Gryzie mnie ten temat potwornie. Nie moge powiedzieć, że spać przez to po nocach nie mogę, ale siedzi mi gdzieś z tyłu głowy i pika jednostajnie. Czas najwyższy go uwolnić.
Rzecz tyczy się oczywiście pracy. Zarobków. Podatków.
Co by mnie cieszyło? Co bym chciała?
Na początek zwolnienia z podatków od dochodu niższego niż 2000zł.
Potem zwolnienia ze wszystkich opłat skarbowych i zus-owych na 2 lata przy rozpoczynaniu działalnosci.
Czemu tak? Bo mam jeszcze furę innych płatności: czynsz, tlf, gaz, szkoła, podatek za dom, grunt, ogrzewanie i inne pierdoty. Uwolnienie mnie od opłat PL uwolni mnie od tego obciążenia. Bo mimo zniżek zus-owych to one razem z podatkiem są kamieniem spowalniajacym w sposób dramatyczny a często i powodującym utonięcie. Dajcie mi najpierw zarobić a potem ściągajcie należności PL. Wzorem jednego z blogerów powtórzę. Chłop pańszczyżniany miał lepiej. Oddawał dopiero jak zebrał.
Bo muszę najpierw zarobić na podstawowe rzeczy, utrzymać się przy życiu.
Może fiut jeden z drugim zrozumie, że początek działalnosci to start z poziomu zera. Potrzebny jest czas na pozyskanie klientów, ogarnięcie branży.
Generalnie nie miałabym nic przeciwko zniesieniu podatku dochodowego. Obrotowy każdego wyobraca dokładnie. Myślę, że to wystarczy. Czujecie się wydupceni? Bo ja tak :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz