Poszłam po papier toaletowy. Posiedzieć na ławce. Wyjść z domu. Ciepło. Na ławce siedzi poTomek. Z przyjaciółką flaszką i Apoloniuszem. Siedzą i udaja. Młody naciągnął kaptur na głowę. To czapka niewidka. Ale ja i tak Go widzę. Boli. Papier i lód. Może osłodzi.
Ławka pusta.
Idę na Pole. Dokoła jeziorka. O, merde! Są... - jak już tak krążysz to usiądź przy nas.
A to jest ostatnia rzecz na która mam chęć. Dołek dopada. Boli. Nic nie ma sensu. Zmarnowane lata. Pustka. Po co to wszystko?
Gin +cola w Merlinie. Sama. Super facet z super ego super mordę drze do mikrofonu. Masakra. Czym predzej wypić co swoje i spadać.
Badziew TV nadaje coś wojennego. Z kim porozmawiać? O, sory! Spotkałam sąsiadkę. Ma nowego pieska. No, to sobie pogadałyśmy :/
Kocham takie wieczory :/
PS. Ten drink wcale nie pomógł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz