czwartek, 2 sierpnia 2012

Bóg, Honor i Ojczyzna

Pokusiło mnie wczoraj jakie licho. Patriotycznych rozrywek mi sie zachciało. Wieczorkiem podreptałam na kopiec Powstańców na Czerniakowie. Oczywiście spóźniona. Wkurzone na domówki serducho trochę pobolewało, ale powiedziałam mu: albo wytrzymasz albo finisz. I uspokoiło sie. Widać galop pod górę i lawirowanie w tłumie dobrze mu robi.
No więc szłam, grzecznie prosiłam o przejście i szok! bez żadnego komentarza, bez głupich uwag czy odpychania łokciami, ze strony przybyłych nie było, przesuwałam się do przodu, ku pomnikowi. Powiem więcej - otaczajacy mnie chłopcy w wieku różnym i przeważnie bardzo sprawni fizycznie, sami prosili o zrobienie miejsca.
Boszsz... czy już tak staro wyglądam? Chyba nie było tak tragicznie bo Młoda szła za mna, a ona na sędziwą staruszkę nie wygląda. Co prawda ubrana odpowiednio: biało-czarno może sprawiała wrażenie spóźnionej delegatki. Kto to wie? A może ...ale to później :)

W każdym razie pełzłyśmy przed siebie. Upatrzyłam w miarę dobrą miejscówkę z widokiem na Pomnik, stoję i słucham Generała. Co jakiś czas Jego przmówienie przerywa gromkie ' BÓG, HONOR i OJCZYZNA". Usiłuję wychwycić sens wypowiedzi bojownika i ręce mi opadły i je*** z łomotem o glebe. No! Gość albo ma demencję starczą, albo sterowany pilotem. Pir****trzy po trzy wychwalając zdobycze nowej RP i żąda przeprosin od zgromadzonych za buczenie i gwizdy, którymi Jego mowa jest kwitowana. Nagłośnienie szlag trochę  trafił i końcówki już nie dosłyszałam.

Dopszsz, chwila przerwy, jakieś przetasowanie na mównicy a ja pcham się dalej ku przodowi. Trafiłam na ogon, a w zasadzie sam jego koniec, składaczy. Wieńców i wiązanek, harcerzy i harcerek, delegacji róznych klubów piłkarskich.
 Myśl jak błyskawica śmigła " w kupie raźniej i dalej dojdziesz ". A na razie głos zabrał gronkowiec. Cóż mogę powiedzieć?

Nic :) Co się robi z zarazą? tępi! Więc i ona długo se nie pogadała. Zwłaszcza, że tym razem zagłuszona była totalnie, a nagłośnienie szlag trafił już kompletnie.

I znów okrzyki, tym razem innej treści: ZNAK SIERPA I MŁOTA TO CZERWONA HOŁOTA

Ruszyły wieńce i wiazanki a ja z nimi. Wygodnie i bez problemu doszłam na miejsce uroczystości. Stanęłam skromnie z boku, na widoku i odbierałam hołd. Słowo, że tak się czułam! Mikra kompania honorowa na przeciw mnie prężyła się na baczność, miło mi było co tak się wdzięczą, szczególnie Straż Miejska na galowo.

Nadszedł kres oficjalnych uroczystości. Zaczęłam zwiedzać. Obejszłam pomnik, obejrzałam harcerzy stojących w kręgu za pomnikiem wokół ogniska, zanurzyłam łapki niemal w płomieniach, obejrzałam fragment jakiejś pieśni patriotycznej wykonanej nimi. Obejrzałam, bo słychać nie było w zasadzie nic. I taka myśl mi przeleciała przez głowę. Gdyby oni żyli w tamtych czasach, Powstania na bank by nie było. Takie to śmondaki rozglumane.

A potem nadojszła wiekopomna chwila. Pod Pomnik przyszli chłopcy z Legii i innych klubów. Była Pogoń Szczecin, Polonia warszawska i inne. Gromkie okrzyki BÓG HONOR i OJCZYZNA zabrzmiały siłą setek płuc. Robiło wrażenie. Bo nie tylko oni wyrażali tym krzykiem swoje uczucia, ale i kombatanci, dzieci. Co tu dużo mówić, wszyscy zgromadzeni. Legioniści zrobili  piękne widowisko. Dziesiątki różnokolorowych rac świetlnych uniesionych w górę oświetlających i spowijających różnobarwną mgłą szczyt podkreślało atmosferę i stanowiło tło dla Mazurka Dąbrowskiego.

A ja dopiero schodząc w rzedniejacym tłumie poczułam atmosferę tego miejsca. Po obu stronach schodów stały dziesiątki niewielkich, drewnianych krzyży oswietlonych zniczmi. Wrażenie przejmujące i chwytajace za serce.


Jak moge to podsumować? Nijak. Bo oficjalnie było byle jak. Ot, trzeba było to odhaczyć i koniec. Żadnej atmosfery, nic z tych rzeczy.
Kibice zwani w mediach kibolami spisali się na medal. Pokazali inną twarz, ludzką. Swoją własną wrażliwość
Dyskretna policyjna obstawa przy drodze na Golgotę nie rzucała się specjalnie w oczy, nie ingerowała nawet gdy w pewnym momencie doszło do niewielkich przepychanek. Naród poradził sobie sam. Zresztą, gdyby w tamtym momencie spróbowali coś zrobić, zostaliby rozniesieni w proch i pył. Bo było to spotkanie Polaków. Rząd - było to zdecydowanie wyczuwalne - to wróg.

Emocje jak w czasie stanu wojennego, jeszcze trzymane na wodzy, ale chyba nie za długo. Wystarczy iskra....

( fotki znalezione w necie )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz