piątek, 16 listopada 2012

SM

Wczorajsza UWAGA przypomniała mi sprawy rodzinne. Konkretnie Babcię. Mamę mojej Mamy. Od kiedy sięgam pamięcią zawsze siedziała na łóżku. Jedno tylko wspomnienie mam gdy podpierając się laską powolutku szła przez pokój. Bo zagrożone było zdrowie Jej wnuczki czyli mnie. Pamiętam Ją - pogodną, ale jakby z dystansem i w oddaleniu. Opuszczone na podłogę spuchnięte stopy, popękane, krwawiące, wykrzywione palce, napuchnięta buzia. Zatopiona w myślach. Oczekująca na nieuchronne czyli ból. Leczona była na reumatyzm. Dziś wiem, że to było SM. Chorowała ponad 20 lat. W rodzinie zięcia też jest taka osoba. Już zupełnie zależna od innych.

Reumatyzm to taka nasza "tradycja" rodzinna, więc postanowiłam się przebadać na te okoliczność jakiś rok temu. Wyniki mam lekko podwyższone. Zadem dramat. Ale teraz postanowiłam "zgwałcić" domową na specjalistyczne badania pod katem SM. Wolę wiedzieć i móc choć spowolnić tę chorobę o ile mnie dopadła. A więc dziś telefon do...lekarza. Jeśli okaże się, że mam to dziadostwo, będę miała czas na przygotowanie się. Oswojenie tematu. Zapoznanie się pod kątem leczenia, postępów, diety. Jakieś laski, chodziki i inne pierdy. Ale to jeszcze przede mną. I wolałabym nie.
Pożyjemy zobaczymy. Choć objawy jakie mam mocno kierują w tamtą stronę.

==============================================================================

A z "radosnych" rzeczy to coraz częściej spotykam się z opinią, że powinniśmy, my jako naród coś zrobić, zmienić. Gdyż-ponieważ sytuacja z jaką mamy do czynienia na co dzień i bezprawne działania władzy wymusza takie myślenie i potrzeby. Opisywać wydarzeń z niedzieli nie będę. Jest wystarczająco dużo materiału do zapoznania się i wyciągnięcia stosownych wniosków.

==============================================================================

I tylko z "satysfakcją" mogę znów sobie przyklasnąć nad swoimi "proroctwami". W większości na memłonie rodziny wypowiadanymi ale sprawdzającymi się w realu. Co dalej? Nie wiem?! Po prostu!Akcja "proletariusze wszystkich krajów łączcie się" byłaby jakby łatwiejsza do wykonania niż kiedyś. Boć wszyscy w jednej kochającej się rodzinie UE. Ale-środek tego cuda zajmuje Germania. A poza wszystkim, to jak to zwykle bywa, i co było do przewidzenia, każdy kraj (ludzie) ciągnie w swoją stronę, z drugiej - ci, którzy mają pracę kurczowo się jej trzymają prawidłowo myśląc o zapewnieniu bytu najbliższym. Tylko w tym wszystkim zupełnie znika PL.

Klepiemy się z UE o kasę. układamy się. Państwa między sobą, poszczególne partie podobne wyznaniowo do siebie ponadpaństwowo, poszczególni ludzie takoż. Totalna wieża Babel. Językowa, wyznaniowa, światopoglądowa. Tylko w imię czego to się dzieje? Bo każda średnio inteligentna małpa wie, że do niczego to nie prowadzi. Jest źle, będzie gorzej i jeszcze gorzej. IV rozbiór PL został przeprowadzony mistrzowsko. Nieprawdaż???O, sori, przyłączenie do wielkiej, kochającej się rodziny.

Rozmawiałam ostatnio ze Sąsiadem. Kilka ładnych lat żył za oceanem. Tam też były towary made in China, made in India. Tylko TAM nie wpuszczano na rynek badziewia. Jedynie towary zgodne z certyfikatami tam obowiązującymi. Przemysłu takoż się nie likwidowało. I prawo było normalne. NORMALNE. W każdym razie w przyszłym roku wybieram się na świętowanie 11 listopada. I mam nadzieję, że zostanie zorganizowane to właściwie, przez właściwych ludzi. A co!!!

2 komentarze:

  1. SM nie jest chorobą dziedziczną.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo tak :D Tyle. że w rodzinach w których wystąpiło prawdopodobieństwo pojawienia się jest kilkukrotnie większe.

      Usuń