środa, 28 listopada 2012

Miłość vs ...

Babulinda jest nadzorcą. Świetlnym nadzorcą. Bezustannie kontroluje stan oświetlenia w domu. Każdorazowe pozostawienie włączonego oświetlenia skutkuje: spojrzeniem pełnym wyrzutu lub/i krótszą lub dłuższą pogadanką. Grzeczna jestem, pamiętam, gaszę ;p Ale czasem zdarzy się, że na moment wyjdę np. z kuchni by za momencik wrócić i wtedy dostaję lekkiej piany. Ale daję radę, rozumiem, jestem za!

No i przychodzi wtorkowy wieczór. Dziecinka wróciła ze szkoły i oczywiście zostawiła zapalone światło w przedpokoju. I zaczyna się zabawa... Babulinda szur, szur od siebie ku światłu... zastopowało Ją...myśli...idzie do nas i na luziku siada na krześle i ogląda Tv.

W czym rzecz? No obrachowała stan żywiny w domu i wyszło Jej, że brakuje najstarszej, ukochanej wnuczki. Stąd ta iluminacja. Bo Pierworodnej nóżki się poplączą jak wejdzie w ciemność i światłość Ją nie otoczy od wejścia. :D Zaczęłam się z Niej nabijać w temacie. Spojrzała na mnie z dyjabełem w oku, wredna córka wykryła czyn Nią zakazany. I z wizgiem poleciała gasić światło. Wróciła na moment, pokazała mi język i poszła na chwilę do siebie. Chciała znów strzelić focha ale wiadomości i możliwość spotkania się z ukochaną wnusią zwyciężyły. :DDDD

A za chwilę, za momencik spotkanie w sprawie.... Pożyjemy zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz