piątek, 25 października 2013

Ręce opadają

Hit dnia - Obama podsłuchuje Merkel - Ona na wkur..., on, już nie będzie. Znaczy się podsłuchiwał, prywatnie, o sraczkach, kacach, wymianach rur, kurwa jakie to inspirujące!:/ Pewnie nie tylko o tym :/
Dobra! Merkel vs Obama mamy z głowy!

Zaraz najdzie nam szczyt 11 chyba listopada. Święto Niepodległości, ale czy tylko? W Warszawie zapowiada się sporo marszów ale będzie też szczyt klimatyczny. Już teraz na ulicach krąży PM, ciężarówy w kolorze moro dostarczają wojsko. Mobilizacja w szeregach Policji pewnie w toku. Chlopaki i dziewczyny ściągną do stolicy w hurtowych ilościach. Będzie się działo! Z racji szczytu całe Centrum będzie zablokowane, ciekawe jakie będą trasy marszów? Kolizja na bank.  Wiadomo, że jak szczyt to i ekolodzy i Greenopeace, i zadymy, protesty. Wesoło będzie w ten Dzień Niepodległości. Stolicę w dniach 11-23 listopada nalezy omijać szerokim łukiem. Jak ktoś ma coś do załatwienia, to przed lub po tych dniach.

Poczta wypluwa jak zwykle zwykły chłam. Żadnej odpowiedzi na aplikace sracje. Sąsiad podrzucać wycinki z Metra z ofertami. Miło, ale co z tego jak nawet kredyt na telefonie wyczerpany i podzwonić sobie mogę jeno w parapet.

Dzieci cicho siedzą, poTomek pojawił się na moment w kwestii termo kubka. Dostał jaki był, kolorowy- srowy chciał, a skąd mu wezmę? Nie pasuje?
Pierworodna? Jak zadzwonię, to usłyszę. I tyle. I na co mi to było? 

Mam alergię na głupie słowa, głupie teksty, choć mi pewnie też niczego nie brakuje. Idziemy na smętarz, Dziecina-o aktor, ja- sraktor!. Sama siebie rozśmieszyłam bo szukanie szklanomigawkowych w kazdym przechodzacym ulicą wkurwiające jest. Mam nadzieję, że już nie błyśnie takim tekstem.

W domu odór piekielny się unosi. Raz bo lubie cebulę, mogę w dowolnych konfiguracjach ją wcinać, dwa, i to jest gorsze, Drab zasmakował w onej. Na paluszkach, cichutko włazi do kuchni, wybiera sobie warzywko z koszyka i równie cicho wraca z nim do pokoju. Układa się na swoim obrusie i niedosłyszalnie ( jak on to robi?) zaczyna cebulę żreć. Żeby drań choć przyniósł i pokazał, że ma, że chce zjeść to wystawiłabym go na balkon, ale nie! Siara musi jechać, i jego oddech też. Głównie z  jego paszczy! Zeżre i przychodzi z rozdziawionym dziobem i się cieszy, że on taki dzielny, taki mądry, a morda coraz szerzej rozwarma, i kreci kuprem i ogonem i rozsiewa tem upiorny smrodek dokoła. Wietrzenie pomaga na krótko. Smrodek we psie siedzi długo.

Coraz bliższa jestem zawleczenia dziecięcia do jakiejś poradni, centrm, czegokolwiek. Bo ręce mi opadaja. Nie wiem, czy zapominanie to jest stan stały  czy to swego rodzaju manipulacja, udawanie? W sprawach mało, dla mnie, zasadniczych pamięć ma dobrą, w życiowo/bytowych niemal zerową. Trzeba popychać, przypominać, i ze słuchem też chyba coś.

Trzeba dokonać perzeglądu Dziecięcia, pomiarów itp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz