poniedziałek, 21 października 2013

Ogarnięta inaczej :/

Wstaję różnie. Czasem w okolicach 5-tej, czasem po 8-ej. Różnie :/ Oczywiście jest to uzależnione od zawartości TV. Nie wiedzieć czemu interesujące mnie programy i dokumenty wyświetlane są w okolicach północy :/ Kretyństwo! Wcześniej sieczka i miał, bo niby Polak gupi jest i nic więcej do szczęścia mu nie potrza.

Wstawszy ranną porą oganiam się nieszczególnie. Antymetraż zniechęca do jakiejkolwiek działalności, wpojone klapsem i pasem siedzenie/leżenie cicho, gdy Mać odpoczywa, robi swoje, więc cichutko się ogarniam i z nudów gram. Tak do 7-ej. Mniej więcej. Próbuję się ogarnąć, idę do kuchni, bo kawa woła, a tu Mamiszon smacznie jeszcze chrapie, więc znów zmykam do dużego, a tu Młąda śni swe kolorowe sny, więc znów cichutko siedzę. Tak do 8-ej. Teraz zaczynam życie. Czasem nieco wcześniej i mój ulubiony Sąsiad na krzyż i ament ze mną. Bo dla mnie już od dawna dzień a ON? No, podobno do pracy chadza, a jak wiadomo, do pracy to rano, nie wiedzieć czemu mój środek nie łapie, że praca nie tylko w porannych godzinach udoju krów się odbywa ale i później. Więc ma przekichane. Szczęściem, że to sporadyczne, poranne zaćmienie umysłu.

I znów Mu dokopałam niedzielną porą, jakiś cha... wylazł mną i już po 9-tej dobijałam się do Niego! Po co? Stęskniona innych ludziów poza rodziną? Raczej nie, bo widzieliśmy się. Poprzedniego wieczora. Cóż, nieogarniętym być to koszmar dla innych.

3 komentarze: