czwartek, 30 sierpnia 2012

Radykalnie

z sieci.
Są takie momenty w życiu, gdy pęka cienka nitka.  Pęka cichutko, bezdźwięcznie. Pekają więzi międzyludzkie, wszelkie przywiązanie do miejsc, zdarzeń.

Mnie pękało wiele rzeczy. Małżeństwo pierwsze jakoś tak pykło i już go nie było. Bolało, szczeki bolały, pięści same się zaciskały i poczucie krzywdy przez lata obijało dokładnie. Że jakże to - zostawić, wrócić do mamusi, nie próbować ratować, wypiąć się na dziecko? Takie masochistyczne rozdrapywanie ran. W zasadzie po nic.
Pękło i drugie. Tu małż starał się jak mógł. Wybrzydzał na jedzenie, znalazł kobietę swojego życia gdy w ciąży byłam, kontrolował czy kurz został należycie starty. W końcu pękło tuż przed wariatkowem. Nastał czas menażek i obiadów ze stołówki szkolnej. Nie podobało się.

Pękła mi wszelka tolerancja na wyzyskiwanie kogokolwiek. Jak czytam, że czyjś małż zabiera d*** w troki i jedzie się zrelaksować zostawiając żonę z dzieciakami to mi się nóż w kieszeni otwiera. Zostawiłabym gada na przynajmniej 2 tygodnie z potomstwem i sama oddaliła się na zasłużony odpoczynek :/ Pod warunkiem, że miałabym własne pieniądze. Ale tu taka opcja nie zachodzi. Krześcijańska rodzina!

Pękło mmi wielkie przywiązanie do osoby bardzo bliskiej. Wbrew moim delikatnym sugestiom i wyraźnej dezaprobacie konsekwentnie drąży temat mogący z dużym prawdopodobieństwem skończyć się kalectwem lub śmiercią.

Pęka mi coraz częściej i coraz więcej. Nic już nie jest takie samo. Wieczna zmiana.

4 komentarze:

  1. Ojj ojjj więc tak 14 września będę miała u siebie twój post z komentarzem negatywnym heheheh bo właśnie mój mąż jedzie do Szczawnicy na 3 dni z moim tatą na wypad odpoczynkowy :) hehheh bądź co bądź sama mu to załatwiłam :D a ja zostaję z dziećmi hihihihi bądź łaskawa ;)
    co do twojego samopoczucia ostatnio... no nie martw się tak życie niestety nas nie rozpieszcza daje nam coś a wiele odbiera .... jesteś zdrowa i możesz wiele musisz tylko uwierzyć w swoją siłę ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko, powiedz że chodzi o mnie, o pierworodną. I o motocykle w których zakochana jestem od x lat. Jeśli za dużo o tym gadałam, wybacz, ale spełnia się wielkie moje marzenie, a z radością z ich spełniania jest tak, że człowiek chciałby się nią podzielić z innymi. Ale ok. Buzia w ciup, już nic nie mówię. Co do prawdopodobieństwa kalectwa lub śmierci - równie duże jest przy jeździe samochodem czy choćby leczeniu szpitalnym. Zresztą, i tak Cie nie przekonam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ostatnio miałam okazję oglądać jak samochód zajeżdżał drogę motocykliście. Ledwo temu drugiemu udało się minąć samochód. Inaczej byłby dzwon, motocyklista fruwał by długo i na koniec wiadomo co. Ja rozumieć, że są oszołomy na dwuśladach, i jeżdżący normalnie. Tylko są jeszcze pieprzeni kierowcy z "martwym punktem" chyba w mózgu!!!

      Usuń
  3. @Powrót do tradycji-przepraszam Cię bardzo. Miałam do Ciebie u Ciebie wczoraj napisać ale padnięta byłam dokładnie.
    Po moich doświadczeniach uważam, że kobieta MUSI mieć swoje pieniądze i SWÓJ czas tylko dla siebie. Dla ogólnie pojętego zdrowia. Całuję mocno :)

    OdpowiedzUsuń