ten wi. internet to skarbnica wiedzy tylko trzebawiedzieć o co się pyta. i nie mam na myśli wikipedii bo to tforek - poćforek.
wszędy pieja peany na temat alternatywnych produktow żywieniowych. a to sramantus, a to orkisz, a to durum, bo pierwotna itd. sama z ciekawości siegam na próbę po różne wynalazki jak na ten przykład topinambur. sori, moje kubełki uznały go za przemarznięty-bo słodki-ziemniak i odmówiły współpracy. a może rzecz dotyczy skrobii. bo kartofle również nie dla mnie. przynajmniej nie w klasycznych ilościach.
wśród produktów reklamowanych pojawiły sie kasztany. te z placu pigal. w różnej formie. min mąki. jako produkt z tzw wyższej półki dostępny mi nie jest ale zwierzę we mnie bryknęło od razu na bliskiego tylko z nazwy, naszego kasztanowca zwyczajnego. toksyczne to-piszą, a używane jest w produkcji farmakologicznej. macś z onego większość zna na łobolałe nogi itd. jest też w syropach wyksztuśnych.
zakładam, ze toksyny jakoś tam neutralizują podając nam samo dobre. toksyny, czyli saponiny. siuś! ale te saponiny są różne w zależności od umiejscowienia w roslinie. wiec dla bezpieczeństwa mówi się że kasztanowiec jest piekny acz toksyczny. nie dodając, że w dużych ilościach. jak znam życie, to jest kilka metod, stosunkowo prostych, by pozbyć sie tego świństwa, ale tak gleboko nie zagłebiłam się w temacie, więc niczego nie podpowiem.
jedno co rzuciło mi sie w oko, to kwiecie. sie okazuje, ze saponina w nim występująca ma działanie przeciwhistaminowe. oczywiście przyjaciółka skleroza pozwoliła mi galopem zapomnieć w czym to ustrojstwo się rozpuszcza, ale dla dociekliwych przeca to żaden problem. w każym razie można stosować miejscowo na ukąszenia. dobry patent dla alergików. własny preparat przeciw ukąszeniom. i można go zrobić zanim żądlasta brać się wyroi. co do owocków to jak i te jadalne mają po kokardkę skrobii. żołędxie też. i jedno i drugie było dodawane do mąki w okresach głodu. jeśli chodzi o żołędzie to są jadalne po kilkudniowym płukaniu pod bieżącą wodą. np w strumieniu. się ugotować da i da się ususzyć i zrobić mąkę. tę też można już nabyć w sklepach ze zdrową żywnością.
dzika skrobia- czyż nie brzmi dumnie?;)
wszędy pieja peany na temat alternatywnych produktow żywieniowych. a to sramantus, a to orkisz, a to durum, bo pierwotna itd. sama z ciekawości siegam na próbę po różne wynalazki jak na ten przykład topinambur. sori, moje kubełki uznały go za przemarznięty-bo słodki-ziemniak i odmówiły współpracy. a może rzecz dotyczy skrobii. bo kartofle również nie dla mnie. przynajmniej nie w klasycznych ilościach.
wśród produktów reklamowanych pojawiły sie kasztany. te z placu pigal. w różnej formie. min mąki. jako produkt z tzw wyższej półki dostępny mi nie jest ale zwierzę we mnie bryknęło od razu na bliskiego tylko z nazwy, naszego kasztanowca zwyczajnego. toksyczne to-piszą, a używane jest w produkcji farmakologicznej. macś z onego większość zna na łobolałe nogi itd. jest też w syropach wyksztuśnych.
zakładam, ze toksyny jakoś tam neutralizują podając nam samo dobre. toksyny, czyli saponiny. siuś! ale te saponiny są różne w zależności od umiejscowienia w roslinie. wiec dla bezpieczeństwa mówi się że kasztanowiec jest piekny acz toksyczny. nie dodając, że w dużych ilościach. jak znam życie, to jest kilka metod, stosunkowo prostych, by pozbyć sie tego świństwa, ale tak gleboko nie zagłebiłam się w temacie, więc niczego nie podpowiem.
jedno co rzuciło mi sie w oko, to kwiecie. sie okazuje, ze saponina w nim występująca ma działanie przeciwhistaminowe. oczywiście przyjaciółka skleroza pozwoliła mi galopem zapomnieć w czym to ustrojstwo się rozpuszcza, ale dla dociekliwych przeca to żaden problem. w każym razie można stosować miejscowo na ukąszenia. dobry patent dla alergików. własny preparat przeciw ukąszeniom. i można go zrobić zanim żądlasta brać się wyroi. co do owocków to jak i te jadalne mają po kokardkę skrobii. żołędxie też. i jedno i drugie było dodawane do mąki w okresach głodu. jeśli chodzi o żołędzie to są jadalne po kilkudniowym płukaniu pod bieżącą wodą. np w strumieniu. się ugotować da i da się ususzyć i zrobić mąkę. tę też można już nabyć w sklepach ze zdrową żywnością.
dzika skrobia- czyż nie brzmi dumnie?;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz