poniedziałek, 17 września 2012

Skaczę jak sarenka

Rano jak zwylke kawa. Czekam aż dziewczyny się ogarną i zabieram do roboty. Dresik mało wytworny i siup do łazienki. Poranna gimnastyka przy malowaniu. :) Potem sagany, tworzenie ulotek, kserowanie i prace biurowe. Mało twórcze, ale mam nadzieję, że w końcu to wszystko przyniesie jakiś efekt.
Skaczę i kicam jak zwierzyna płowa bo nie mam żadnej drabinki i ciągle na krzesło i z krzesła i tak dokoła i w kółko Macieju.
Generalnie bardzo zdrowy tryb życia ostatnio prowadzę. ;)
Prócz tego rozciaganie, areobik ( przy okazji różnych działań ). Efekty, miło widziane, acz nie oczekiwane. Portki na potęgę spadają mi z kupra.

Trochę mnie przyłamała wizyta w markecie budowlanym - a i tak ten jest najtańszy - ceny są jakieś kosmiczne. Puszka - fakt, że taka litrowa - to koszt od ~40 w górę.

Skupiłam się ostatnio głównie na remonciku i pracy ale nie unikam TV. Bryfing Tuseka porażający w swojej głupocie. No! Ale ja już nic pozytywnego nie potrafię dojrzeć w tow. Donaldzie.

 Komp znów zdechł. :/// Trzeba chyba przeinstalować system. Może Linuxa?
Pozyjemy - zobaczymy. Pędzę do domu bo robota czeka. :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz