czwartek, 9 sierpnia 2018

Lepsze wrogiem dobrego.

No okropne to. Już przyzwyczaiłam się do tropików, już poza wypacanymi hektolitrami cieczy, nic nie przeszkadza, a tu bach! zapowiadają ochłodzenia. Lipa normalnie, lipa i ściema okrutna.
Wczoraj i przedwczoraj przymusowy areszt domowy. Postanowiłam " poprawić" rower Młądej. efekt nie do przewidzenia dla mnie. Bo co? No filmy na yt instruktażowe -dam radę. to nie trudne - dam radę. Zdjęcia będę robić - dam radę. radę dał zięć.
U ortopedy byłam,  chirurga ortopedy. Z paluszkiem. bo musnęłam parapet dosyć energicznie. Spuchł, palec nie parapet, jakiś wylew się zrobił. Dostałam zalecenie, mazidło wcierać na maxa, do pierwszych potów i sczerwienienia palca.
W samo południe rowerem do lekarza . Zbieranie jabłek, pranko, sprzątanko. wykąpałam psa i kota.  Nie przeszkadza. magiel hartuje.
Kończym właśnie test  doprawiania Bambi.  nam  najbardziej odpowiada ino rozmaryn i sól.
Przetestowalim nawet gruziński wynalazek. tylko do starego barana. zabija cały smak mięska.
 i tak minął kolejny dzień.  pełnia księżyca 26-go? Jeśli się mylę - poprawcie.
Testowalim przyprawy, testowałam ziółko. Wziewnie. Ale nie andzię. ciut, ciut. Delikatnie. Mega. rozprężone płuca, głęboki oddech. Delikatne rozluźnienie i zero spinki. Jest git. Jutro jadziem po zielone na susz. zapasik cza zrobić.  dyscyplinę założyć, bo choć nie zakazane, nie halucynek, to już korci by znów. A to trujaka ma też w sobie. Więc  z rzadka i ostrożnie. Na te moje doły, lęki i paniki.

Nawiasem mówiąc - wszystko leczy i wszystko truje - nie zależy wbrew powszechnej opinii od dawki. We wszystkim jest jednocześnie i lekarstwo i trucizna. Choćby taki pomidor. na surowo podtruwa - saponiny. ugotowany - samo zdrowie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz