poniedziałek, 18 czerwca 2012

Aj waj, w dupie mam ten cały raj!

Wczorj bombelkowałam. Jakoś tak sodówka mi odbijała. Motyle w brzuszku i ogólnie świat jest piękny.

Rano z lekka wkurzona na compa -nie przyswaja plików w Adobe - pofrunęłam na Pole w celu odsikania psicy i podręczenia zesztywniałych gnatów. No niestety. Za dużo ludzi. A ja swoje falujące tłuszcze wolę spuszczać ze smyczy w samotności. Polatają se jutro.

Zainspirowana rozmową z kumplem z dzieciństwa postanowiłam popełnić kurs pierwszej pomocy. Najpierw wlazłam w net. Same płatne oferty. Ale se myślę: - badziew Tv tak ładnie rozreklamował dzialalność samarytańską, że to jakby oczywiste, że każdy chce być święty i chętnie zapłaci za możliwość niesienia pomocy bliźniemu.  Ale PCK - to firma z tradycją i wogóle i co tam chcecie. W kazdym razie dobrze się kojarzy. Szukam. Jest. Strona główna. I kursy są. I numery telefonów. Myślę - dobra nasza jak już na dzień dobry nie krzyczą, że chcą kasy,.Nadzieja jest. Dzwonię. Gość na luziku dopytuje czy indywidualnie czy zbiorowo? Tu już mój czujnik zaczyna działać. Czuję smrodek.
Indywidualnie, moją osobą chcę. Okiej nie ma sprawy. Tylko proszszsz przygotować 250 zeta :D Uśmiech i lepka słodycz ciekną przez słuchawkę.
I znów nadzieja skonała w szarej beznadziei.

I nawet mi się już nie chce sprawdzać czy PCK to organizacja non profit czy nie. Bo w tym pojebanym kraju naprawdę trzeba mieć pragnienie męczeństwa, żeby żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz