niedziela, 21 października 2012

Jedna baba drugiej babie

Znacie to? Nie?
Jedna baba drugiej babie, wsadziła raz w dupę grabie
ref: A hahary żyją, miód i wódkę piją

Co dalej nie wiem, ale ja bym tak wczoraj w autobusie takiej jednej i takim dwóm.

Zacznę od tego, że był pootworny ścisk. Dreptaczy szlakowych dużo i harcerze i zuchy na szlak się wybierały zdobywać odznaki. Pysie miłe, roześmiane. Miłe ludziki :)

No i te grabie!!!
Wbijamy się do autobusu. Lala ginie w gąszczu odnóży. Ciasno, gęsto. Decyzja-przebijamy się na przegub. Tam luźniej. Młoda jakoś wydłubała psa z podłogi, chaps ją na ręce.
Babsko siedzące - potrójne grabie, albo i widły - siedzi i wyrzeka.
-Co to za porządki?
-Kto tu tylu ludzi wpuścił? O_O
Generalnie trenuje niezłą paranoję. Ja milczę, słucham i coś mi się robi w środku.

Ale nic to. Nie czepia się mnie i moich, nie pluje dokoła i nie kopie, więc przeżyję.
Szopka się zaczęła jak Młoda z Lalą stanęła obok niej. Wygibasy na siedzeniu, odsuwanie się byle dalej.
-Kto pozwolił psu wejść do autobusu?
-To niedopuszczalne
I tak kwiczy, jęczy, nadaje
Okoliczna ludność ucisza ją, tłumaczy-nie wiem po co, że psu taż wolno.
Nie zdzierżyłam. I mówię, że to publiczny środek, i generalnie jak ma tak bardzo za złe, to może Taxi lub własne autko? Jasne, że odwinęła się tym samym. Ale mi to wisi i powiewa. Nie boli i nie przeszkadza. W końcu to tylko 20 minut drogi.Ciasnawo w przejściu, Młąda ma wąty.
-Dziecko - mówię - ludzie są życzliwi i pozwolą przejść.

Człowiek pod postacią kobiety robi luz. Młoda już, już idzie.. a tu stoi Chuj! I zastawia przejście. Nie przejdziecie - bo on tak chce.
O żesz ty w mordę. Rozwarłam paszczę. Wdałam się w pyskówkę, Młoda już przeszła, czas na mnie. A Chuj - górą spokojnie, trzyma się drążka a dołem ciśnie mnie biodrem i widzę, że przymierza się żeby mnie walnąć. No! TY! Nie ze mną takie numery. I rozdarłam paszczu na cały autobus.
Że damski bokser, że srututututu i itd. Zabrał dupkę od razu do siebie.

Żeby to był koniec to nie powiem, ale ...w dupie z nimi.W każdym razie dotarłyśmy i od razu wrzuciłyśmy 5 bieg, żeby wesołą gromadkę zostawić za sobą. Plan dotarcia do Mogiły Powstańców 1863r zrealizowany. Przez noc kopytka odpoczęły i będą siedzieć w domu... chyba żeby, coś.... bo mgła okrutna ;p

Mogiła Powstańców 1863. Puszcza Kampinoska.JPG
    

6 komentarzy:

  1. Nie ma to jak uprzejmość ludzka, szczególnie w publicznych środkach komunikacji... :/
    A na pocieszenie : http://www.tekstowo.pl/piosenka,biesiadne,hahary_zyja.html
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za piosenkę. :)
      A takie zdarzenie miałam po raz pierwszy :)
      Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Seria grabi. :DDD

      Usuń
  2. A dalej z grabiami to ponoc bylo:
    "jedna krzyczy, druga wrzeszczy, a grabisko w dupie trzeszczy":)))
    Przynajmniej w mojej szkole tak bylo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy w US-iech też się zdarzają takie "kwiaty" :D

      Usuń
  3. Ha! Warszawska komunikacja miejska to swietna szkola asertywnosci, ach jak ja to znam dobrze! Ja miałam metode pracując na wyscigach, ciuchy waniające na kilometr końmi :D I g... na bucie też dobra rzecz (końskie, oczywiście)

    OdpowiedzUsuń
  4. He :) Z domku wychodziłam. A dziczyzna nie jedzie :DDD

    OdpowiedzUsuń