wtorek, 16 października 2018

Gena nie wydłubiesz.

Bo tak jest, że kiedy tylko jest możliwość wyrywa mnie z domu. jakby głos wołał we wnętrzu - idź, jedź, wyjdź z domu. dalej, byle dalej. mają to i inni w rodzinie. moja matka, starsze dzieciaki, mój ojciec św pamięci, jego brat. myśliwi i  zbieracze. Reszta to typ osiadły. Nuuuuda.
I tak pognana genem sobotą bryknęłam bajkiem na północ.

Cytadela  od żoliborskiej strony.


Cudna trasa z Bielan do Młocin.

Wisełka

Park Młociny. taki dubel Lasu Kabackiego

Dowiozło mnie do przeprawy promowej. stateczki po Wiśle już nie kursują  . trzeba czekać do wiosny.
Tak więc objechane nam południe i północ po lewej stronie Warszawy. na zachód mnie nie niesie. też częściowo spenetrowany, bo tam nic ciekawego. blokowiska, blokowiska, blokowiska.
Rowerek dzielny jest, nie kaprysi i w nagrodę obiecałam mu różne artefakty. 
Ta sobota nie do wyjęcia. pracuję, choć może na chwilkę uda mi się gdzieś podskoczyć.
A wogle to jestem poza czasem. jakaś zmiana?
Budzę się sama sobą, paczę na zegarek - 5,00. paczę na czas w kumputrze - 4,00  znów pozmieniali?
Tak to jest jak się  nie żyje z merdiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz