sobota, 21 grudnia 2013

Archiwistka

No bo i jak się mam nazwać? Ryję w archiwaliach jak szczur, klikam, wyszukuję, przepytuję, wypytuję. Bakcyl mnie dopadł i tyla. I życzenie Dziadostwa, cobym poznała historię Polski, przez pryzmat losów mojej rodziny się spełnia.
XIX wiek-pomoc przodków w czasie cholery, kwestowanie. Losy w miejscach najróżniejszych od Warszawy, Oolesie, Podole, Wołyń a i za Oceanami i w hAmerykach.
Majątki, wojny, młyny, drukarnie, oszuści, uchodżcy, rewolucje, zsyłki.

Sie działo...

Nadania, zamki, chałupki, bogactwo i przepych i upadki, ... wszystko ...

O losie...

I jak Ci ludzie przetrwali? Nie było NFZ-tu, domów dziecka, domów rodzinnych. Były podrzutki. Zostawiane z krótką informacją na progu. Przygarniane przez rodziny. Wychowywane i kochane jak swoje.

Caryca, niemiłościwie panująca, polikwidowała szpitale, niech palaczki zdychają - a jednak przeżyli. Nie wytłukła ich ani cholera, ani hiszpanka, ospa czy tyfus. Istniejemy i żadna zaraza czy ze wschodu czy z zachodu nas nie złamie.

Surcum Corda moi mili :)

piątek, 20 grudnia 2013

Zwyrodnialcy

Każda dorosła, w pełni sprawna jednostka, ograniczająca dostęp spłodzonego przez siebie dziecka, do siebie w okresie świątecznym, jest zwykłym bydlakiem, świnią i pojechanym sobkiem.

I tyle!

czwartek, 19 grudnia 2013

Finał

pasza na święta zrobiona i mam z głowy :)
Bez szaleństwa bo brak kasy ale podstawa będzie. Barszczyk, pierogi i śledzie w dwóch odmianach. Finał.
O tych 12-tu jak apostołów mogę zapomnieć, o nieparzystych tyż. Zostały tylko porządki i pierdółki.
Zaczął się zlot rodzinny z całego świata. W moich okolicach tyż. Przelotem przez Warszawę, bo samolot i dalej pociągami czy autkami.
Problem zauważyłam przy okazji posiadania dzieci wymagających fotelika.. Dotyczty dotarcia z punktu A do punktu B.
Przecietna taksówka nie dysponuje tego rodzaju wyposażeniem. Nie ma fotelika, nie ma poddupnika. Taksówka przeznaczona jest do przewozu rozwiniętych osobników. Mikrusy poniżej 120cm mają do wyboru komunikację miejską i pod.
Jeszcze jedna sztuka jakoś się prześliźnie. Dwie to już problem, o większej ilości nie ma co marzyć.
Samotna mać chcąca /potrzebująca dostarczyć progeniturę np do szpitala skazana jest na koszmar komunikacyjny.
A podobno mamy XXIwiek...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zanim

zacznę lekturę blogową, coby się nie sugerować, słów kilka, kilkanaście?
Zatem wizyta składane była. W celach bardzo przyziemnych i dla mnie osobiście sumienie nieustannie gryzących. Ale na razie nic się w tym temacie nie zmieni. Może po..
Było się tym zaczęło a przeszło na tematy zdrowotno-duszno-rodzinne.
W każdym razie miło było.

W domu po staremu poza drobnym-istotnym faktem. Dotyczącym Młądej, ale to Ona sama jak ją najdzie, się uzewnętrzy.
Mikołaj gna ale zupełnie z innej strony. Mikołaju, jesteś kochany :*
Mikołaj właściwy tradycyjnie mnie olał. Ale dajmy Mu jeszcze szansę....

Wizyta w domu była tyż. Spodziewana-niespodziewana. Znaczy się od tygodnia na drzwiach wisiała kartka o terminie wizyty duszpasterskiej. Wisiała i ... fajnie :) Niech wisi. Zajęta swoimi sprawami, deko zamyślona w domowym prawie burdlu zapomniałam na śmierć. Zwłaszcza, że ubiegłem rokiem Papa JeZuita zbiegł od mych drzwi.
I nagle, ding-dong. Śmigamy z Młądą na wyprzódki do drzwi. Młąda szepce-nie wiem kto to? Dopadam do wizjera - Ksiądz! Młąda-nie otwieramy.
Ha! Otwieramy- Drzwi otwarte, gość w dom - paszczę na całe pięrtro ozwieram.
Jezuit wszedł, sam się rozpłaszczył, od razu skumal, że to sztywno nie bedzie :DD
No i - kawy, herbaty?
NIe, dziękuję :)
 no i poleciało, pitu, pitu, gadulenie, śmiech.. zebrałam drobny - śmiechem kraszony opeer, bo dziób mi się nie zamykał,  żem gaduła, despotka, tyran i wogle.
Było miło, radośnie, wesoło. Kasy nie chciał, się był obruszył na sugestię.... czy mówiłam, że Jezuici są the best? I nie z powodu kasy i Papy Francesco.
Przygotowana byłam jak zwykle, czyli żadnych świec, krucyfiksa. On miał swoje wyposażenie :DDD.

Dla zainteresowanych, do komuni można przystąpić bez spowiedzi. I tu nareszcie Kościół jakoś się unormował. Bo to logiczne :DDD


wtorek, 10 grudnia 2013

Żadnego wpisu nie będzie!

 Zdupiałam chwilowo!

 Idę kupić kapuchę i lepić pierogi.

sobota, 7 grudnia 2013

Zaskoczona

Na początek ujemnie.
Ponieważ poTomek zameldowany jest nadal u mnie, korespondencja do niego przychodzi na mój oczywiście adres.
Jak wiadomo, poTomek nie mieszka z mła, zgłoszony w administracji, od lat. Kiedy bryknąl. Czasem jedynie pomieszkiwał. Jak kasa mu wyszła.
No i zaskok. Dojszła do miszcza korespondencja komornicza. Że bo jak nie dojedzie do niego w określonym terminie, to bedę miała na chatynkę najazd - komorniczy. Z police i ślusarzem. Kurwa! Ja się pytam za co!!!! Nie ma tu jego żadnych gratów, nawet smród się nie ostał! Ja powoli wracam do siebie po "nieżyciu" z potomkiem a tu takie coś! Fak, fak, fak!

Z drugiej strony Jula i Kotolota.
Ja wiem, że koty są wszystkożerne, wiem! Moje, dawne, św pamięci podjadały świezego kokosa, ciasta różnej maści, czekoladę. Prócz tego co zwykle zajadają.
Julę napadła chcica na kiwi. Dostała szmergla totalnego, na widok owocu nało jej oczka nie wypadły. Stawała słupka, puchatą łapą poganiała, żeby już, natychmiast jej dać to cudo, te ambrozję.
Dostała małą porcję, połknęła z wizgiem, drugą-to samo, szaleństwo ją opanowało. Pożarlaby kilka bez mrugniecia okiem.
Kotolota z kolei delektowała się miodem. Z updobaniem :) Z łyżeczki. Loble było :D

Zabawne są te koty w przeciwieństwie..

czwartek, 5 grudnia 2013

List do Mikołaja

Kochany Mikołaju!

(A w zasadzie powinnam zacząć od !@@#E^&$%(&()+_  itd, bo oper... się koncertowo. )

A więc..

Kochany Mikołaju

Jako dziecię tej Ziemi i obywatelka PL uprzejmie donoszę, że czuje się zaniedbana i niedopieszczona. Przez ostatnie lata op%$%&^*%* się koncertowo, więc bądż uprzejmy nadrobić straty! Moralne me też!
Oto lista pożądań mych:

-Sztaluga-może być średniej wielkości, najlepiej na długich kopytach, bo lubię plener
-Fiksatywa-duży pojemnik
-Farby olejne-najlepiej Rembrandta
-Podobrazi z 10 różnej wielkości
-Kilka bloków rysunkowych
-Zestaw pędzli
-Terpentyna
-Telefon
-I-pad
-Wiertarka udarowa
-Lutownica+kalafonia+aluminium
-Imadło średniej wielkości ew 2x
-Zestaw wierteł wraz z motorkiem
-malakser ew blender . Co tam masz pod ręką
-Zestaw glinianych garnków. Do normalnego gotowania

I nie myśl, że to koniec. Do Świąt zostało jeszcze trochę czasu i jeszcze mi się coś przypomni. Na bank!



środa, 4 grudnia 2013

Dokonałam

Wiekopomne dzieło ukończone, czyli komin i czapka.

Wogle to same dobroci na mnie ostatnio spływają. A to, że takich córek jak ja to wiecej być powinno i tratata, a to że jestem genialna i że cudo stworzyłam. He! Tak mi mówcie, miód na me serce :DDDD
Dzieło sfocone, będzie na blogu, kiedyś. :p
Dziś wypad do centrum z Młądą. Wędrowałysmy ścisłym centrum zbierając dokumenty a przy okazji objaśniałam i pokazywałam Dzieciątku zakamary. Przy Jasnej zahaczyłam o sklep dla plastyków i dostałam ślinotoku na widok wszekiego, niedostepnego dla mnie dobra. A to fiksatywy, a to farby: akrylowe, pastele, olejne, podobrazia, sztalugi różnej wielkości. Łapy mnie świeżbią, tak bym se coś pomazała :DD
Nabyły my drogą kupna kawałek taśmy coby uszyć srypną obroże podejżaną u Cezara. A co? Musi się Drabeł w końcu nauczyć ładnie chodzić. Na smyczy, bo na nogach to nawet za dobrze mu to wychodzi. :D
Nabyły my sznurek lniany do kilima, dywanika czy co tam mi się urodzi.

Ateraz siedzim w BN. I chłód po plecach lize. Nowe okna jakoś mało się sprawdzają.

Mać ma dziś imieniny. Baśka. Ale faktycznie to inaczej ją zwą :)

O!!!! Zapomniałabym, nabyłam też rzepy bo ustrojenia kanapy. Z tym Rzepem do szmat to mam zgryza. Pisze się go jak rzep z gleby?? Chiba :/

Czekam na Pierworodną ::DDDD. Ma być choćby się waliło i paliło ! C Z E K A M

poniedziałek, 2 grudnia 2013

POza

Jakoś nie ogarniam upływającego czasu. Bez rytmu codziennego _ muszę, trzeba. bez konieczności przedszkola, szkoły, wyjścia do pracy. Jestem zupełnie nie na czasie.
Andrzejki chyba już były?, Mikołajki chyba bedą, jest adwent, który mnie rozwala co roku kalendarzem z czekoladowymi okienkami, obrzydliwość!, będzie Święto i Nowy Rok. Tylko jakie to święto. Data zupełnie pogańska, tradycje w przeważającej większości też, dzień Narodzin też z kapelusza. Ach... jak my lubimy być oszukiwani. Jedyne chyba co prawdziwe to Pasterka.

Czy my jesteśmy poganami czy katolami czy cóś, nie ważne. Lubimy świętować, lubimy Gwiazdkę, zapach choinki, kapuchy, ciast. Lubimy wspólnie usiąść przy stole, podzielić się opłatkiem, kombinując jak urozmaicić tegoroczne życzenia, żeby nie popełnić ubiegłorocznego, uważnie trzymamy jęzor na wodzy, żeby było miło, zapominamy na te kilka godzin?, raczej świdomie odsuwamy w przyszłość ( bo o coś trzeba się żreć) pretensje i żale. Ma być miło i jest. W ten jeden dzień w roku prawdziwie staramy się pielęgnować wzajemne, dobre relacje i to jest naprawdę dobre. to prawdziwy sens tych Świąt.

Porą wieczorną, a w zasadzie mocno nocną Młądzież wywlokła mnie z domu, że ważne cóś. Wywlokła po trawniku, do ktosia, sąsiada znanego z widzenia i jego maci psa. Bo pies w zasadzie bezwładny, bo matka weź go doładuj, zrób mu coś, reiki alibo inną inszość. Mać rzuciła okiem, niby można, ale pchać się nie będę. Nic na siłę. Gość nic nie chce więc po co? A pies może zejść jutro lub za kilka dni. Jego czas się zbliża.

Pogaduchy nad dychającym psem przyniosły ciekawą informację. Że jest niestandardowy lek na mięsaka. Leczy skutecznie i szybko. To jad tarantuli. U nas się go oczywiście nie stosuje, trzeba sprowadzać z Czech. Może ministra se sprowadzić?


niedziela, 1 grudnia 2013

Dzierganie

Szalik a w zasadzie komin zrobiony. Spokojnie mogłabym już choinkę stawiać i sukcesywnie pod nią układać prezenty.
Teraz tylko czapkę do kompletu dodziergam i jeden gosć z głowy. :D

Siedzę nieraz całymi dniami i siedzisko mi drętwieje. Siedzę i słucham, bo patrzeć się nie da, co w tv. Ani chwili przerwy bo Dzieciątko musi. Musi obejrzeć Nianią, musi obejrzeć Zbuntowanego Anioła, no musi, a ja się środkiem wkurzam, i w końcu wybucham.
Wybuchłam, opitoliłam aż miło(mi) i wydawało się że sprawa załatwiona. Nie ma tak dobrze. O ile poprzednim razem pognała do brata na skargę, że matka do roboty goni, o tyle tym razem na memłon babciL i ojcowy. Babcia tym razem mnie poparła. I dobrze!

Lenistwo panoszy się w chatynce okrutne. Baby dwie, i o ile nie podstawi im się michy pod nos, same się nie obsłużą. Żarcie może szlag trafić a one nic. Coby było śmieszniej to siedzą głodne nie raz i się nie ruszą. O co kaman? Że niby mój ci to obowiązek jako maci i córki? 

Sąsiadka przygłucha a słyszy jak nie raz i nie dwa pruję paszczę. Takam głośna?
Może, ale przygłucha ma mać i przygłucha wybiórczo Młądzież.  Szczęściem mam w planach wyjazd do niegłuchego Dziecka i to mnie krzepi. Ktoś w końcu słyszy i rozumie co do Niego mówię.

Wracając do dziergania :) Posegregowane mam kolorami wszystkie włóczki i wełny. Każdy kolor w osobnej torebce. Bardzo to wygodne przy dobieraniu kolorów. Myk i już jest.
Kolejny sweter Dzieciątko pruje, bo stary, fason i wzór bez sensu. Będzie nowe.

W planach mam robienie kilimów i dywaników z resztek. Muszę sobie zrobić małe krosienko.

Komin żakardowy sfocony, w swoim czasie wrzucę na bloga.


sobota, 30 listopada 2013

Chyba jednak jestem babą...

Powrót do robótek przypomniał mi dawne czasy gdy rynek oferował dokladnie nic i jeśli chciało się wyglądać trzeba było śmigać albo do Rembertowa albo na Skrę.
Nic sensownego poza Hofflandem, a tam były "rzuty" ciuchów co jakiś czas i trudno było się załapać. Więc szyłam, spódnice, kiecki. Dodatki pt buty, torebki można było znaleźć u prywaciarzy. Reszta była ze zrzutów, czyli Brytanii. Się wyglądało jak kobieta a nie bryndza na zadupiu.

Szycie, druty zrelaksowały mnie na tyle, że gotowam powalczyć o urodę mego odzienia. A potem może i remont kamienicy. Kto wie????

Miliardy do wyciepania

Pożerałam z apetytem kotlet indoorowy z imbirem i słuchałam wiadomości. Że Komorowski w Izraelu, że jakiś przetarg. Coś mną miotneło, ale zajęta napychaniem się, nie zwróciłam należytej uwagi na szczególy. A tu niespodzianka, mija kilka dni i znów to samo. Przetarg, Izrael, drony i coś co mną piżgnęło ... 2 miliardy. 2 miliardy na drony. Mamy my i TY i ja do wydania. Nie mamy wiekszych poterzeb, ani zmartwień tylko właśnie TO!

Jakiś magierał sie wyprosił z towarzystwa bo go niecnie pomawiają merdia. Merdia jak merdia zawsze pierwsze wydają wyroki. Taka ich natura. Ale żeby niewinny człowiek sam sobą zrezygnował to sie nie mieści. I to magierał, wojak,. I nie walczy o swoją cześć? Hmm....

Te miliardy okupują moja głowę. Zaparły się i nie chcą ustąpić pola. Te miliardy tak fajnie można by włożyć we własną fabryke dronów. I było by cacy. Coś by się budowało, powstały by podmioty współpracujące. Wskażnik bezrobocia by spadł, kasa została by w PL, tylko  kurcze PKB by nie wzosło. A to już niedopuszczalne!

Na chusteczkę malowaną mi taki rząd? No po co? Chcecie ich?

2 miliardy można by przeznaczyć na szkolnictwo, profilaktykę, szpitale. Jest to bardzo konkretna kasa. A my ciągle musimy zaciskać pasa! Są miliony potrzeb do zaspokojenia. A Oni bez skrupułów wydają ciężko zapracowane przez ludzi pieniądze na cóś co nikomu z nas pożytku nie przyniesie. Zarobią obcy.





piątek, 29 listopada 2013

Reklama

Jest dźwignią handlu. Wiadomo.
Chcesz istnieć, niech mówią jakkolwiek, byle by mówili.

Narkotyki. Narkotyki mają super, o ile nie najlepsza reklamę i promocję we wszystkich możliwych mediach. Trąbią o nich w tv, radiu, gazetach, necie i blogach. Trąbią i trąbić będą w ramach uświadamiania.
Czy to źle, czy to dobrze?
Mam bardzo mieszane uczucia.
Do części młodej populacji, hasło, be, nie ruszaj! dociera. Ale jest to kilka procent na co wskazują wszelkiego rodzaju badania i ankiety.
Znakomita wiekszość ma to głęboko w nosie. A co mi tam, ja jestm macho, nic mnie nie ruszy, to tylko raz dla zabawy, na imprezie. I "smakują" maryśki, dropsy, dopalacze i inne świństwa. Raz, kilka razy, wciągają się, tłumaczą żarliwie, że to nieszkodliwe, usprawiedliwiają się.
Niektórzy chcą zostawić, odstawić, zapomnieć i co?

Z anteny tv dochodzi ich nowa wieść o nowych narkotykach, o skutkach, gdzie można nabyć, za jaką kwotę, jakie daje "wrażenia".

Czy to nie jest promocja tego syfu za ludzkie pieniądze?

środa, 27 listopada 2013

Chiba się po-klastam

bo... nie smaruję się
        nie maluję się
        nie jogguje
        nie tańczę
        nie trenuję samoobrony
        nie mam kasy
        nie mam nastu lat
        nie ubieram się modnie
        nie mam samochodu
                       willi z wodotryskiem
        nie jadam krewetek
        gardzę restauracjami z obawy, że mi naplują do talerza
        nie bywam na rautach i premierach
        nie spotykam się z estabiszmentem
        nie latam na wypas na Kretę czy inne urlopowisko
       
mijają mnie pierdyliony "WAŻNYCH" spraw... i jak ja mogłam się jeszcze nie po-klastać ?
        

Sukcesywnie

Jak każden człek takoż i jo miotam się po domu wykonujac pierdylion różnych czynności, których efektów "nie  widać". Bo czy widać zmyte sagany, czy ciuchy pracowicie upchnięte do szafy? Nie! A coby je upchnąć najpierw trza je uprać, ambitni prasują, poskładać i pieczołowicie umieścić na przynależnym im miejscu.
Co też i czynię, bez prasowania. I zawsze jakieś "odpady" mi zostaną. A to niedoschły a to zawieruszyły się "na komnatach". Stoję nad tem i zastanawiam się, czy to mi potrzebne, czy przydaś się za ten np. kwartał, czy wykorzysta się inaczej czy raczej won. W większości przypadków upycham po kątach, bo...
Z butami sprawa podobna. Tylko, że odwrotnie :). Przeważnie wędrują na śmietniku. Niewygodne, za duże, za ciasne, zbyt wysoki obcas, za ... i w efekcie 2 duże torby reklamówy poszły won. Kolejna para wpadła mi w oko. Będzie wizytowqac śmietnik. Jakiś kontener powinien na te resztki być dodatkowy. Połowe bym już zapełniła.

Co do odpadów ubraniowych stosuję segregację. Bawełna idzie na szmaty, wełna do sprucia, plastiki won. Bez namysłu i z dużą ulgą. (A ponieważ jestem, a przynajmniej staram się być EKO, to namyślam się nad wykorzystaniem różnej, miękkiej bawełny pobluzkowej. I coś mi się juz kluje powoli, powoli..)
Nie wiem skąd ona przychodzą ale zawsze się jakieś znajdą. Ochydne, elektryzujące się i człowieka, po jakimś czasie noszenia wydzielające specyficzny fetorek.

Nie prasuję, bo ciekawsze rzeczy do robienia potrafię sobie znaleźć. Nie prasuję, bo w pewnym okresie mojego życia okazało się, że zabiera mi to zbyt dużo czasu. Nie prasuję, bo dobrze poskładane ubranie "samo się" prasuje pod ciężarem innych ciuchów. Nie prasuję bo nie lubię, a nie lubię, bo kiepsko mi to wychodzi. Nie dorównam mistrzyni żelazka, więc po co szaleć.
Nie prasuję, bo szkoda mi kasy na ten prund. A prund piknie oszczędzam i w grudniu mam 0 -zero-na rachunku :) O!

wtorek, 26 listopada 2013

Codzienność w city

Moje poranki znacie. Standard. Nic nie odbiega od normy.
Jedyne co się zmieniło to "nawał" zajęć. Czyli siedzę i dłubię na drutqach.
Aktualnie w robocie szal żakardowy. Idzie jak po grudzie, dłubanina, przeplatanki, wplatanki. Żadne cuda-wianki:)

Kilka dni temu znów kwestowałam na rzecz zwierzaków. W dużym markecie. Nogi wieczorem odpadały, głowa pękała z bólu. Nic to. Ja tylko jeden dzień. Ale zastanawiam się jak wytrzymują TE warunki pracy ludzie, którzy spędzają tam całe dnie poczynając od ochrony a kończąc na pracownikach niższego szczebla.

"Twardy"zawodnik-ochroniarz, pod koniec dnia wymiękał tak jak ja, choć zachowywał kamienną twarz. Niby nic, stać i tylko być uważnym. To nie jest nic, to naprawdę ciężki kawałek chleba za gównianą stawkę.
"Dopychacze"- bo jak ich nazwać?- wózków, wiecznie w ruchu. Wysiłek masakra. Kilkadziesiąt wózków pchać przed sobą i sterować tym "nabojem", żeby nikogo i niczego nie uszkodzić to duża sztuka.
Osoby odpowiedzialne za czystość toalet muszą się podpisywać i czyścić kible co 30 minut. Nie wiem jak się wyrabiają. Bo "czyściochy" zakupowe, lubią strząsać wodę na lustro, chlapać się jak dziki w błocie wodą rozpryskując ją dokoła siebie dostarczając zbędnej, dodatkowej pracy obsłudze.
Warunki pracy jak dla mnie masakryczne. Walące po oczach jarzeniówy, stąd ból głowy, nieustannie sącząca się z głośników muzyczka przeplatana reklamami i apelami różnej maści. To "na" markecie.
A w poszczególnych sklepach i punktach usługowych jeszcze inne melodyjki.
Koszmar, głowa po godzinie odpada.:/

Powaliła mnie jedna z zakupowych mamuś, która zabrała do kibla dzieciątko wraż z żarciem. Mama, za przeproszeniem srała, a dziecinka z zapałem wcimała frytki pod drzwiami kibla. Kultura wysoka :DDD

Serdecznie dziękuję za nominację od http://archanioly-i-ludzie.blogspot.com/. Bardzo mi miło :D Postaram się sensownie odpowiedzieć na pytania.

1. Twoje ulubione zajęcie w jesienne wieczory?



Dobra lektura i smaczne przegryzki :D
2. Najpiękniejszy prezent otrzymany w dzieciństwie?
Jakoś sobie nie przypominam nic takiego :/
3. Najstarsza zachowana pamiątka związana z przyjacielem z dzieciństwa?
Nie mam
4. Twoja wymarzona podróż, którą chciałbyś odbyć?
O, tu mnie masz! Oczywiście Tybet i kraje wschodu. Wietnam, Chiny. I pustynie, piramidy na świecie.
5. Preferujesz czytanie książek, czy oglądanie filmów?
Raczej to drugie ze względu na bolące ślepia.
6. Najweselsze przeżycie/psikus z lat szkolnych?
?
7. Wystrój domu - nowoczesność, czy starocie?
Starocie.
8. Wypielęgnowane rabatki i grządki, czy "dzicz" naturalnego ogrodu?
Warzywnik organiczny a reszta na luzie.
9. Najmilsza tradycja rodzinna?
Wigilia u Dziadków i pierwsze wiosenne fiołki przynoszone mi przez Dzieci.
10. Ulubiona praca domowa lub kuchenna?
Zmywanie naczyń :D
11. Ulubiony rodzaj muzyki, której słuchasz zawsze i wszędzie?
Wszystko zależy od okoliczności.  I to chyba tyle. :D

Nad nominacjami i pytaniami muszę się zastanowić. :D

poniedziałek, 18 listopada 2013

Dyscyplina

Postanowiłam chycić się za mordę, postawić się do pionu czyli nie rozpier...czasu. Po prostu. Sama siebie kopać w zadek do czynności powszechnie uznawanych za konieczne.
Koniecznym jest zmycie garów, wyrzucenie śmieci i pirdyliony koniecznych ruchów. Sensu w tym za grosz, świata tym nie zbawisz, nie przyczynisz się do eksplozji empatii i wzrostu wyższych uczuć. Za cholerę. Więc nie rozumiem po co to? W zasadzie można uczynić z tego sztuke, celebrować jak czynią to gejsze tylko ja gejszą nie jestem ... ale może warto? Skupić się na prostych, powtarzalnych czynnościach a nie odwalać rutynowo.? Pobawić się można. Celebrujmy klikanie w klawiaturę - tak na początek :)

Rękodzieło me powiększyło się o komin-do zszycia, czapkę, łapkę do saganów, psiękny woreczek do nawonienia najbliższej okolicy. Odkryłam kilka par starych blu, starych i nowych i dla jemników postury-będzie co doszywać :), oraz napoczęłam robienie szala żakardem. Robota pierońska, przewijanie kolejnych włóczek, dłubanina. 120 oczek i 5cm długości-na razie. Swego czasu kupiłam 330 wzorów Burdy na drutach. Nie ma tu żadnych podstawowych ściegów, same zaawansowane, geometryczne, wypukłe no i żakardy. Ze starych zapasów-lata 80-te mam jeszcze jakieś pisemka ze wzorami niuwzględnionymi Burdą. Finalnie żaden wzór nie będzie się dublował.  Dzieł focić nie będę bo jest tego pierdyliony w wujku Google, najwyżej szal na finał.

Dyscyplina czasowa jakoś mnie nie ogranicza. Kolejne punkty programu zaliczać będę, chiba, że coś pierdyknie w ciele mem nadobnem. Nie wiem czy to jakieś zwiądy starcze, czy co, czy moje pudełko takie fanaberyjne? Nie wiem! Operacja-niszczarka, znieczuliła i zdeformowała mi kciuk. Ponad tydzień temu pracowicie cięłam stare rachunki. Do dziś mam wgłębienie w palcu i nieczułość dziwną miejscową. A mówiłam, że hrrabiowskie raczki mam? :p
Od drutowania kark mi dolega :D, buahahahaha... tylko kwiczeć z radości, schody dobijają, kolano pobolewa, a jz z uporem godnym lepszej sprawy i tak stopniuję-w dół. 61 stopni.

Obserwuję siebie i możecie mi wierzyć, że bawi mnie to :D  O ile nie boli bardzo. Wtedy tracę poczucie humoru i dystans. Wpadam w panikę. No i właśnie, panikara jestem. Tak mi wyszło :/


piątek, 15 listopada 2013

...

Tak se.. a co...

Lampy w szybie windy świecą... nie jadę... może coś zepsute... jeszcze zlecę te pare pięter w dół i na co Wam to?

Zanim pozszywam te wszystkie blu kawałki wieki upłyną...  chwilowo co innnego wykombinuję... jak zrobię to się schwalę ... bo grafit aktualny mnie dobija

Małe przemeblowanie ppokoju... przygnębiający wieszak - kur... wieszak mnie przygnębia, znacie większe kocopoły?... przewieszony... nie wali po oczach ciemnotą strojów... w to miejsce chatka w której mieszka klucznik i oCHydne lustro... też do zmiany... oprawy

Wracam lekturą do Chustki... coby się zacieszyć...a chustka dalej na drzewku wisi i będzie wisieć...

Będzie się działo, będzie....freski będę naścienne malować... byle nie przegiąć...

Pierworodne było, ozdobę schwaliło, pochwaliło, ciut utuliło, trochę pogadało, cudnie miło było że było... i BĘÐZIE


Czekam bo kocham ...

CO?

Zimniocha coraz większa a ja trdycyjnie nie mam co zasadzić na głowę. Ubiegłoroczne cóś obrzydło mi z kretesem. Zresztą nie ma co gwizdać - we wszystkim wyglądam równie upiornie. Rozpaczliwcem przeglądam różne strony i wujka Google - szukam inspiracji i podpowiedzi.

Chusta- odpada
Czapka w formie krótkiego kondoma-odpada
Kapelinder jest git tylko uszy odpadają ze zimna
Czapka uszatka alias ruska papacha urody nie dodaje, chyba, że preferowałabym militaria, ale jakoś nie

Słowo daję, nie wiem co wymyślić?

Żeby było ciepłe i bym ludzi nie straszyła...

środa, 13 listopada 2013

Na poligonie

Nie ma co się wygłupiać. Życie to poligon. Przerabiamy, testujemy. Testujemy, doświadczamy i dostajemy po dupie.

Jak te króliki doświadczalne kicamy w swojej małej klatce z "fajnym" ekranem na kawałek Ziemi.
Paczymy-o Afganistan, tam już przetestowali walkę w warunkach ekstremalnych. Zostawili resztkę populacji do rozmnożenia.
Paczymy-o Syria, o sarin.
Paczymy- o Fukuszima, o Filipiny, o tfunami... paczymy, czasem jak możemy podrzucimy trochę kasy pomocowo. Bo co więcej królik może?

Fukuszima dalej pluje jadem. To nasz motyw na najbliższe dziesięciolecia.
Nie wiadomo gdzie znajdują się stopione rdzenie reaktorów? No, nie wiadomo, pewnie wtapiają się w ziemię. Czy to dobrze?
Dalej są tam dziesiątki tysięcy skażonej wody, w zasadzie są szczątkowe badania wody w okolicach elektrowni. Po co badać skoro waiadomo, że skażenie jest poza jakąkolwiek skalą?

Duzi chłopcy bawią się w żolniarzyków. Na wschodzie, na zachodzie. A my biernie się przyglądamy dając na TO swoje podatki, bo przecież z Księżyca im nie spada gotówka na zakup coraz nowszego sprzetu. Wkurwia mnie to maksymalnie. Miliardy na zbrojenia, na ćwiczenia, na duperszwance niczego nie tworzące. Tak, wiem, podobno właśnie wijny są motorem napędzającym gospodarki, wiem, słyszałam, to w czasie działań I wojny światowej po raz pierwszy zastosowano gips do złamań, po raz pierwszy wykonywano operacje plastyczne i po raz pierwszy lekarzye byli na "miejscu" by nieść pomoc. Tylko na jakż chusteczkę komu te pieprzone wojny, te zbrojenia.
W czasie pokoju nie można dokonywać odkryć, działać jakoś po ludzku.

Czasem chciałabym, żeby zamiast armii leli się po pyskach wodzowie. Sami sobą. Wygrywa silniejszy, sprytniejszy. Wszystkie chwyty dozwolone. Ale tylko dla nich. Zostaje trup!

Wyobrażcie sobie taką sytuację. Na pojedynek w sprawie referendum (jakiegokolwiek) wyzywany jest na pojedynek ten kto sprzeciwia się woli narodu.
Jasne, że dotyczyłoby to tylko demokracji.
Wow, kasa by tylko śmigała, bukmacherzy szaleli.

Oczywiście, że to tylko żart. Nic takiego się nie zdarzy.

A szkoda, bo np. rząd w Japonii, który wyraził zgodę na budowanie elektrowni atomowych chętnią wydałabym na ring z udziałem sumoków ew. jakuzy. Tak w podzięce za mądrość i roztropność.

I tym, którzy stanowią jakieś dziwne przepisy mówiące o pomocy, Że rząd jakiś MUSI sam zgłosić pragnienie wsparcia. Debilizm. Przejechaliśmy się w tem sposób na Czernobylu. Współpraca i natychmiastowa pomoc państw obcych w likwidowaniu szkód zapobiegły by katastrofalnej epidemii raka w PL i innych krajach. To samo dotyczy Japonii. TEPCO się guzdrze i nie daje rady. I nie da rady.

Filipińczycy za chwilę będą umierać masowo. Tysiące wysp, dziesiątki tysięcy ludzi do ogarnięcia. Ja chciałabym, żeby część funduszy właśnie wydanych na "ćwiczenia" została natychmiast przesłana tym ludziom. Co tam przesłana. NATYCHMIAST powinny być wysłane środki pomocowe choćby przy pomocy najbliższych naszych ambasad. Są najbliżej. Można zorganizować tam centrum logistyczne, wysłać grupy ratunkowe, żeby tam, jak najbliżej tego kataklizmu mieli bazę i działali, działali, działali. W końcu kilkaset kilometrów to nie tysiące. Jak PL wynajmie kilka helikopterów to ja nie zbiednieję. A chciałabym, żeby moje podatki właśnie na taki cel były wydane.

Nie mam czasu

Siedzę w przepisach UE dotyczących partyi. A po domu chodze jak pitbull z kata w kąt ogarniając szkielet statutu. Tylko skrzypiec mi brak. :) Może rzepoląc wzorem Einsteina jakieś dodatkowe komory  w umyśle bym otworzyła. Na razie  robienia prania działa twórczo na mnie. Buziaki

Przepisy jakoś mało dostępne, za to nasze owszem :D

Parę kfiatuf z prawa o partiach dla czytelników uprzejmie donoszę :/


Art. 29
1. Wysokość rocznej subwencji, o której mowa w art. 28, dla danej partii politycznej albo koalicji wyborczej ustalana jest na zasadzie stopniowej degresji proporcjonalnie do łącznej liczby głosów ważnych oddanych na listy okręgowe kandydatów na posłów tej partii albo koalicji wyborczej, w rozbiciu na liczby głosów odpowiadające poszczególnym przedziałom określonym w procentach, według następującego wzoru:
S = W1 x M1 + W2 x M2 + W3 x M3 + W4 x M4 + W5 x M5
gdzie poszczególne symbole oznaczają:
S - kwota rocznej subwencji,
W1-5 - liczby głosów kolejno obliczane dla każdego wiersza poniższej tabeli, podane odrębnie w wyniku rozbicia łącznej liczby głosów ważnych oddanych w skali kraju łącznie na listy okręgowe kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji wyborczej, odpowiednio do wyznaczonego w procentach przedziału,
M1-5 - wysokość kwoty w złotych dla kolejnych wierszy poniższej tabeli:

Wiersz Głosy ważne oddane w całym kraju łącznie na listy okręgowe
kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji
wyborczej w rozbiciu odpowiednio dla każdego przedziału
Wysokość kwoty
za jeden głos (M)
procent liczba głosów (W)
1 do 5%   5 złotych 77 groszy
2 powyżej 5% do 10%   4 złote 61 groszy
3 powyżej 10% do 20%   4 złote 4 grosze
4 powyżej 20% do 30%   2 złote 31 groszy
5 powyżej 30%   87 groszy
2. Roczna subwencja, w kwocie ustalonej na podstawie ust. 1 i art. 28, jest każdego roku w okresie kadencji Sejmu wypłacana danej partii politycznej w czterech równych kwartalnych ratach, z zastrzeżeniem art. 32.
3. Podstawę wypłacenia subwencji stanowi złożenie przez organ partii politycznej statutowo uprawniony do jej reprezentowania na zewnątrz, w terminie do 31 marca każdego roku, wniosku o wypłacenie subwencji na dany rok, sporządzonego na urzędowym formularzu i potwierdzonego przez Państwową Komisję Wyborczą w przedmiocie uprawnienia do subwencji oraz jej wysokości.
4. Środki finansowe pochodzące z subwencji gromadzi się na osobnym subkoncie rachunku bankowego partii politycznej. Przekazania subwencji na wskazany przez partię polityczną rachunek bankowy dokonuje minister właściwy do spraw finansów publicznych.
5. Pierwsza kwartalna rata przysługującej partii politycznej subwencji wypłacona zostanie najpóźniej 30 dnia od dnia ogłoszenia przez Państwową Komisję wyborczą w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" informacji o przyjętych i odrzuconych sprawozdaniach wyborczych komitetów wyborczych.
 - bez pół litra nie razbieriosz ;/


dalej:
Art. 36a
1. Łączna suma wpłat osoby fizycznej na Fundusz Wyborczy danej partii politycznej w jednym roku nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę.
2. Jeżeli w danym roku kalendarzowym odbywają się więcej niż jedne wybory lub referenda ogólnokrajowe, łączne sumy wpłat na Fundusz Wyborczy, o których mowa w ust. 1, ulegają zwiększeniu do 25-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę. Przepis zdania pierwszego nie dotyczy wyborów uzupełniających do Senatu oraz wyborów uzupełniających, wyborów ponownych oraz wyborów przedterminowych i nowych wyborów do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego przypadających w toku kadencji.
3. Środki finansowe mogą być wpłacane na Fundusz Wyborczy jedynie czekiem, przelewem lub kartą płatniczą.

Fajny ten punkt 1.


chyba już mi się odechciało :/
 

wtorek, 12 listopada 2013

Nagonka?

U nas nazywa się to nagonką na Kościół bo i z upodobaniem wystawia się duchownych na odstrzał. Wdzięczne tarcze strzelnicze. A że z upodobaniem sami się wystawiają- to zwykły Kabaret. płaci im ktoś za to?

Jak ktoś napisał na jakimś blogu, pedofilia w US-iech została zakwalifikowana do chorób? Mam nadzieję, że to żart. Poedofile są wszedzie, w urzędach, ministerstwach, w akademiach, nie tylko w Kościele. Znałam "zacnego " człowieka, który w latach 80-tych z upodobaniem sprowadzał sobie ze Szwecji świerszczyki z pornografią dziecięcą. Zacnego, ale nie księdza. Profesora PAN. Sprowadzał nielegalnie, bo choć to były jeszcze czasu PRL-u to "te"rzeczy były tępione.
"Miłośnicy" niewinności sa wszędzie, byli. Pamiętam jak spłoszona zwiewałam z wody w czasach otwockich, bo ojcu koleżanki "przypadkowo" zawędrował paluch w okolice mojego krocza. Miałam wtedy 6-7 lat.
Pamiętam jak zwiewałam z autobusu w latach 70-tych bo "ocieracze" trafiali się co chwila w tłoku.

Każda dziewczyna i wielu chłopców zetknęło się z  różnym molestowaniem. Nie skarżyłam się starszym, bo co, mieli chodzić za mną krok w krok, czy zamknąć na klucz? Nauczyłam się bronić, uciekałam, darłam paszczę.

Na Kościół nie liczę, nie oczekuję już świętości, cieszę się Franciszkiem, sama sobie tworzę i szukam relacji z Najwyższym.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zawiało i wymiotło

Wieczorem wyszłam na spacer. Ot tak, nerw jakiś mnie chycił i musiałam wytuptać. tuptałam dokoła Macieju i tuptałam i dotuptałam do kościoła. Jakoś mnie tam zamiotło, zawiało, zaciagnęło. Z pewną nieśmiałością :)) (ja?) weszłam na schody, pod odrzwia i stoję jak ta sierota sakramencka i biję się z myślami: wejść?, nie wejść?, i po co ja tu? Biłam się moment i w końcu weszłam, akurat na UWIELBIENIE. Nie ma co gadać, balsam na me serce. Stałam cichutko w kąciku i się napawełam i dobrze nadzwyczaj mi było. Do ... Ewangelii. Stanął Jezuita Ci Ja i tak jak 100 lat temu i 200 o tej samej porze zaczął czytać przynależny fragment. Wymiotło mnie.

Wielbić BOGA mogę i chcę. Onego. Ewangelie szczególnie Pawłowe obrzydły mi z kretesem. Ile można słuchać tego samego dokoła i w kółko Macieju. Słowo honoru, mam Biblię w domu, I Nowy Testament, nasz i ewangelicki i wydanie podręczne NT i mogę sobie czytać do woli.

Niech ten Kościół się w końcu ogarnie i przestanie być taki NUUUUUUUDNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czekam :)

Wieczorkiem przyjeżdża pierworodna, z Pampuchem. Bure, niezależne, uparte :) kocisko zamieszka z nami. Ciekawam jak będą wyglądać relacje z Drabełem? Relacje z domowymi kotami są bardzo poprawne, czyli został ustawiony przez łapę zbrojną w pazury. Czasem tylko przeleci się za któraś z kotek, kłapnie nieszkodliwie paszczą, pofrunie jakiś kubek z cieczą, polata talerzyk, ale to zdarzenia bez znaczenia. Nie ma strat :)
Pampuch nawykł do życia z piesami i w stadzie kocim. Weteranka :) W łodzi pozostaje "Samotny biały żagiel" czyli Małe, czarne. Kociowa miniaturka w zaawansowanym wieku. Smuuutno jej będzie :( Smutny Kociur będzie :(

A we wtorek mykniemy do weta na zastrzyk, coby nie zaruiła, bo paszczę drze na maksa. Lali też zafunduję tę przyjemniość do chwili gdy Drabeł nie straci pomponów. 

Czekam z radością na przyjazd Córy, będzie pomidorówka z ryżem, żeberka i coś jeszcze wymyślę :) Bo to dawno niewidziany GOŚĆ :D I wytęskniony :D

Nie wymyślam cudów-wianków kulinarnych. Ważne żeby było smaczne i świeże. Zupa lubiana całą rodziną, żeberka też.

Będziemy siedzieć i gadać, w Skrabla może zagramy, popichcimy może razem, ponatulamy się na zapas, bedziemy sie dobrze bawić, świętować :))

A w ramach akcji mam diość i niezadowolenia szyję sobie opaskę z wilką literą

N-jak niezadowolona i będę ją nosić. A co ? Ktoś mi zabroni? I czasem postoję sobie pod Burdelem. A co? Ktoś mi zabroni? Ja nikogo do niczego przecież nie namawiam. Ja samą siebie tak ustroję. W końcu, my na dole, żyjemy jakby w gettcie, coraz bardziej pozbawiani praw.

niedziela, 10 listopada 2013

Znasz to?

http://en.euabc.com/upload/rfConstitution_pl.pdf

Fajny jest ten motyw:

Artykuł I-6:
Prawo Unii
Konstytucja i prawo przyjęte przez instytucje Unii w wykonywaniu
przyznanych jej kompetencji mają pierwszeństwo przed prawem Panstw
Członkowskich.

sobota, 9 listopada 2013

Gupki

Wieczorem Dziecina marudzi, że boli ja brzuch. Nie kiszką ale mięśniami. Cóż Dziecinko, śmiej się więcej, trenuj mięśnie śmiechu :)
Dzień głupawki i głupich, śmiesznych sytuacyjnych tekstów opanował chatynkę. Kwiczałyśmy razem i naprzemiennie. Ze wszystkiego. Dziś też będzie wesoło. Jula właśnie zaruiła i miota się w spazmach po podłodze wystawiając się na cel Drabowi. Akt pierwszy skończył sie totalnym zapluciem kota bo jak wiadomo kot oszołom to fajna zabawka. Moje interwencje psu na budę się zdały a właściwie kotu, Drab chwilę posiedział na kupsze, spusazczony z oka na moment znów dopadał kota. Dopiero interwencja Dzieciątka pomogła. Drabiszcze grzecznie spoczywa na miejscu.

Krótka rozmowa w trakcie spaceru porannego ze starszą, rozgoryczoną panią kończy się jej konkluzją dotyczacą porównań czasów minionych i dziasiaj:
- Wtedy nawet g... pachniało :p

No nie wiem, nie wiem, g... to g... i nie jest zależne od czasów. Fakt, że wtedy żyło się inaczej, spokojniej, skromniej. Ale to było i nie ma do czego wracać, chyba wspomnieniami.

Skromność wymuszona dopadła większość, rękodzieło domowe w rozkwicie, przetwórstwo także, wykorzystywanie wszystkiego co się da do ostatniego okruszka. ( Mam pełną świadomość, że nie wszędzie tak jest ). Wymuszona była także w latach 60-tych i 70-tych. Ale... jednak różnice na plus były i dotyczyły większości, bo wiadomo, że "władza się wyżywi" bez względu na czas.

Młodym przypomnę, że dzieciaki co roku wyjeżdżały na kolonie. I turnus i II turnus i III turnus. Jeden z matką, drugi z ojcem lub dziadkami, trzeci samo się kolonijnie. I nie dobijało to rodziny, większość finansowało przedsiębiorstwo starych. Bo było państwowe czyli Nasze. Do lekarza każdej specjalności można się było dostać bez kolejki- dziwne, nie?, książki kosztowały grosze, nawet piekne albumy na kredowym papierze, podręczniki przechodziły z rocznika na rocznik bo nikt nie świrował ze zmianami programowymi, "Elementarz"Falskich był rękojmią właściwego nauczania. Nie było wielu dys... różnej maści. Żarcie-tanie, ubrania - tanie. A dla majętnych możliwość wyboru. Czyli Pewex, prywatne przychodnie, komisy i wybór choćby wyrobów tytoniowych dziś w zasadzie nieznanych. Choćby Żitany, Dunhile, Rothmansy. Dobre, aromatyczne papierosy.
Bo tak naprawdę jakie potrzeby ma człowiek? Dach nad głową, wygodne wyrko, micha, ciuch. To dla ciała. A dla ducha, dla rozwoju? Wiadomo, i możecie mnie zastrzelić gumą od gaci, ale były WTEDY większe możliwości rozwoju, awansu niż teraz. Bo się budowało, tworzylo, rozwijało. Dostarczone dobra, czyli ryba, sponiewierały całą gospodarke. Klasyczne podstawianie nogi chcącym się rozwijać, ambitnym i dobrym stało się życiowym motywem wielu. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Albo, albo..
Czy przeciętny PL miał pojecie co przyniesie nowe. Założenia Konstytucji są piękne i szlachetne. Jak to powiedział Ktoś, wzorowane na Soborze II. I co z tego. Trochę późno na prośby - nie zmarnujcie tego. Poszło w pizdu! Wilcze stado rozszarpuje PL na kawałki. To stado z obławy. Teraz ono się odgryza.

W "Młodzież kontra.." miąchnister stwierdził, że gdyby polacy masowo krzystali z usług medycznych na zachodzie i fundusz musiałby oddawać tam kasę to tenże Fundusz w trymiga rozsypałby się. Nie ma kasy, nie ma na leczenie. A dla kogo jest?
I po co było to zmieniać? Po co te zmiany? Rewolucje? Dewaluacje, demoralizacja, rozkład?

Pokolenie, które ogląda skutki wojen w migawkach telewizyjnych, nie czując odoru spalonych ciał, rozkładających się, porozrywanych szczątków, nie potrafi sobie uzmysłowić wartości życia ludzkiego. Bo "zwykłe" umieranie nie rusza. Dopiero tragedia, dramat, wojna. Tylko te zdarzenia wywołują refleksje, mobilizują do obrony życia jako największej wartości. Ból i cierpienie są drogą do wyższych uczuć i zachowań.
Póki samy tego nie doświadczymy, zbiorowo, w jednym czasie, nie dotrze do nas ta prawda.

Faszerowane przygodówkami młode umysły, pozbawione nawet obowiązkowych lektur, zasypywane miałką, przyjemną papką do czego będą zdolne? Mózg jak wszystko inne trzeba ćwiczyć, trenować.
Czy Harry Potter to właściwa lektura? Gdzie jakieś odniesienie do histori, wpółczesności? Czego uczy ta pozycja? Bo szkoła powinna uczyć!
Ha! Który z Dzieciaków potrafi na wyrywki wymienić wszystkich królów PL po kolei, wszystkich premierów i prezydentów i ich osiągnięć? Który?
Historii, dobrej historii uczą się dzieci w domu, o ile się uczą, historii Pl i KK. Bo co?, ksiądz na kazaniu wymieni wszystkich papieży i papieżyce i ich "zasługi"? No nie! Wiadomo! Tak jak i aktualnie panująca władza która jest pro.. nie będzie promować wartości, które stoją w kontrze do ich aktualnej polityki.

Ta, aktualna nie potrafi iść na kompromis, ona się kompromituje... w każdej dziedzinie. I to jest osiągnięcie ostatnich 25 lat. Buahahahaa..

piątek, 8 listopada 2013

Chyba łba mi nie ukręcą?

Coraz bliższa mi jest myśl o założeniu partii. Słowo! Szlag mnie trafia jak patrzę na to wszystko. 25 lat po "wyzwoleniu" i co? Znów w cudzym obozie, na cudzych warunkach. Macie swoją nic nie wartą Konstytucję, swoje niewiele warte przepisy o ile nie zgadzają się z ustawami unijnymi.
JA nie chcę być w Uni, PL to mój dom, mój własny, osobisty i nie chcę, żeby ktoś mówił mi co mam robić, co jest dla mnie dobre, ja chcę, żeby ten mój dom był PRAWDZIWIE moim. Bez obcych banków, bez lobbingu, bez prawa, które wiąże ręce, bez koszmarnych haraczy. Ja chcę mieć normalny ustrój w którym jego domownicy będą decydowali o budżecie, wydatkach o kosztach rządu itd. Ja chcę systemu referendalnego. I tyle. nie chcę, żeby kilkuset tworzyło budźet, decydowało na co mają iść ciężko zarobione pieniądze domowników, nie chcę, żeby ciężkie miliardy szły na zbrojenia, nie chcę dorabiac obcych korporacji (zagranicznych), chcę za to żeby powstawały nowe fabryki, nasze, żeby kwoty przeznaczone na zbrojenia wycofano do NFZ-tu, chcę żeby nasi przedstawiciele FAKTYCZNIE reprezentowali nasze potrzeby.

Są do wyjęcia z Unii potwornr pieniądze na rozwój. Jaki ja się pytam? Instytuty naukowe padają, przedsiębiorstwa, które były motorem napędowym rozwoju zostały zlikwidowane. Jak długo jeszcze będzie trwał ten burdel?!

W 2011 roku było 30 762 931 wyborców. Żeby ogólnokrajowe referendum było ważne musi pójść na nie ponad połowa czyli~ 16 000 000 milionów. A pójdzie? Bardzo wątpię :/ Lekkim ułatwieniem jest to, że odbywa się w dzień ustawowo wolny od pracy. Nóżkę podstawia to:(za Wikipedią )

"

Referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa

O tym rodzaju referendum wspomina Konstytucja RP[5]. Jednak jest to jedynie ogólnik, którego nie rozwija też ustawa o referendum ogólnokrajowym.
Ten rodzaj referendum, ma prawo zarządzić[6]:
  1. Sejm, uchwałą podjętą bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, działając:
    1. z własnej inicjatywy wyrażonej w uchwale, której projekt mogą złożyć[7]:
    2. na wniosek Senatu, wyrażony w trybie tzw. uchwały okolicznościowej[8], której projekt mogą złożyć[9]:
    3. na wniosek Rady Ministrów
    4. na wniosek grupy co najmniej 500 000 obywateli mających prawo udziału w referendum"


    Było jedno warszawskie ostatnio, nie byłam, sensu nie widziałam w generowaniu kolejnych wydatkow z Waszych kieszeni, szczególnie że w przyszłym roku(?) mają być nowe wybory warszawskie.

    Nie mam wątpliwości że trol stoliczny obejmie ktoś z 3 głównych partii. Tak jest to zbudowane.

    Nie mam wątpliwości, że nasz Premier nie w ciemię jest bity, że miał wystarczającą ilość czasu żeby nauczyć się i wypracować metodą małych kroków system najkorzystniejszy dla jego partii. Zresztą nie tylko jego, jakaś nowa, z przewagą parlamentarną doskonale się wpisze w ten obrazek. Nawet system Jednomandatowy tego nie zmieni. Jedyną opcję, najkorzystniejszą dla PL widzę w tym co wyżej. Czyli w systemie referendalnym. Czy to możliwe? Możliwe! Przykład z konsekwencji należy brać, z KONSEKWENCJI W DĄŻENIU DO CELU i nic więcej!, z Premiera.

    Demokracji parlamentarnej chcę, gdzie w ustawie zasadniczej, niezależnej od nikogo, nikomu nie podległej, to obywalele decydowaliby o WSZYSTKIM co w ich domu, kraju się dzieje. Nie Sejm, nie Senat. Oni są spaleni!

czwartek, 7 listopada 2013

Dobrze mi

Wyjatkowo dobrze mi się robi gdy słucham Franciszka. Mogę i robię to z przyjemniością gdy tylko zdarzy mi się trfić ma mszę św. z Watykanu.
Trudno prorokować co przyniesie przyszłość ale dla mnie ON juz jest święty. Jest cudowny, cudny, cudny, cudny..

