poniedziałek, 10 grudnia 2018

ZACZYNAM  BRAć PSYCHOTROPY

Nie robie!

Choć poniedziałek i nach arbeit cza - piernicze, nie robię.
Wykończona jestem po wolnym dwudniowym odpoczynku, a w pracy wkurw mnie trafia gdy widzę bezczelny, roześmiany ryj Agi. istotnie kufa, sprawiedliwości i uczciwości nigdzie.
Zaczynam szukać nowej roboty. tyle.

piątek, 7 grudnia 2018

podsumowanie

kiedy 1,5 roku temu zaczęłam pracę w kolegium byłam cała w niebie. Och, ach...Bobola itd
czułam się zaszczycona
byłam przeszczęśliwa
minął czas i chooj bombki strzelił.
nie mówię że wszyscy źli, że ja idealna. Nie, nie i jeszcze raz nie.
ale są miejsca i osoby które omijam szerokim łukiem. Szczegóły litościwie pominę.
są osoby na których widok dostaję ciężkiego wkurwu. O sposobach funkcjonowania pisać mi się nie chce. Może kiedyś jak mnie wypierdolą, bo nie zniesą moich latających kuref, albo ja sama pizdnę tę dulszczyznę. Amen

środa, 5 grudnia 2018

Do kotleta

Grało się do schaboszczaka, pije do lusterka a pisze? gdy nikt nie przeczyta?
Wyebałam się na schodach wracając z pracy. domowych schodach. raciczka mi się omskła.
Rymsnęłam z wizgiem. dobrze, że łokieć a w zasadzie przedramię posiadam.
Rymsnęłam, zgrabnie zamortyzowałam upadek wyżej wymienionym. i trzasnęło w barku jak z kapiszona. nie, nie, nic nie złamane. kolana poobijane, ale środkiem. zero siniaków. tylko facet idący za mną zzieleniał, myślał, że ten trzask, to moje zęby. no jeszcze nie!
Środek tygodnia a ja męcionym człowiekiem. chyba zrezygnuję z sobotnich dyżurów.

czwartek, 29 listopada 2018

Ludzie.

Czasem doprowadzają mnie do szału.
Dziś pierwszy raz zrozumiałam, że te paskudne, wredne zachowania są po to, bym zobaczyła ich małość.
Za to dziękuję.

wtorek, 27 listopada 2018

sobota, 24 listopada 2018

Drobiazgi

pewnie macie to co i ja. drobiazgi, które doprowadzają do furii. u mnie to pizgane gdzie ręka poleci obroże psów.
Mimo wolnego miejsca na wieszaku, mimo wielokrotnych próśb o podwieszanie na miejsce, mimo awantur - zawsze psie krwie gdzieś lewitują. dziś znalazłam na drapaku dla kotów.
Uwierzcie, mam ochotę wziąć bejsbola i lać. Żeby w końcu dotarło.
(Autor nieznany. udostępnione z internetu. )

czwartek, 22 listopada 2018

Zdechlak

Od tygodnia barłożkuję. antybiotyk się skończył. syropek pozostał do pary z olejkiem kamforowym.
Katar z odrzutem poszedł precz, kaszel zmiękł, gardzioł nie boli i o dziwo, tym razem chorowanie mi się podoba.
Z wizytą piechy co chwila wpadają oraz Babelot z hiobowymi wieściami, by o poranku porannego wkurwa zapodać. dzień bez narzekania, obgadania, próby stworzenia koalicji nienawiści przeciw wnuczce, jest dniem straconym. bo jedynym, prawowitym i ze wszech miar wywyższanym wnukiem jest Pierworodna. reszta precz - no chyba, że akurat dzień dobroci ma. chwilowo nie ma bo skończyła się jej kasa. a dzień bez buszowania w sklepie jest dniem straconym. sąsiedzi zabarykadowali się w domach - nikt nie chce pożyczyć. 😂😂😂😂 więc zuo na świecie panuje i to zuo wraca do domu.
Bo wszyscy są źli i gooopi, chyba że potrzebni. no to chwilowo jest ok.
Koty zaanektowały moje łóżko. wieczorowo poro Kotolota robi mi okłady, Julka delikatnie gdzieś się wtula.
Za oknem buro i ponuro.
A ja czytuję i dziwię się własnej ufności.

https://en.wikipedia.org/wiki/Mauro_Biglino

środa, 21 listopada 2018

trochę żal

Przez lata podczytywania innych blogerów i bazgrania u siebie, przychodzi niekiedy zniechęcenie. bo i o czy tu pisać?
Z jednej strony statystyki cieszą a z drugiej zdziwienie niepomierne, że na setki odsłon-czytelników-nawet jednego komentarza.
Z drugiej-blogi się hermetyzują, zamykają, ograniczają krąg czytaczy.
Jeszcze inne przechodzą w niebyt lub zamierają.
Są też i takie, które ledwo ciągną z powodów czysto epickich, prozaicznych-życia.

Lubię Boskie blogi pana Jacka, aczkolwiek - mój odbiór - niekiedy arogancja powala. nic to. taka uroda młodości 😉 a co do urody obojga , to bardzo dobrze, że fotki są takie jakie są. w realu oboje są niezwykle piękni, mocni, pełni dobra dla siebie. i ten uśmiech Mony Lisy. zgadnijcie kto go ma?
Co do Werdzilli - nie jestem absolutnie obiektywna - wszak w wieku babciowym już jestem - jest dla mnie cudem. jak każde maliństwo nawiasem mówiąc.

Lubię Ścibora perypetie życiowe. zawsze gdy rozmawiamy zaskakuje mnie Jego otwartość, optymizm i barwa głosu. Ujmuje miłość do dzieciaków i ciepło, którym emanuje. choć pewnie wychodząc z obory inny ma to wymiar.

Czytam, czasem z niedowierzaniem przecierając oczy, Indiankę. twarda zawodniczka cokolwiek by nie mówić.

Kogo mi brak? Stardust , Kudłaczy. i paru innych. min Donny z Podlasia.


sobota, 17 listopada 2018

Wirus

Dopadł mnie. ponoć.
Tak orzekła doktor.
Tydzień zwolnienia i kurowanie się metodami domowymi, które nawiasem mówiąc, żadnych efektów nie przynosiły. jeno gorzej było. bo ani p/przyziębieniowe, ani syropki, ani wapno ani inne inszości nie pomagały.
A ja chorować niemawidzę.
Wystarczą mi zgruchmolone raciczki i deprecha.
Więc uprzejmie poprosiłam o antybiotyk. o to zuo, o ta trucizna, o te potworne mzimu.
Dochtorowa niechętnie, ostrzegając przed nadmiernym spożyciem onych - one spożywałam kilka lat temu; czy to nadmierne? -przepisała.
Znając swoją psychikę postanowiłam nie czytać ulotki i to był dobry wybór.
Medykament działa - węzły chłonne zmalały, dorknięcie gardła nie powoduje uczucia duszenia czyli jest postęp i to po jednym dniu łykania leku.
A że kaszlę?, kicham jak nieprzymierzając Julka, z nagła i z rozrzutem, to cóż? wszystko jest po coś 😉
Nastrój uległ zdecydowanej poprawie. też.
Idzie ku dobremu.

piątek, 2 listopada 2018

Tfu! przez lewe ramię i na psa urok.

Dooobrze jest. pomimo pracowitego dnia bo i pralnia i góra, morda zadowolona. moja morda. albowiem-
1. udało się poprawić samopoczucie Pampka. lepiej się czuje mimo kolejnych przerzutów.
2. wespół zespół wyeliminowaliśmy toksyczny wpływ mendy na mnie.
Wszystko to działaniem energiami. jak? dla nas normalnie. dla kogoś innego - niemożliwość.
Co do Pampka - przestała się dusić, poprawił się apetyt, pije, guz pod szczęką się zmniejszył. wszystko to Młąda pod moim kierunkiem,
Ja jakoś nieteges. A Młąda ma powera że nie pytaj. trzeba tylko dobrze ukierunkować tę moc i nauczyć z nią pracy.
Co do mendy, to załatwiła go koncertowo bez robienia krzywdy a i ludzie z zewnątrz również neutralizowali gada. tak. gada.
Mać dzielnie się trzyma. walczy ze złem na działce.
Ja jutro nach arbeit ale krócej. a w niedzielę nach Babelot. tym razem rowerowo jeśli pogoda dopisze.

środa, 31 października 2018

Źle

Koszmarny wieczór.
Napięcie wewnętrzne, stres, przemęczenie, lęki - objawiły się z niespotykaną mocą. nie mogłam nad tym zapanować.
Czas udać się po pomoc bo będzie - no już nic nie będzie.
I tak żyjemy - prowadzi ślepy kulawego.

wtorek, 30 października 2018

Prosta prawda

Żeby nie było, że wyssałam sobie z palca. nic z tych rzeczy.
Przekaz od bardzo wykształconego człowieka i mądrego: w szkole nie chodzi o to, by nauczyć logicznego myślenia i radzenia sobie w życiu. chodzi o masową produkcję matołków i tak jest ustawiany program i prowadzenie lekcji ( to moje dopowiedzenie - wywnioskowane ). Potwierdza to życie dokoła. niestety. szczególnie niszczy się potencjalną konkurencję.
A co do konkurencji....sami wicie, masz plecy-wygrywasz.

Odpust

W tym roku się wyłamuję. z dwóch powodów.
Pierwszy to koszmarny smród palących się zniczy na cmentarzach. nie wiem co w nich jest, nie wiem czy ktokolwiek kontroluje produkcję ale mam dość.
Drugi to chęć złapania oddechu. może gdy będzie ładna pogoda poszlajam się między bruzdy.
Tak więc Wszystkich Świętych będę świętować inaczej.
Może w domu posiedzę? w każdym razie przeczekam ten toksyczny smog, komerchę i integrację w komunikacji z zainfekowanymi różnymi miazmatami.
12-ty jest wolny więc MOŻE  z zielonym i kadzidełkami pójdę. MOŻE.

niedziela, 28 października 2018

Takie dni

są takie dni, kiedy nawet sen nie daje odpoczynku. kiedy kadłub jest zmordowany. wtedy byle iskra, słowo powodują wybuch rozżalenia.
Bo wicie, troje dzieci i doopa.
synu se wymyślił, że on owszem, pojedzie ze mną do babelota ale pierwszym autobusem. znaczy się ciemnym świtem w niedzielę. byłam wczoraj. sama. bo taki wyjazd to raczej niekoniecznie.
Pierworodna to archiwum rodzinne. żyje własnym życiem i ma wy.... tyle. kurtyna.
A jedno i drugie się zarzekało - mamo, będę kupować karmę, żwirek. buachachacha...
Młądej znów nie odpowiada prośba o umycie miksera. kurwa! nie ten ton.
Ludzie, serio, mam dziś wszystkiego dosyć.
Ogarniać dom, zwierzaki, rachunki, praca, dojazdy do matki. niby normalne, życie. ale czasem mam dość samotności we wszystkim, konieczności uważania na każde słowo.
To wszystko jest takie bezsensowne.
Dziś domowo.
Nigdzie nie wychodzę.
Dziś łóżeczko, kąpiel.
Relaks i odpoczynek.
Pudełko na człowieka musi odpocząć, zregenerować siły.

sobota, 27 października 2018

Taki mój raj

Nie tropiki pełne małpich wrzasków, nie pustynia ani samotna wyspa na bezmiarze oceanów.



To jest mój raj. oaza spokoju, miejsce znane od dzieciństwa.  gdzie pośrodku stoi hydrant. logiczne. gdzie paliłam pierwsze papierosy - słomki trawy - kwaśny smak pamiętam do dziś . gdzie taplałam się w przeręblu.
Pamiętam babcie w długich kiecach grabiące ściółkę w poszukiwaniu gąsek. one rosną tam nadal i podgrzybki też. trafiłam nawet na rarytas:


Skrupulatnie zakryłam listowiem. Ukryłam. wiem gdzie rośnie 😉 niech się mnoży.
Dziś też tam poszłam.  grzyby były.


I już wiem. tu chciałabym by rozsypano moje prochy właśnie tu.


poniedziałek, 22 października 2018

Dobry den

Zwykle ojciec, nazwijmy  go roboczo premier, wbija się do magla. wytrenowanym srogim ( hihi ) spojrzeniem lustruje sytuację.
Szybciorem załatwia to co ma załatwić i ze zdawkowym pożegnaniem biegnie do swoich spraw.
Dziś inaczej.
Wychodząc ciepło mi życzył - dobrego dnia.

Miłe 🙂 uczą się chłopaki, uczą 😉

Zwykle pozdrawiamy się - szczęść Boże.
Kołomyi czasem dostajemy, bo co chwila ktoś się wita i z odpowiedziami się dublujemy.
A to: Bóg zapłać, dziękuję, nawzajem i co tam się na jęzor nawinie w  zależności od wieku, zażyłości, stanowiska.
Ja sobie w końcu przypomniałam właściwą odpowiedź - daj Boże.
Zaskoczenie na twarzach ojczenaszów - bezcenne 🙂

Taka sytuacja:
Wiszę nad stołem coś  ogarniając. wpada jak po ogień ojczenasz a pod nosem podśpiewuje - miłosierdzia, miłosierdzia
Ja nie namyślając się wiele rzekam - ja poproszę 😀 żebyście widzieli ta mina 😂😂😂

A i skrzywienia"zawodowego " nabyłam. u weta wyskoczyłam z tekstem - bo proszę ojca.... tia....

niedziela, 21 października 2018

Prawie

Plan poranny wykonany. pośniadanny już niestetyż nie albowiem urodziła mi się potrzeba wyjazdu nach Otwock, albowiem, nie wiem czy pisałam, mać samojeden wiedzie żywot. omal pustelniczy, eremiczny, klauzurowy, co okazało się w praniu.
Więc dotarłam pod te furtkie. dryndam, dryndam dzwonkiem i nic. ja też nic nie ogarniam. znów dryndole. i kiszka.
Wiecie, 30 sekund na progu to jest wieczność. dla mnie 15, przy mojej niecierpliwości to eon.
Wieszam się na ciotce. nic.
Znów dryndam, bliskam walenia w bramu bo o skakaniu to ja mm, mm. zresztą pod bramu milion worków.
Dryndam. w koooońcu zgrzyt zamka, staje w progu małe mzimu
- kto to?
- złoto
Idzie, lezie, co chwila się zatrzymuje, widzę że coś knuje. w końcu dochodzi do furtki i zaczyna coś ględzić.  kapelutek zasłania pół twarzy ale i  tak widzę. kom bi nu je!
- otwieraj ta furtka. długo jeszcze?
Ona - wzdycha
Ona - zgubiłam klucze.
🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣
Do przewidzenia 🤣🤣🤣🤣🤣


Przez płot przerzuciłam w torby zaopatrzenie, przez płot wpisywałam kontakty w Jej telefon, prowadziłam konwersację.
W końcu zabrała się za pierwszy lepszy wór spod bramy.  ponoć tam były klucze. wpadły w liście. no i faktycznie były.
Ona jednak ma szczęście. mogły by być w ostatnim.
Pogadałyśmy, przeszłam się do lasku na spacerek a tam dziby! normalne! prawdziwne! i gąski wielkości spodka. wow! mega! mega niespodzianka.

W domku jeszcze chwila z babelotem. żegnamy się a ta sru spontanem rzuca mi się na szyje
- no heloł matko. nie przesadzaj. aż tak to Ty mnie nie kochasz
- no wiesz. nerwy.
 A koopa nerwy.
Charakterek.

piątek, 19 października 2018

Poza ramki

Ciągle wyłażę. nie mieszczę się. ciasno mi.
Bo przecież matkę szanować trzeba obligatoryjnie. a ja nie. głowy nie urwę, o nie, ale już tak wyrywna do niańczenia nie jestem a i co w bólu to i na języku.
Bo dzieci to do końca - dzieci to byli, teraz są dorośli, samodzielni, samorządni, niezależni, prócz jednej. dalej u cycka. ech...
Bo koledzy, bo praca - no sory - każdy odpowiada za siebie, każdy na swoją miseczkę pracuje. a jak ma za mało, jak mu za mało niech obniży koszty. ostatecznie...ech....
Bo ja taki czub jestem kanciasty, jak jest praca to się pracuje. znów ten szwabski czy holenderski gen wyłazi, jak i ja poza ramki. rzuciłam się na 8 godzin ze strachem niemałym bo co te moje kolana, co te moje stopy. kolana żyją, lędźwie jeszcze w koopie, w stopach kości przesuwają się na wszystkie strony. z jednej strony to śmieszne jest, że worek na człeka jeszcze jako tako to trzyma w koopie, z drugiej wieczorne bolaki śmieszne nie są.
I ciągle mi mało i mało. co obrobię się z jednym już lecę do drugiego, zrobię to - kontrolnie na dół. jak nie ma co robić to bool.  mam przestoje i to mnie frustruje. w pracy nie potrafię nic nie robić. w domu i owszem. nie moja chału poa i poarcie mi przeszło.
Może kiedyś będę miała swój kwadrat , może. a jak nie to nie. Nie muszę. już nie.
Jaki sens pracować 18/24.  kiedy zebrać myśli? kiedy oddech? kiedy uśmiech?
Nietypowam. poza ramkami już.

środa, 17 października 2018

Trele-morele czyli wyborcze gruszki na wierzbie.

Ile to razy nacięłam się, doopkę sobie poobijałam swoją naiwnością. łudziłam się kretyńsko, że wybory coś dobrego zrobią dla mnie. mnie fizycznej. tego bytu, istoty. i ni huku!!!! zero, nul. traciłam czas swój i komisji.
W końcu mnie oświeciło, wybieramy a oni startują do wyborów by im było lepiej a oni zwyczajnie walczą o swój dobrobyt, swoje koryto, lepszy dom, auto, kształcenie dzieci, prywatne lecznice, zdrowe zęby itd. można wymieniać w nieskończoność. A nam tworzą kolejne śruby, które dokręcają xzień po dniu.
A ni chooja drodzy panie i panowie!! ni!!!
Zróbta coś dla mnie, moich dzieci, rodziny a ja się zastanowię.

W biegu

Pierwsze 2 dni to był totalny chaos. tak chaos. ale się powoli układa. rano pralnia a potem góra a w zasadzie kursowanie góra-dół. jest co robić. mobilizacja. i dobrze. ruch=życie. jakby było mało to szykuje się, na razie w planach, mały kącik krawiecki. jest taka potrzeba. bo jak to w domu. coś się popruje, odpruje, coś trzeba zacerować, komuś sweterek puścił na szwie itd. trza ratować chłopaków.
Więc chyba z czasem będzie mnie w pralni mniej. ale to plany choć jest potrzeba.
w domu na razie odpuszczam ale Młąda się mobilizuje i ogarnia. nawet zupu dziś uwarzyła. pyszny kapuśniak i obrzydliwą jak dla mnie warzywną. no sory, ale na sam widok odrzuca mnie.
Pampelot zwany Pampkiem leczony był ostatnio. guz jej wyskoczył na szyi. z pewnością nie jest to ropień bo zęby ma w doskonałym stanie mimo 14 lat. rokowania lekarzy są kiepskie. nowotwór, choć ja stawiam na zapalenie ślinianki. Zobaczymy co się da zrobić u kolejnego lekarza. trzeciego. jeśli on powie - bez nadziei to  zaakceptuję. Bo to taki mój guru odzwierzęcy.
Kotu też chyba mocno to dolega bo zwykle rozmaślonym mruczandem wyrażała zadowolenie z pieszczoszek czy wzięcia na ręce a teraz jest zwyczajnie zła. ma dość, chce spokoju, chowa się po kątach.
Reszta ferajny ma się dobrze. Na razie.

wtorek, 16 października 2018

Owocki orzesznika czyli hikory mocno pancerne.

Z Wazą na głowie 😉

Aż człeka w środku skręca by jaki figiel spłatać! 


Gena nie wydłubiesz.

Bo tak jest, że kiedy tylko jest możliwość wyrywa mnie z domu. jakby głos wołał we wnętrzu - idź, jedź, wyjdź z domu. dalej, byle dalej. mają to i inni w rodzinie. moja matka, starsze dzieciaki, mój ojciec św pamięci, jego brat. myśliwi i  zbieracze. Reszta to typ osiadły. Nuuuuda.
I tak pognana genem sobotą bryknęłam bajkiem na północ.

Cytadela  od żoliborskiej strony.


Cudna trasa z Bielan do Młocin.

Wisełka

Park Młociny. taki dubel Lasu Kabackiego

Dowiozło mnie do przeprawy promowej. stateczki po Wiśle już nie kursują  . trzeba czekać do wiosny.
Tak więc objechane nam południe i północ po lewej stronie Warszawy. na zachód mnie nie niesie. też częściowo spenetrowany, bo tam nic ciekawego. blokowiska, blokowiska, blokowiska.
Rowerek dzielny jest, nie kaprysi i w nagrodę obiecałam mu różne artefakty. 
Ta sobota nie do wyjęcia. pracuję, choć może na chwilkę uda mi się gdzieś podskoczyć.
A wogle to jestem poza czasem. jakaś zmiana?
Budzę się sama sobą, paczę na zegarek - 5,00. paczę na czas w kumputrze - 4,00  znów pozmieniali?
Tak to jest jak się  nie żyje z merdiami.

sobota, 13 października 2018

Szybciutko

Wracałam z pracy.
Sąsiadka zobaczyła piesa samotnie wylegującego się na trawniku. łaps za telefon i już chce dzwonić na Paluch. bo niby natentychmiast popełni samobója i rzuci się pod samochód. czy ja jestem znieczulona czy ludzie ogólnie mają pierdolca odzwierzęcego? bo zachwianie totalne proporcji widzę w odniesieniu do własnego gatunku. człowiek to zuo a zwierzęta to przyjaciele. I im należy się wszystko co możliwe. nie kumam.
Na skwerku podwórkowym jest kilka ławek. zwykle zajęte są 2-3. w standardzie niemal mój były płodziciel z koleżką i flaszką. chłopak a w zasadzie młody mężczyzna z tabletem lub tlf w dłoni. dziś 2 staruszków zamiennie do byłego. z puszkami. boć ustawa dopuszcza popijanie w miejscach publicznych.
No i matka, która KARMI. ale jak??????
Cyc wywalony w pełnej okazałości. miętoli , kręci sutem we wszystkie strony usiłując nakarmić ssaka, który nie wykazuje żadnych oznak głodu.  zwątpiłam w jakikolwiek rozsądek mlecznych matek. to skrzywienie i ekschibicjonizm inaczej. Zwykle my jako społeczność podwórkowa z pełną akceptacją przyjmujemy wszelkie formy macierzyństwa. to babsko budziło wstręt.
A w pracy jak w pracy. koleżanka na wykopkach znaczy się urlopuje. roboty akurat tyle by móc dowolnie wyskoczyć na faję. i tu jest mega plus tego miejsca. jeśli robota jest robiona, jeśli jest zwyczajnie dobrze, to nikt z ojczenaszów się nie czepia.
Od poniedziałku już pełen etat. w pralni i na górce. przejęłam część obowiązków koleżanki która odeszła.. prócz w/w dodatkowy plus jest taki, że mniej będę wdychać pralniane aromaty. zdrowotnie w te strone lepiej..  a z raciczkami się zobaczy.
Poznanie środowiska pracy to konieczność. po roku można, za pomocą różnych " technik" poznać kto jest kto. już wiem kto pięknie donosi, kto dołki kopie itd. ze świeckich. i z kim można pogadać. ale też nie za dużo. standard. jak wszędzie.
Przyszło pismo od orzecznika. " nie jest całkowicie niezdolna do pracy" . a to nowina! czyli jest częściowo. A na ile i w jakim zakresie to ustali komisja bo będę się odwoływać.
Im prędzej pewne rzeczy popchnę tym lepiej bo panna rozleniwiła się na potęgę. Nie mam metody na nią i chyba nikt.

środa, 10 października 2018

Zostań skarbem.

"ze mną jest bardzo kiepsko totalnie zniszczone chrząstki stawowe szyji i głowy tak że każdy ruch powoduje straszne bóle szyja wygięta w literę C krtań dotyka kości szyji chrupocze trzaska wszystko aż w końcu głowy do tego cały kręgosłup biodra stopy kolana nadgarstki łokcie miednica barki małe i duże stawy rąk od dwóch lat śpię dwie godziny dziennie tak się pocę że pływam w łóżku po kilkunastu minutach stania na nogach muszę się położyć a jak chodzę to w bólu tak się nie da żyć pozdrawiam serdecznie Grzegorz".

No jakby ktoś z Gdańska znalazł chwilkę by podskoczyć i zrobić zakupy czy prześcielić łóżko to byłby istotnie skarbem. nieocenionym.

Rodzino spier....!!!!!

Rodzina- nie ma już nic.
Ja wiem, każdy chce by go kochać, tak jak on chce być kochany. każdy.
U nas to nie wychodzi. nie wiem czemu. jesteśmy wzajem rzeczami dla siebie? ciągle tego nie ogarniam.
A po czasie przychodzi próba zagajenia normalności. Lecz się nie da. nie ma nici i supełków wiążących splot. nie ma wspólnych słów, myśli, marzeń. są rzeczy niewybaczalne. gnojenie latami, unikanie,ignorowanie, poniżanie.
Wszystko do czasu. pękła ostatnia nić. z każdej strony.
Mogę być grzeczna, ale w tle jest pustka.
Młąda jak kochała, pełna czułości była, ufności - tak teraz nienawidzi i gardzi. ocenia każdy dzień, słowo.
Nie moje.
Wasz niebyt wielopłaszczyznowy. wasze zdrady.
Och....zachęta na fb do znajomości. ktoś coś obejrzał, przeczytał?  coś dotarło? ojejciu! już nie wstydzicie się biednej siostry??? wow - no mega akcja. nawet Pati wciągnęliście? o mój bobrze 😂😂😂😂 sumienie ruszyło? coś czego nie macie 🤣🤣🤣🤣🤣
Dajemy i damy radę. wymieniamy się butami, dzielimy żarciem, wkurwiamy się na siebie, żyjemy razem. .
Bo za tysiaka trudno. ale i tak jest lepiej niż było. przechodzę na pełen etat.. jeszcze nie wiem ile to monet ale do przodu, do przodu, póki się da. a jak nie? to nie. proste.
Wypierdalać mi z życia i to w podskokach!!!

poniedziałek, 8 października 2018

Zielone żarło.

Siedzim przy obiedzie.
Zupę pominę. brrrrr.....ochyda. za to II pierwsza klasa.
Siedzim, wsuwajem z namaszczeniem porcję za porcją. Jędrula bawi towarzystwo krótkimi historyjkami między jednym wsadem do paszczu a drugim.
I tak żeśmy nabyli wiedzę o błyskawicznym procesie wegetacyjnym sałaty. w tiry wsadza się nasionka, licho wi w czym, hydroponicznie czy  jakoś inaczej i se rosną. transport trwa dobę i dobę wyrasta roślina.
Zgadnijcie jaka to jadłodajnia sieciowa ma opracowany taki patent.
Ciekawe jakiego gena zaaplikowali?
I czy coś jeszcze mnie zdziwi?
Powzięte postanowienie zrealizowane.
Czyli udało się wyjść na spacer, z poślizgiem, ale jednak.
Bo to wyglądało tak:
- pobudka! -obudziłam skutecznie.
Nie że nie dam pospać. ostatecznie jest ta niedziela, nieprawdaż?
Już godzinę później pojawiła sie w pionie i odzieniu.
Klapnęła w kuchni i se pogadała. godzinę.
Nie chcąc psuć sobie dnia zadawałam pytania pomocnicze pt - kiedy masz zamiar....?
Po kilku razach rozbawiona ruszyła doopsko. i tak już o 14-tej byłyśmy w metrze.
Kierunek starówka i Jezuicka. kombinuję jak dopaść poprzedniego ministra by wypytać o ewentualną, dodatkową pracę.
Jesooooo....wyrwać kogokolwiek na rozmowę ze Świętojańskiej w niedzielne popołudnie to totalna niemożliwość. kościół owszem, otwarty, ale  wszystko jak w Twierdzy Modlin pozamykane. i od frontu i od zaplecza. sejf, twierdza niedostępna. I tu mam nerwa. bo choć jedna sztuka powinna dyżurować. ostatecznie w teorii przynajmniej, oni są dla nas a nie odwrotnie.
Małe szlajanko i niesmak. smród, rumor, setki takich jak my. znana beznadzieja. ogłaszam odwrót.  spacerkiem wróciłyśmy do domu. Po drodze czyniąc niezbędne zakupy 😉
Nabyłyśmy  chlebek gruziński, który mocno zdziwił Młądą. że taki gumiasty i trudny do urwania. cóż. wyrośnięty należycie, wypieczony w ichnim piecu to i nie jest namiastką, której nie trzeba gryźć. wręcz przeciwnie.
W zmęczoną diabelec wstąpił. prawie na mecie ni z tego ni z owego zaczęła odstawiać idiotyzmy. .
W domu odsłuchuję różnych wlogerów. Dobry jest prafil - asberger i jak żyć z asbergerem.
Polecam, szczególnie tacie Andrzejowi. ku zrozumieniu. że dziecko z aspi to nie dyjabeł wcielony, jeno jego mózg inaczej odbiera rzeczywistość.

piątek, 5 października 2018

Bo jest jak jest

Wracam z pracy. rozbieram się. chcę trochę odetchnąć, złapać myśli. Młąda w kuchni przysiada i zaczyna monolog. z każdym słowem coraz bardziej mnie wgniata. każde słowo to kamień. przygniata. obezwładnia. mówi o swoim bólu. cierpieniu. o odrzuceniu, samotności, wyalienowaniu. Wyrzuceniu poza nawias, odcięciu od życia. trwa to różnie. czasem godzinę, czasem kilka. usiłuję się poskładać. dzień po dniu. czekam nocy jak zbawienia. czekam poranków, bo wtedy śpi. i już nie daję rady. rozbita jestem na kawałki.
Gdzieś tam, poza nami jest normalne życie.
Ludzie się śmieją, mają pasje, wspólną aktywność.
Gdzieś jest życie. rośnięcie.
Gdzieś - nie w moim domu.

środa, 3 października 2018

ech...

Byli my na komisyi. wzięłam dzień urlopu boć to pono trwa i trwamać. komisyja, znaczy się orzecznik w ilości sztuk jedna poświęciła 5 minut Młądej. hak jej na monogram.
Były pytania w ilości 10-15-tu. z relacji Młądej - chyba się wkurzyła na nią. bo
- kiedy pani skończyła szkołę?
- a dokładniej? - ona na to. bo szkół kilka, więc proszsz dokładnie o którą chodzi.
I tych dokładniej było trochę co wkurzyło panią orzecznik. autystycy są do bólu konkretni. precyzyjni.
Nie pamięta wielu rzeczy ale ile waży to i owszem.
Stresem dostał brat -jezuita. opeer dokładny.
Stresem nabyłam fajniusi krem na mordu i maski ze złotem. jak odtutenhamonię się to pogadamy.
I co robić z tak piknie rozpoczętym dniem? tlf do ojca Prezesa - wracam nach arbeit. w pracy oczywiście Paligłup pali głupa i rozgląda się z durnowatą miną po pomieszczeniu stojąc w drzwiach - czy rzeczywiście jestem. Paligłup od specjalnych poruczeń. pisałam - .dziesiątki szefów.
W domu zacny 4-godzinny monolog Młądej. dzień jak co dzień. tylko mój dół coraz większy.
Chyba kupię se bejsbola i będę naparzać. Nie Młądą, nie.
Na dziś mam dość.

sobota, 29 września 2018

Orzechowo - jarmużowo.

Sypią się z drzew orzechy włoskie. urodzaj.
Sypią i orzeszniki.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Orzesznik

kilka dni temu "odkryłam" nowy gatunek.😉

A przy sobocie - luźniutko i miało być razem, ale że Młąda nie nadąża, to jest osobno.
Zakupy porobione, teraz tylko sobotnie gotownko i ogarnianie chlewika.

Zakochałam się w jarmużu. wersja pierwotna zrobiona była ze skrzydełkami kuraka. dziś z okrawkami.

Z kurakami pewnik więc podaję przepis. ale im więcej jarmużu tym lepiej ( dla mnie).

Wok a do woka podziabane w stawach skrzydła. solić, dodać chili i pod przykrywkę na małym ogniu. bez żadnego tłuszczu.
Gdy kurak puści sok dodajemy dowolną ilość jarmużu, solimy, chillujemy i wyciskamy sok z dużej, wymiętolonej cytryny. przykrywamy pokrywką i dusimy do zmięknięcia zielska.  mega dobre z ryżem.


piątek, 28 września 2018

rynsztok

Koleżanka Tupaja na swoim profilu udostępniła post. jadący nienawiścią, obrażający, pomawiający.
To że pracuję w kościele nie oznacza, że nie myślę.
To, że są księża, którzy wk... mnie maksymalnie, nie oznacza, że cała reszta też. że ta reszta jest pozbawiona wrażliwości, człowieczeństwa. NIE JEST!!!!
akurat piknie się poskładało, bo mowa o ojcu Adamie Żaku. pięknie boć to akurat jezuita.
Czy trzeba każdy ściek udostępniać? bez weryfikacji? bez 1 minuty na refleksję, tylko " udostępniam " bo mam ciężki dzień, ktoś mnie wkurwił? bo co?
Czy ktoś klikając te 11 literek zastanawia się nad tym, jak bardzo boli opluwanie na oczach świata? niezawinnione?
Ilu z tego powodu odebrało sobie życie, z takiego kurewsko bezmyślnego hejtu???
 Hej! on tego nie zrobi. ale ból, który zadajecie niewinnemu w sprawie, w sprawie, w której walczy z ludźmi i materią, wróci. bez obaw. Karma.

On walczy o dzieci, walczy z pedofilią i innymi przejawami zła.

Kurtyna.

Ps. myśleć kurwa, myśleć! nie kopiować, nie być małpą! KURRRRRRWA MYŚLEĆ!!!!!!!


czwartek, 27 września 2018

Pro-rokowen iiia.

Przewiduję, że zima da popalić, wróć!, będzie konkretna. w związku z tym mam jazdę na wymianę kaloryfera, bo zimą doopsko solidnie przymarza. a że na wszystko nie styka, więc po ciuchy do Wzajemnej Pomocy poszłam.
Wyszłam z kurtką, swetrami, bluzą i porciętami dresowymi. + prowiant- kg ryżu  cukru, smalec, dżem, puszka pomidorów. na miesiąc. mogły być jeszcze glutowe kasza, makaron, mąka, puszka mięsiwa, ale... glut mnie rozwala. moją odporność. Więc jest co jest i nie ma co jęczeć. dobre i to.
Mać wybyła nach ciotka. z Bogiem.
Spokój, cisza, bez smrodku.
W pracy roboty tyle co kot napłakał. ojczenasze łapią siły przed rokiem akademickim na wyjazdach.
Czekam jak żaba dżdżu wypłaty.
Oj cienko będzie, cienko.
Ceny koszmarne. w markecie osiedlowym kg marchwi 5 zł!!!! zgroza!!! o innych produktach nie wspominam bo wszystko opada . ceny pną się w górę jak wściekłe. po nowym roku mega podwyżka prądu. cieszymy się, prawda???

niedziela, 23 września 2018

Nienawiść

Nie wiem czy nienawidzę, czy gardzę, czy się boję.
Nie wiem.
Wiem, że nie jestem zła do końca, ale Ty wbrew temu co myślisz o sobie, nie jesteś dobry/dobra.
Tak to prawda o nas ludziach.
Umoczeni w poczuciu winy, nie potrafiący sobie wybaczyć - o innych nie mówię, przekierowujący naturalne potrzeby w patologiczną obsesję i nienawiść, w patologiczną miłość.
Równi nam ludzie, równie chorzy budują świat w oparciu o siebie. złych? dobrych?
Czy coś pominęłam ?
Schizofreniczny świat zakazów, nakazów, urojeń produkujący patologię.
Mózgi nie odróżniające fikcji.
Mózgi redukujące prawdę.


sobota, 22 września 2018

Beznadzieja.

Kto szukał pracy , ten rozumie.
Raz trafia się coś od razu. innym - szuka się, szuka i jak trafi się robota, to szczęście, jakby milion w tota trafić.
A potem zwykłość.
- okres próbny.
Ok. normalka. tylko że, w 95% okres próbny bez umowy jakiejkolwiek.
Ja tego nie ogarniam. od rodzinnej usłyszałam, że jestem paranoiczką, bo chcę pracować na umowę. no ja prdlę!
Jak ma być normalnie, jak można budować życie, skoro podstawa - praca - jest niepewna? kurcze, idę do pracy i niech mi coś po drodze spadnie na głowę, w pracy doznam urazu i co? sądzić się z oszustem? udowadniać, że to jego wina? sorry, moja też, bo poszłam na układ.
Wyrosłam z tego, zmądrzałam.
Nic bez śwista!

czwartek, 20 września 2018

Podsumowanie

Poskładane wnioski.
W kościele urlop dwudniowy. i perspektywa rozmowy z Ojcem Prezesem, albowiem fanaberię mam by zmienić godziny pracy w związku z podjęciem dodatkowej. ech...pewnie się skończy albo obcięciem tej lichoty, którą mam, albo noga-doopa-drzwi.
A ja muszę dorobić albo zmienić na lepiej płatną bo kicha masakryczna.
No i tak zaczęłam stanie na kasie. umowa miała być i nic na razie nie słychać. dziś będziemy gadać z szefową. zobaczę co dalej.

niedziela, 16 września 2018

Doświadczalska

Słucham właśnie wypowiedzi Leszka Millera na yt. Mówi o śmierci, bólu i roli kościoła współcześnie.
Jako formalna katoliczka nie potrafię mimo wszystko wypowiadać się za miliony. mam swoje, jezuickie podwórko. tu pracuję. tylko. Tak się stało. wolta o 360°.
Był czas gdy On wołał mnie bezgłośnie do siebie. przychodziła 17- ta i dosłownie wyrywało mnie z domu. biegłam na spotkanie pełna radości i wzruszenia.
jaki rok temu wyartykułowałam - chciałabym Tu pracować.
tuż przed, wewnętrzem zobaczyłam mężczyznę siedzącego na stolcu, w stroju epoki z czasów Bobolego, który śmiał się ze mnie do rozpuku. z mojej naiwności.
Wbiłam sobie w głowę że osoba duchowna jest ze strony męskiej pokroju ojca Pio czy św. Franciszka, a kobiecej siostra Faustyna czy Matka Teresa czy Bernadetta a tu zonk.
To normalni ludzie z zaletami i wadami. bywają na imprezach, palą ( nie wszyscy ), jedni są żarłoczni, inni wstrzemięźliwi w jedzeniu. mają taki sam zestaw wad jak i świeccy. pamiętliwi, niesprawiedliwi, oceniający na podstawie plotek. standard w świecie, prawda?
Nikt nie dąży do wyjaśnienia, konfrontacji, prawdy.
siostry nie chadzają w worach pokutnych. jak każda używają kosmetyków, delikatnych perfum. dziwne? normalne! mamy XXI wiek a nie głębokie średniowiecze.
Czym różnią się od nas i co rzutuje na ich odmienność.
siostry - strój.
 jezuity, o ile nie ma koloratki nie rozpoznasz na ulicy, chyba, że żyjesz wśród nich, to i owszem.
Izolacja od społeczeństwa, społeczności lokalnej. zamknięcie.
Inny tryb życia, pracy, wypoczynku.
W czym są jednością? hm....to moje spojrzenie na sprawę - są solidarni. zakon i posłuszeństwo są na 1 miejscu. resztę okryjmy milczeniem.
Zderzyłam się bardzo boleśnie z realiami.
Niewielu chce wyjaśniać teologiczne zawiłości.
Wrażenie gorszego sortu z pogranicza bezrozumnego bydła.
Pracując w zakonie masz tylu przełożonych ile osób duchownych plus świeccy ochoczo wymieniający się informacjami. każdy Twój krok jest znany, nawet poza pracą. bywają sytuacje, że wpada " kontrola" w miejsce zamieszkania. i śmieszne i strasznie. paranoja w najczystszym wydaniu.
Rozmowy telefoniczne podsłuchiwane. niekoniecznie klerem. o nie! telefon shakowany. wiem kim.
O przeglądaniu go sporadycznie - jak tylko trafi się okazja - wiem na 100%. torba przekopana. żenada!
I co zrobisz? nic. pracujesz dalej.
Za siebie a nawet więcej.
- Jak odejdziesz będą musieli kogoś za trudnić. ktoś musi robić. - hmmm
Załatwiłam sobie mpżliwość oficjalnego przeprania swoich rzeczy. sraram się zbierać kolor by zrobić jedno i koniec.
- ja bym z tego zrobiła 10 bo i tak nikt nie wie. goowno prawda. wszyscy wiedzą a każdy udaje, że jest inaczej. i tym podobne kfiatki.
A kto jest to zuo? ja!
Bo? bo jestem spoza układu, bo zatrudnił mnie poprzedni, a tego nieznosili bo kontrolował, był prawdziwym w tego słowa znaczeniu gospodarzem i zarządcą.
Tak Go pamiętam.
Teraz jestem w rozterce.
Muszę poukładać sobie na nowo w głowie. oddzielić ziarno od plew. kłamstwa, fałsz, matactwa, idiotyzmy id peawdy. podjąć decyzję. dla siebie najlepszą.
mam wrażenie, że idą zmiany. bo pracy jest tyle, że jedna osoba spokojnie to zrobi. no chyba, że tradycyjnie będzie olewanie. ciekawa jestem co wygra.
 praca czy nieróbstwo i wymuszenia? Kumoterstwo, paternalizm czy prawda?
Wszystko płynie.

sobota, 15 września 2018

Jeszcze tylko chwila.

Szykują się zmiany. Młąda w końcu aktywnie zaczęła szukać pracy. mi trafia się okazja do zmiany więc bardzo chętnie bo już powoli zaczynam zdychać.
Zycham od dawna i nie mogę, ale teraz siadam totalnie z psychiką.
Nieustanne przebywanie w oparach absurdu, chemii gospodarczej, fałszu, zakłamania dobrze mi nie robi.
Z pozytywów - pozbyłam się złudzeń. itd itp
Ale o tem potem, o ile dożyję, albowiem, jak rzeka koleżanka nienawidząca ich nienawiścią serdeczną acz doskonale skrywaną, lepiej się nie wychylać bo żywot można utracić albowiem wielu za bycie tam bez wahania popełniło by mord. amen

Jeszcze tylko chwila.


środa, 12 września 2018

Taki miły dzień.

Dziś nic nie wadziło.
Rano z antydepresantem, czyli Drabełem, na spacer. ( jak temu piesu dziób się zaciesza, o ludzie!)
Potem sprzątanko, szorowanie podłogi, pucowanie mebelków.
Zupinka grochowo-groszkowa. mega pyszna z ogródkowym mariankiem. Kolorek? jasna pistacja.
Młądą zrobiony soczek a reszteczki w placuszki.
I tak jakoś muzyczki zaczęłam słuchać, podtańcowywać, śpiewać z Młądą. nawet starsza mnie nie dobiła.
A na koniec proszsz, z repertuaru zaproponowanego przez Młądą:

https://www.youtube.com/watch?v=9at8FzL35uE

Ps. dziękuję za dobre myśli i intencje. dzięki Wam to był najlepszy dzień od ponad 10 lat. wielkie dzięki. 🙏

wtorek, 11 września 2018

Wolniej idziesz, dalej zajdziesz.

Piątkowe potyczki klubowe zakończone połowicznym sukcesem albowiem udało się dopaść właściciela i podpisał świst z up, że nie ma wolnych etatów.
Pracy nie ma, świst jest ok.
Piątek mało owocny. weekend takoż, a w poniedziałek udało się dotrwać z kompletem dokumentów. dokumentacja lekarska, opinia domowego i sruuu poleciało. czekamy teraz na komisję.
Podjechałyśmy do ZUS-u.  z ZUS-u galopem do domowego.
Rano wizyta u niego i z kompletem dokumentów znów na Czerniakowską. wszystko skopiowane. orzeczenia, świadectwa od lekarza i szkolne. całe roczniki. czekamy na przyznanie renty socjalnej.
I to tyle w tym temacie.
W domu staram się być spokojna, aczkolwiek widok babelota doprowadza mnie do furii. o szczegółach debilizmu pisać nie będę. szkoda zdrowia.
Chyba coś się przebija pdzez te zwały głupoty i podłości bo zaczyna brzękać o pozytywnych relacjach.
Ja ci dam relacje!!!!!!

niedziela, 9 września 2018

Po prostu autyzm.

Marki nocne

3,15 Pobudka.
Licho wi co, ale koniec spania.
Przypuszczam że babelot.
Nie pośpi Młąda, nie pośpię ja bo babelot.
Środek nocy i grzebanie w torebusiach.
Plastik. szeleści.
Dotknij z jakiegoś powodu w nocy - wrzask.
No słabo.

Siedzę na fb na zacnym profilu - Autyzm - rodzice rodzicom. ogólnodostępna wiedza choć się powiększa, niczym jest z tą  strikte medyczną i doświadczeniem i wiedzą rodziców. na dziś w Pl stan jest taki, że lekarze powinni czerpać  i muszą czerpać wiedzę id rodziców autystycznych  dzieci. rodzicom zależy na nich i doszkalają się w każdej dziedzinie. lekarzom niespecjalnie. co mają zarobić - zarobią.

Podobny problem jest ze szczepieniami. rodzicom zależy, lekarze i tak są zarobieni.

Nie będę wrzucać linków. morze, ocean wiadomości jest na tym profilu.
Dane medyczne z fachowych pism, dokumentacja fotograficzna, linki dot badań genetycznych.  Autyzm to całe spektrum inszości, począwszy od zmutowanych genów - okazuje się, że dieta skutecznie naprawia to co gen psuje. itd itp. Poprzez fizyczne, dostrzegalne znaki.np. przebarwienia na potylicy czy okolicy -nasada nosa-czoło.
 Dołeczek w fałdzie międzypośladkowej. pionowa kreska, jakby wąskie wybrzuszenie od nasady nosa do czoła.
te fizyczne acz u każdego inne, posiadam ja i młodsza dwójka. 
Zawodna ta moja pamięć ale jednak coś odkopuje.
Zaczynam rozumieć czemu tak bardzo popaprane jest moje życie.
 autyzm. mutacja. czynników było wiele.
Są teorie różne. że autyzm jest dziedziczny, że poszczepienny. nie istotne w sumie. no może dla tych którzy chcą mieć dzieci - tak. testy genetyczne rodziców pozwolą ustalić ewentualne mutacje i ich przeniesienie na potomstwo.
Wiedzieliście o chorobie PANDUM.  to taka cholera objawiająca się napadami szału, agresji. odpad popaciorkowy. leczalny. tylko każdy nawrót jest gorszy, powoduje coraz większą degradację neuronową mózgu.

Coraz bardziej upewniam się w tym, że nie ma patologii, są tylko chorzy ludzie. nie ma diabła tylko podłość - chorobowe.
Zdrowy człowiek żyje pięknie. po prostu.
A żaden system nie uleczy większości. przynajmniej w realu opartym na zyskach.

Puszka Pandory otwarta niegdyś zbiera żniwo.

Niektóre dzieciaczki id urodzenia obarczone są innością, inne w wieku ok 2 lat " mutują". taka jest nieubłagana statystyka.
Teorię mam, może nienajlepszą, że mutacja przenosi, uaktywnia bardziej działania podświadome. tiki, jednostajne, powtarzalne ruchy itd. gdyby nad tym pracować to pewien % autystyków zyskałby realny kontakt ze światem. terapia, terapia i jeszcze raz terapia.






sobota, 8 września 2018

Kumaty ten Drabeł!

Pieseł szkolony od malucha. ciągle z nim Młąda rozmawiała, uczyła.
Skubaniutki się rozwinął nad miarę.
rozumie mimikę, emocje, wiele, wiele słów.
Problem jest gdy chcemy o nim pogadać, ustalić kto z nim wychodzi na spacer.
Załapał- popielniczka chce się wypalić.
Teraz gramy- kwiatek chce się wypylić.
Na jak długo wystarczy, kiedy załapie kolejny zwrot?
Bo standardowe: spacer, siku, kupa i na dwór, ma w jednym pazurku 😉

Zupa

Skopiowałam w domu zupę jadaną w pracy.
Ziemniaki+ wędzonka+ papryka+ co tam chcecie+kapusta kiszona!!!+ oliwki z oliwek. niezbędne!!!
Reszta w zasadzie dowolna. można dodać kwas buraczany, fasolę z puszki dowolnej odmiany, ciecierzycę. ale oliwki być muszą. I kapucha kiszona.
Obłędna w smaku.
Dajcie znać jak smakowała gdy ugotujecie.

piątek, 7 września 2018

Wolny dzień a nogi nawijam na uszy.
Nie świtem pojechałyśmy ze świstem do up ze stosowną adnotacją na odwrocie skierowania do pracy, albowiem nieznajomość rosyjskiego okazała się decydująca.
A gdzie?
W kolejnym pośredniaku. tak! Up podsyła pracowników prywatnemu biuru pośrednictwa pracy. Bareja w pełnym rozkwicie.
Otrzymane kolejne skierowanie, tym razem nie do biura a do garkuchni - nie patrząc na kłopoty z rękami - przyjęła.
Idąc za ciosem pojechałyśmy do tego przybytku. Młąda grzecznie poszła, grzecznie się przedstawiła, grzecznie wyłuszczyła w czym rzecz.
- proszę czekać. szef będzie  za 40 minut.
Znając z autopsji - nie jezuickiej, koleżeńsko-pracowniczej, jak szefowie traktują podwładnych, wzięłam i zadzwoniłam.
- szef będzie za 3 godziny.
Bingo! trafiony-zatopiony.
Młąda - mówię - nie ma co czekać, bo lecą w kulki. to standard. idziemy załatwiać inszość czyli Miejski Ośrodek . orzekanie o niepełnosprawności.
Idziem pod tymi Sądami, parchnalda zobaczyła. włazi. znam ją dobrze. lody. bez loda niescenście. no i to światowe mniejsce. bardziej kolorowo niż biało. Hindus instruktor, hindus sprzedawca, hindus na zapleczu, hindus przed.
Hindusi na rowerch ubera. przewaga miażdżąca w stosunku do białych. a biały to nie znaczy polak. to europejczyk, ukrainiec i co tam jeszcze.
Dotarłyśmy na Andersa. mi powoli zaczyna niestykać myślowo. coś tak mam, że po dłuższym ruchu zanikają mi obwody. nie styka.
Ale wlazłam. papiery wyciągnęłam poprzedzone pobraniem numerka.
Średnio gęsto na sali a przed nami 20 osób w kolejce.
Siedzę i myślę. nie żeby się wepchać przed innych. ale czy na pewno dobrze robię? nolens-wolens  zebrałam makulaturę i wróciłyśmy do domu.
Co jak co, ale lepiej zacząć od ZUS-u.
Tiaaaa....już 2 tygodnie się tam wybieram i nie moę dotrzeć.
Mać w blokach startowych w domu. my wchodzimy - ona wybywa.
Kiedy wrócisz?
Nie wiem. może dziś, może jutro.
Klasyka znęcalstwa. bo wie że się bardzo denerwuję.
Ale co tam!
Tylko nie wie, że staje mi się to coraz bardziej obojętne. wróci to wróci. nie wróci - jeszcze lepiej.

Nigdy nie myślałam, że matka za którą skoczyłabym w ogień tak mi zobojętnieje. zresztą nie tylko ona w ramach rodziny.

Będzie co ma być i tyle.

niedziela, 2 września 2018

sobota, 1 września 2018

Czy to prawda?

Jeśli facet może mieć uśmiech Mony Lisy, to ten ma.

Rano
Tu bór, tu las, tu nie ma, tu wlazł - czyli co tu robić?
Jechać? ale gdzie?
I tu kusi, i tu nęci.
Wreszcie tlf rozwiązał dylemat.
Konie poczekają. hah....sprawdzę czy dobrze obstawiałam. a tymczasem....

Pociąg
Jakiś cichy, nie łomoce, na każdej niemal stacji zegar.

Bażant
Rozśmieszyła mnie ta kura. biegł rudy ptaszor równolegle do pociągu jakby się z nim ścigał.

Bosko.

Dziecko
Przecudny, krzepki, nieustraszony mały byt.
Istota zupełnie  niesamowita.
Samodzielna, samorządna i kikająca zachwycająco.

Matka.
Inna niż mediem. silna i krucha jednocześnie.
Spełniona.
Piękne.

Magia.
Zwykły piasek, stada much, cisza lasów i pól. magia. 
Magia, czyli prawda, czyli wszystko skończone i doskonałe.
Nawet drut na polu ma sens.
Nieidealnie idealne.
Nieidealnie perfekcyjne.
Stado.

Oczarowana.
Zaczarowana.
Magią.
Pełnią.





piątek, 31 sierpnia 2018

Izolacja

Tradycyjnie. w domu wrze. a mi pykło.
-Róbta co chceta.
Wylogowałam się z systemu i ło matko! okazało się że nie tylko ja potrafię zmywać. że inne też widzą paprochy, że się da wyjść o czasie bez przypominania.
A ja?
Wymieniłam wczoraj oponę w kole. sprawdziłam serwisem 3 lapki. jeden córko se zabierze, drugi działa, trzeci do podpicowania. opłaciłam rachunki.
A dziś pod rana wgryzałam się w jutrzejsze i niedzielne biegi.
Czy to hazard?
W każdym razie na Wyścigi nie idę. obstawię  w punkcie.
A jutro może kicnę w Boże miejsce 😉






wtorek, 28 sierpnia 2018

po prostu

zdechł mi lapek. Po prostu. W niedzielę oglądałam film, przysnęłam, a gdy obudziłam się po godzinie to było pozamiatane. Zdechł to złe określenie. Znikł jego IP i tyle. Co było w nim - jest. Odpala itd. Jeno netu niet. Może i dobrze na tę chwilę bo za dużo mu poświęcałam czasu. Z drugiej strony pomocny jest. Zobaczę w nim to czego via tlf niet.
zdecydowanie za mało czasu poświęcam chatynce, domownikom i wogle. Korzystam z tego co zaraz przeminie odkładając zajęcia na "na potem". Czy to potem będzie?
nic nie załatwiłam z Młądą. A to padało i aura nie nadawała się na bicykl, a to zupełnie mi zwisło.
zapomniałam o kupieniu gilz, i w związku z tym po 4-tej śmigałam po fajki, i o wykonaniu telefonu.
tak. Szukam nowej roboty bo w tej, przy tych dochodach z głodu zdechnę, w długi popadnę a i czas emerytury się zbliża. Ostatni dzwonek by zacząć coś zarabiać i odkładać.
okrzepłam na tyle, że chyba dam radę na pełen etat..
a jak nie to trzeba skończyć z tym cyrkiem. I tyle.
że nie gadałam z szefem? Gadałam. Wi, że w butach na stojąco zdychamy. I co? Nico.
przestaję się bawić w sentymenty. Mówię jak jest.
plany mam dalekosiężne ale życie też ma swoje scenariusze.
i ludzie takoż. I wszystko średnio współgra razem. A i ja nie w najwyższej tonacji.
po wyprawie na tor padłam na całą sobotę, głowa po mikrowstrząsach przy chodzeniu pękała z bólu, kostka w stopie nadawała tak, że śpiąc czułam potworny ból i jęczałam. Nie z rozkoszy - masochistką nie jestem.
plany przesiedleńcze aktualne. Muszę tylko znaleźć pracę z sensownymi zarobkami. Bo dojazdy są kosztowne a i do Młądej trzeba się będzie dołożyć.
doope jej zabezpieczyć. A i starszym było by miło gdyby matka była bardziej ogarnięta.
no nic. Czas płynie. Trzeba realizować cele punkt po punkcie. I tyle.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Się było 😊

Tuż przed wyjściem przestało wiać. I dobrze.
Przestało padać.
Na wszelki wypadek wzięłyśmy jednak parasol. i lornią do dali.
Buro i ponuro było.
Na Wyścigi dotarłyśmy autobusikiem albowiem obiecana naprawa roweru Młądej stoi w miejscu.
Duuużo przed czasem zameldowałyśmy się.
Przyzedł czarny, wredny kurdupel. I jak zwykle, co mordę tworzy to kłamie. Standard ogółu świeckich  nas.
Przyszła koleżanka.
Nie pcha się przywitać - no to huk! W zasadzie na nic mi ona. Ale wypadało by. Taka klasa sama w sobie.

 wieczorem poprzedniego dnia klapnęłam przed kompem i nieco rozjaśniłam sobie w głowie. Sytuację co do koni.
Obstawiłam na sucho co chciałam. Pierwsze cztery gonitwy i pierwsze miejsca, trafione w punkt.
Nie wszystko grałam. Młąda chciała obstawić swoje no i lipia. Łaziła potem i jęczała - jestem pechowa, jestem pechowa :).
Nie pechowa, tylko nieprzygotowana.
Przygotowana ja wygrałam 2 konie, resztę przeputała Młąda.


Potem zaczął się bałagan. niektóre konie z listy ne biegły, zmiany dżokejów.

No i kasa wyszła, więc tylko oglądałyśmy konie i biegi. Uczyłyśmy się.
Gdyby nie Młąda byłabym wygrana.
Nic to.
Dziś idziem znów. Wczoaj obstawiłam już jednego. Faworyt. Pewnie dużo nie dadzą, ale...
Na osłodę, jak się wydwało, spotkałam znajomego z Wytwórni. Znasz Go córko. Wąsaty rekwizytor. Teraz u Pasikowskieg robi. Ze Smarzowskim kręcił " kler".

Doopki nam przemarzły. Głodne byłyśmy ale wytrwałyśmy do końca.
W drodze do domu zasiliłyśmy się miętą. Pogadałyśmy z hodowcami ;), pomiziałyśmy koniki i tyle.
W domu amciu, spacer z piesami i zgon. Padłam jak neptek.

Dziś rowerem. zamiast nóg. Młąda piechtą.
Nie inaczej.

sobota, 25 sierpnia 2018

Nadeszła wuekopomna chwila

Tak, to ten dzień.
Będzie bomba w górę i tabadam.
I tylko pietra mam albowiem aura nieco się skiepściła. Mokrość.
A jak mokrość?
No nie wiem, nie wiem...
Pierwszy raz idę się hazardzić.   ściągę mam co obstawiać. Więcej niż 30 monet nie wrzucę.
Albo zarobię, albo umoczę.
Jak zarobię to jutro też pogram.
Jak nie, to będę tylko oglądać.
Może nie dostanę zawału, bo emocje są  kosmiczne.
Trzymajcie kciuki.



czwartek, 23 sierpnia 2018

Idę dorobić.

Pozazdraszczam ciut koledze. Polazł na Wyścigi i drapnął małe 11000 monet.
Idę też. I tylko się zastanawiam - grać na stajnie, dżokejów czy cóś?
Niektóre lubią sucho, innym błocko nie wadzi.
Rydzyk-fidzyk. Kto nie umoczył ten nie wygrał.

Ps. nie mam kapelusza!!!!

niedziela, 19 sierpnia 2018

Plan.

Dobrze z kimś porozmawiać. Z kimś kto doradzi dobrze. Z tego powstaje nowe.
Mam plan pojechać jutro do ZUS- po wniosek o przyznanie niepełnosprawności Młądej i we czwartek go złożyć razem z orzeczeniami. Porozmawiać z doradcą prawnym.

I na coś jeszcze jest iskierka nadziei ale o tym na razie sza!

sobota, 18 sierpnia 2018

Miało być piknie. Miała być zabierana raz w miesiącu na wyjazdy, do ludzi. I kicha.
Nieformalna diagnoza - asberger. Nieformalna bo nie na papierze ale pychologiem. Do mnie delikatnie.
Kuzynce zaprzyjaźnionej z nim - nie nadaje się do żadnej pracy. To na dziś.  to czułam.
Wiele zaniedbałam, ale zbyt dużo jest dla mnie. Było i jest. I żadnego wsparcia znikąd. Każdy ma swoje życie, swoje potrzeby.
Już mrok zapada a Starszej nie ma. Młąda w swoich filmach. Psy odcedzone.
Czekam, denerwuję się. Jak przyjdzie pewnie też mnie zdenerwuje.
Wie że się martwię i robi to z pełną premedytacją.
nie ogarniam.

Jazda

Rower Młądej w rozsypce.
Rowerownia na medal.
Moje nerwy w szczępach, więc ogłoszenie na fb o poszukiwaniu chatynki wisi. Sens taki- szukam chatynki potrzebującej opieki z podstawowymi mediami. Z miarę przyzwoitym dojazdem do Warszawy. W zamian dokonam drobnych prac porządkowych.
I tyle. Może ktoś ma domek do zaopiekowania?

W ramach odstresowania wsiadłam na rower i pobrykałam. Najdalej jak dotąd. Kolano coraz bardziej dokucza, więc trzeba korzystać póki działa. Bo że padnie w końcu to pewne. Gena nie wydłubiesz.

Nie wiem czy pisałam.
Wizyta u ortopedy zakleana na wrzesień.
Dr dla Młądej wypełnił wniosek na komisję.

Babelot wybył. Ma być.

środa, 15 sierpnia 2018

Sen

Szłam kamienistym, płaskim dnem strumienia. Woda była przejrzysta. Krystalicznie czysta. Świeciło słońce.
Pochylona widziałam tylko kamyki. Brzegi były piaszczyste, porośnięte uschłymi już krzewami.
Strumień zmienił się w rzeczkę o równie czystej wodzie.
Płynęłam.
Nagle znalazłam się w oceanie. cichym, spokojnym.
W oddali widziałam niewielkie wysepki zieleni.
Płynęłam.
Ogarnął mnie strach że nie dam rady płynąć, że utonę.
Powtarzałam sobie, że to nic, to tylko sen. Wszystko będzie dobrze. Ocean jest twój.
 Pojawiła się jakby kłoda omszała, w której mogłam się bezpiecznie schować.
Wręcz chciała mnie w siebie wessać.
Nie chciałam tego.
Obudziłam się.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Hulajnoga

W południe, w samo południe śmignęłyśmy po mój opis rtg kolan. W standardzie - zwyrodnialce.
O kolejne - tu lekarz oceni. Ja się nie znam.
Młąda od 2 tygodni z krótkim loncikiem. Drze paszczu o beleco. Zabrałam na pzrejażdżkę - pojeździ - zmęczy się. Będzie spokój. a po drodze przerzutkę szlag trafił. Młąda sunęła do domu metodą na hulajnogę. Takie życie.
W sumie tylko 14 km z haczykiem, czyli ostatnia całodniowa wyprawa to minimum 50km.
Jesteśmy wielkie!

sobota, 11 sierpnia 2018

Kryzysowo

Burza najszła. Wiało jak w kieleckiem. U nas w głowach też. ( ponoć wariaci tak mają ), jeno babelot wyluzowany totalnie. Fakt - po Otwocku nawet tornado jest bajką. Tak - Babelot nas nawiedził.
I został pognany do roboty bezpardonowo. Na balkonie stanął stołeczek, śmietniczka. Miseczka i nożyk do łapki. Łupanie jaboli. Pierwsze 15 kg owoców przyjęła na luzie, kolejne dziesiąt - chwilowy bezdech. I rezygnacja - jak później przyznała - a co tam. Ile zrobię, tyle będzie.
Takie  padalce to my nie jesteśmy. Ja na kocyku, Młąda na moim 53-letnim krzesełeczku i we trzy rzeźbiłyśmy w jabłkach.
Babelot z zachwytem dopatrzył się papierówek i pożarł. I dobrze.
Siedziały my i słuchały opowieści o powojennym, nam zupełnie nieznanym Albinie, który na lekcjach ciągnął ciotkę za włosy. za słabo. Powinien cholerę oskalpować.
Z pracy tylko 1 tlf. o jeden za dużo.
Mam urlop.
A potem - słuchawy na uszy. i robić swoje.

Porankiem zabezpieczyłam i opisałam wszystkie zioła, łącznie z niecierpkiem. pijta panowie. to męskie ziółko. zapobiega łysieniu, impotencji i starzeniu. Pare innych zalet też posiada. Dr Różański zaprasza.

Wczoraj uwarzyłam zupę. Nic specjalnego.  na kawałkach żeberek. Co się potem ze mną działo? - nie chcecie wiedzieć.  metabolizm mi się trońkę zmienił.
dziś Bambi był kontynuowany. z ryżem i surówką selerowo-marchwiową. to zostało przyjęte.
Bo w zasadzie to na sokach mogłabym lecieć.takie dobrutkie, świeże, nie pomyje z kartonu. Bez pestycydów, nawozów. Pyśne. I z robakiem czasem.
No to życzę Wam owocków z lokatorami. Wiadomo - nie pryskane.


piątek, 10 sierpnia 2018

Planetoida 4 Vesta

W okolicach 20 czerwca była se  najjaśniejsza  i wtedy mój łapek dziwne wydawał dźwięki. Systematycznie powtarzająca się linia melodyczna. Fraza. coby było śmieszniej ten dźwięk występuje w identycznej tonacji i rytmie w niektórych mantrach.
Nagrałam. Chciałam udostępnić, ale matołek jestem i nie wyszło. A ostatnio by zyskać trochę miejsca w tlf  przypadkiem skasowałam. Szlag!
 Tęsknię za tym dźwiękiem. Nie wiem czemu.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Lepsze wrogiem dobrego.

No okropne to. Już przyzwyczaiłam się do tropików, już poza wypacanymi hektolitrami cieczy, nic nie przeszkadza, a tu bach! zapowiadają ochłodzenia. Lipa normalnie, lipa i ściema okrutna.
Wczoraj i przedwczoraj przymusowy areszt domowy. Postanowiłam " poprawić" rower Młądej. efekt nie do przewidzenia dla mnie. Bo co? No filmy na yt instruktażowe -dam radę. to nie trudne - dam radę. Zdjęcia będę robić - dam radę. radę dał zięć.
U ortopedy byłam,  chirurga ortopedy. Z paluszkiem. bo musnęłam parapet dosyć energicznie. Spuchł, palec nie parapet, jakiś wylew się zrobił. Dostałam zalecenie, mazidło wcierać na maxa, do pierwszych potów i sczerwienienia palca.
W samo południe rowerem do lekarza . Zbieranie jabłek, pranko, sprzątanko. wykąpałam psa i kota.  Nie przeszkadza. magiel hartuje.
Kończym właśnie test  doprawiania Bambi.  nam  najbardziej odpowiada ino rozmaryn i sól.
Przetestowalim nawet gruziński wynalazek. tylko do starego barana. zabija cały smak mięska.
 i tak minął kolejny dzień.  pełnia księżyca 26-go? Jeśli się mylę - poprawcie.
Testowalim przyprawy, testowałam ziółko. Wziewnie. Ale nie andzię. ciut, ciut. Delikatnie. Mega. rozprężone płuca, głęboki oddech. Delikatne rozluźnienie i zero spinki. Jest git. Jutro jadziem po zielone na susz. zapasik cza zrobić.  dyscyplinę założyć, bo choć nie zakazane, nie halucynek, to już korci by znów. A to trujaka ma też w sobie. Więc  z rzadka i ostrożnie. Na te moje doły, lęki i paniki.

Nawiasem mówiąc - wszystko leczy i wszystko truje - nie zależy wbrew powszechnej opinii od dawki. We wszystkim jest jednocześnie i lekarstwo i trucizna. Choćby taki pomidor. na surowo podtruwa - saponiny. ugotowany - samo zdrowie.


wtorek, 7 sierpnia 2018

Notka

Schudłam o 3 numery.
Odchylam się do tyłu o 90°.
Zapisałam się do dentysty. Na koniec stycznia.

Zajebisty ten NFZ!

Spontan

ostatnie dni jakoś, mimo aury pogodnej, we mnie były mokre i burzowe. Bywa.
Zebrałam kadłub i Młądą i pojechałyśmy po wnioski. Żeby nie było nudno postanowiłam wrócić bulwarami. A zanim, myślę se, tam dojedziemy, to pokarzę Młądej resztki magnackiej fortuny. W przenośni oczywiście.
Najpierw trafiłyśmy na Bielańską.



Obok tej zacnej budowli stała w miejscu dzisiejszych wieżowców kamienica przodków..
Na Elektoralnej tuż przy placu, dzisiaj Bankowym, też.
Na Długiej  w miejscu dwóch pierwszych budynków, za KFC, tyż.
I tą Długą lecim po kocich łbach na Starówkę.  a na Starówce :
Ul. Mostowa. Nie wiem gdzie, ale w którejś z kamienic obrotny przodek posiadał kamienicę kolejną.  inny przodek, żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku. Na piętrze była kawiarnia. To ten przodek od Kościuszki, Rady Naczelnej Narodowej i drukarni, gdzie powielano wszelkie dekrety i Konstytucję trzeciomajową.
Teraz rozumicie, czemu parchem i wrzodem na honorze rodziny. Goowno mam więc zerem i powodem do wstydu jestem.  huk z nimi.

One bulwary proszę wycieczki. Na lewo i prawo.
Trasa rowerowa nad Wisłą jest super. Orzeźwiająca bryza  znad rzeki, małość luda. Sympatycznie. Po drodze wskoczyłam  na chwilkę do Centrum Stomatologicznego po kontakt.
Za Trasą Łazienkowską , starym nadbrzeżem dotarłyśmy:
Cicha, ukryta zatoczka za kanałkiem. Urocze, klimatyczne miejsce z łodziami mieszkalnymi.
To urocze miejsce to ekologiczna oczyszczalnia wodo. Wow!


Inne ujęcie oczyszczalni. Fajniusie.I tak dojechałyśmy do Czerniakowskiej.

Wracać do domu? Nie wracać?  gdy jechałyśmy po wnioski czułam się fatalnie. myślałam, że za chwilę, co chwilę, że fiknę z roweru. Ale teraz? Jak młody buk.
Nie, jadym dalej i swoim zwyczajem, sruuu skręt. Młąda zaciesz, bo nieprzewidziane i musi się wyrabiać.    chwila odpoczynku i popas.  konsultacje społeczne, jak dojechać na wał. Jadymy.
A na wale super żwirowa ścieżka i odczucia diametralnie różne. Od strony działek i Wisły orzeźwiający chłód, od strony  Siekierek wali żarem.  - jak myślisz? Jadziem prosto wałem czy odbijamy na dół w chłodek?  decyzja?  - pytam.  - dołem.
A na dole błogość. cień, wilgoć, gąszcz zieleni.   mnóstwo opuszczonych, zarośniętych działek, w tym moje. Dżungla.


Selfi-srelfi. Całkiem mogę na siebie patrzeć.


Chwilę posiedziałyśmy i dalej w drogę. Jakoś goniło mnie stamtąd.
Potem droga przez busz, zarośnięta, błotnista, krosowa. Mega sprawa tak śmigać. Adrenalina i banan na mordzie. Wow! Kamerkę muszę ludzką kupić. - mamo, zwolnij! A ja nie mogę. Tak we mnie gra, gna, niesie. Radość rozpiera. Nie mogę powoli. Życie, życie, ruch,  pęd, wolność - jakbym skrzydła miała. Lecę, płynę w powietrzu.  śnię na jawie.

Siekierkowski.
- wracamy czy jadymy nach Czerniakowskie?
- jedziemy dalej.
Wpychamy rowery ścieżką dla kozic na wał, wprowadzamy równie atrakcyjną. jedziem.
Ten widok mnie rozczulił.  takie rzeczy w Wawce?
W końcu dotarłyśmy.

Jeziorko Czerniakowskie. Mega, mega miejsce. Magiczne . Rezerwat i siedlisko zwierzyny przeróżnej. Ścieżka przyrodnicza też jest. A ścieżka to dla rowerzystów hardcore. Po prostu pyśnie było.   po latach trafiłam w miejsce, gdzie poczułam się u siebie. Może to drzewko wiśni? Może TO coś? Nie wiem. Błogość i balsam.
Wskoczyłyśmy na rowery . Ścieżka edukacyjna mało uczęszczana. Pokrzywy, nawłoć. Kwitną łopiany, osty. Ścieżka ledwie widoczna pod zielonym a mnie znów gna. Znów unosi.
- dziecko, nigdy nie mów że jestem normalna. Bo nie jestem. Bo to jest moje życie. Natura a nie beton i kasa. To mi daje szczęście.
I tak pedałując trafiłyśmy nad stawiki przy Siekierkowskim a tam. a to jakaś wierzbówka się drze - weź mnie. a to mięta rozdziawia się i kusi. a to niecierpki zachęcają do strzelania. a to mirabelle złotą kroplą nęcą, koronka krwawnika, liść jabłoni. panieeeeee....ile tego dobra. nic nie trzeba w drogę brać. tyle wszystkości.
A mięta? ło panie! olejki eteryczne czuję na języku. mega moc.

Słońce ku zachodowi. Czas do domu. 
- pacz - mówię - drogę robią.
Akurat wylot na wprost Gagarina. Pasuje idealnie. Jedziem.
Dziadek jaki indyczy się
- nie przejedziecie. Pogonią
Młąda:
- pogonią.
- no to najwyżej. Jedziemy.
Prosta, pusta asfaltówka w trakcie budowy. Zero luda. Sprzęt stoi. Czego tu się obawiać?
Mijamy grupę robotników.
Na wszelki wypadek pozdrawiam głosem ociekającym słodyczą i głupotą. Odpowiadają z błyskiem w oku. Hi hi paczą pod słońce. :)
Pamiętajta baby, słodycz i porażenie , oślepienie, najlepsza metoda na brzydali.
Hm...wracam do siebie? ;)
Przy Belwederskiej rozterka. telepać się Spacerową pod górę czy przebić się schodami na Dworkową a potem prosto i lajtowo po płaskim do domu?
Dworkowa.
Schody.
A przy schodach żadnego podjazdu tylko rynna na deszczówkę.
No to rynną.
Młody , przystojny, już raz narywał się do pomocy, drugi raz proponuje.
Młąda hardo dziękuje.
Damy radę.
- wiem, że dacie radę, tylko....odpowiada młody, przystojny.
Tylko.....to tylko miało w sobie tyle smutku i rezygnacji
Ku refleksji.


8 godzin na kółkach na spontanie.  kolano coraz bardziej dokucza. Pal licho. Przyjdzie czas na leczenie. Teraz czas na życie, radość i czerpanie pełnymi garściami.




sobota, 4 sierpnia 2018

Planowanie

Apigeninę se nabyłam drogą kuriera. Delikatnie podżeram po jednej tabletce. Przy mojej zdechłej psychice jakakolwiek niefajność przeradza się w atak paniki i leci sruuuu wszystko. Szlag. Więc ostrożnie.
DMSO  chcę se nabyć jako nośnik do żywokostu, żeby działanie było bardziej dogłębne.
I tak: Zaliczyłyśmy rtg. Z ręką wszystko ok, ale rtg Młądej to baja. Nie, nic się nie dzieje. Wynik oki. Ale potem.
- proszę przejść do poczekalni i czekać na odbiór wyniku.
Więc Młąda usiadła w przebieralni, rozdziana do pasa i czeka.
- co pani tu robi rozebrana?
- czekam,kazała pani czekać. Nic nie mówiła o ubraniu się.
Skąd bidna kobitą miała wiedzieć że należy powiedzieć:
- proszę się ubrać w przebieralni a potem wyjść do poczekalni i czekać.
Nie zawadziłoby dodać - usiąść przy rejestracji.
Dobra.nie ona jedna taka zdolna.
Zapisuję się do ortopedy. Wisi kartka na okienku. Wołami napisane - przy okienku może przebywać tylko jedna osoba - newer. podłazi gropa, a czy????- jedna osoba - warczy rejestratorka. - ale ja tylko z pytaniem. - jedna osoba, proszę poczekać.
Lecim dalej. zapowiadane burze i grzmoty nadciągają, ale zbyt powoli. Żar wali . Dobrze, że my rowerami.
Przychodnia. Zapisać się trzeba  na pobranie krwi.  podaję skierowanie swoje i Młądej. Oko czujne wychwytuje manewr.
- moje też podałaś?
- ciii....spokojnie. Jak nie będziesz chciała to nie przyjdziesz.
Bo Młąda od zawsze ma fazę na nietykalność. i tyle. W nerwie od 3 dni. Bo ktoś ją dotknie, nakłuje bez potrzeby. Co innego gdyby schodziła. Wtedy proszę.  szczęściem mam jeszcze kilka dni, może da się przekonać.
Na foszku jedziem do domu. Wrzucamy papiry, jedziem do biedry. Wracamy, wrzucamy zakupy, jedziem na jabłka na Pole.
Zaczyna padać. Najpierw nieśmiało, potem mocniej. Ciut chłodniej ale niewiele. Pomoczyło nas trońkę.
Wracamy. Najpierwj jeden rower windą, potem drugi. Masakra.
Oficjalne oświadczenie dostałam, że już za tydzień rowerownia będzie dostępna. Byłaby już dawno do użytku, ale admin pozwolił używać ją firmie zewnętrznej, która robiła podłogi, jako magazynek.  czekam jak zmiłowania.

No i dzisiejszy poranek. Pod oknem konsultacje społeczne, czyli tatuś dzieci i największa plociucha osiedlowa. Nie słucham, ale czasem dolatują pojedyncze słowa. Przykre, niesprawiedliwe, bez znajomości sytuacji. Bo niby skąd myśl żeby zrobić Jej orzeczenie? Z doopy? Jest gorzej i o tym psycholog też mówił, że stan może się pogłębiać. Miałam pojechać na Andersa po wnioski, ale upał mnie pokonał. Pojadę, taki plan.
Miałam zapisać się do stomatologa - czasu nie stykło.

Wiele lat ukrywałam stan Młądej, wypierałam, starałam się, żeby miała możliwe najlepsze życie w przyszłości. Ma średnie wykształcenie i co z tego? Może to był błąd? Może trzeba było kontynuować w specjalnej zawodówce?

Może cholera wszystko co robiłam było błędem? Nie wiem. Robię co trzeba na dany moment.


-no i było gimnazjum.   w tym środowisku pięknie zadrabiała deficyty.  a teraz klops.

Na kasę nie pójdzie bo nie da rady. Do fizycznej nie, bo schudła że strach, wybiórczość pokarmowa ją dopadła. Do jakiejkolwiek pracy gdzie trzeba współpracować nie nadaje się. Trzeba co chwilę kontrolować, przypominać. Zrobiłam kiedyś test samodzielności trzydniowy. Zjadła przez ten czas 2 kanapki i wypiła 2 szklanki płynu. Wymiękłam. Nic przy sobie, nic wokół siebie o obowiązkach zero pamięci. To boli. Szczególnie trudno jest w sytuacji totalnego odrzucenia i izolacji.
Póki co żyjemy. Daję sobie 5 lat, do wieku emerytalnego, by ją wyprowadzić na prostą. Może się uda.

piątek, 3 sierpnia 2018

Czy ja mam urlop???

Ganiam. Od lekarza do lekarza.
               Od przychodni do przychodni.
Wydzwaniam.
Wkurwiam się na ten przykład, albowiem zginęły w w przychodni nasze karty. Moja i Młądej.
Wkurwiam się bo chcę się zapisać z wyprzedzeniem. Żeby nie wydzwaniać. Niet. Wydzwaniać.
Wkurwiam się, na Młądą, a po chwili odkurwiam, uprzytomniwszy sobie po raz tysięczny, że ten typ tak ma.
I już nie wkurwiam się, że nie pożyję se w spokoju i samotności. to się nazywa pogodzenie. w chrześcijaństwie - nieść swój krzyż. mi bardziej pasuje to pierwsze.
I wogle jestem zmęczona, znów raciczki mnie bolą. Zapomniałam na rowerze pojechać do przychodni i do apteki i booooli.
to nie koła, nie wymienię.
Nic se nie wymienię.

Jutro mam plan pojechać na Szczęśliwice - Czerniakowskie za daleko.
Uwale się w listowiu i będę odpoczywać.
W końcu to żaden szabat, żadna święta niedziela czy inna bzdura. Szabat jest z akkadyjskiego i oznacza święto pełni księżyca . I kropka. Te niedziele i soboty, to żeby plankton złapał oddech i brudem nie zarósł.

A choooj mili parafianie😋


Emuna Elis

"Gdy na górze niebo nie zostało nazwane,
Mocna ziemia poniżej nie została wywołana z imienia i nazwiska,
Nieznany, ale pierwotny Apsu, ich początkujący,
(I) Mummu-Tamamat, która nudziła ich wszystkich, Ich wody zmieszały się jako jedno ciało;
Żadna chatka trzciny nie została zmatowiona, nie pojawiły się bagienne ziemie,
Kiedy nie ma bogów, cokolwiek zostało stworzone,
Nieokreśleni po nazwisku, ich przeznaczenie nieokreślone-
Wtedy właśnie bogowie zostali w nich uformowani.
Pierwsze osiem linii Enuma Elis." 

czwartek, 2 sierpnia 2018

Niespodzianka

Nie wiem o co chodzi, ani kto, ani jak. No nie wiem.
Jestes zaskoczona, wzruszona albowiem nigdy mi się to nie przydażyło.

Wyszedłszy z Drabełem na spacer, obrzucona pogardliwym spojrzeniem matki kolegi syna fociłam kfiotki. Ojć! Ile tego dobra mam pod oknem. I gwiazdnicę i lebiodę. Pal licho Warszawa. Wszyscy na bezołowiowej jeżdżą.

Nie wiem jak fachowo brzmi nazwa. My w dzieciństwie, cała grupa, nazywaliśmy owocki bożym chlebkiem i wcinaliśmy z upodobaniem.


Tysz nie paniętam nazwy. Ale ziółko przednie.

Csik amarantusowego?

 co to? Widuję często, czytałam o tej roślinie z pewnością, i nie mogę znaleźć ani nazwy ani nic w temacie.


Małe, białe kfiotki to gwiazdnica, jest lebioda i   https://www.youtube.com/watch?v=1YlErq9s03g    
Ufocifszy zielone wracam do domu, spotykam kuriera, wyciągam  monety a kurier
- ale po co, to bez opłaty
Ja- O_O

Wchodzę do bloku, w piwnicy nasi z administracji i pan z komitetu blokowego.
Tak!tak!!!! Za tydzień rowerownia będzie dostępna. Będą wieszaki na rowery i wszystkości. Yessss.
Dobrego dnia wszystkim.
Niech gardzą i nienawidzą jeśli potem tyle dobra człeka spotyka.