Nie godzę się z podpisaną przez Komorowskiego ustawą 67/67. Nie chcę, żeby moje dzieci musiały
pracować tak długo. I głeboko w dupie mam wszystkie możliwe i domniemane powody dla których ją
wprowadzono. PO nigdy mnie nie zachwycała ale pogodziłam sie z faktem zaistnienia tej opcji w rządzie.
Co nie znaczy, że ich toleruję. Co to, to nie!
W związku z tym mam DOBRĄ radę dla młodych. Róbcie biznes. Tyrajcie do 35 roku zycia. A potem
żyjcie z %. Leżąc do góry dnem pod palmą lub realizując swoje marzenia.
Z racji Parady Równości spotkałam się z ciekawą i dosyć dla mnie śmieszną opinią na temat ludzi innej
orientacji niż ja:D
Wzrost - odtajnienie/wyjście z podziemia osób homo ma zaburzyć naturalne wzorce zachowań wśród
dzieci = zmniejszenie populacji ludzkiej = koniecznosc dłuższej pracy. Ostentacyjne/codzienne
obserwowanie/spotykanie osób tej opcji ma według tej osoby skutkować zmniejszeniem populacji ludzkiej.
W perspektywie jej wyginiecie. Osoba ta nie chciałaby by jej dzieci ogladały na ulicy całujących się dwóch
facetów lub kobiety. Czy ja chciałabym? Chyba też nie.
Czy godzę się z istnieniem osób tej opcji? Tak! Czy nawiązałabym relacje towarzyskie? Jasne! Wszystko
zależy od człowieka.
Znałam i kumplowałam się z gejami. Pozostającymi w związku, prowadzącymi wspólny dom. Fantastyczni
ludzie. Jakoś w rozmowie z nimi nie telepało mi się natrętnie po głowie, że kochają się w pupę.
I w porównaniu do znaczącej % grupy facetów - pachnieli świetnymi kosmetykami. Co było balsamem dla
mej duszy - jestem zapachowcem.
Czy w związku z tym godzę się na wyginięcie ludzkości? No, raczej nie :D Ale toleruję inność,
róznorodność. Wręcz jestem zajej rozwojem - róznorodności, żeby była jasność. Poza wszystkim
homoseksualizm istniał od zawsze. Nie tylko wśród ludzi ale także zwierząt. Nawet ich znaczącej liczby.
Czy godzę się z istnieniem gejów i lesbijek? Tak! Ale nie toleruję i chyba mi się to nie zmieni, pewnych
zachowań w miejscach publicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz