piątek, 26 października 2012

Huba

Zainspirował mnie Pan z Celestynowa. Ten z lekka zakręcony. Powiedział, że huba ma właściwości przeciw nowotworowe. I ogólnie całkiem fajna jest.Poszukam w necie, poszperam.

 Poszperałam, poszukałam, trudno nie było - wystarczyło wpisać hasło "huba". Załapć się proszę na hubę. Leczniczo działa i dobra jako rozpałka na włóczędze :D

Opieńka też niczego sobie. Przeciw pneumokokom działa. A w ogóle to nie doceniamy tego co nam natura daje. Tylko tabletki, tabletki, tabletki. Jak dzieciaki były małe u mnie królował syrop z cebuli, czosnku-cytryny-miodu, herbatki z hibiskusa, maść kamforowa, miętka, miodek. Na przeziębienia wystarczało. Chorowały sporadycznie. Raz na kilka lat.

Zimniocha powoli się robi, choć nocą okno uchylone musi być mimo że
wieje od okna jak nieszczęście. Siedzę przy kompie i łapy mi marzną. Komputer mówi, że jest 2C. Słoneczko świeci. A miał podobno padać śnieg! Ech te prognozy - o kant tyłka można se potłuc.

Jednym słowem nastała ta pora roku w czasie której najchętniej zapadłabym w sen zimowy jak niedźwiedzie. Do ciepłego! Znów będzie leciało równo z nieba białe g****!
I mróz, i chlapa i gołe, czarne badyle gałęzi za oknem. Nic mnie tak nie dołuje jak te drapaki. Ale... cycki w górę i do przodu :D

O lesie może sobie przypomnę zimą. Młoda od lat molestuje mnie o wędrówki w Puszczy śladami dziczyzny. Może w tym roku wypali? Problem jest zasadniczy - zimno! Żeby co jakiś czas jakaś chatka przytulna była gdzie można by się ogrzać, otrzepać ze śniegu - to jeszcze bym się skusiła. Ale ni ma! Ni ma tak jak kiedyś na Gubałówce kominka :|
Ale zanim się wybiorę muszę nabyć ciepłe, nieprzewiewne i nieprzemakalne portki na tyłek. Narciarki :p I buty wodoodporne.

Uprzejmie informuję, że na groby to polezę jak będzie ładna pogoda. Tak kole 10C. Lubie być zdrowa :p Więc niech się rząd stara i dobrą pogodę robi :/

Wybieram się za to to sklepu w kropeczki po znicze i inne dodatki nagrobne. Na pewno nie po wędliny, boć jedynie kiełbasa, taka jedna, z metra nadaje się stamtąd do jedzenia. O mięsie to raczej nie wspominam. Bo takiego np. tatara to już wieki nie jadłam jak i steka normalnego. Ostatnia wołowina to prezent od Ciotki. 4 godziny gotowałam - antrykot - i dalej twarda. Bym zmieliła na pierogi ale maszynka wysiadła. Uzdatnianie po staro bawarsku nic nie pomogło. Podeszwa jak była tak jest.

Tak w ogóle ponieważ zima się zbliża to mieszkańcy rubieży oddalonych od cywilizacji może zechcą się zapoznać z ofertą marketów dostarczających zakupy do domu. Wygodne i jak się dopoliczy koszt paliwa, to jakby tańsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz