poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Mła

Mizianie kota. JPG
Z upodobaniem latamy z Młodą wykorzystując ostatnie dni wakacji i udając przed samymi sobą, że wszystko jest OK. W zasadzie wszystko jest Ok poza kasą. A że zbliża się rok szkolny to trochę dupsko mi cierpnie na samą myśl o wydatkach. Będzie jak w roku ubiegłym. Kupowane w ramach spływających środków, a że w pewnym momencie brak już było książek na rynku, to zostawał internet i wola boska, czyli łaska profesorów. I dało się!

Jak widać na zdjęciach fryzury chwilowo nie zmieniłam, choć nieodwołalnie idzie pod kosiarkę, znaczy się Młoda będzie je skracać. Co chwila w nocy budzę się i odklejam od spoconej twarzy kłaki, ściągam z szyi. Mam już dość.

Kaczka Łazienkowa :). JPG
   Maluję twarz i całkiem szybko mi to idzie. 5 minut i po zawodach. Oczy, róż i błyszczyk. Opcja minimum a efekt zadawalacjacy.
Choć nie wszystkie mankamenty da się zaszpachlować. Na ten przykład podbródek ( stąd moje zdjęcie ze łbem zadartym do góry, żeby fałd nie pokazywać - pracuję nad odpowiednim ustawieniem :D) jakoś stracił jędrność. Może ktoś ma patent jak go unieśc w górę. Cycki idą w górę. I psychicznie i fizycznie. Masaże skuteczne są. Tylko jakoś nie mogę zmobilizować się do brzuszków.

Jakieś leniwe ćwiczenia by mi się przydały.

Do odpracowania zostały szpony. Smród acetonu mnie dobija ale dam radę, dam radę!

Przed konkursem. JPG

No i marsze wieczorne. Odpadaja kopyta ale reklama dźwignią handlu więc nie ma zmiłuj się i nie ma że boli. Głupie serce chyba zrozumiało, że ze mną nie wygra. Jak zaczyna coś pobolewać to ja dzida - galop, szybki marsz i spokój! Albo ja albo ono. Ktoś musi tu rządzić!

Papierowa wilkina ma się dobrze. Na razie ładna pogoda więc musi poczekać. Chwilowo poszłam na łatwiznę i oklejamy pudełko. W planach pokrycie kawałka ściany mało reprezentacyjnej. Będzie robić za tepetę :)

Kawa się skończyła - buuu
Tytoń zaraz wyjdzie-buuu
Echo w ludówce-buuu

I dobrze :) Co nas nie zabije, to nas wzmocni :DDDD

PS. Ledwo usadowiłyśmy się przy hipodromie, cyknęłyśmy ze 2 fotki a aparat mówi, że bateria empty. Szarpnęlo mnie trochę ze złości choć spodziewałam się tego. Ale nie ma problema, przecież my ludzie to chodzące bateryjki i tego się trzymam. Wzięłam w ręce oba wyczerpane życiem paluchy i kazałam im się ładować mną. Efekty widoczne w postaci zdjęć. :DDD

Bamsik w realu. JPG
Bamsik niebiański. JPG
  
    

1 komentarz:

  1. Wielokrotnie przed początkiem roku szkolnego miewałyśmy takie sytuacje z moją Córcią, zawsze jakoś się udało, bo się nie dawałyśmy!
    Wam też się uda :)
    A skoro baterie samą sobą ładujesz, to i z serduchem dasz radę!

    OdpowiedzUsuń