poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Wow





Udało mi się namówić Matulinę na wyprawę. Dziś nie spędzi dnia na kanapie ściskajac w ręku pilota od tv. Chyba argument, że cza wykorzystać na maksa czas, który Jej został, podziałał. Choć tak naprawdę nie wiadomo komu pierwszemu z brzega.

Trzeba żyć, trzeba śnić, trzeba łychami pożerać to życie, bo piękne jest.




                                                     Merak - Szczęście z ADHD
                                                                Nad Wkrą

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Wyprawa z Ło Mater Dolores upierdliwa momentami. Ledwo wysiadłyśmy z autobusu, przeszłyśmy kilkanaście metrów a już było
-Daleko jeszcze?

Młoda ściemnia,że już, że kawałeczek.

Starsza idzie a minę ma na zgonie. Trwożliwie rozgląda się na boki, bo wszyscy wiedzą, że za każdym krzakiem siedzi banda grasantów i dybie na nasze życie. Ło Matko!

Nic to. Dziecię dzielnie targa Babcię za łapcię. Widok domów podnosi Starszą na duchu. Widzę jak się prostuje, ale dalej szuka dziury w całym.
W trosce o zdrowie psychiczne lecę do przodu i czekam na towarzystwo.
Starsza smęci
-A mówiłaś, że starsi ludzie też tu są.

Chwilowo nikogo w podeszłym wieku nie ma. Jest za to pan bez kończyn dolnych, na wózku.
Młoda sączy Starszej dydaktyczny smrodek
-Widzisz Babuniu, nawet ten pan tu jest a Ty nie chciałaś przyjechać.

Podwiędły kadłub w krzakach witany jest westchnieniem ulgi i kolejnym
-Paczaj Matka, jest podeszły. Mówisz i masz

Babulinda nabiera wigoru i zaczyna tuptać zygzakiem penetrując mijane okoliczności przyrody, co mocno spowalnia marsz.
 Łypię okiem na niebo. Z jasnej, gładkiej szarości przechodzi w ciemniejszą. W oddali widać graficik. Trudno. Pogoda zdechła ale przynajmniej słonko nie wykończy Mamuśki. Idziemy dalej. Skok w bok - fotka pokrowców. Pare metrów do przodu i najs widok rozpromienia oblicze nestorki rodu. Samochody, pierdzielony, śmierdzący grill i kłebowisko ludzi.

Czegoś nie rozumiem, ale widać nie muszę. Boi się ludzi a ich widok wita z westchnieniem ulgi. Taka logika.

Prowadzone czarną drogą, okadzane i opylane syfem zostajacym po przejeździe samochodu docieramy na z góry upatrzone pozycje.

Znaczy sie do kóz. Miały być i były. W gratisie owce. Wzorem japończyków leze by utrwalić rogaciznę i nie, a te france swoim Morsem nadają SOS i sruuu w długą. Osz wy!
Wręczam Młodej idiot kamerę. Jej sie uda. Każde zwierze podejdzie. Paczę na mojego tropiciela jak lekko pochylona powolutku zbliża się do stada. Cyka, filmuje ile chce. Nie ma SOS-u a rogate podłażą do Niej, wyciągają pyszczki, obwachują. Trzaska portrety.

Ja w tem czasie usadowiłam Starszą na trawie i dokarmiam. To mogę, przywykłam. Duże Bejb cieszy się
-Oj jak dobrze, MUSZĘ zjeść bo nie wróciłabym do domu.
Coś we mnie kłębi się i z chęcią by wylazło w mało przyjemnej formie, ale zaciskam zeby i:
-Prosze Mamuniu - jedz :). Sałateczkę, pomidorka, czekoladkę?
-Oj, czekoladkę :)

Błogosławiony deszcz odwrócił uwagę Babci od rychłego zgonu. Pokrzepiona na ciele i duszy dzielnie maszerowała do pewnego momentu, gdzie znów dostała zaparcia.
-Ja tam nie idę!
-Bo? :/
-Bo nie wiem co tam jest
-Ale my byłśmy. Wiemy. choooodź!

Obcy koń to rzecz znajoma. Duch wznosi się na wyżyny,  wracamy do domu. Maszeruje dzielnie, oko bystre, oko czujne lustruje każdą mijaną posesję. Pilnie odnotowuje każdy szczegół by móc w stosownej chwili podzielić się wrażeniami z lekko zmienionej sklerozą rzeczywistości.

No proszszsz Państwa. Alleluja i do przodu!  5 godzin w ruchu i na świeżym powietrzu zaliczone.

Mamidło ma zaprogramowaną wyprawę do Muzeum Powstania Warszawskiego. Już pyta czy tam duszno i czy dużo do zwiedzania, bo jeśli tak to Ona nie da rady. :///

Da radę! Da! Gwarantuję! Medal za męczeństwo dla Dzieciątka!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                   
                                                              Super Bziu :) York pracujący
                                                                  Obronno-tropiący

Olimpijski weteran, skoczny Japończyk(71lat), powiedział rzecz istotną, którą, co za szczęście, słyszała Mamunia. " Dwa tygodnie bez ruchu w tym wieku powoduje stratę 30%(?) mięsni". Chyba się przestraszyła. I dobrze!

2 komentarze:

  1. Powiedz Mamuni, ze moj Tatek (85lat) mowi, ze jak sie czlowiek w tym wieku nie rusza to go zakopia:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem, nie omieszkam, choć Ona dziś dzień przelezy w łóżku jak znam życie :/

    OdpowiedzUsuń