Słabo

Co jakiś czas wszystko mi opada z łomotem. Może jednak ja przestanę oglądać TV i interesować się polityką.
Przy okazji wizyty Komorowskiego w Izraelu usłyszałam, że mamy jakieś ciężkie miliardy do wydania na zbrojenia i do przetargu ustawia się już kolejka chętnych. Nie mamy innych wydatków?
Minister Sikorski zmieni nazwę swojego zaścianka, bo Mu goście nie dojeżdżają.
Posłowie rozbudowują Sejm. Ciasno biedakom.
No i będziemy szczytować. Jak rany Julek, cała Arktyka jest wolna, Sahara, Gobi, Atlantyk, Pacyfik. Wolnego miejsca w cholerę więc czemu pakują się do Warszawy? Taka niegościnna jestem :/


Szczytne i szlachetne


KONSTYTUCJA
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

z dnia 2 kwietnia 1997 r.
PREAMBUŁA

W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,

odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,

my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,

zarówno wierzący w Boga

będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,

jak i nie podzielający tej wiary,

a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,

równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,

wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach,

nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej,

zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku,

złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie,

świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej,

pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane,

pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,

w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem,

ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej

jako prawa podstawowe dla państwa

oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.

Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,

wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka,

jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi,

a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm 

wtorek, 5 listopada 2013

Reglamentacja dóbr

Unia się starzeje. Wymiera. W PL ujemny przyrost demograficzny o ile można mówić o ujemnym przyroście. Liczba ludności to niespełna 37 milionów, czyli "mało nas, mało nas do pieczenia chleba..." Ludzi ubywa i na logikę, pracodawcy powinni się bić o jakąkolwiek siłę roboczą. A nie biją się. Rzucają żałosne stawki poniżej wszelkiej godności. A ludzie idą na ten "lep" bo uważają, że nie mają innego wyjścia. Marzę o tym by tak jak gieniusiom z PE tak Polakom w końcu trochę oleum do głowy wkapło i nie godzili się na pensje poniżej 2500zł na czysto. Tylko tyle i aż tyle.

Przykład pierwszej, lepszej firmy sprzątającej biurowce daje nadzieje że jest to możliwe. I nie dla tego, że firma X płaci przyzwoicie pracownikom, ale temu, że firma ta za utrzymanie czystości na jednym poziomie stawkę dzienną ma w wysokości kilku tysięcy złotych. Czyli kasę ma - do napełnienia konta właściciela.

Nie mówię o firmach i drobnych przedsiębiorcach gdzie właściciel ma mizerne dochody, Tylko czemu zamiast samemu nie stanąć za ladą zatrudnia pracownika za groszową stawkę. Coś jest nie tak!

Oj, wiadomo, już nikt tego nie ukrywa że 10% ludzi ma w garści 80% dóbr. Naturalnych i innych. Czy chcą się dzielić widać na każdym kroku. Czy TY, tak TY, i Ja, która pisze i ten który czyta lubisz się dzielić?, czy nadwyżkę kasy nawet chwilową jesteś gotów oddać tak po prostu komuś obcemu? A wała!  Kupisz nowe autko, zamienisz stary domek na nowy, zamiast kebaba zaczniesz łykać krewetki, kupisz markowe ciuchy. Oni też. Chcą inaczej, lepiej. Wolą polecieć w kosmos, kupić nowy zamek, wyspę bo na lodówki i zamrażarki mają osobny poziom w domu(?) i bez łaski, nawet bez kasy pożyją długo, oj długo.

Coś stoi na przeszkodzie żeby żyć lepiej, dostać się w szeregi tych 10%? Stoi, zdecydowanie tak! Pochodzenie jest nr 1. W zależności od nomenklatury w danym kraju zawsze potomek tych ze szczytu będzie miał łatwiej. 2. Praca, konsekwencja od najmłodszych lat.3 . Inwestowanie w siebie. 4. Łut szczęścia. 5. Wiara że się uda.

Tylko tyle i aż tyle żeby reglamentacja nas minęła.

Dobra, zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy. Odpowiednio ulokować uczucia, wżenić się w dobrą rodzinę. Zrobisz to wszystko a TY i TWOJE dzieci osiągniecie poziom nieosiągalny dla większości. Czemu nie osiągalny? Bo tak naprawdę im (większości)nie zależy. Rodzą się z pustymi łapkami i z pustymi odchodzą.

Tak myślimy nie patrząc te 3 kroki naprzód, nie wybiegając myślą dalej niż my sami, nie koncentrując się na przyszłości naszych potomków. Fortuny w rzeczy samej nie powstają z dnia na dzień, przeważnie to praca pokoleń. To plan dla 99% zwykłych zjadaczy chleba. 1% to farciarze, którzy wykorzystują swoje 5 minut. Zarabiając fortuny w mgnieniu oka i pozwalając na sobie zarobić innym jeszcze większe, ale to inna bajka.

Konstytucyjnie

A tu Konstytucja Szwajcarii:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1361

Ciekawostka

niedziela, 3 listopada 2013

Na tronie czyli nie chcem ale muszem

Czyli poranna fajka i kawa w kiblu. Już po :p Siedzę se, myślę se co zrobić, jak zaplanować dzień, czy Młądzież wstanie lewą czy prawą nóżka a tu nagle dopada mnie słuchowisko. Dramat, w aktach powtarzalnych. Czyli najpierw ruuuu, coś u sąsiadów leci z intensywnością wyburzanych cegieł. Cisza, coś jakby strzepnięcie pościeli-ki licho?, że tak dokładnie słychać? i wrzask kobiecy - siedź, siedź tu i nie ruszaj się!! Słaby dziecięcy głosik coś odpowiada. I wypada z akcji.
Chwila i kolejny łomot - drobiazg leci w łazience - czyli poleciały kosmetyki, same sobą albo przy pomocy. Rozwój słuchowiska wskazuje na tę drugą opcję. Leci już wszystko co nie stoi na podłodze. Narasta napięcie, krzyk, wibrujacy krzyk przenika przez ściany.
" Niszczysz moje szczęście"
" Wszystko robisz na pokaz dla kolegów, a w donu suchy chleb ze starym pasztetem"
Czyli było pudło. Nie sąsiedzi zza ściany, ale "cisi" mieszkający piętro wyżej.

Szkoda dzieciaka, szkoda ich, szkoda, że się nie dogadali, nie ustalili warunków, przed. Przed dzieckiem, przed wspólnym mieszkaniem. Bo jego priorytety są inne, jej inne, o dziecku szkoda gadać. Musi słuchać awantur rodziców a i z paszą dla niego chyba czasem jest cienko. Kiedyś słyszałam jak siedziało w łazience i płakało, że jest głodne.

Sąsiedzi generalnie cisi, nie stukają, dziecka nic nie słychać, poza...tymi właśnie momentami. Dziwne, że nie słychać dziecka, ani płaczu, ani śmiechu, ani zabawy, stukotu klocków, piosenek, bajek, filmów. Nic, zupełnie nic. A przecież to nienormalne, są dzieci, jest życie gwar.

Słuchowisko kończy się głośnym szurnięciem, jej spazmatycznym płaczem i jego spokojnym, wyluzowanym - CZEŚĆ

sobota, 2 listopada 2013

Społecznik

Niemal życzliwy, zacny człowiek wziął na dyskretne pogaduszki pewnego młodzieńca. Młodzieniec ambitny był artystycznie, artystyczne zapędy popierali rodzice. Życzliwy także popierał aspiracje młodzieńca z jednym zastrzeżeniem. Rozwijaj sie dykretniej, w zaciszu domowym , komputerkiem lub na bliskiej czy dalszej emigracji.Młodzieniec uwagi przyjął, umowę jakąś zawarli i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie cierpiał na zaniki pamięci.

Miał nieszczęście wywnętrzenia się na nowo wyremontowanym trzepaku. Wkurwiny społecznik zainteresował dziełem Prezesów i Listę Seniorów, bo czasy takie, że każdy chce oszczędzać a nie kształcić na swój koszt graficiarzy!

piątek, 1 listopada 2013

Kocham tę Modlitwę

Ty, Panie tyle czasu masz mieszkanie
w chmurach i błękicie
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać

Ja się nie skarżę na swój los
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że...
że chyba wiesz, co robisz, Panie.
Ile mam grzechów? któż to wie...
A do liczenia nie mam głowy
Wszystkie darujesz mi i tak
Nie jesteś przecież drobiazgowy
Lecz czemu mnie do raju bram
Prowadzisz drogą taką krętą
I czemu wciąż doświadczasz tak
Jak gdybyś chciał uczynić świętą.

Nie chcę się skarżyć na swój los
Nie proszę więcej, niż dać możesz
I ciągle mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz, co robisz, Boże.

To życie minie jak zły sen
Jak tragifarsa, komediodramat
A gdy się zbudzę, westchnę - cóż
To wszystko było chyba... zamiast
Lecz póki co w zamęcie trwam
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl
Przecież nie jestem tu za karę.

Dziś czuję się, jak mrówka gdy
Czyjś but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dałeś wiarę w cud
A potem odebrałeś wszystko.
Ja się nie skarżę na swój los
Choć wiem, jak będzie jutro rano
Tyle powiedzieć chciałam ci
Zamiast... pacierza na dobranoc

Gość w dom

Zależy czyj :D
Na dziś, napewno wiem, że Pierworodna przyjeżdża. Tralala, tralali, bum-cykcyk :DDD Cieszę się ogromnie :)
Pewnie wpadnie jak po ogień
-Cześć Mamuś, cześć Babuniu, cześć Siora
Bo Ona grzeczna i czule wita :)
Zawsze jest Mama, Mamunia, zawsze Babunia, tak ma :)
I tęsknię, i nogami przebieram jak koń w bloku startowym bo doczekać się nie mogę.
Ach.. wspomnienia, wspomnienia :)
-da patikaaa!
-śpiew, szczebiot - fajne do czasów Creiga Dawida czy jak mu tam
-ogniska, wypady, działka

Jeszcze wtedy byliśmy rodziną, razem. Było Doskonale, z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy.

A teraz ja gość w dom :) Miziam, tulam, zagaduję i wgapiam gały w Tv bo leci Snooker. Na Eurosporcie. Zażarty kibic jestem dyscypliny tej. Mam oczywiście faworytów : oSulivan i Hendry. Dobrze gra Ding coś tam ale bez polotu oSulivana, bez tego drapieżnego błysku w oku. No cóż, lubię oglądać i lubię grać. Lubię :)

Biedronki atakują, są w domu wszędzie, w domu gościnnym, w hurtowych ilościach. Gdzie nie spojrzysz tam biedronka. A za oknem szron na trawie. W domu zimniocha. Palić w kominku się nie chce. Mi się nie chce. Ale jest rowerek stacjonarny. Rozgrzeje mnie :)

W drodze do  autobusem jechała mać z przychówkiem. Przychówek palmy dostał i nadawał. Marudził klasycznie, upierdliwie, monotonnie. Albo śpiący, albo niezrealizowane postulaty.
Jak to kibic, bezczelnie się odwróciłam i ze złością patrzyłam na rozwój akcji. A mać sruuuu 1,5 latka w kapelusz, młąde w jeszcze większy ryk, mać wnerwiona bo wszyscy gapią się na nią i każdy ma za złe. Niezrażona widownią znów sru młodego, i szarpie i upycha do wózka.
Znacie moje podlądy ma dzieci, nie lubię i tyle, nie dla samego faktu ich istnienia a z powodu wykrzywień wychowawczych, więc miotnęło mnie co bardziej, wstałam i grzecznie ( na razie) poprosiłam żeby zajęła się ODPOWIEDNIO dzieckiem a nie biła i szarpała. Chyba miałam coś w twarzy i głosie bo grzecznie podziękowała i w końcu pozwoliła dzieciakowi wyglądać przez okno. Okazało się, że taki był postulat. Nastała błoga cisza. A pasażerowie odetchnęli z ulgą.
Gupi rzymianie, gupie matki :/

Ja też gupia matka, bezmózga czasem. Niecierpliwa, poganiająca, ustawiająca, oczekująca. Uświadomiłam sobie właśnie że działam jak generał. Rozkaz i ma być wykonane, a to gupie, blokuje, uwstecznia, odsuwa. Dobrze, że czasem jakaś klapka w głowie odpuści i przypomni się fragment książki, obserwacje z życia też przydatne. Muszę odpuścić, muszę...
Kurczę, jak nie zrobię wszystkiego na raz to chyba świat się nie zawali? Fakt, jak nie ogarnę to syfek rośnie, narasta powoli z pomieszczenia do pomieszczenia i we mnie narasta wkurw i mega napięcie i BOMBA W GÓRĘ czyli eksplozja emocji. Odpuścić się nie da , zagonić do roboty trudno. Jedna przekroczyłą 76 lat i gonić nie będę, druga ma wieczną sklerozę i NIGDY jej się nie spieszy...wrrrr

czwartek, 31 października 2013

Ograniczanie emisji gazów cieplarnianych

Wieta o co chodzi. :D Prossste, sześciolatek już jest wyedukowany, co tam sześciolatek, Teletubisie też o tym bają.
Teletubisiowe bajanie zrozumiałe jest a poziom wiadomo, odpowiedni do wieku, no może nie, bo czasem mam wrażenie, że chyba tylko dla świnek morkich jest odpowiedni, ale to kwestia gustu, ja nie o tym.

Ja o wielkiej, nieogarnietej mądrości przewodniczącegp PE, Imć Pana Barroso czy jak mu tam. Onyż geniusz podpisał iście dyjabelski cyrograf, że w celu ograniczenia emisji CO2 moc odkurzacza nie może przekraczać, czy nie będzie mogła być większa niż te 1500 czegoś.
Rozumiem, że ten Pan przechodzi już na emeryturę, bo babski elektorat ma z dyńki, męski częściowo też. No!, są tacy panowie którzy czasem odkurzają, są!

Ja rozumiem że w/w wymieniony nie gania z rurą, co najwyżej patrzy na rurę i to nie koniecznie we własnym domu a w  lokalu ,- fajne girlaski :D, w samochodzie . To chyba najbliższe Przewodniczącemu rury. Więc, czemu nie tykając tego ustrojstwa, usiłuje wcisnąć nam produkt którym można jedynie powierzchnie płaskie , bez wykładzin i dywanów odkurzyć?
Domniemywam, że kolejny gieniuś od prostych bananów dorwał się do kalkulatora i przeliczył ilość sprzedanej w UE glazury i powierzchni użytkowych i wyszło mu, że moc, którą nam dawano zbyt wielka jest, chyba, bo zgrzytanie zębów i walenie łbem w powierzchnię płaską niczego nie zmieni, ani rozumu mędrcom unijnym nie doklepie.
Co należy zrobić? Podpowiadam:
-Zakazać uprawy roślin strączkowych
-Ograniczyć do niezbędnego minimum, czyli tylko w celu prokreacji,uprawianie seksu
-Wytłuc wszelkiego rodzaju rogaciznę i nierogaciznę
-Przejść na teleportację, ew zacząć używać stosownej wielkości magnesy
-Nakrywać czapeczką w odpowiednich porach całą roślinność.

Poprawa zaiste nastąpi :/

środa, 30 października 2013

Co?

Nic :D Powolutku i do przodu.

Opędzam się od rodziny, rykoszetem dostała Kuzynka. Wczoraj walczyłam o osobistą przestrzeń, minimum 5m. Średnio wyszło, ale spokój mam do dziś :D W każdym razie kojąco na mnie działa szycie na maszynie. Odkryłam to właśnie. Ułozdobiłam doniczki, 2 szpetne, jedna brazowa, fuj, dostała nową kieckę w błękitno-zielone kwiaty, druga, biała, taką samą. Jest lepiej. Odziana została tyż jedna z poduch no i zaczęłam mega dzieło, czyli szyję ze skrawków narzutę na łóżko. Trochę to potrwa bo materiału nie styka. Ale... zawsze jakaś robota będzie nademną wisiała. To pozytyw :D

Przewody prądo- wodzące podnoszą bunt nie na żarty. Pięknym, jasnym płomieniem osmalają ścianę. Jak długo jeszcze? Cóż, potrzeba i samotna kobieta zawsze znajdą rozwiązanie, więc szykuje mi się wymiana kabli. Sobą samą we związku z brakiem tego co wiadomo.
Oczami wyobraźni widzę siebie jak wyrywam ze ściany stare, aluminiowe kable i co dalej? Wiem, że w to samo miejsce trzeba wklepać nowe, najlepiej miedziane, ale jakie? Panowie, oczekuję podpowiedzi :)
Będę rwala aż dorwę do puszki i co wtedy? Panowie... jw.
Potem to łatwizna, zalepić to jakimś gipsem, czy cóś.
No, może nie tak prosto, chcę nowe gniazdka porobić. Ścian kuć na bank nie będę, puszczę wierzchem, chyba mogę?
Gorzej w każdym razie nie będzie :DDD
 Czyli na dzień dzisiejszy:- zaczęte skrobanie ścian, Konrad, do raportu!, zaczęta narzuta na łóżko, zaplanowana demolka instalacji elektrycznej, na razie w łazience, przedpokój też się kłania. W mazach naściennych ciekawe rzeczy się znajdują, a to kawałki papieru, a to fragmenty foli, taka technika była czy co?
W ramach radosnej działalności pozbyłam się jednej komody, jakś taka słaba była, zaczęła się kiwać.  Rozkawałkowana leży na balkonie i czeka na moją kolejną wenę tfurczą, tfu..., bo łazienkę tyż uzdatniać będę. Ale najpierw muszę solidną udarówkę dopaść, nabyć silikon w ilościach hurtowych, metalowe kątowniki, przyzwoitą piłę do SUCHEGO drewna i wio! A!,  bym zapomniala, piłę czy cóś czym można wycinać zakręty. Panowie i Panie fachowcy, proszę się nie śmiać, ja totalny laik, nie fachowiec.
Kontrola liczników na wodę potwierdziła słuszność decyzji. Po 3 tygodniach są niespełna 3m3. I BARDZO dobrze :DD
W kuchni, tam gdzie ja rządzę niespełna 1m3. SURSUM CORDA :DD a kasa w kieszeni :DD

poniedziałek, 28 października 2013

Uuuuuuuuuu... ostro było

Uczmy się na błędach :D Błąd nr 1 _ natychmiastowe wstawanie po obudzeniu. Efekt? Brak równowagi, nie  żeby jakiś tam zawrocik głowy, ale  totalny brak porozumienia między kadłubem a tym czymś co nim kieruje. Nawet z  wolna i ostrożnie nie pomagało. Rzuciło na ścianę, lewo, prawo, karuzela o poranku. Wnioski wyciągnęłam - wylegiwać o poranku się należy, poprzeciągać, ponaciągać i zaczynać od siedzenia. Jak upadnę to na miękkie :D

A swoją drogą to takie zdarzenia korzystnie działają na mnie, są dodatkowym bodźcem do przemyśleń, do lekarza jakoś nie pchają - te pokończone limity na kwartał przed końcem roku jakoś nie nachęcają mnie do wizyty w przychodni.

Planowane zadania na ubiegły tydzień wykonane. Czyli zeskrobanie - częściowe, z braku mocy przerobowych - ściany i podmalówka, również cześciowo. Farby jakoś zbrakło. Ale źle nie jest. Prostokąt z oknem pojaśniał. Przemeblowanie dokonane, pies wyprany i wydmuchany.

Jaki plan na nowy tydzień? CV-ałki i inne dupersznyty, oczywiście, ale czy jutro? Raczej nie, bo... może znów poza warszawę będę miała wypad, Czwartek zajęty do piątku poza domem, zostaje środa.Pozyjemy - zobaczymy. Robić w każdym razie trzeba cóś. Jak nie ma pracy która daje kasę to co innego robić trzeba.

Sory, że może nieskładnie, ale mam problem z ogarnięciem myśli. Buziam :D

piątek, 25 października 2013

JOB

W zasadzie od job twoju mać. Bo inaczej się nie da! Czy to już "łacina"? Nie wiem! Szlag trafił mnie z serca całego na Sąsiada nr 2. Zgred, obrzydliwek, parszywek. Jaki to on mądry, wszystkowiedzący i zaradny - głównie rękami żony i Jej orką.
To że sama nie raz piorę się po pysku, że nie mam roboty, to jedno, a komentarze wiedzących wszystko, nawet co mam pod prześcieradłem to drugie!

No więc! ( wiem, od więc nie zaczyna się zdania, ale czniam).Uprzejmie informuję potencjalnie  zainteresowanych, co na portalach pracowych bywam. Owszem, nie za czesto, z troski o stan psychiki, ale jednak i ślę cefałki, aplikacje, listy motywacyjne, podania o pracę. Ślę, gdy jest gdzie wysłac!

Siłą żadną nikt nie zawlecze mnie do opieki nad bachorstwem, nie i już, dla osobników powyżej 1roku i poniżej 30-tki tolerancji nie posiadam! Szczęściem, trzydziestolatkami w zasadzie nie trzeba się opiekować a niańczyć rozpuszczone bachorstwo to nie na moje nerwy.

Praca w call center odpada. Godzina gadania i chrypię jak zardzewiała klamka.Było i się zdarło.

Pozycji SUPER tj, menadżerów, super cosiów, dyrciów do nabycia jest sporo, tylko jakby nie dla mnie. Oferty budowlane odpadają w przedbiegach. Groomerów szukają, ale nie odpowiadają na moje aplikacje i co zrobić?

Lider spożywczy, tego nie wiedziałam, czyli Te---S----co, na dział mięsny szuka znających Worda, Excela czy cóś i oczywiście cuda wianki dyrdymani o awansach, czyli kusi. Skusił znajomą młądzież, nie moją, i za miesiąc pracy szaleńczo daje! Coś w okolicach tysiąca. Dobrze, że młody z mamunią, inaczej-kapota.

Szukam byle czego w zasadzie, nie przebieram, nie kpryszę, tylko patrzę uczciwie na swoje możliwości. Sama siebie i kogoś w kanał nie wpuszczę. Tak mam. A może powinnam w swoim własnym interesie?

Ręce opadają

Hit dnia - Obama podsłuchuje Merkel - Ona na wkur..., on, już nie będzie. Znaczy się podsłuchiwał, prywatnie, o sraczkach, kacach, wymianach rur, kurwa jakie to inspirujące!:/ Pewnie nie tylko o tym :/
Dobra! Merkel vs Obama mamy z głowy!

Zaraz najdzie nam szczyt 11 chyba listopada. Święto Niepodległości, ale czy tylko? W Warszawie zapowiada się sporo marszów ale będzie też szczyt klimatyczny. Już teraz na ulicach krąży PM, ciężarówy w kolorze moro dostarczają wojsko. Mobilizacja w szeregach Policji pewnie w toku. Chlopaki i dziewczyny ściągną do stolicy w hurtowych ilościach. Będzie się działo! Z racji szczytu całe Centrum będzie zablokowane, ciekawe jakie będą trasy marszów? Kolizja na bank.  Wiadomo, że jak szczyt to i ekolodzy i Greenopeace, i zadymy, protesty. Wesoło będzie w ten Dzień Niepodległości. Stolicę w dniach 11-23 listopada nalezy omijać szerokim łukiem. Jak ktoś ma coś do załatwienia, to przed lub po tych dniach.

Poczta wypluwa jak zwykle zwykły chłam. Żadnej odpowiedzi na aplikace sracje. Sąsiad podrzucać wycinki z Metra z ofertami. Miło, ale co z tego jak nawet kredyt na telefonie wyczerpany i podzwonić sobie mogę jeno w parapet.

Dzieci cicho siedzą, poTomek pojawił się na moment w kwestii termo kubka. Dostał jaki był, kolorowy- srowy chciał, a skąd mu wezmę? Nie pasuje?
Pierworodna? Jak zadzwonię, to usłyszę. I tyle. I na co mi to było? 

Mam alergię na głupie słowa, głupie teksty, choć mi pewnie też niczego nie brakuje. Idziemy na smętarz, Dziecina-o aktor, ja- sraktor!. Sama siebie rozśmieszyłam bo szukanie szklanomigawkowych w kazdym przechodzacym ulicą wkurwiające jest. Mam nadzieję, że już nie błyśnie takim tekstem.

W domu odór piekielny się unosi. Raz bo lubie cebulę, mogę w dowolnych konfiguracjach ją wcinać, dwa, i to jest gorsze, Drab zasmakował w onej. Na paluszkach, cichutko włazi do kuchni, wybiera sobie warzywko z koszyka i równie cicho wraca z nim do pokoju. Układa się na swoim obrusie i niedosłyszalnie ( jak on to robi?) zaczyna cebulę żreć. Żeby drań choć przyniósł i pokazał, że ma, że chce zjeść to wystawiłabym go na balkon, ale nie! Siara musi jechać, i jego oddech też. Głównie z  jego paszczy! Zeżre i przychodzi z rozdziawionym dziobem i się cieszy, że on taki dzielny, taki mądry, a morda coraz szerzej rozwarma, i kreci kuprem i ogonem i rozsiewa tem upiorny smrodek dokoła. Wietrzenie pomaga na krótko. Smrodek we psie siedzi długo.

Coraz bliższa jestem zawleczenia dziecięcia do jakiejś poradni, centrm, czegokolwiek. Bo ręce mi opadaja. Nie wiem, czy zapominanie to jest stan stały  czy to swego rodzaju manipulacja, udawanie? W sprawach mało, dla mnie, zasadniczych pamięć ma dobrą, w życiowo/bytowych niemal zerową. Trzeba popychać, przypominać, i ze słuchem też chyba coś.

Trzeba dokonać perzeglądu Dziecięcia, pomiarów itp

środa, 23 października 2013

Sny

Nie wiem jak Wy, ale moje sny czasem przepowiadają przyszłość. Dziś lekko mnie przestraszył. Czarne postaci w tle zachodzących zdarzeń. ?
Kwiaty, świeże, kwitnące - to z pewnością śmierć. Kogoś. Zęby-choroba. Krew- zdarzenie z osobami bliskimi, krewnymi. Widok osoby znikającej w jakiejś dziurze, otworze - odejście, znikniecie z mojego życia. A jak u Was to wygląda?

wtorek, 22 października 2013

Gąski

Zaopatrzona w hurtowe ilości jadła, w większości zmrożonego na kamień, postanowiłam je uzdatnić. Z piersi kurzych powstały "schabowe", roladki ze szpinakiem, kurak w sosie myśliwskim oraz pomidorowym. Obiadowe zaopatrzenie na najbliższy tydzień. Głodnych zapraszam, jest co dzielić :D

Kalkulacje finansowe w żaden żywy sposób nie pozwalają na wyjazd do lasu. Kalulacje jako takie to owszem. Ale mam niechcieja do jazdy na gapę. Niby te autobusy z naszych podatków i wogle pieniędzy ludzkich, niby te drogi budowane też z pracy ludzkiej-tak najprościej ujmując nie wgłębiając się w detale. Ale... jakoś nie mogę, a może już ta zieloność mi obrzydła, a może pani Łosiowa mi dokopała? W każdym razie w tym roku w zasadzie las omijam, za to grzybów pragnę. Pragnienie spełniłam nabywając furę gąsek co taniej wyszło niż przejazd w te i nazad.
Gąsek nie jadłam całe dziesięciolecia, a wspomnienia mam miłe. Wyłaziłam za płot ogrodzenia, poszurałam nóżką i już gąski były. Smażyłam na rozgrzanej blasze posypane solą, a w zasadzie tylko krótką chwilę opiekałam, bo łakomstwo nie dawało dłużej czekać i wcinałam wpół surowe.

Teraz inaczej. Nawaliłam masła na największą patelnię, gaski kilkukrotnie płukane na onąż wrzuciłam i dusiły się z dodatkiem soli do redukcji sosu. Tak lubię najbardziej. Feler, ale i pewne urozmaicenie :D też posiadają. Hurtowe ilości piasku w sobie ( między blaszkami) i na sobie. Jedzenie gąsek jest doznaniem z pogranicza survivalu. Piasek zachrzęści czasem w paszczy :D

Nic to, i tak je lubię :D

poniedziałek, 21 października 2013

Ogarnięta inaczej :/

Wstaję różnie. Czasem w okolicach 5-tej, czasem po 8-ej. Różnie :/ Oczywiście jest to uzależnione od zawartości TV. Nie wiedzieć czemu interesujące mnie programy i dokumenty wyświetlane są w okolicach północy :/ Kretyństwo! Wcześniej sieczka i miał, bo niby Polak gupi jest i nic więcej do szczęścia mu nie potrza.

Wstawszy ranną porą oganiam się nieszczególnie. Antymetraż zniechęca do jakiejkolwiek działalności, wpojone klapsem i pasem siedzenie/leżenie cicho, gdy Mać odpoczywa, robi swoje, więc cichutko się ogarniam i z nudów gram. Tak do 7-ej. Mniej więcej. Próbuję się ogarnąć, idę do kuchni, bo kawa woła, a tu Mamiszon smacznie jeszcze chrapie, więc znów zmykam do dużego, a tu Młąda śni swe kolorowe sny, więc znów cichutko siedzę. Tak do 8-ej. Teraz zaczynam życie. Czasem nieco wcześniej i mój ulubiony Sąsiad na krzyż i ament ze mną. Bo dla mnie już od dawna dzień a ON? No, podobno do pracy chadza, a jak wiadomo, do pracy to rano, nie wiedzieć czemu mój środek nie łapie, że praca nie tylko w porannych godzinach udoju krów się odbywa ale i później. Więc ma przekichane. Szczęściem, że to sporadyczne, poranne zaćmienie umysłu.

I znów Mu dokopałam niedzielną porą, jakiś cha... wylazł mną i już po 9-tej dobijałam się do Niego! Po co? Stęskniona innych ludziów poza rodziną? Raczej nie, bo widzieliśmy się. Poprzedniego wieczora. Cóż, nieogarniętym być to koszmar dla innych.

czwartek, 17 października 2013

Oszczędność?

Mam, w końcu mam liczniki na wodę. Od tygodnia przystosowuję się do nowego stylu życia. Oszczędzam. Wodę używaną do płukania naczyń ponownie wykorzystuję do mycia brudnych. A jak myją sagany inni?http://jakoszczedzacpieniadze.pl/zmywarka-czy-mycie-reczne
A w domu momentami zapach siarki powala :) Drabeł dokonał penetracji kosza z warzywami i systematycznie podjada cebulę. Łupiny oczywiście zostawia. Zionie smoczym oddechem :D

Dziś dzień czytania blogowego :D

wtorek, 15 października 2013

Ćwiczenie czyni miszcza

Bolesność barku trwała jeno chwilę :D Zapodałam sobie Młądą bańki na mój nikły kapturowy i mięsień naramienny bo maści i mazideł chemią naszprycowanych nie lubię. Sama próbowałam ale bez rezultatu, użyta zaś młodzież w celu przyuczenia trenowała zawzięcie i finalnie z dobrym skutkiem. Bania zassała, a ja mam kapturek w różowe półksiężyce. Szczęśliwie jestem odporna na ból :)) 

Z rzeczy istotnych - obejrzany nocną porą dokument Taboo telewizją nadawany zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Wczorajszy program poruszał między innymi problem autyzmu .... i wymiekłam. Wszystkie swoje wcześniejsze poglady zakopuję głęboko i piorę się po pysku za swoją małostkowość i co tu dużo mówić brak empatii, nie żebym kiedykolwiek się wyśmiewała czy naruszała dobra osobiste TYCH ludzi, ale poddałam sie ogólnie panującym opiniom i głupio mi. A film dobitnie pokazuje, że ludzie CI - nie my - ale ONI mają problem z dotarciem do nas, z komunikacją z nami i bardzo z tego powodu cierpia. TO NIE WARZYWA zamknięte we własnym świecie, to PIĘKNI, WRAŻLIWI ludzie.

Spotkany przypadkiem poTomek zrobił jak zwykle dobre wrażenie :/ I po co mi to było? trzeba było stać cicho w kąciku na peronie, albo spadać na drugi koniec.

Okna na zime umyte, placki ziemniaczane usmażone, Biblioteka w trakcie :)

Żadnych szczególnych przemyśleń ani pretensji do świata w dniu dzisiejszym nie mam, :D, no może, czasem tlf-onem odbijam się od jakiegoś nru, ale taki life :P


niedziela, 13 października 2013

O tolerancji

Pirodli się kocopoły gniewne, szczególnie Ci którzy mordki mają pełne słów o niej a faktycznie.... gówno prawda, więc może wróćmy do korzeni polskości i skorzystajmy z mądrości Pawła Włodkowica, który był zacnym  głosicielem tej idei i który na soborze w Konstancji twierdził, iż narody pogańskie mają prawo do zachowania swych wierzeń. A kochani był to  bodaj XIV wiek.
W XVI wieku dopada nas
  Konfederacja Warszawska. 

I bierzmy przykład z mojego ulubionego Franciszka.

sobota, 12 października 2013

Sprawy


Ostatnio słyszałam przypadkiem, że akcja Biedrzycka kontra służby walczące z niegodziwością wobec zwierząt nie jest spowodowana li tylko troską o dobrostan tychże, podłoże ma jak najbardziej osobiste. Czyli pobili się dwaj górale ciupagami, tym razem o faceta. Taka jedna, która przoduje w nagonce na w/w, z nazwiska nie wymienię, ale blisko jest pewnego parlamentarzysty, nie może darować B. że na B. poleciał facet, w którym się była zakochała i poprzysięgła zemstę po grób, a przyjaciółki były to wielkie do danego

Zaskakujące? Mnie już nic nie zdziwi. A sprawy zezwierzęcone, psie już najmniej. Towarzystwo jest bardzo, ale to bardzo rozżarte i rozsierdzone, zębami i pazurami walczy o SWÓJ dobrostan wykorzystując psy jako pretekst, i kto by pomyślał, że na psiej dupie można wysoko polecieć. Ale pies to taki przyjaciel człowieka, że człowiek staje się najobrzydliwszym, najbardziej wrednym stworem w ramach "walki" o jego dobro.

Różne organizacje coraz bardziej powiększają zasięg swojej działalności, i na PL i na EU. Setkami wywożone są psy do Niemiec, gdzie tam setkami, tysiącami. Różnie- legalnie, nielegalnie.

Walka o "dobrostan" istot, należących w istocie rzeczy do PL i stanowiących jej własność ma różne oblicza. Gminy, których zadaniem jest zabezpieczenie odpowiednich warunków psom bez nikakich wyrażają zgodę na wyjazd za granicę, a przecież nie są ich właścicielami. Więc jak to jest?

Działają bez zezwoleń schroniska, przytuliska, psy są rozsyłane po DT, na czyj koszt? Psy państwowe znaczy się i znaczy się, że to państwo powinno na nie łożyć.

A na co jeszcze powinno? A na ten przykład na dzieciaki, które dorósłszy w domach dziecka, są wywalane na ulicę po jakimś tam "usamodzielnieniu się", czyli zwykle to bywa osiągnięcie pełnoletności. Rozpierdala się ludzkie, państwowe, nasze pieniądze na kretyńskie referendum w Warszawie, które można by przeznaczyć np na remonty pustostanów, na nowe mieszkania dla tych dzieciaków. Zresztą o czym ja godom, przeca wszyscy wiedzą jak jest i ze służbą zdrowia, i z całą resztą. Służba już mało zdrowa, leki same w sobie, co z założenia mają leczyć, w większości przypadków mimochodem szkodzą.  Przykład?, a proszsz, choćby syropy, każdy niemal konserwowany benzoensenem sodu, szitem z górnej półki, to jakby najbliższy przykład z racji zbliżającego się sezonu na zachorowania. A przecież jest tyle lepszych, prostszych domowych sposobów na wyleczenie choćby kaszlu,. Inchalacje, domowe tabletki z tymianku, metoda prosta - miesza się miód z tymiankiem utartym na pył ( w młynku do mielenia kawy) razem z masłem na gęstą masę i lek gotów. O syropie z cebuli nie trzeba wspominać, o misturze czosnek-miód -cytryna też nie, maść kamforowa genialna wręcz i przy kaszlu i bólu ucha.

Młode mamy zupełnie nie znają najgenialniejszej rzeczy pod słońcem na kolki niemowlęce. PROSZEK TROISTY. Używany przez pokolenia skutecznie likwidował dolegliwości brzuszka i ratował nerwy i zdrowie rodziców. Sama z powodzeniem używałam przy szczeniakach, choć to ludzki lek.

I taram... najlepsze - dla mnie :DDD Mam nowe cudne gumiaki koralowego koloru, znakiem czego Boćkiem będę :DDD 






środa, 9 października 2013

"..."

Baba Wanga, słyszał ktos o niej? Bo mnie kilka lat temu powiedziała o niej Dziecina. Wpadło jednym uchem, wypadło drugim, potraktowane jak kolejny dyrdymał. Kilka dni temu wróciła w moich myślach. Nie przypadkiem. Jadąc mostem Świętokrzyskim zerknęłam swoim zwyczajem w stronę Centrum. Bardzo lubię TĘ panoramę Warszawy. I zobaczyłam PKiN i Większość wieżowców pokrytych roślinnością. Oczywiście, nie był to real, ale widzenie, ja to nazywam "sobą". Widok do dziś mnie męczy, nasuwa obrazy zarośnięte roślinnością budowle Ameryki południowej i Środkowej, Indii, Kambodży. Cisza i buszujaca zieleń. Bez ludzi.
Pierwsza myśl to, że ładne, druga, że w naszym klimacie raczej niemożliwe, trzecia - strach, a co z ludźmi?
Nie tylko Baba Wanga mówiła o przebiegunowaniu Ziemi, wielu jasnowidzów to przepowiada, naukowcy też biorą coraz bardziej serio taką możliwość pod uwagę.I to powoli się dzieje. Biegun magnetyczny zmienia swoje położenie, choć wiadomo, że jest "ruchomy", w ostatnich latach coraz bardziej przesuwa się w stronę równika geograficznego.
Coraz większa nierówność i ograniczanie swobód obywatelskich jest faktem. wielu proroków przepowiadało, że tak będzie u końca czasów. A co tym końcem może być? Przebiegunowanie? Europa w pasie równikowym? Przebiegunowanie to nie tylko zmiana biegunów ale także ruchy płyt kontynentalnych, i drobnicy, mniejszych, znajdujących się na nich. Przez Polskę o ile mnie pamięć nie myli przechodzi rów dzielący 2 płyty mniejsze. Zabawnie nie będzie zwłaszcza, że w okolicy jest kilka wylkanów, które mogą sobie piżgnąć, ot tak, bo i czemu nie? W Niemczech jest ich kilka, i nie całkiem uśpionych, i całkiem blisko różnych elektrowni atomowych. Czyli bedzie i efektywnie i efektownie. Pozamiata dokładnie.
I jest o co się bić , żreć i wydzierać sobie z zębów? Jakoś to niedługo będzie tak mi się zdaje i pytanie jedno mam, co władzuchną? Gdzie ona, niebora się podzieje? Władza PL? A to nie wiem :D Ja ? Może mnie splaska albo wyparuje? A ci na samym szczycie piramidy? Cóż, są promy kosmiczne, stacje kosmiczne i wiele dupersznytów których nie zobaczymy, o których się nie dowiemy. PANY przetrwają i znów namnożą, nowy, lepszy świat.

Odnośnie Piramidy :DDD Łańcuszek pokarmowy wicie jak wyglada w przyrodzie, naturze znaczy.  A w realu ludzkim? No, największe koryto i najszybciej kto mo? Ten co nie sieje, nie orze :DDDD Czyż nie o tym mówił NT? Że nawet gdy będzie spał, będzie mu przybywać.... O ludzie małej wiary, a może źle wierzycie?  buahahahahahaaaaa, .... a może źle Was uczą.....  a może zacząć czas myśleć ...hihihiihihihhiii

I gdzie tu sprawiedliwość ludziu? Tyrasz, zrywasz się o świcie, łamiesz głowę jak zadowolić szefa i G...O z tego masz tak naprawdę, choć to co zarobisz powinno być Twoje i tylko Twoje :P


Z nudów kosmicznych i niechciejstwa coś tam smaruję od niechcenia

Flegma jesienna mnie dopadła, żadnej chęci do życia, buractwo za oknem dobija, buractwo pogodowe i ludzkie. A zzaścienne szczególnie. Dupka co rozpaczliwie darła jap okazuje się że w ten sposób wyraża swoje poglądy, tylko czemu w okolicach północy i w dużym pokoju, idź kobieto do kuchni i tam drzyj japę! Ja, kacap nauczany, że sen ludzki się szanuje, nie przyswoiłam, że wrzaski i ryki to może być objaw histerii. A był! bo kretynka zzaścienna pretensje ma, że jej dupny nie organizuje życia wg jej widzimisię/woli. Że jakiś Adam, że spotkania, a co?? , wszystko słyszę, budownictwo lat 60-tych!

Rozpaczą chyba resztki włosia sobie usunę, bo szmatławe i plugawe pisemka z hasłem - Hanka WON! - doprowadzają mnie powoli na skraj przepaści. Bibułę po pobieżnej lekturze staram się mijać z daleka, sztucznie wywoływany uśmiech na lico, nie powstrzymuje mdłości. Szmatławce są dzielne, znaczy się dzielą, na poziomy. 1. to piktogramy z napisami odpowiedniej wielkości, żeby nawet ślepy kret przeczytał. Treści merytorycznej?, żadnej! 2. i dalej do nieskończoności, to dokoła i w kółko Macieju grzydylenie, że na biletach kciała się dorobić, że cóś tam, same pirdy.

W kwestii re-fer-END-um zdanie mam oczywiste, NIe idę i tyle. Argumenty, że Warszawa zadłużona, że  i bo, mam głeboko w ... Chcieliście EURO i stadionów, nowych dróg, PROSZ, mówisz-masz, tylko durnoto nie rycz, że cisną z każdej strony. Przypomnij sobie jak radowałeś się, że będą igrzyska w kulce kopanej.

A gdyby na to spojrzeć od dupy strony, znaczy się że to grubymi nićmi szyta kampania w stylu anty? Że w zasadzie korzystne by było gdyby PPHGW była wykopana, że komisarzem by została? To i cóż, za kwilę przeca Tusek miły w Brukselę odleci i któś rząd musi w godne rence przejąć, a co?, Ona się nie nadaje?, nadaje, jak każdy inny, chyba, że ktoś ma ciekawszą kandydaturę, bo jak na razie to jesteśmy w malinowej dupie. NIKOGO! nikogo nie ma, ani na prezydenta Wawy, ani na premiera, Co jo godom, ten rząd powinien dawno paść, a czemu nie pada? Boszsz, wyborcy, pomszczę was!

A co mi tam, ja chcę na PREZYDENTA WARSZAWY, tradycję rodzinną kontynuować bedę po ponad 200- latach, a co!!!!!!!!!!!!

środa, 2 października 2013

Dłubanie

Przodkami nauczona, że remont to tylko hurtem i po całości, cierpiałam męki piekielne, że mnie nie stać, że tak niefajnie w domu i wogle. Gówno, że tak powiem, prawda. Można kawałkami. Wypieram ten kawałek spuścizny przodkowej i idę swoim.
Ozdabianie i zmiany ustawiania mebli mam we krwi i z tego powodu dzieciny moje męłły pod nosem brzydkie wyrazy po kilka razy. Bolały nóżki, plecki.

Murek zrobiony - że nie ma gładzi?, fu, nie znoszę, ściana musi mieć jakiś wyraz, fakturę. Pomalowana i wyzdobiona żyje. Okna walą po oczach bielą. Wow!!!
Liczniki w końcu się zakładają, w tym momencie, a ja zmyłam się do BN, bo i po co mam się denerwować. Mamiszonem, co to wymyśliła, żeby kolanko spod zlewu na błysk wypolerować, i lata i jęczy, gdzie szczotka do mycia butelek?, osz.... I co?... potem w butelkę wsadzimy?..... i po co ta głupia robota?....A wogle to kto teraz myje butelki?.. płucze się do czysta i sru do śmieci...

Wymyśliłam "nowe" drzwi. Wywalam szyby, bo przy każdym przeciagu dostaję zawału.

Tylko ze sufitem nie wiem co zrobić, prosi, błaga, żeby go odnowić a ja nie mam zupełnie sił do niego. Żeby można go było zdjąć i ustawić w pionie :( Coś musze wymyślić, bo mnie gryzie w oczy.

Szukam aktualnie szafy, od podłogi do sufitu, wąskiej stosunkowo, tak 80cm i nie za głębokiej. A w zasadzie dwóch. Bo klamot przepotężny zawala mi ppokój.

Wypieranie życia przodków ma swoje dobre strony, choć zwykle kończy się fochem. Bo jak to można się nie bać?????, no cholera JAK????, jak nie żyć strachem pielęgnowanym przez dziesięciolecia. Cudzym strachem????

Wychodze z cudzych butów i dobrze mi. "Dzień Świra" z Kondratem dobrze mi robi. Pozwala oddzielić MOJE od ICH.

wtorek, 1 października 2013

A nocą?

Boszsz, piecdziesiątka dynda na gałęzi a czasem w kotle wrze i kipi. I co z tym zrobić jak człek sam? Tula się czasem do misia, tula do kota by w końcu wystawić na podłogę, pies tulany ucieka, bo mu za goraco, i co zrobić z nadmiarem tego co i owszem?

Nic, tylko szklanka zimnej wody zostaje :DDD Buahahahahaha.......;p

poniedziałek, 30 września 2013

Jak ja kocham żyć pełna piersią :))))

Kocham, uwielbiam babrać się, grzebać, rozgrzebywać i tarzać się życiu życiem. Mieć zapełnioną każdą chwilę, każdy moment, czuć, że coś robię, potrzebnego, pożytecznego, pomocnego.
Na ten przykład zamieniłam się ostatnio w malarza pokojowego. W pełnej kontemplacji ciszy i skupieniu odnawiam futryny okienne. Nic to, furda, ktoś powie. Może dla tego kogoś. Dla mnie pychota :D
Inspiracja PPŁ działa cuda i mam cudnie ozdobiony murek w pokoju. Za chwilę pewnie wrzucę fotki, ale nie już. :p
Motorek w zadku znów zaczyna mi działać, znów na najwyższych obrotach, jakaś Łaska nademną czy CÓŚ bo sama siebie nie poznaję, znaczy nie poznaję tej z lat ubiegłych. Zwiędłej, obolałej, wiecznie sarkającej i utyskującej. Mordęga dla mnie i okolicy. Znów te naście wraca i git!
Żałoba zwana depresją mija.
Życie rozwija swoją wstęgę, ciągle coś nowego zapisuje, nowe wątki się pojawiają w tych istniejacych jak w DOSie. :)
Lubię, pyszniejsze to jest niż najlepszy deser, zwłaszcza, że  w moim tempie i na moich warunkach i to też lubię. Bata nad sobą - nie, i chwała, że nie ma.
Wszędzie mi dobrze bo i mam jakieś takie wrażenie, że wszędzie jestem u siebie :)

Staję nie raz i nie dwa w polu, lesie, na wzniesieniu i piękno, które mnie otacza zapiera dech w piersiach, aż dławi ze wzruszenia. Czy widzicie to samo? Piękno kruche, przemijające, chwile, które nie wrócą?

Wyciągam ręce ku niebu, kłonię się ziemi i dziękuję za TĘ właśnie chwile, za życie.


czwartek, 26 września 2013

Telefon

Normą na dziś jest posiadanie komórki. Najlepiej wypasionej, z wi-fi i innymi cudami.
Ja się w sumie nie obrażam, odgrażałam się już TU, że kończę z oną. Usłyszała i postanowiła sama ze sobą skończyć. Pstryczek-wyłączniczek zaczyna odmawiać współpracy,
Czasem łączy, czasem nie, i byłby to kłopot niewielki, gdyby nie dziwne zdarzenia dźwiękowe, które odbieram zupełnie niechcący telefonem.
-Dźwięk podnoszonej, odkładanej słuchawki to norma JUŻ
-Świsty, gwizdy, buczenie
-Notorycznie przerywane połączenia

i pare innych gratisów.

Ja rozumeć, że ktoś ma coś do mnie, że androidy i te rzeczy, tylko po jaką chusteczkę ?????

Ja mieć antyk, ja wiedzieć, że mimo wszystko można się podłączyć i dlatego ja uczciwie informować, że ja rezygnować z wszelkiej maści operatorów usług. Bardzo to czniam i przestrzeń wokół siebie zamykam. Jak ktoś, coś to zna adres MŁA i proszszsz.... papier cierpliwy jest, wszystko zniesie. Ostatecznie jeszcze poczta na OOOOOOOOO i finał. A finał wieńczy dzieło :DDDD idę załatwiac sobie grób ;DDDDDD

 I zdrowiej w główkę będzie :DDDDD

Po cholerę mnie podsłuchiwać i wyłapywać nic nie warte pierdoły???

środa, 25 września 2013

Święćmy się :D

Z okazji 40 tysięcznego wejścia na mój Blogasek kicam w góre zupełnie nie poważnie, boć to przeca przyzwoite miasteczko mnie zglądało i czytało.

A na poważnie? http://shelf3d.com/i/Clan%20of%20Ostoja dla ciekawych i potomków :)

Co się pieprzy?

Mysz, a szczególnie lewy klawisz, więc używany prawy. Trochę dziwnie, ale cóż...;p
Drab spieprzył buta, jednego, sprytnie i cichutko wyglumał dziurkę na samym nosku, żeby choć cholewka, nie!, szczur podły jeden, czubek, i to najki, skórkowe!!
Szczur z roześmianą mordą zwany także Dziubkiem :D
Wolontariat mi zdechł, może na chwile, może na dłużej, i kontakty rodzinne odnowione też zdechły. Ale!, przy tzw okazji, objawiło się nowe oblicze relacji rodzinnych. Dziwne to, że akurat ten odłam, co myślałam, e z dziobów sobie wyjadają.

A poza tym nic nowego, no może tylko wypad na memłon do Puszczy znajomymi i psem. Grzybów mało, żab dużo, i gupi łoś trzeszczący suszem. Chyba łoś, nie chciałam sprawdzać. Wystarczy mi przygoda ubiegłoroczna. Świńskim truchtem, czas też nas gonił, oddalilismy się z felernego miejsca. A może byliśmy tylko uprzejmi ;p, znikajac z chałupy Łosiowej :D Ślady młodych odciśnięte na piasku niczego dobrego nie wróżyły. A inny kawałek Puszczy to był.

Łosiowa spieprzyła mi przyjemność bywania w tamtych okolicach. Szczęściem znam inne a Puszcza rozległa EST!

Dla odmiany przedwczoraj totalnie JA spieprzyłam dzień cały moim. Cisza najpierw, zbierało mi się powoli, no i pierdyknęło.... i tak nikt nic nie zajarzył, więc szkoda wysiłku. Muszę wymyślić inny sposób, bo saganów mi szkoda... 


czwartek, 19 września 2013

Żarcie

Możecie mi nie wierzyć ale moim marzeniem jest móc tak na wciąż wcinać czarny, przaśny chleb. Taki z całymi zbożami, furą ziół itp. Kryste, jaki skok cywilizacyjny :DDDDD

Pożarłam ostatnio kupioną Młądą chałeczkę. Pożarłam i czuję echo w brzuchu. Wpadło coś do środka za kwotę prawie 2 zyla i pustka. Zeżarłam bez grzeczność i tyle w tym temacie. Chleb dymany z Pierdzinek i innych Lichów nadaje się do?.. bo nie do jedzenia, nie do zaspokojenia głodu, nie do nakarmiania organiazmu, nie do dostarczenia sił witalnych. Więc do czego? Do nabijania kabzy tylko nie nam oczywizda jeno producentom, bo chleb właściwy ma swoją cenę. Tak powyżej 10zł za kilogram. Tylko czemu tyle? Kabza! Pierdziochuję to wszystko, idę na bazar po żyto, mam mega maszynkę do kawy, na korbke. Zmielę, upiekę. 2 kilo za 10?zł? Jest różnica? JEST!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Właśnie od 2 dni kisi mi się kapusta. Wkurwa juz dostałam na wstępie gdy chciałam sklepem. Nie dość że z octem to cenowo chore. Więc poszatkowałam kapuchę, posoliłam i w słoiki. Żurek też sie kwasi. Ale nie na zupę. My lubimy jako napój. Dobry jest i bardzo zdrowy.

Zielsko w hurtowych ilościach wcinam, co się przekłada na wagę. W ciągu ostatnich 2 tygodni 4 kilo w plecy. I te plecy coraz bardziej mi się podobają.

Jak się żre u mnie w domu? Rano musli. Młąda z mlekiem, lubi chyba gila, ja na wodzie, gazy cieplarniane niech kto inny produkuje. :p

Obiad-kasza gryczana. Podstawa! Lub ryż lub ziemniaki w skórce. Drugi składnik to hurtowe ilości zielska. I na odczepnego jakieś białko zwierzece.

Na kolację czarny chleb ze srem-białym, chudym z zielskiem. Owoc raz dziennie. Raz bo drogie, dwa bo cukrów ma w opór.

Kocham zupy i jeśli już to gotuję warzywne. Leniwie, z mrożonek wszelkiej maści, tak 2-3 różne mieszanki wrzucam do gara, gotuję i doprawiam 30% śmietaną. Bo lubię :DDDD najlepiej ( tantiemy za reklamę proszę  :DDD) President. 

Z napojów - do popołudnia kawa, herbata raz, bo gówniana jakościowo ma nadmiar fluorków, co się nagatywnie przekłada na zdrówko i niszczy śluzówkę a ja ją mam w zaniku, na podwieczerz woda. I na sen tyż.

Rozpusty nie ma, wrecz skromnie a czasem i na to nie styka. Ale taki live i cieszmy się tym co mamy. Właśnie pożyczkowo zasiliłam się u sąsiadów. Niech Im Bozia błogosłwi. Gdyby nie to wolę nie myśleć. Salut!