środa, 25 września 2013

Co się pieprzy?

Mysz, a szczególnie lewy klawisz, więc używany prawy. Trochę dziwnie, ale cóż...;p
Drab spieprzył buta, jednego, sprytnie i cichutko wyglumał dziurkę na samym nosku, żeby choć cholewka, nie!, szczur podły jeden, czubek, i to najki, skórkowe!!
Szczur z roześmianą mordą zwany także Dziubkiem :D
Wolontariat mi zdechł, może na chwile, może na dłużej, i kontakty rodzinne odnowione też zdechły. Ale!, przy tzw okazji, objawiło się nowe oblicze relacji rodzinnych. Dziwne to, że akurat ten odłam, co myślałam, e z dziobów sobie wyjadają.

A poza tym nic nowego, no może tylko wypad na memłon do Puszczy znajomymi i psem. Grzybów mało, żab dużo, i gupi łoś trzeszczący suszem. Chyba łoś, nie chciałam sprawdzać. Wystarczy mi przygoda ubiegłoroczna. Świńskim truchtem, czas też nas gonił, oddalilismy się z felernego miejsca. A może byliśmy tylko uprzejmi ;p, znikajac z chałupy Łosiowej :D Ślady młodych odciśnięte na piasku niczego dobrego nie wróżyły. A inny kawałek Puszczy to był.

Łosiowa spieprzyła mi przyjemność bywania w tamtych okolicach. Szczęściem znam inne a Puszcza rozległa EST!

Dla odmiany przedwczoraj totalnie JA spieprzyłam dzień cały moim. Cisza najpierw, zbierało mi się powoli, no i pierdyknęło.... i tak nikt nic nie zajarzył, więc szkoda wysiłku. Muszę wymyślić inny sposób, bo saganów mi szkoda... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz