khhh....frhhhh.....hrhy....pffff.... to poranne odgłosy Julii. Otwieram oko i
zastanawiam się czy już mam zacząć się dusić czy może ją raz a dobrze, czy na
kolejne khk lecieć na cito i pawika spuścić z uwięzi. Bo Dżulia jest persem. Ryjek
ma prostowany na ścianie, krótki przewód nosowy, który się zapycha. I w związku z
tym nastała nowa, świecko-domowa tradycja. Wycierania kotu nosa. Ew odglucanie
gruszką gumową. A jak nam się skroplą uczucia i Julosława za bardzo schudnie to się
dokarmia kota za pomocą wykałaczki lub widelczyka deserowego. Bo paszcza szeroka ale
mało sprawna. I w związku z tym jeden posiłek zajmuje jej tak z godzinkę, półtorej.
hlust...słyszę zza pleców. Lala dzida pod łóżko. Ja siedzisko w górę i szukam.
Dywaniki - czyste, przedpokój - sucho, reszta też. Mijam legowisko Pierworodnej i
swąd, le swąd mnie dolatuje. To na pewno nie Julka. Bo śpi. A jak się wydali to z
łazienki smrodek dolatuje do balkonu. Ale to na pewno nie ona. Ona drzemie i fafluni.
No, pocharkuje. khk, khk..No to łaps za kołderkę a tam... No i pobudka, i mycie wyrka
i wogle, sami wicie rozumicie. Córuś moja Córuś se nie pospała :/
A wrony swoim zwyczajem zameldowały się jak co rano i poleciały w swoich sprawach
biznesowych. Czasem mijamy sie po drodze i wymieniamy krótkie uprzejmości. Boć
wiadomo, że z sąsiadami trzeba żyć dobrze. Widok za oknem sezonowo - depresyjny.
Suche, czarne badyle na tle burej masy krzaczorów parkowych. Niebo błękitne gdzieś
zdechło, szarość w różnych odcieniach głównie. Jednym słowem paskudnie
kolorystycznie.
Niech mnie ktoś kopnie i pogoni załatwiać te rentgeny i lekarze różnej maści!
zastanawiam się czy już mam zacząć się dusić czy może ją raz a dobrze, czy na
kolejne khk lecieć na cito i pawika spuścić z uwięzi. Bo Dżulia jest persem. Ryjek
ma prostowany na ścianie, krótki przewód nosowy, który się zapycha. I w związku z
tym nastała nowa, świecko-domowa tradycja. Wycierania kotu nosa. Ew odglucanie
gruszką gumową. A jak nam się skroplą uczucia i Julosława za bardzo schudnie to się
dokarmia kota za pomocą wykałaczki lub widelczyka deserowego. Bo paszcza szeroka ale
mało sprawna. I w związku z tym jeden posiłek zajmuje jej tak z godzinkę, półtorej.
hlust...słyszę zza pleców. Lala dzida pod łóżko. Ja siedzisko w górę i szukam.
Dywaniki - czyste, przedpokój - sucho, reszta też. Mijam legowisko Pierworodnej i
swąd, le swąd mnie dolatuje. To na pewno nie Julka. Bo śpi. A jak się wydali to z
łazienki smrodek dolatuje do balkonu. Ale to na pewno nie ona. Ona drzemie i fafluni.
No, pocharkuje. khk, khk..No to łaps za kołderkę a tam... No i pobudka, i mycie wyrka
i wogle, sami wicie rozumicie. Córuś moja Córuś se nie pospała :/
A wrony swoim zwyczajem zameldowały się jak co rano i poleciały w swoich sprawach
biznesowych. Czasem mijamy sie po drodze i wymieniamy krótkie uprzejmości. Boć
wiadomo, że z sąsiadami trzeba żyć dobrze. Widok za oknem sezonowo - depresyjny.
Suche, czarne badyle na tle burej masy krzaczorów parkowych. Niebo błękitne gdzieś
zdechło, szarość w różnych odcieniach głównie. Jednym słowem paskudnie
kolorystycznie.
Niech mnie ktoś kopnie i pogoni załatwiać te rentgeny i lekarze różnej maści!
świetnie napisane!
OdpowiedzUsuńDygam w podzięce jak pensjonarka i liczko mi płonie ( w tle słychać dyjaboliczny śmiech buahahahah). A tak normalnie to - dziękuję :) Miło mi :)
Usuń