sobota, 24 października 2015

między jawą a snem

3.55. to pokazywał zegar gdy po osiągnięciu jakiejkolwiek przytomności poszłam honorowo do kibelka. pogańska, bolesna godzina, szczególnie, że w końcu postanowiłam, poodsypiać lata sennych zaniedbań. kicha!
przez sen przebiło się dotkliwe uczucie zimna. po omacku domykam okno. nie za bardzo, bo jednak lubię chłodek. tulam się wymacując jednocześnie pampka. jest. usiłuję zamotać się w galaktyki i mgławice. ni chu! zimno! domykam szczelnie okno myśląc, że kaloryfery siadły. macam-ciepłe. co je? okokoniam się kordłom, narzucam na wierch szraflok, chcę, musze zasnąć.  zimniocha wygania z wyrka. cóż. dziecię rozwaliło wrota na balkon jak szeroko. w przypływie " serdeczności" otworzyło mi drzwi. wietrz się mać. a w doopę. kalaktyki i mgławice odpłynęły, został swąd siarki i mrocznym porankiem mroczne, niechrześcijańskie myśli.
w głowie zaczyna łomotać szlagier ostatnich miesięcy. wdarł się i tupie bezczelnie nie pozwalając na wątki zacniejsze. czy zacny, to nie wiem. ale z pewnościa świadomość końca  prostackiej ekwilibrystyki wyborczej jest ulgą. niby nie muszę słuchać/ oglądać/ czuć, ale zawsze coś wleci w to lepiej słyszące. gdybym choć jedno indywiduum znała osobiście, z czystym sumieniem mogłabym coś powiedzieć. a tak? slogany jak szlagiery. wleciały jednym, wyleciały drugim. moje sumienie drzemie udręczone, obowiązek zdechł, nikt serc mych płomieni nie rozpalił, raczej skutecznie je zgasił, więc nie gwałcę sumienia.
piję kawę, sięgam po papierosa własnoręcznie skręconego i pozwalam snuć się myślom nienachalnie.
miła staruszka powoli zbiera się do drogi w inny wymiar. tęczowy most zawsze mnie wkurwiał. nie przyswoiłam. 15 lat niufkowych to piękny wiek. 15 lat możliwości obcowania z nią to zawsze zaszczyt. są psy i psy. są rozpiździaje emocjonalnie-energetyczne i są takie jak ona. zawsze dama. jak moja birmunia. 100% niufka w niufku. psi anieli. zawsze z sercem i łapą serdeczną. o! ile razy z liścia mnie strzeliła?! serdecznie :) wielką, ciężką, pachnącą kurzem. nie ma co się czarować. koduję najusilniej wrażenia, bo ulotne. smyranie pod paszczą, tulanie, głaskanie szorstkości, uniki mokrego, pucatego dzioba, czułe fukanie w ucho. już bez lizania. i spojrzenie- sory, już nie wejdę do domu. schodki to nie dla mnie. i stanie w oczekiwaniu, i radość, że ludź odprowadza do budy, i że uchyla drzwi, żeby psu było łatwiej, i cichutka radość, że ludź przyszedł, posiedział przy psie, i jeszcze pacnięcie łapą i kawałek denka, bo na więcej nie ma siły. piękna w swojej słabości. piękna mimo kruchości. może uda mi się z nią spotkać nim odejdzie? lubimy się
i codzienność w kontraście do niej. bez równowagi, spokoju. bez miłości. szarpana, zrywami. krojona słowami i emocjami. wykańczająca.
codzienność krojona zajęciami, spacerami z lalką. kolanami trzeszczącymi znów, bo schody. codzienność nudna i miałka. rozczarowująca, bo jednak z oczekiwaniami.
bez pasji. wkurwiająca, ograniczająca. wyrachowaniem doprowadzająca do szału.  bezsilność na knowaczy, kombinatorów. obiecanki, macanki, bzdety nikogo nie satysfakcjonujące. hasło sezonu-opodatkujemy banki i sklepy. wicie-wali mnie to! po prostu. wisi mi to dokładnie. niech sami siebie opodatkują, swoje diety. niech poodbieraja sobie przywileje, nich z limuzyn jebiącyj eooooo, eoooo przesiada sie na rowery i do ludzkiej komunikacji. ja pitolę! nie mam ochooty ubierać i utrzymywać kogokolwiek. i temu,że wierzę, chciałabym żeby religia wyszła ze szkól, żeby księża wzięli się za normalną pracę zarobkową a ewangelizacje prowadzili po.
walą mnie hasła. jako wyborca chcę konkretów. działań. a tu zanosi się na kolejną kichę. i nic się nie zmieni. nie mam złudzeń.
czy cieszy mnie deportacja -masowa z reichu? nie mam żadnych uczuć. zero nul. nie mam żadnych cieplejszych uczuć do tabunów młodych, roszczeniowych czopów. róbta co chceta, tylko won od mła.  co bym chciała? np odebrałabym prawa wyborcze osobom, które nie odprowadzają podatkóow do pl. tym całym poloniom i reszcie. jakim prawem, ktoś kto ma nowe życie, nowy status, nowe obywatelstwo miesza się w sprawy kraju, na który się wypiął.
a poza tym marzę o świecie bez schodów

1 komentarz:

  1. Swiete slowa z tymi prawami wyborczymi dla Polonii!!!!!!!!!!!!
    Jak tylko wyjechalam 31 lat temu tak NIGDY nie przyszlo mi do glowy branie udzialu w wyborach w PL.
    Po co?
    Na co?
    Ja nawet nie mam zadnego polskiego dokumentu, bo i na jasna cholere mi on potrzebny skoro od momentu kiedy wsiadlam do samolotu wiedzialam, ze nie wroce. Odwiedzam rodzine korzystajac z amerykanskiego paszportu i tak nie siedze tam dluzej niz 3 tygodnie (to absolutne maximum).
    Jestem wiec w pelni ZA, bo niestety na rozsadek ludzki to raczej nie ma co liczyc.

    OdpowiedzUsuń