowały ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. grzybki, takie jesienne:)
    trochę zazdroszczę,gdyż tu w RPA, gdzie teraz mieszkam, mamy wiosnę:)
    długo na nią czekałam, owszem, ale zapach polskiego lasu, hmmm...
    coś niesamowitego ;)

    uściski,
    agnesssinafrica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń