poniedziałek, 15 października 2012

Przerosty

Dziś w formie naleśnika będę się przemieszczać. Jakaś taka mało kontaktowa jestem.
Nocka niedospana. Obudziło mnie niedosłyszalne klikanie budzika i szuranie niecykającego zegara ze ściany. Wstałam i zaczęłam w sennym widzie szperać Dziecinie w okolicach głowy w poszukiwaniu klamota. Dziecko siadło - Mamo co się stało?
Szukam budzika bo mnie obudził - zabrzmiało mną jak z krypty. Znalazła, skitrała. Jeszcze tylko zaraza na ścianie szurała a w głowie maz bezrozumny. Leżę i czekam na sen. Ni ma! Trudno, kadłub odpoczywa.
Aniele mój, weź i powiedz mi co! Maz niknie w obrazach. Niezapamietanych. Jakoś koszmara nie było. Czymś ciepałam w dal. Lepsze to, niż leżeć bez filmu w głowie.Przynajmniej jest co pooglądać ;p
Leżę i usiłuję powstrzymać myślotok i ciąg obrazów. Skupić się, skoncentrować na jednym. Już doganiam króliczka gdy niezauważalnie coś innego pęta się pod czaszką. Ech...pociągnąć jeden wątek tak do końca! Problemy od czapy? ;p Ale to tylko nocka. W dzień już łatwiej. Jawa czyni cuda ;)
Rano dziecko do matki
-Myślałam, że mnie walniesz
-O_O???
-Bo takim tonem mówiłaś
No a niby jakim miałam mówić wyrwana z objęć Morfeusza?
Więdnę przy klawiaturze, spływam do poziomu podłogi. Wykańcza mnie Kotolota.

Śpiący na człowieku kot waży 10x więcej niż normalnie. Przekręcenie się z boku na plecki np. wybudza, bo Cóś spływa w różne miejsca i przytrzaskuje kołdrę. Przytrzaskuje, wbija ludzia w podłoże, rozdeptuje. Jest jednym słowem za bardzo. I za cholerę nie chce zmienić miejscówki. Wystawione za łóżko wraca jak bumerang. Szczęście że nie terkocze. To nie Julka :) I nie miętoli.Ale jest za bardzo.

Za plecami - mrrł. -Cicho :). I już siedzi mi na ramieniu. Cza wiedzieć co się gada do Kotolota :) A rano zupełna pacyfikacja by wymusić jedzenie. Skacze po mnie, łazi, gada, mruczy, miałkocze, terkocze, wspina się, biega, szaleje. Bo to niby ma przyspieszyć michę. I nie myli się. Żeby ustabilizować zarazę i zatkać rozdarty dziób czym prędzej podsuwam jej pełna miseczkę. Spokój :D

Niedziela - milusia, słoneczna, cieplutka. Przeryty grób pra, pradziadków. Częściowo usuniete pond 30-letnie paprocie. Chwilowo nie mam pomysłu na zagospodarowanie środka. Moze jakaś trawka? - Ale to trzeba kosić, regularnie bywać, a tego nie jestem w stanie zrealizować. Może jakieś zimno-odporne zielątko? To już prędzej.
Może uda mi się zaklepać dla siebie miejscówkę. Tak na przyszłość. Przynajmniej bachorki nie będą kiedyś miały problemu. Śmierć to jedyna pewna rzecz. Nic nie trwa wiecznie na szczęście :)

Samarytanki z Psiej Wólki przeryły groby także Scheiberówien. Natalii i Marii. Siostry Magdaleny Schatters ze Schreiberów. Niech im tam... tą raza lajcik. Na wiosnę było zabawnie bo zza chwastów nic nie było widać. Tera je żywa ziemia.Musi poczekać do wiosny.
tak było
finał
No i jeszcze aleja kamiennych tablic. Tych których nie sposób przypisać do miejsca.
tablice.JPG
A i jeszcze na Powązkach spotkałam starszą panią. Sama nas zaczepiła. Coś mówiła o jakimś głośnym zdarzeniu dotyczącym naszego grobowca. O co chodzi? Nie mam pojęcia. I pewnie się nie dowiem. Dałam Jej swój nr tlf i ma się odezwać. Pożyjemy-zobaczymy.
chałupka. JPG
A to nasza chałupka na Powązkach. Płyta do krypty zaczyna się rozpadać. Piotr Łódzki nie kwapi się z naprawą. Czarno to widzę ;_/
Metalowe kółka były kiedyś trzymane przez dłonie. Odlew pięknych, smukłych dłoni mojego Tatusia. Ale jakaś kuerw wyrwała, ukradła. Niech jej... :/

2 komentarze:

  1. Skalniaki są dobre. ładnie zarastają,są rózne odmiany ,poszukaj wiosną.Na razie wyłóż ciętym iglakiem,może zrób wianki?

    OdpowiedzUsuń