po operacji śnięta królewna. ząbki w pogotowiu, gdy tatuś z córeczkom wykazywali nadmierne zainteresowanie. poniedziałek i noc ok. wtorek- spacerki na smyczy, przeglad cięcia. wszystko ok, tylko coraz nieszczęśliwsza i bidna. no i babelot dogadza bo bidulka. bułeczka z masełkiem, pomidorek, winogronka. wezwiązku z tym nawet nie zerknie na swoją miskę. czeka na lepsze. no i właśnie doszła kolejna dostawa. mleczko. przegląd poranny rany-sucho, srebrno, szew cały. popołudniowy. jedno oczko poszło, srebra ni sladu. a kołnierz, a opatrunek.i cały czas na oku. sama se nie wylizała. pomoc nadeszla alaską. umyła mamusi brzuszek. więc dezynfekcja, plaster z opatrunkiem, ubranko co się zowie z kokardkami na grzbiecie i tuba na karku. po prostu pancerna sucz. przez te zapory chyba żadne sie nie przedrze. i niestetyż idzie na wygnanie, czyli samotnosć będzie jej towarzyszką przez najbliższe 10 dni.
o ile ja staram sie racjonalnie podchodzić do jej potrzeb o tyle reszta nie. przykryta polarkiem, w kołnierz włożona podusia, bo przecież pieskowi za twardo, dodatkowy jasieczek pod głową.
a ja nie moge dlużej się łamać. suka, przerób żarcia.
chwilowo w domu spokój. rozmawiaja normalnie, tylko ja mam blokadę. robie swoje i cicho siedzę.
szukam zajęć by nie myśleć.
o ile ja staram sie racjonalnie podchodzić do jej potrzeb o tyle reszta nie. przykryta polarkiem, w kołnierz włożona podusia, bo przecież pieskowi za twardo, dodatkowy jasieczek pod głową.
a ja nie moge dlużej się łamać. suka, przerób żarcia.
chwilowo w domu spokój. rozmawiaja normalnie, tylko ja mam blokadę. robie swoje i cicho siedzę.
szukam zajęć by nie myśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz