poniedziałek, 11 listopada 2013

Zawiało i wymiotło

Wieczorem wyszłam na spacer. Ot tak, nerw jakiś mnie chycił i musiałam wytuptać. tuptałam dokoła Macieju i tuptałam i dotuptałam do kościoła. Jakoś mnie tam zamiotło, zawiało, zaciagnęło. Z pewną nieśmiałością :)) (ja?) weszłam na schody, pod odrzwia i stoję jak ta sierota sakramencka i biję się z myślami: wejść?, nie wejść?, i po co ja tu? Biłam się moment i w końcu weszłam, akurat na UWIELBIENIE. Nie ma co gadać, balsam na me serce. Stałam cichutko w kąciku i się napawełam i dobrze nadzwyczaj mi było. Do ... Ewangelii. Stanął Jezuita Ci Ja i tak jak 100 lat temu i 200 o tej samej porze zaczął czytać przynależny fragment. Wymiotło mnie.

Wielbić BOGA mogę i chcę. Onego. Ewangelie szczególnie Pawłowe obrzydły mi z kretesem. Ile można słuchać tego samego dokoła i w kółko Macieju. Słowo honoru, mam Biblię w domu, I Nowy Testament, nasz i ewangelicki i wydanie podręczne NT i mogę sobie czytać do woli.

Niech ten Kościół się w końcu ogarnie i przestanie być taki NUUUUUUUDNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz