Wolny dzień a nogi nawijam na uszy.
Nie świtem pojechałyśmy ze świstem do up ze stosowną adnotacją na odwrocie skierowania do pracy, albowiem nieznajomość rosyjskiego okazała się decydująca.
A gdzie?
W kolejnym pośredniaku. tak! Up podsyła pracowników prywatnemu biuru pośrednictwa pracy. Bareja w pełnym rozkwicie.
Otrzymane kolejne skierowanie, tym razem nie do biura a do garkuchni - nie patrząc na kłopoty z rękami - przyjęła.
Idąc za ciosem pojechałyśmy do tego przybytku. Młąda grzecznie poszła, grzecznie się przedstawiła, grzecznie wyłuszczyła w czym rzecz.
- proszę czekać. szef będzie za 40 minut.
Znając z autopsji - nie jezuickiej, koleżeńsko-pracowniczej, jak szefowie traktują podwładnych, wzięłam i zadzwoniłam.
- szef będzie za 3 godziny.
Bingo! trafiony-zatopiony.
Młąda - mówię - nie ma co czekać, bo lecą w kulki. to standard. idziemy załatwiać inszość czyli Miejski Ośrodek . orzekanie o niepełnosprawności.
Idziem pod tymi Sądami, parchnalda zobaczyła. włazi. znam ją dobrze. lody. bez loda niescenście. no i to światowe mniejsce. bardziej kolorowo niż biało. Hindus instruktor, hindus sprzedawca, hindus na zapleczu, hindus przed.
Hindusi na rowerch ubera. przewaga miażdżąca w stosunku do białych. a biały to nie znaczy polak. to europejczyk, ukrainiec i co tam jeszcze.
Dotarłyśmy na Andersa. mi powoli zaczyna niestykać myślowo. coś tak mam, że po dłuższym ruchu zanikają mi obwody. nie styka.
Ale wlazłam. papiery wyciągnęłam poprzedzone pobraniem numerka.
Średnio gęsto na sali a przed nami 20 osób w kolejce.
Siedzę i myślę. nie żeby się wepchać przed innych. ale czy na pewno dobrze robię? nolens-wolens zebrałam makulaturę i wróciłyśmy do domu.
Co jak co, ale lepiej zacząć od ZUS-u.
Tiaaaa....już 2 tygodnie się tam wybieram i nie moę dotrzeć.
Mać w blokach startowych w domu. my wchodzimy - ona wybywa.
Kiedy wrócisz?
Nie wiem. może dziś, może jutro.
Klasyka znęcalstwa. bo wie że się bardzo denerwuję.
Ale co tam!
Tylko nie wie, że staje mi się to coraz bardziej obojętne. wróci to wróci. nie wróci - jeszcze lepiej.
Nigdy nie myślałam, że matka za którą skoczyłabym w ogień tak mi zobojętnieje. zresztą nie tylko ona w ramach rodziny.
Będzie co ma być i tyle.
Nie świtem pojechałyśmy ze świstem do up ze stosowną adnotacją na odwrocie skierowania do pracy, albowiem nieznajomość rosyjskiego okazała się decydująca.
A gdzie?
W kolejnym pośredniaku. tak! Up podsyła pracowników prywatnemu biuru pośrednictwa pracy. Bareja w pełnym rozkwicie.
Otrzymane kolejne skierowanie, tym razem nie do biura a do garkuchni - nie patrząc na kłopoty z rękami - przyjęła.
Idąc za ciosem pojechałyśmy do tego przybytku. Młąda grzecznie poszła, grzecznie się przedstawiła, grzecznie wyłuszczyła w czym rzecz.
- proszę czekać. szef będzie za 40 minut.
Znając z autopsji - nie jezuickiej, koleżeńsko-pracowniczej, jak szefowie traktują podwładnych, wzięłam i zadzwoniłam.
- szef będzie za 3 godziny.
Bingo! trafiony-zatopiony.
Młąda - mówię - nie ma co czekać, bo lecą w kulki. to standard. idziemy załatwiać inszość czyli Miejski Ośrodek . orzekanie o niepełnosprawności.
Idziem pod tymi Sądami, parchnalda zobaczyła. włazi. znam ją dobrze. lody. bez loda niescenście. no i to światowe mniejsce. bardziej kolorowo niż biało. Hindus instruktor, hindus sprzedawca, hindus na zapleczu, hindus przed.
Hindusi na rowerch ubera. przewaga miażdżąca w stosunku do białych. a biały to nie znaczy polak. to europejczyk, ukrainiec i co tam jeszcze.
Dotarłyśmy na Andersa. mi powoli zaczyna niestykać myślowo. coś tak mam, że po dłuższym ruchu zanikają mi obwody. nie styka.
Ale wlazłam. papiery wyciągnęłam poprzedzone pobraniem numerka.
Średnio gęsto na sali a przed nami 20 osób w kolejce.
Siedzę i myślę. nie żeby się wepchać przed innych. ale czy na pewno dobrze robię? nolens-wolens zebrałam makulaturę i wróciłyśmy do domu.
Co jak co, ale lepiej zacząć od ZUS-u.
Tiaaaa....już 2 tygodnie się tam wybieram i nie moę dotrzeć.
Mać w blokach startowych w domu. my wchodzimy - ona wybywa.
Kiedy wrócisz?
Nie wiem. może dziś, może jutro.
Klasyka znęcalstwa. bo wie że się bardzo denerwuję.
Ale co tam!
Tylko nie wie, że staje mi się to coraz bardziej obojętne. wróci to wróci. nie wróci - jeszcze lepiej.
Nigdy nie myślałam, że matka za którą skoczyłabym w ogień tak mi zobojętnieje. zresztą nie tylko ona w ramach rodziny.
Będzie co ma być i tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz