sobota, 24 listopada 2012

Dom i ja

Czy ja się czemuś dziwię? Eeee... chyba nie. Bo jakby oczywiste było, że ja będę sprzątać po kotach w gratisie. Że ja wyniosę rower do piwnicy i będę walczyć z dywanem i całą resztą, żeby go upchnąć. I palcem pokazywać i popychać i poprawiać. Choć jakby mniej tego bo staram się dla własnego dobra nie zauważać. Idę , schylę się, podniosę, poprawię, podetrę, wytrę, przetrę,  i tak dalej. No właśnie! Narożnik się sam skruszył przy drzwiach wejściowych. To znaczy kawałek ściany. Widzę to tylko
ja i moja Matka. A kto go zrobi dla urody? No kto? ICH! Mła! Ja!
Że ogarnę  przedpokój, powynoszę worki, zrobię zakupy itd. A w kwestii zakupów... Poszalałam wczoraj, bo Pierworodna zapomogła finansowo i drogą kupna nabyłam kosmiczne ilości okrawków wędlinowych. Kiełbachy się zużyje za chwilę. Resztę poplasterkuję i do zamrażalnika. Cena za kilogram - powalająca. 7 złociszy. A co w tym jest? Całe kiełbachy, dupki kilkucentymetrowe wędlin. Różnych. I pokrojone w plastry też i ser żółty. Bo nie
wiem jak tam poza Warszawą ale tu np. kilogram kaszanki kosztuje ponad 10zł, słoniny prawie 10, a o innych produktach to już pisać nie będę. Czasem ślinka mi leci do wołowiny. Bym zjadła sobie taki konkretny stek, czy zrazik, ale jak widzę ceny to wszystko mi się cofa i przechodzi. No bo na ... jedynego ponad 30 zł za kg. Więc proponuję producentom, żeby jeszcze bardziej podnieśli. Wtedy już nikt nie kupi. I będą mogli se leżeć pod te gruszą i liczyć muchy na ścianie pustej obory. A drinia z palemką zastąpią szklanką wody ze słomą :/
A póki co będzie fasolka po bretońsku i żurek i kapucha na okrawkach i co tam se jeszcze wymyślę. A dziś zapasik ziemniorów nabędę, cukru, ryżu, makaronu no i sól bo się kończy. Nad resztą głęboko się zastanowię. Chlebek tani wyczaiłam w najbliższej okolicy. Po 1.90.
Bo to oszczędnością i praca ludzie się bogacą. :DDD Ja oszczędzam  bo muszę, nie pracuję - z powodu różnych ograniczeń. Natury fizycznej i społecznej - ha! jak to brzmi! Ale głupio się żyje. poTomek pewnych że tak powiem niedoskonałości i defektów  nie rozumie. Za to ja rozumiem, że w pewnym wieku pewnych rzeczy się nie rozumie. Relacje między nami - tfu, tfu, przez lewe ramię - jakby lepsze. Chwalić się mogę bo to moja zasługa. No i lubię jak wpadnie i pogada. Młody jest ale przemyślenia ma fajne. I tak coraz bardziej mi się podoba. Jak nie pije i nie odbija Mu. Naprawdę fajny gość. Tylko nie może mieć za dobrze bo daje sobie wtedy na luz i robi się źle i coraz gorzej. Chłop musi mieć zajęcie, bo inaczej w dupie mu się przewala. I proszę uprzejmie to zapamiętać. Na zawsze :DDD
A kasa mała to i potrzeby muszą być niewielkie :D Ale i tak poszalałam wczoraj. Czekoladę nabyłam i pożarłam. Lobla była jak mówiła taka jedna, mała Milka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz