z sieci. |
Mnie pękało wiele rzeczy. Małżeństwo pierwsze jakoś tak pykło i już go nie było. Bolało, szczeki bolały, pięści same się zaciskały i poczucie krzywdy przez lata obijało dokładnie. Że jakże to - zostawić, wrócić do mamusi, nie próbować ratować, wypiąć się na dziecko? Takie masochistyczne rozdrapywanie ran. W zasadzie po nic.
Pękło i drugie. Tu małż starał się jak mógł. Wybrzydzał na jedzenie, znalazł kobietę swojego życia gdy w ciąży byłam, kontrolował czy kurz został należycie starty. W końcu pękło tuż przed wariatkowem. Nastał czas menażek i obiadów ze stołówki szkolnej. Nie podobało się.
Pękła mi wszelka tolerancja na wyzyskiwanie kogokolwiek. Jak czytam, że czyjś małż zabiera d*** w troki i jedzie się zrelaksować zostawiając żonę z dzieciakami to mi się nóż w kieszeni otwiera. Zostawiłabym gada na przynajmniej 2 tygodnie z potomstwem i sama oddaliła się na zasłużony odpoczynek :/ Pod warunkiem, że miałabym własne pieniądze. Ale tu taka opcja nie zachodzi. Krześcijańska rodzina!
Pękło mmi wielkie przywiązanie do osoby bardzo bliskiej. Wbrew moim delikatnym sugestiom i wyraźnej dezaprobacie konsekwentnie drąży temat mogący z dużym prawdopodobieństwem skończyć się kalectwem lub śmiercią.
Pęka mi coraz częściej i coraz więcej. Nic już nie jest takie samo. Wieczna zmiana.
Ojj ojjj więc tak 14 września będę miała u siebie twój post z komentarzem negatywnym heheheh bo właśnie mój mąż jedzie do Szczawnicy na 3 dni z moim tatą na wypad odpoczynkowy :) hehheh bądź co bądź sama mu to załatwiłam :D a ja zostaję z dziećmi hihihihi bądź łaskawa ;)
OdpowiedzUsuńco do twojego samopoczucia ostatnio... no nie martw się tak życie niestety nas nie rozpieszcza daje nam coś a wiele odbiera .... jesteś zdrowa i możesz wiele musisz tylko uwierzyć w swoją siłę ...
Spoko, powiedz że chodzi o mnie, o pierworodną. I o motocykle w których zakochana jestem od x lat. Jeśli za dużo o tym gadałam, wybacz, ale spełnia się wielkie moje marzenie, a z radością z ich spełniania jest tak, że człowiek chciałby się nią podzielić z innymi. Ale ok. Buzia w ciup, już nic nie mówię. Co do prawdopodobieństwa kalectwa lub śmierci - równie duże jest przy jeździe samochodem czy choćby leczeniu szpitalnym. Zresztą, i tak Cie nie przekonam...
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio miałam okazję oglądać jak samochód zajeżdżał drogę motocykliście. Ledwo temu drugiemu udało się minąć samochód. Inaczej byłby dzwon, motocyklista fruwał by długo i na koniec wiadomo co. Ja rozumieć, że są oszołomy na dwuśladach, i jeżdżący normalnie. Tylko są jeszcze pieprzeni kierowcy z "martwym punktem" chyba w mózgu!!!
Usuń@Powrót do tradycji-przepraszam Cię bardzo. Miałam do Ciebie u Ciebie wczoraj napisać ale padnięta byłam dokładnie.
OdpowiedzUsuńPo moich doświadczeniach uważam, że kobieta MUSI mieć swoje pieniądze i SWÓJ czas tylko dla siebie. Dla ogólnie pojętego zdrowia. Całuję mocno :)