Picasso z netu, tak mniej więcej się czuję po ryciu w kicie :/ |
Usiadłam i od niechcenia rzuciłam wzrokiem na okno. Dreszcz obrzydzenia mną wstrząsnął. Okno był mało obrzydliwe ale pozbawione szyby, która się mną rozpękła i wymagało katorżniczej pracy związanej z zeskrobywaniem 44-letniego kitu. Kto to robił, wie o czym mówię, a kto nie - może współczuć awansem.
Najpierw w ruch poszedł młotek i dłuto do drewna. Stępiłam jedno, stępiłam drugie. W końcu wzięłam drapak do stali żeby usunąć resztki kitoszczaka. Cholernik twardszy od drewna. Mogę powiedzieć, że pokonałam gada. Teraz tylko czeka mnie
przetarcie papierem ściernym, ale bez drewnianego klocka nie podejmę się tego. Wystarczająco mam skasowane ręce.
I tak się - jeśli chodzi o pracę - skończył dzień szósty.
W tzw. międzyczasie popełniłam flaki.
A w domu trwa rewia mody w związku z początkiem roku szkolnego.
Swoja drogą, czy ja nie jestem czasem zbyt samodzielna jak na kobietę? Hmmmm...?
Szykuj sie na kawke w weekend, a i butle wody mam dla Ciebie ;))))
OdpowiedzUsuńSzykuję się i czekam na tlf. Dobra woda nie jest zła :D
UsuńU mnie też przebieranki:)
OdpowiedzUsuńA kobiety to silne SOM :)))
Jesteś jak każda kobieta bez faceta, bo kiedy facet jest, to trzeba mu dać coś do zrobienia :))
OdpowiedzUsuńwidzę ze dajesz sobie radę :) jak to mówi mój maż do mnie : Czy ja w ogóle jestem ci potrzebny ?? hehhehe czasem też mam wrażenie że jestem trochę za bardzo samodzielna :)
OdpowiedzUsuń@Ewa- to należy do BHP związku. :DD Inaczej ma za dużo czasu na kombinowanie a z tego to potem same problemy. Trzeba zająć rączki, nóżki i łepetynę :D
OdpowiedzUsuń@Powrót do tradycji-sama wiesz, że zawsze jest coś do zrobienia. Najlepiej wychodzi własnymi rękami.
OdpowiedzUsuńMimo tego warto sobie pewne rzeczy odpuścić i dać do zrobienia komu innemu. Trzymaj się cieplutko :*