Przesłuchałam sobie wczoraj fragment z Debaty Finansowej PiS - u. ( cichuśki dzwonek kościelny gra
właśnie-"Kiedy ranne wstają zorze ")
Miło potwierdziło się moje domniemanie, że Debata będzie na poziomie. Coś jak - bułkę przez
bibułkę, z wszystkimi szykanami i tytułami. Prawdę mówiąc już dla samej kultury wypowiedzi
warto to obejrzeć. Przez godzinę nie padł żaden lapsus słowny. Wszystko zgodnie z kanonem.
Nie jestem ekonomistą, nie jestem specem od cudów. Ale wrażenia, nie wnioski, są
przygnębiające. Szarość i czerń nad PL. Kilka sensownych wypowiedzi - co należałoby zrobić -
i już za moment kubeł zimnej wody na tzw. łeb. Że przepisy unijne nie pozwolą, że system
jest tak skonstruowany, żeby dorabiać najbogatszych, że w zasadzie zapomnij, bo przy tym
prawie, które jest nawet nie ma co marzyć. Bo jeśli wprowadzą coś sensownego w kwestii
podatków natychmiast jest tworzona "OPTYMALIZACJA' czyli sposób jak z nich uciec.
Że rząd jest robiony "w rogi"- dosłownie taka wypowiedź padła - przez lobbystów. Może tak,
może nie. W świetle wypowiedzi Tuska o miedzi raczej skłaniam sie ku opcji, że uczestniczy w
pogrążaniu PL.
Rządzić trzeba umieć, trzeba mieć narzędzia, czyli ludzi, fachowców.
Więc dobrze już było - teraz może byc tylko gorzej. Oby nie.
Od jakiegoś czasu, może tak ze 3 lata, może mniej, mam nieodparte wrażenie, że coś się
skończyło. Że już finał. Nie wiem czy dotyczy to tylko mnie, czy większej całości. W każdym
razie coś zostało domkniete i nie ma już odwrotu. Pojawiło się pragnienie wyjazdu na wieś.
Nie do zrealizowania niestety. I marazm się powiększa. Nie ma sensu podejmowanie większych
działań w Warszawie. Z czym walczę z miernym skutkiem. W każdym razie staram się, ale bez
większego przekonania. I bez spektakularnych efektów.
Jedyne co pozostało to bezradność wobec systemu....
właśnie-"Kiedy ranne wstają zorze ")
Miło potwierdziło się moje domniemanie, że Debata będzie na poziomie. Coś jak - bułkę przez
bibułkę, z wszystkimi szykanami i tytułami. Prawdę mówiąc już dla samej kultury wypowiedzi
warto to obejrzeć. Przez godzinę nie padł żaden lapsus słowny. Wszystko zgodnie z kanonem.
Nie jestem ekonomistą, nie jestem specem od cudów. Ale wrażenia, nie wnioski, są
przygnębiające. Szarość i czerń nad PL. Kilka sensownych wypowiedzi - co należałoby zrobić -
i już za moment kubeł zimnej wody na tzw. łeb. Że przepisy unijne nie pozwolą, że system
jest tak skonstruowany, żeby dorabiać najbogatszych, że w zasadzie zapomnij, bo przy tym
prawie, które jest nawet nie ma co marzyć. Bo jeśli wprowadzą coś sensownego w kwestii
podatków natychmiast jest tworzona "OPTYMALIZACJA' czyli sposób jak z nich uciec.
Że rząd jest robiony "w rogi"- dosłownie taka wypowiedź padła - przez lobbystów. Może tak,
może nie. W świetle wypowiedzi Tuska o miedzi raczej skłaniam sie ku opcji, że uczestniczy w
pogrążaniu PL.
Rządzić trzeba umieć, trzeba mieć narzędzia, czyli ludzi, fachowców.
Więc dobrze już było - teraz może byc tylko gorzej. Oby nie.
Od jakiegoś czasu, może tak ze 3 lata, może mniej, mam nieodparte wrażenie, że coś się
skończyło. Że już finał. Nie wiem czy dotyczy to tylko mnie, czy większej całości. W każdym
razie coś zostało domkniete i nie ma już odwrotu. Pojawiło się pragnienie wyjazdu na wieś.
Nie do zrealizowania niestety. I marazm się powiększa. Nie ma sensu podejmowanie większych
działań w Warszawie. Z czym walczę z miernym skutkiem. W każdym razie staram się, ale bez
większego przekonania. I bez spektakularnych efektów.
Jedyne co pozostało to bezradność wobec systemu....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz